fot. PAP/Darek Delmanowicz

Wigilia ma w sobie coś z Wielkiej Soboty

Wigilia oznacza czuwanie. W kościelnej tradycji nazywamy tak każdy wieczór poprzedzający święto czy uroczystość. Ale jest też jedna, wyjątkowa Wigilia (i dlatego pisana przez wielkie „W”). To określenie 24 grudnia (choć o samej kolacji napiszemy już małą literą, bo to nazwa zwyczaju). W polskiej tradycji i kulturze to chyba najbardziej niezwykły dzień w roku.  

Myśląc o Wigilii moje myśli uciekają ku Wielkiej Sobocie. Z wielu powodów to bardzo podobne dni. Po ludzku – oba są bardzo intensywnym finiszem przygotowań świątecznych. W Wigilię i w Wielką Sobotę nasze domy wypełniają się aromatami przygotowywanych potraw. Robimy ostatnie zakupy, pakujemy podarki, sprzątamy mieszkania. Wielu z nas znajduje też czas na odwiedziny bliskich na cmentarzu. Oczywiście, ten czysto praktyczny wymiar obu dni to tylko pewna otoczka. Te dni znacznie więcej łączy, gdy się zatopimy w ich głębię i poszukamy ich sensu.

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Uszka i pisanki 

Wigilia i Wielka Sobota polegają czekają na czekaniu – na czuwaniu. Wigilia to kulminacja Adwentu. Prawie cztery tygodnie przygotowywaliśmy się – poprzez modlitwę, różne praktyki, ćwiczenia, działania itd. – na przyjście Jezusa. I wiemy, że tego 24 grudnia jest już bardzo blisko. W związku z tym towarzyszy nam pewne napięcie. To już nie jest spokojne czekanie na narodziny. Przecież one się zaraz wydarzą! W Wigilię, choć to paradoksalne – bo jesteśmy blisko wielkiej Tajemnicy – trudno się skupić, trudno ten dzień przeżywać bardzo modlitewnie. Ale to nic złego. I podobnie jest z Wielka Sobotą. Parę dni wcześniej kończymy Wielki Post i zaczynamy Triduum Paschalne. Wielka Sobota jest w środku tego Triduum. Ale jest zarazem dniem ogromnej pustki (w kościołach nie odprawia się mszy świętych!). W Wielką Sobotę przychodzimy do święconki, adorujemy krzyż. Ale rozgardiasz w kościołach jest tak duży, że również trudno o skupienie modlitewne, o chwilę ciszy. Te dwa dni uczą nas jednej ważnej prawdy – poszukiwania Boga w tym, co z pozoru nie wydaje się związane z wiarą. Chodzi o poszukiwanie Go w lepieniu uszek, filetowaniu karpia (albo innej ryby, jeśli ktoś – jak ja – nie lubi karpia) czy w dekorowaniu stołu. Albo w przygotowaniu koszyczka, malowaniu pisanek i gotowaniu barszczu na wielkanocny stół.

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Dwie noce 

Oba te dni prowadzą nas do nocy. Wigilia i Wielka Sobota to czas przygotowania. Owszem, wieczerzę wigilijną jemy tego samego dnia, śniadanie wielkanocne – dopiero w niedzielę rano. Ale kolejne minuty i godziny tych dni prowadzą nas ku odkryciu największej Tajemnicy – w dodatku – tej samej Tajemnicy. W Wigilię wieczorem zaczynamy świętowanie Bożego Narodzenia. Przychodzimy do kościołów na pasterkę (jak dobrze, że w tym trudnym roku w tak wielu kościołach pasterek jest więcej). Ale na pasterce nie celebrujemy już Wigilii – ale świętujemy Boże Narodzenie – czyli to już msza z 25 grudnia. A wieczorem w Wielką Sobotę idziemy na wielogodzinne obchody wigilii paschalnej. Najbardziej uroczysta liturgia w roku – i choć zaczyna się po zapadnięciu zmroku w sobotę, to przynależy już do Niedzieli Zmartwychwstania. Zresztą, do wieczerzy wigilijnej też zasiadamy po zmroku. Kłania nam się tutaj żydowski sposób liczenia czasu, który wypływa już z Księgi Rodzaju. „Tak upłynął dzień – wieczór i poranek…”. To po zmroku zaczyna się nowy dzień. Dzień więc zaczyna się od… nocy. I Wigilia i Wielka Sobota prowadzą nas ku tym nocom. Najważniejszym nocom w naszej Historii.

>>> Paryska pasterka [ZDJĘCIA]

fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Tajemnica miłości 

Dlaczego napisałem, że to jedna Tajemnica? Przecież mówimy o dwóch różnych wydarzeniach i celebracjach liturgicznych. Mówimy o dwóch różnych nocach. To prawda, ale one obie opowiadają o ważnych momentach w życiu Jezusa. Pierwsza o Jego przyjściu na świat, a druga o Jego zmartwychwstaniu. Można powiedzieć w pewnym sensie, że ta druga też opowiada o narodzeniu. to więc dwa wydarzenia z życia Jezusa i oba wpisują się w tajemnicę zbawienia. Bez jednej nocy nie byłoby tej drugiej. Chrystus stał się człowiekiem, narodził się z Maryi Panny, właśnie po to, żeby kilkadziesiąt lat później umrzeć na krzyżu, a potem zmartwychwstać w tę wyjątkową noc paschalną. To zatem dwie uroczystości, które się dopełniają. Lubimy te dyskusje i dywagacje o wyższości jednych świąt nad drugimi. Zostawmy je i spróbujmy spojrzeć na to inaczej. Boże Narodzenie i Wielkanoc to celebracja tajemnicy zbawienia. Największej tajemnicy miłości, którą Bóg nas obdarzył.

>>> Abp Kupny w telewizyjnym orędziu: spotkajmy się jako ci, których więcej łączy niż dzieli

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Rodzi się Zwycięzca 

„Raduj się ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem” – te słowa co roku słyszymy podczas wigilii paschalnej, gdy śpiewany jest „Exultet”. Tak myślę, że one bardzo pasują i do nocy Bożego Narodzenia. Przecież to właśnie ta noc także opromienia świat niezmiernym blaskiem. Obie nocą dają światu Jezusa. Pierwsza – Jezusa, który dla nas staje się człowiekiem, nie przestając nigdy być Bogiem. A druga tego samego Jezusa, który dla nas pokonuje ostatniego wroga – śmierć. „Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani” – słyszymy w tym samym „Exultecie”. W Bożym Narodzeniu świętujemy urodziny tego samego Zwycięzcy – choć na razie ukazanego nam pod postacią małego Dzieciątka. To podkreśla, jak wielkie znaczenie dla naszej wiary ma właśnie noc. Tę wigilijną warto obdarzyć przymiotnikiem, który tak mocno wybija się w przywoływanym „Orędziu paschalnym” – „błogosławiona”. Tak, noc Bożego Narodzenia też jest błogosławioną nocą. Bo właśnie tej nocy w niepozornych warunkach, na marginesie świata, rodzi się Bóg. Jeszcze bardziej niepozorne i niezauważone będą warunki, w których dojdzie do Jego zmartwychwstania… Bo ta druga noc nie miała żadnych ziemskich świadków.

Adam i Ewa 

Wreszcie, tym co łączy te noce jesteśmy my sami. Ludzkość. Bo oba wydarzenia były – i są – dla nas. Dla nas Bóg stał się człowiekiem i dla nas zmarł na krzyżu, a potem zmartwychwstał. Dlatego warto zwrócić uwagę na dwie postaci – Adama i Ewę. W dość nieoczekiwany sposób w obu dniach się o nich mówi. Wigilia to dzień liturgicznego wspomnienia Adamy i Ewy – naszych prarodziców. Ojciec i matka całej ludzkości. Tak pięknie wspominani w dniu, który prowadzi nas ku Betlejem. Zaraz przecież narodzi się Jezus, który jest Bogiem, ale który jest też człowiekiem. W Wielką Sobotę, kilka miesięcy później, brewiarzowa godzina czytań daje nam przepiękną „Starożytną homilię na świętą i Wielką sobotę”. I czytamy w niej, że Jezus po swej śmierci zstąpił do otchłani: Idzie, aby odnaleźć pierwszego człowieka, jak zgubioną owieczkę. Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; aby wyzwolić z bólów niewolnika Adama, a wraz z nim niewolnicę Ewę, idzie On, który jest ich Bogiem i synem Ewy. Mówi do Adama: „Zbudź się, o śpiący”. To Jezus mówi do tych, których wspominamy w Wigilię, ale mówi też do każdego z nas. Bo ta tajemnica paschalna, która zaczyna się w żłóbku (a nawet wcześniej), a dopełnia się poprzez zmartwychwstanie jest dla nas. Jest dla ludzkości. Dla naszego człowieczeństwa. Znowu, wracając do „Exultetu”, Jezus „spłacił za nas dług Adama”.

>>> Niezwykła szopka w Piotrkowie Trybunalskim [ZDJĘCIA]

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Łamię się z Wami opłatkiem 

Noc Bożego Narodzenia i noc paschalna. Noce, w których mamy czuwać. I w których mamy być obok siebie, obok drugiego człowieka – bo te noce opowiadają o nas. O tajemnicy prowadzącej do naszego zbawienia. Dlatego pomyślmy w tych dniach z troską o drugich – łamiąc się z nimi bezpośrednio lub wirtualnie opłatkiem. Tak, jak robili nasi przodkowie, bo to piękna polska tradycja. Na koniec oddajmy głos Cyprianowi Kamilowi Norwidowi, który napisał wiersz właśnie pt. „Opłatek”. 

Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny, 
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie, 
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny 
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.
Ten biały kruchy opłatek, pszenna kruszyna chleba,
a symbol wielkich rzeczy, symbol pokoju i nieba.
Na ziemię w noc wtuloną, Bóg schodzi jak przed wiekami.
Braćmi się znowu poczyńmy, przebaczmy krzywdy, gdy trzeba.
Podzielmy się opłatkiem, chlebem pokoju i nieba.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze