siostra zakonna

Fot. cathopic

Poszukiwania Bożej woli. O świeckich kierownikach duchowych 

„Znajdujemy się na tej ziemi jak w łonie matki, by się narodzić do życia niebieskiego. Jak dzieci kształtują się najpierw w łonie matki, by potem przyjść na świat, tak też sprawiedliwi, którzy doskonalą się przez swoje życie, trudy i dzięki łasce Bożej, by dostać się do nieba” – napisała św. Synkletyka, jedna z matek pustyni. 

Praktyki ascetyczne i życie na pustyni w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, przyciągały nie tylko mężczyzn, ale i kobiety. I tak obok ojców pustyni (abba) pojawiały się matki – amma. I jedni i drudzy dla wielu stali się duchowymi przewodnikami, a w ich życiu i posłudze widzi się początki znanej również dziś koncepcji kierownictwa duchowego: relacji towarzyszenia drugiej duszy w rozwoju duchowym i pomocy w odczytywaniu woli Bożej w jej życiu. 

>>> X Tydzień Wychowania: potrzeba relacji należy do najważniejszych potrzeb człowieka

Historia Ewy

Ewa niedługo skończy 40 lat. Mieszka na południu Polski. Razem z mężem wybudowali dom, kilka lat temu wprowadzili sie tam z dwójką synów. Potem urodziła się jeszcze dziewczynka. Życie toczy się spokojnie, choć dynamicznie. Szkoła, przedszkole, dom, szkoła, przedszkole…Udaje się czasem Ewie wyjść na adorację. Samej. Wtedy mąż zostaje z dziećmi. Od jakiegoś czasu spotykają się z innymi rodzinami (z racji na pandemię mniej regularnie) w duszpasterstwie  małżeństw przy klasztorze karmelitów. Pragnienie poznawania siebie i Pana Boga jest w Ewie chyba od zawsze… Nie zmienił tego upływ czasu, małżeństwo, dzieci i kolejne obowiązki. Podążała za nim w latach nauki szkolnej w Polsce, a potem na studiach, daleko poza granicami kraju.

>>> W tych 8 sytuacjach grzech nie może nad Tobą zwyciężyć

Tuż po rozpoczęciu studiów w Montrealu znalazłam duszpasterstwo akademickie przy dominikanach, bardzo dynamiczne i otwarte. Ponieważ było to duszpasterstwo francuskojęzyczne (tak jak uniwersytet), miałam okazję poznać bogaty świat chrześcijaństwa Bliskiego Wschodu oraz Afryki. Jedynym minusem duszpasterstwa było to, że niektórzy czuli się w nim tak dobrze, że pozostawali w jego orbicie wiele lat po ukończeniu studiów, co zacierało potrzebne (jak uważam) różnice między studentami a absolwentami.

Po studiach podjęłam pracę w centrum ekumenicznym. Praca była ciekawa, ale dynamika zespołu pozostawiała niekiedy wiele do życzenia. Tworzyły go głównie osoby w średnim wieku i starsze (60 plus), dla których mój profil katolicyzmu (pro-life, oparty mocno o JP II) był niezrozumiały i denerwujący. Wtedy uznałam, że potrzeba mi jakiejś formy kierownictwa duchowego – nie chciałam »cofać się« do duszpasterstwa akademickiego, a potrzebowałam przepracować kilka spraw z kimś mądrzejszym. Spotkałam się parę razy ze starszym ojcem jezuitą, ale spotkania były jak dla mnie zbyt powierzchowne i w mojej ocenie niewiele z nich wyniosłam, więc delikatnie się wycofałam. Ktoś polecił mi potem anglojęzyczną starszą siostrę zakonną. Spotkania z nią były bardzo cenne, ale po jakimś czasie życie osobiste skomplikowało mi się  zaczęłam się spotykać z chłopakiem, z którym wcześniej się rozstałam. Trudno było wytrwać w czystości. Wstydziłam się rozmawiać o tych zawirowaniach z moją siostrą zakonną i coraz wyraźniej zdawałam sobie sprawę z tego, że wychodzi ze mnie niedojrzałość i chęć tworzenia idealnego wizerunku samej siebie. Stąd do dziś nie jestem pewna, czy chciałabym jeszcze kiedyś szukać kierownika duchowego: mogę wpaść w podobną pułapkę przykrywania porażek i trudności. Jestem oczywiście świadoma tego, że wiele osób pięknie się rozwija dzięki kierownikom duchowym i nie chciałabym nikogo zniechęcać do tej instytucji”. 

>>> Franciszek: Bóg zawsze przebacza. Nawet najstraszniejsze grzechy. Zawsze

Fot. pixabay

Historia Weroniki

Weronika mówi o sobie, że jest w wieku średnim. Troje dzieci, czwarte w drodze. Mąż, praca. I doświadczenie życia przez kilka lat w Stanach Zjednoczonych. Jej „przygoda” z duchowym kierownictwem zaczęła się kilkanaście, nawet kilkadziesiąt lat temu. I, jak sama przyznaje, mimo przerwy, w pewnym sensie nadal trwa. 

„Ostatnio byłam na drugim tygodniu rekolekcji ignacjańskich. Podczas kontemplacji ewangelicznej o narodzeniu Pana Jezusa w której rekolektant jest zachęcony, aby swobodnie korzystać ze swojej wyobraźni  dane mi było doświadczyć i przypomnieć sobie, jak wielką rolę odegrało w moim życiu kierownictwo duchowe.

pexels

Gdy kontemplowałam scenę z Betlejem, za radą św. Ignacego, wcieliłam się w postać służącej, która bardzo ofiarnie i niejako instynktownie wykonywała wszystkie czynności związane z przyjęciem porodu. Później usunęłam się w cień i z końca stajenki przypatrywałam się temu, co się wydarzy. Pierwszymi osobami, które przyszły odwiedzić małego Jezusa byli pasterze. Był wśród nich mój dawny kierownik duchowy. Fajnie było go tam zobaczyć :)  Jednym z najbardziej  wzruszających momentów ćwiczeń była dla mnie scena, w której mój ojciec duchowny wziął małego Jezusa, podszedł do mnie i dał mi Go na ręce. Wtedy poczułam bliskość świętego Niemowlęcia. Dumna i pełna odwagi wyszłam z maleńkim Jezusem ze stajenki, by razem z Nim iść w świat. 

>>> Justyna Nowicka: tęsknota, która karmi i rozszerza serce [FELIETON]

To wyobrażenie doskonale obrazuje to, czego doświadczyłam jako młoda dziewczyna w czasie kierownictwa duchowego. Z niedojrzałej, zagubionej osoby z wielkimi pragnieniami, które rzadko stawały się rzeczywistością, przeobraziłam się w śmiałą, pełną pasji chrześcijankę, która świadoma swojej wartości odważnie realizuje Boże natchnienia. Miłość Boga Ojca, której tak bardzo pragnęłam i często doświadczałam na modlitwie, potrzebowała ludzkich rąk. Odtąd moje życie zaczęło inaczej smakować i stało się bardzo dynamiczne. Weszłam w powołanie małżeńskie, podjęłam interesującą pracę, bardziej ofiarnie zaangażowałam się we wspólnotę i pomoc drugiemu. Ludzie którzy mnie obserwowali zauważali te zmiany, a dzięki temu mój kierownik duchowy zyskał na popularności. Jeśli chodzi o stronę praktyczną tej relacji to spotykałam się mniej więcej raz w miesiącu przez okres 3 lat. Obecnie nie potrzebuję tak intensywnej pracy z osobą duchowną, ale gdy kilka lat temu stanęliśmy z mężem przed decyzją czy pozostać na stałe w USA, czy powrócić do Polski, wiedziałam, że poza modlitwą, natchnieniami i wspólnym rozeznawaniem potrzebujemy obiektywizacji pragnień. Dlatego bez wahania podjęłam się poszukiwania osoby, która mogłaby nam towarzyszyć w procesie szukania woli Bożej. Wystarczyło pół roku spotkań, by upewnić się i zmobilizować do powrotu.  

>>>Modlitwa, która sprawi, że radość zagości w Twoim życiu

Aktualnie jestem osobą w średnim wieku i wchodzę w czas weryfikacji tego, co dokonało się w moim życiu. Wiem, że ponownie potrzebuję nabrać wiatru w żagle. Codzienność i wielość obowiązków, związana z wychowaniem dzieci i wymagającą pracą, zniekształca obraz tego, co ważne. Rzeczy pilne bardzo często grają pierwsze skrzypce, a Boże natchnienia przestają być wyraźne. Widać ponownie przyszedł czas, by poszukać osoby która potowarzyszy mi w dalszym życiu pełnym smaku nieba. Amen”. 

Fot. Pixabay

Szukanie Pana Boga

Wielu z nas zapewne przyzna, że współcześnie kierownictwo duchowe, jeśli już je traktujemy jako odrębne od spowiedzi, często łączy się z przekonaniem, że powinniśmy o nie prosić jakiegoś księdza. A przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by kierownikiem duchowym była osoba świecka, nawet płci żeńskiej… Wierząca, praktykująca, słuchająca Bożego głosu. Ostatecznie przecież chodzi o to, by szukać Bożej woli w swoim życiu, czy to z kierownikiem, czy bez niego. Każdy według swojej wrażliwości i rozeznania. Warto też – jeśli się zdecydujemy – o taką osobę towarzyszącą prosić podczas modlitwy. Bo kierownicy duchowi towarzyszą w szukaniu Pana Boga, ale dobrze jest, jak to On ich nam znajduje. 

>>>Rozpocznij łańcuch dobra [WIDEO]

Trzeba walczyć o to, by wchodzić przez ciasną bramę. Bo jak drzewa bez burz i deszczów zimowych nie mogą owocować, tak i my. Zimą jest ten świat: i nie możemy zostać dziedzicami królestwa niebieskiego inaczej, jak przechodząc przez wiele utrapień i pokus (amma Teodora). 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze