Wakacje czas zacząć! Razem z Lucą, Julią i Albertem [RECENZJA]
Jutro oficjalnie zakończy się bardzo dziwny rok szkolny. Uczniowie większość czasu, zamiast w szkolnych ławach, spędzili w swoich domach przed monitorami komputerów. Warto wakacje rozpocząć dobrym, rodzinnym kinowym seansem. Zapraszam na „Lucę”!
„Luca” to animacja Disneya i Pixara, która od kilku dni jest już w naszych kinach. I to film skrojony na czas wakacji! Fabuła rozgrywa się w malowniczym, nadmorskim miasteczku we Włoszech, gdzieś w okolicach Genui. Jest piękne, słoneczne lato, czas wakacji. I są dwa światy – ten „na powierzchni” – świat ludzki – i drugi świat. Świat pod powierzchnią wody. Świat morskich potworów.
Potwór wychodzi z wody
Jednym z takich potworów jest tytułowy Luca. Nastoletni potwór morski, który na co dzień pomaga w domu – zajmuje się „wypasem” stada ryb należących do rodziny. Na dnie znajduje jednak czasem różne artefakty, które pochodzą ze świata ludzkiego. Rodzice trzymają go „pod kloszem” – uważają na to, by chłopak nie miał kontaktu z światem nadwodnym. Jedynie babcia Luci patrzy z politowaniem na zakazy, które na chłopaka nakładają rodzice. Jednak ciekawski Luca przypadkiem trafia na ląd i poznaje tam Alberta. Jak się okazuje – to także potwór morski. Ale potwory po wyjściu z wody przybierają postać ludzką! Luca i Alberto są bardzo ciekawi nowego świata i jego tajemnic. Luca postanawia więc uciec z domu i razem z Albertem rozpoczyna eksplorować nową rzeczywistość. Marzeniem chłopaków staje się vespa – czyli motocykl. Nasi bohaterowie na lądzie poznają też Julię – nastolatkę z Porto Rosso. Dziewczyna dołącza do ich paczki – i razem postanawiają wystartować w lokalnej odmianie triathlonu – połączeniu pływania, jazdy na rowerze i… jedzenia makaronu.
>>> Anthony Hopkins w nierównej walce z Alzheimerem
Dziwolągi w Porto Rosso
Julia oczywiście nie wie, że ma do czynienia z potworami morskimi. Myśli, że spotkała po prostu nowych kolegów. Cała trójka od razu się zaprzyjaźniła. Połączyło ich bycie wyrzutkami. Julia była zawsze obiektem kpin starszych chłopaków, którzy „rządzą” miasteczkiem. Gdy Luca i Alberto do niej dołączają, stają się również automatycznie celem paczki, której przewodzi cyniczny Ercole. To film, który podejmuje temat często niełatwych relacji rówieśniczych. Przemoc i dyskryminacja wciąż jest obecna w szkołach czy na podwórkach. I każdy kolejny przypadek np. przemocy w szkole, wyśmiewania się, opluwania, pogardy – to o jeden przypadek za dużo. I dobrze, że filmy animowane nie uciekają od takich treści – tylko konfrontują młodych ludzi z tą problematyką. To może oswoić tych, którzy mają jakieś powody do strachu, do lęku. Takie dzieciaki muszą wiedzieć, że nie są same. I że to po ich stronie jest prawda. Muszą wiedzieć, że nikt nie ma prawa ich atakować – tylko dlatego, że mają gorsze ubrania, albo mniej pieniędzy, albo lubią poświęcać dużo czasu na naukę itd. Dostajemy na początku wakacji bardzo ważny film animowany o młodości, o tym, jakie stoją za nią wartości.
>>> Jak rodzi się zło? Kilka myśli po seansie „Cruelli”
Fajniejsze życie
To też film o przyjaźni. Dzieci i młodzieży nie możemy trzymać całe życie pod kloszem. Trzeba im pozwolić na odkrywanie świata i poznawanie nowych ludzi – na budowanie swojej paczki. Przyjaźń to bardzo cenna wartość. Potrzebujemy w życiu nie tylko rodziny, ale też właśnie paczki przyjaciół i znajomych. W czasie młodości to oczywiście ludzie, z którymi bawimy się i spędzamy wolny czas. Ale te przyjaźnie nawiązane w szkole czy na podwórku często mogą być przyjaźniami do końca życia. A przyjaźń ludzi dorosłych to przecież wsparcie, pomoc, bycie przy drugiej osobie, także w trudnych momentach. Film „Luca” przypomina nam, jak ważne jest budowanie i pielęgnowanie relacji międzyludzkich. Ale uczy nas też docenienia tego, co już mamy, osób, które są z nami od zawsze. Warto po seansie przyjrzeć się swojemu życiu. Luca w pewnym momencie mówi do Alberta: „Masz fajniejsze życie ode mnie”. Jak często my chcemy się porównywać z innymi i dochodzimy do tego samego wniosku. A to często po prostu niedocenienie życia, które mamy.
>>> Długie, letnie wieczory? A może warto spędzić je z książką?
Jest w nas dziecko
Włoskie, klimatyczne miasteczko. I czas wakacji. Nie ma lepszego momentu, w którym do kin mógł wejść taki właśnie film. Gdy się go ogląda, to aż się pragnie być tam, gdzie są bohaterowie. Pragnie się wykąpać w morzu, pozwiedzać okolicę, zjeść lody i zwyczajnie odpocząć. Klimat chilloutu jest nam bardzo potrzebny – zwłaszcza w czasie wakacyjnym. Odkrywanie świata, do którego zaprasza nas trójka „dziwolągów” to dobry trop nie tylko dla dzieci – ale dla każdego z nas. Bo każdy z nas potrzebuje odpocząć i dowiedzieć się czegoś nowego o świecie, ale i o sobie. Obraz Disneya przypomina nam, że w każdym z nas jest trochę dziecka – i trochę „dziwoląga” też. I bardzo dobrze. Warto na ten seans wybrać się całą rodziną, bo zapewniam, że każdy w tej historii się odnajdzie. I będzie się dobrze bawił, bo jak zwykle jest to animacja pełna świetnego poczucia humoru. A dodam jeszcze, że warto też zwrócić uwagę na przepiękną ścieżkę muzyczną, która jeszcze bardziej przenosi nas na wąskie uliczki nadmorskiego Porto Rooso. I wizualnie też można się zachwycić – ale to akurat standard w przypadku animacji Disneya i Pixara.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |