Sena był pilotem brazylijskiego samolotu, który rozbił się w lesie deszczowym, w na północy Amazonii – terenach należących do paragwaju. Udało mu się przeżyć zderzenie maszyny z ziemią, a zanim stanęła ona w płomieniach, zgromadzić część ekwipunku z pokładu.
Jak przekazuje portal dobrewiadomosci.net.pl, jego wola walki motywowana była pragnieniem spotkania z rodziną – wiarą i miłością.
>>> Misjonarz z Amazonii: brakuje kapłanów. Ludzie czekają rok na Eucharystię [ROZMOWA]
Z nadzieją w drogę
Mężczyzna początkowo przebywał w pobliżu wraku licząc, że znajdzie go grupa poszukiwawcza. Kiedy pomoc nie nadchodziła, postanowił poszukać jej na własną rękę.
Po kilku tygodniach przemierzania dzikich lasów natknął się na obóz zbieraczy pożywienia. Prawdopodobnie to odkrycie uratowało mu życie.
– Idąc przez busz, dostrzegłem białą plandekę. Pod nią był kosz pełen kasztanów. Obok leżały narzędzia i butelki z wodą – mówił Sena w wywiadzie dla brazylijskiej telewizji.
Miłość i wiara
Właścicielami stanowiska byli zbieracze, którzy powiadomili odpowiednie służby.
Sena trafił do szpitala, a ekspertyza lekarzy wykazała odwodnienie i utratę ponad 25kilogramów masy ciała. W czasie wędrówki, pilot jadł jedynie znalezione jaja ptaków i dziko rosnące owoce. Mimo to, jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Ocalały opuścił już placówkę.
>>> Gwatemala: cudowne ocalenie [ZDJĘCIA I FILM]
– Jedyne co dodawało mi sił, to miłość i myśl, że ponownie zobaczę swoich rodziców, brata i siostrę. To historia miłości i wiary – mówił po wyjściu ze szpitala Antonio Sena.