fot. mat. dystrybutora

Świat sprzątaczek. Od środka  

Jak pisarz, dziennikarz, publicysta powinien pisać, by jego pisanie było autentyczne? Szczególnie wtedy, gdy chce pisać o ludziach, których nie zna? O grupie społecznej, do której nie należy i o zawodzie, z którym nigdy nie miał do czynienia? Jednym z narzędzi, które na to pozwala jest dziennikarstwo wcieleniowe. 

Reporter zmienia wtedy swoją tożsamość (a przynajmniej ukrywa tę prawdziwą), by zdobyć informację, których nie dałoby się uzyskać bez użycia tej techniki (a przynajmniej byłyby one wtedy przefiltrowane, mniej autentyczne). Technika ta stosowana jest najczęściej w dziennikarstwie śledczym, ale nie tylko. Zastosowała go także dziennikarka Florence Aubenas w swoim bestsellerowym reportażu (wydanym we Francji w 2010 roku). Aubenas chciała dowiedzieć się, jak z kryzysem gospodarczym radzą sobie przedstawiciele najbiedniejszych warstw społeczeństwa. Przybrała fałszywą tożsamość, by zatrudnić się jako sprzątaczka w mieście położonym w północnej Francji. Ponoć długo nie chciała zgodzić się na filmową adaptację swego tekstu, jednak przekonała ją do tego Juliette Binoche, która wcieliła się w główną bohaterkę. I zrobiła to – co nie powinno nas zaskoczyć – doskonale. Można się o tym przekonać w najnowszym filmie „Między dwoma światami” (reż. Emmanuel Carrere). W większość ról wcielili się naturszczycy.

Poczuć i zobaczyć

Film pokazuje pracę sprzątaczek, które obsługują nadmorskie domki wypoczynkowe oraz duże promy i statki. Praca ta wymaga uległości wobec pracodawcy, bo najmniejsze przewinienie czy niedopatrzenie może skończyć się zwolnieniem. O urlopie zdrowotnym czy wypoczynkowym można zapomnieć. Praca związana jest z permanentnym pośpiechem, stresem, trudnymi godzinami pracy. A do tego z brakiem społecznego szacunku. Można to wszystko opisać, rozmawiając z przedstawicielkami tego zawodu. Dziennikarz albo pisarz robi wtedy tak zwany research, czyli starannie zbiera wszystkie dostępne na dany temat informacje (przeprowadza wywiady, rozmawia z pracownikami, pracodawcą, śledzi badania społeczne, dane ekonomiczne, rozmawia z ekspertami). Juliette Binoche – a dokładnie jej filmowa postać, czyli Marianne Winkler – postanawia jednak iść dalej. Chce sama to poczuć. Chce odczuć na własnym organizmie stres, pracę w ekstremalnych warunkach, chce poczuć lęk, zmęczenie i wyczerpanie. Nie chce tylko słyszeć o tym, chce tego doświadczyć.  

Juliette Binoche, fot. materiały dystrybutora

Wspólny los

Początkowo chce przygotować szerszy obraz tej grupy zawodowej. Później jednak nawiązuje szczególną relację z jedną ze sprzątaczek. Chrystele staje się dla pisarki wręcz ikoniczną postacią – młodej kobiety, która twardo stąpa po ziemi. Żyje w bloku, samotnie wychowuje dzieci. Nie liczy na poprawę sytuacji, wykonuje swoją pracę, by przeżyć i nie stracić zasiłku. Jedyną okazją do chwilę relaksu jest zapalenie własnoręcznie skręconego papierosa. I ewentualnie wyjście ze znajomymi na kręgle, ale bez zamawiania piwa w lokalu, bo jest za drogi. Alkohol można wypić na parkingu, przy samochodzie. Mimo tych trudnych warunków między sprzątaczkami zawiązuje się swego rodzaju przyjaźń, siostrzeństwo we wspólnym losie. Podział na płci jest zresztą w tym świecie bardzo restrykcyjny. Toalety na promie sprzątają tylko kobiety. „Mężczyźni są na to za słabi” – kwitują sprzątaczki.

fot. materiały dystrybutora

Kłamstwo w dobrej sprawie

Film zadaje pytania nie tylko o zawód sprzątaczki i jego społeczną, finansową degradację, ale i o zawód głównej bohaterki – Marianne. To pytania o to, czy etyczne jest uciekanie się pisarki do oszustwa i wzbudzanie zaufania po to, by napisać reportaż (nawet jeśli jest to podyktowane dobrymi intencjami). Czy można wykorzystywać fragmenty czyjegoś życia – bez jego wiedzy – we własnej książce? Czy pragnienie niesienia pomocy oraz informowania społeczeństwa o problemie usprawiedliwia nielojalność? W krzyżowym ogniu tych pytań znajdzie się Marianne. Czy wyjdzie z niego obronną ręką? Czy jej pisarska misja zakończy się sukcesem? Czy ktoś poza nią i poza samymi sprzątaczkami będzie miał szansę poznać realia tego zawodu i jego – jak to pada w filmie – piekielnego trybu?

Marianne chciała zrozumieć, jak to jest. Chciała zobaczyć to, co niewidzialne. Trud nieszanowanej społecznie profesji. To zawód, którego przedstawicieli większość społeczeństwa nie dostrzega. Nie chcą, boją się, może się wstydzą, może nie wiedzą, jak nawiązać kontakt. Widać to wyraźnie właśnie na promie. Gdy pasażerowie opuszczający statek nawet nie dostrzegają sprzątaczek. Gdy oni schodzą ze schodów, one obok wchodzą, by wysprzątać kajuty i korytarze przed kolejnymi pasażerami. Są jakby niewidzialne.

Jednocześnie to właśnie dzięki pisarskiej misji Marianne sprzątaczki w końcu zyskały uwagę, zainteresowanie, a nawet współoduczwanie. Czy jednak wybaczą jej kamuflaż i ukrywanie prawdy? To przecież swoisty paradoks – pisarka, by pokazać prawdę o sprzątaczkach musiała uciec się do kłamstwa i manipulacji. Czy cel uświęca środki? Odpowiedź leży między dwoma światami… I przed wejściem na zacumowany w porcie prom.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze