Fot. Weronika Obłucka / Wydawnictwo Buchmann

Ten kolor związany jest z Maryją. A wiesz, jak się nazywa? 

Większość z nas pewnie powie, że z Maryją kojarzy im się po prostu kolor niebieski. Bardziej drobiazgowi powiedzą pewnie o błękicie. Tymczasem tym typowo maryjnym kolorem jest… ultramaryna!  

Październik nieodłącznie kojarzymy z różańcem i z Maryją. Dlatego też to o Maryi chcę napisać. Nie będzie to jednak tekst teologiczny. Spojrzymy tym razem na Maryję od strony związanego z nią koloru. Wiemy, że jak w liturgii podejmowany jest wątek maryjny, to szaty mają kolor niebieski czy błękitny. Taki sam kolor ma też suknia Maryi na wielu przedstawiających Ją obrazach. Słusznie więc kojarzymy błękit właśnie z Maryją. 

>>> Bądź offline. Choć przez chwilę [FELIETON] 

Średniowieczny boom na błękit 

Od kiedy błękit zaczęto kojarzyć z Maryją? Wydaje się, że stało się tak w średniowieczu. Wcześniej Matkę Bożą ukazywano głównie w ciemnych sukniach – związanych z żałobą po Synu. W okolicach XII w. coraz częściej „zakładano” Maryi niebieską suknię (błękitną). Pisze o tym w książce pt. „Sekrety kolorów” (Wydawnictwo Buchmann) Kassia St Clair. To pozycja, w której znajdziemy krótkie historie kilkudziesięciu kolorów – swoiste felietony o kolorach, naprawdę warto je przeczytać – to źródło przede wszystkim wielu ciekawostek. W tekście o błękicie czytamy: „W średniowieczu, wraz ze wzrostem teologicznego znaczenia Maryi i mnożeniem się nowych form pobożności maryjnej, rosła też popularność przypisanego jej błękitu”. Jak podaje St Clair, kolor błękitny przez badanych z dziesięciu krajów z różnych kontynentów wymieniany był najczęściej jako ulubiony. To ciekawe, bo do średniowiecza wcale nie był pozytywnie odbierany! Był odbierany jako kolor barbarzyńców. Dopiero maryjny boom zbudował pozytywną historię błękitu. Autorka „Sekretów kolorów” podaje nawet, że w XII w. we Francji rodzina królewska przyjęła nowy herb – złote lilijki na lazurowym tle. Tło związane z błękitem (lazur) nie zostało wybrane przypadkowo. Chciano w ten sposób oddać hołd Maryi. Tym tropem poszło zresztą potem wiele rodów arystokratycznych. 

Fot. Weronika Obłucka / Wydawnictwo Buchmann

Ultramaryna! 

Błękit wiele ma odcieni. Nawet jeśli większość z nas każdy z nich nazwie po prostu błękitem. Albo niebieskim. Tymczasem mamy kobalt, indygo, błękit pruski, błękit egipski, urzet, błękit elektryczny, ceruleum, pompadour, quimper, smalta, chabrowy… Wymieniać można jeszcze – i pewnie tylko graficy komputerowi będą znać te kolory z nazwy. A może i oni nie? Nasze oko oczywiście widzi różne odmiany błękitu – ale niekoniecznie potrafimy je nazwać. A który błękit najbardziej powinniśmy kojarzyć z Maryją? To ultramaryna, przez wiele wieków najbardziej pożądany błękitny pigment (nie powinno nas dziwić, że tak cenny pigment skojarzono właśnie z Maryją). 

Początki historii ultramaryny związane są z lapis-lazuli, rodzajem skały, której głównym składnikiem jest lazuryt (odpowiada za jej błękitny kolor). To przede wszystkim z terenów dzisiejszego Afganistanu, z kopalni Sar-e-Sang, sprowadzono przed wiekami lapis-lazuli do Europy. Skały wydobywane były na terenie, przez który przebiegał niegdyś Jedwabny Szlak. Piękne kamienie docierały do syryjskiego wybrzeża Morza Śródziemnego, potem statkami do Wenecji i stamtąd ruszały w podróż po całej Europie. Były tego warte. Czytamy w „Sekretach kolorów”: „Już sama nazwa ultramaryna, pochodząca od łacińskich słów ultra (poza) i mare (morze), wskazuje, że był to kolor, dla którego warto było pokonać dodatkową drogę. 

Maryja nazywana jest Gwiazdą Morza. To właśnie pod tym wezwaniem – Stella Maris – jest poświęcony jej klasztor karmelitów bosych, który znajduje się na górze Karmel, wznoszącej się nad Hajfą. To portowe miasto, które leży na północy Izraela, nad Morzem Śródziemnym. Gdy staniemy tyłem do klasztoru, to mamy przepiękny widok na wybrzeże. Widzimy bezkresne wody Morza Śródziemnego. Stałem w tym miejscu i byłem zachwycony. Mogłem patrzeć i patrzeć. Błękitne morze i klasztor poświęcony Maryi – Gwieździe Morza – to nie może być przypadek, że właśnie ten kolor jej przypisano. 

>>> Wojna Kenów i Barbie [RECENZJA] 

Bardzo cenny pigment 

Lapis-lazuli był wykorzystywany jako cenny pigment, który służył do otrzymania koloru błękitnego (akwamaryny). Proces otrzymywania barwnika był dość skomplikowany, nie będę go tutaj dokładnie przytaczał (zachęcam do lektury książki Kassii St Clair). Warto jednak wspomnieć, że najstarszym znanym w Europie wykorzystaniem lapis-lazuli jako pigmentu są obrazy z bazyliki św. Saby w Rzymie z pierwszej połowy VIII w. Jednak dopiero kilka wieków później – gdy tak mocno związano Maryję z błękitem – to waśnie ultramarynę uznano za ten najbardziej maryjny błękit. „Od ok. 1400 roku artyści coraz częściej przedstawiali Madonnę w ultramarynowej opończy lub sukni, co było przejawem ich szacunku i materialnym znakiem jej boskości” – pisze St Clair. Ultramaryna, wytwarzana z lapis-lazuli, była pigmentem cennym i bardzo pożądanym. W umowach nawet zapisywano, jakiego typu (a właściwie jakiej wartości) ultramaryna ma być użyta do np. namalowania obrazu. Z czasem oczywiście udało się stworzyć syntetyczną, znacznie tańszą w produkcji, ultramarynę (ta z lapis-lazuli bywało, że była droższa nawet 2500 razy od tej syntetycznej…). Dziś błękit – ultramarynę – powszechnie kojarzymy z Maryją. Dobrze, że Matce Bożej poświęciliśmy tak cenny niegdyś kolor. Barwę – można powiedzieć – sprowadzaną z dalekich krajów. Barwę tak cenną, że warto było po nią udać się za wielką wodę.  

*** 

Tekst powstał w oparciu o książkę „Sekrety kolorów” Kassi St Clair (Wydawnictwo Buchmann).   

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze