Góralskie muzyczne świętowanie. Fot. Grzegorz Momot/PAP

Takich świąt nie ma nigdzie indziej! Muzyczne Boże Narodzenie u górali [REPORTAŻ] 

Boże Narodzenie to czas pełen radości, wdzięczności i pokoju. Czas rodzinnych spotkań, wzajemnego przebaczenia i… głośnej muzyki. Kto jak kto – ale polscy górale wiedzą o tym najlepiej.  

Już za kilka dni rozpoczniemy jedne z najpiękniejszych świąt w naszym kalendarzu. Polska kultura wykształciła wiele tradycji związanych z ich obchodami. I chociaż w różnych regionach kraju świętujemy nieco inaczej, to właśnie na Podhalu mają one wyjątkowy charakter. O rodzinnym i ciepłym witaniu Jezusa muzyką, góralskich tradycjach i dzieciach, które od najmłodszych lat chwytają za skrzypce opowiada w rozmowie z naszym portalem Damian Pałasz – instrumentalista, dyrygent, aranżer i kierownik zespołu Mała Armia Janosika. 

>>> Abp Grzegorz Ryś w góralskim stroju, z gitarą i z kolędowym challeng’em! [WIDEO]

Armia nie taka mała 

Charakter, klimat i nastrój świąt sprawiają, że chyba każdy z nas czeka na Boże Narodzenie z niecierpliwością, przez cały rok. Chociaż rangą uroczystość ta ustępuje Wielkanocy, to jednak obchodzimy ją zdecydowanie bardziej „hucznie”. Może dlatego, że narodzenie Jezusa w ludzkim ciele jest nam szczególnie bliskie. Nie ma przecież bardziej wyraźnego znaku, że On naprawdę stał się jednym z nas. W kościele przypomina nam o tym sprawowana liturgia: modlitwy i czytania mszalne. A w naszych domach, między nami – choćby teksty kolęd i pastorałek. To właśnie one odgrywają w naszej kulturze wielką rolę. Tradycję ich śpiewania (i przygrywania pod ten śpiew) kultywuje nie tylko sporo rodzin. Robią to również chóry i zespoły – a takim jest pochodząca z Raby Wyżnej na Podhalu Mała Armia Janosika. Proszę jednak nie sugerować się nazwą. Wyrazu „mała” zdecydowanie nie można odnieść do liczby członków zespołu. Tych jest bagatela 180! Chodzi jednak raczej o średnią wieku „Armii”.  

 – Tworzą ją pokolenia. Gra z nami pan Rysiu, który ma 70 lat. Ale gra też mój syn, trzylatek. Najwięcej muzyków jest w przedziale „szkolnym”. Na scenie, najczęściej, występujemy razem. To wielka siła muzyki, więzi i podhalańskiej kultury, którą chcemy przekazać – mówi o grupie jej założyciel i opiekun, Damian Pałasz. 

>>> Franciszek: stań się pokorny, jak postaci z szopki. A otrzymasz pokój, radość i siłę

Grubson i Wodecki… na góralską nutę 

Pomysł założenia zespołu rodzi się głowie Pałasza w lutym 2015 r. W Rabie Wyżnej, niedaleko Nowego Targu, mieszka wielu młodych. Nie uciekają od swojego pochodzenia i związanego z nim góralskiego dziedzictwa. Mój rozmówca czuł jednak potrzebę zadbania o to, by ono przetrwało także kolejne pokolenia. Tak rodzi się Mała Armia Janosika.  

– Na początku było nas 25 osób, po jakimś czasie kolejne 25. Tak się rozrośliśmy, że dzisiaj zespół: czyli dzieci grające, śpiewające i instrumentaliści, którzy nam towarzyszą, to już prawie 200 osób – śmieje się Damian Pałasz. – Na ile mogę, to staram się przekazywać młodym muzyczną i kulturową wiedzę. Jestem skrzypkiem, ale także dyrygentem i aranżerem. To, co gramy, przeważnie aranżuję, czyli „wymyślam” sam. Chcę dostosować naszą muzykę do współczesności, więc korzystam z różnych stylów. Sięgamy nie tylko po pieśni i przyśpiewki regionalne, ale również po znane utwory muzyki popularnej. Graliśmy już m.in. Grechutę, Wodeckiego czy… Grubsona. Ale z pewnością najważniejsze jest to „brzmienie gór”, te dźwięki płynące prosto z naszych serc – tłumaczy.   

Rzeczywiście, kiedy słucham muzyki zespołu, to wyczuwam nawiązania do rocka czy jazzu. To wszystko skomponowane jest jednak tak, by dźwięki góralskich skrzypiec, harmonii i piękny, czysty śpiew ponad setki młodych artystów mocno przypominały o tożsamości grupy. 

>>> Jak górale świętują Boże Ciało?

Zespół jak rodzina 

Z Damianem Pałaszem rozmawiamy przy okazji adwentowego koncertu, który odbył się w jeden z grudniowych dni w Poznaniu, we współpracy z lokalną Caritas. Kościół pw. Nawiedzenia NMP wypełniony był po brzegi. 

– Bardzo się cieszę, że mogliśmy przyjechać do Poznania. Dzieciaki i młodzież miały okazję do zwiedzenia miasta, a organizatorzy przygotowali im ciekawe atrakcje. Ten koncert odbył się w niełatwym, „covidowym” czasie. Był moment, kiedy myśleliśmy, że to się nie uda. Tyle podobnych imprez jest zawieszanych czy odwoływanych. Z tego powodu nie gramy tyle, ile byśmy mogli i chcieli. Ale ten występ pokazał, że drzemie w nas niesamowita energia, która wyzwoliła się na scenie. Jako zespół tworzymy wielką, muzyczną rodzinę. Te więzi między nami są naprawdę silne. Po takich wydarzeniach, po wyjazdach na występy w różnych częściach kraju stajemy się sobie jeszcze bardziej bliscy. To budujące – mówi mi lider Małej Armii. 

>>> „Mazurek Dąbrowskiego” w niesamowitym góralskim wykonaniu [WIDEO]

Temat naszej rozmowy schodzi na przeżywanie Bożego Narodzenia. Zauważam, że nigdzie indziej nie celebruje się go w tak charakterystyczny sposób. 

– Nasze święta są cudowne – mówi z entuzjazmem Damian Pałasz. – Być może to przez to, że sprzyjają nam, nazwijmy to, warunki geograficzne. Właściwie zawsze mamy pełno śniegu. Do tego świerkowe lasy, no i przede wszystkim: piękne tradycje – zaznacza. 

Piękna kultura 

Przy bożonarodzeniowych tradycjach zatrzymujemy się na dłużej. Pałasz zaznacza, że górale to ludzie silnej wiary. W tych świętach najważniejsze jest dla nich powitanie Boga, który narodził się wśród nas. A Boga, jak najważniejszego gościa, wita się z pompą.  

– Jeśli mielibyśmy tak naprawdę szukać genezy zespołu Mała Armia Janosika, to trzeba byłoby powrócić do niepowtarzalnych, góralskich pasterek. To po jednej z nich wpadłem na pomysł stworzenia Małej Armii. Każdego roku staramy się naszym składem zagrać na pasterce. Ta msza – a za nią i całe Boże Narodzenie – to wielkie święto muzyki – tłumaczy muzyk. 

Górale, niewątpliwie, słuch muzyczny i poczucie rytmu mają we krwi. Tutaj niemal każdy na czymś gra. Instrumenty przynoszą też na pasterkę. Wykonują na nich najpiękniejsze kolędy. Ich brzmienie to wyraz wszystkiego co góralskie i podhalańskie.    

>>> Jak górale śpiewali Janowi Pawłowi II [WIDEO]

– U nas we wszystkie świąteczne wieczory słychać radosne śpiewy, głośne rozmowy i dziecięcy śmiech. Rodzinność, wspólnotowość to coś, co jest w nas zakorzenione. I przez to nasza kultura jest taka piękna – opowiada Damian Pałasz. 

Damian Pałasz podczas koncertu. Fot. youtube.com

Muzyka to życie 

Góralskie święta to nie tylko rodzina i muzyka. To także liturgia, parafialna wspólnota i oczy zwrócone na żłóbek.  

– Każdy nasz świąteczny zwyczaj opiera się na tej wspaniałej prawdzie: wyczekiwany przez tysiące lat Zbawiciel rodzi się w betlejemskiej stajni. Czekamy na to narodzenie niecierpliwie, a kulminacją tej „niecierpliwości” jest dzień Wigilii. Mamy takie powiedzenie, że „jaka Wigilia – taki cały rok”, więc tego dnia wszyscy się pilnują – żartuje mój rozmówca.  

Zwyczajem, który szczególnego charakteru nabiera na Podhalu jest wspólne kolędowanie. Muzycy nie sprowadzają go jedynie do działalności zawodowej. 

– Chociaż w czasach pandemii bywa z tym różnie, staramy się odwiedzać po to, by razem śpiewać i grać. My wcale nie mamy tego dość!  Zwłaszcza w zespole – te relacje przyjaźni, które się wytworzyły sprawiają, że chce nam się spotykać także poza trasami koncertowymi – zaznacza Damian Pałasz. 

>>> Jak wygląda góralskie wesele? Te obyczaje na pewno cię zaskoczą!

Mała Armia Janosika jest największą kapelą góralską w Polsce. To młody zespół, ale liczba nagród i wyróżnień, które ma już na swoim koncie jest imponująca. Mała Armia współpracuje z wieloma znanymi ludźmi, m.in. z Cezarym i Katarzyną Żakami, którzy wystąpili w teledyskach kapeli. Młodzi artyści wydali też kilka płyt – na szczególną uwagę z pewnością zasługuje krążek „Kolędy i Pastorałki na góralską nutę”. Pytam Damiana Pałasza o plany na najbliższy czas. 

– Czeka nas wyjazd na Węgry. A potem? Zobaczymy. Ale na pewno mogę obiecać, że muzyki nie zabraknie – mówi.  

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze