John Ronald Reuel Tolkien w swoim gabinecie, fot. Facebook

Życiorys J.R.R. Tolkiena (część 2)

Nie ma sensu rozpoczynać tej serii bez tego dość długiego tekstu. Historia życia każdego autora mówi wiele o jego dziełach, pomaga nam je czytać; odczytywać we właściwym kluczu. Także w przypadku Johna Ronalda Reuela Tolkiena sprawdza się ta zasada. Wszystko, czego doświadczył jako dorastający młody człowiek, odcisnęło na nim znamię, które owocowało w dojrzałym życiu i osobistej twórczości.

John Ronald Reuel Tolkien urodził się w rodzinie Artura i Mabel Tolkienów 3 stycznia 1892 roku w Bloemfontein w Oranii, obecnie na terytorium RPA. Ojciec Ronalda był bankierem pracującym w Bank of Africa. W 1894 Mabel urodziła kolejnego syna Hilarego Artura Reuela. Pierwsze lata życia starszego brata były zapisem jego dziecięcych wspomnień. Były to dobre chwile spędzone z nianią, która chroniła braci przed miejscowymi zagrożeniami, jak i przed palącym afrykańskim słońcem. Jednak zdarzały się momenty niebezpieczne, jak ten, gdy John nadepnął w ogrodzie na tarantulę a opiekunka przytomnie wyssała jad z rany, ratując chłopca. Po latach rodzinne opowieści o egzotycznych przygodach dzieciństwa z miejsca, które odwiedzały „hieny, szakale, lwy i wielkie stada antylop”, Ronald przekazywał swoim dzieciom. Pogarszający się stan zdrowia Ronalda skłonił rodzinę do wyjazdu do Anglii. Ojciec Tolkiena ze względu na obowiązki zawodowe miał dołączyć do rodziny później. W kwietniu 1895 rodzina rozdzieliła się. Artur w lutym następnego roku zachorował i zmarł.

>>> Powstanie film o J.R.R. Tolkienie, autorze „Władcy Pierścieni” i „Hobbita”

Po powrocie z Afryki Mabel z synami osiedliła się najpierw w Birmingham u swojej rodziny a potem w atrakcyjnej miejscowości Sarehole nieopodal tego przemysłowego ośrodka. W ciągu kilku miesięcy zamieszkiwania w Birgmingham bracia Tolkienowie mieli okazję doświadczyć zupełnie nowej rzeczywistości potężnych fabryk, wysokich kominów i brudnych dzielnic, co zapewne oddziaływało na ich bogatą wyobraźnię. Zindustrializowane Birmingham zamienili na atrakcyjną okolicę i łagodny klimat Sarehole, co sprawiło, że Ronald pokochał sielankową atmosferę angielskiej wsi od pierwszej chwili. Mabel troszczyła się o edukację dzieci, przekazywała Ronaldowi podstawy: łaciny, literatury, prostych technik rysunku, wprowadzała go w arkana botaniki. Matka podsycała także wyobraźnię obu braci przez podsuwanie im baśni i opowieści. Młodzi Tolkienowie znali wiele opowieści autorstwa m.in. Williama Morisa, Hansa Christiana Andersena czy braci Grimm. Ich dzieciństwo wypełniły obrazy zawarte w dziełach: G.K. Chestertona, Hilare’a Belloca.

J.R.R. Tolkien

YouTube

Sytuacja rodzinna skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy matka J.R.R. Tolkiena po uporządkowaniu spraw rodzinnych, skierowała się wraz ze swoją siostrą na katechezy do rzymskokatolickiej parafii św. Anny. To był już właściwie ostatni krok na drodze poszukiwania wiary przez Mabel. Decyzja o zmianie religii była równoznaczna z wyłączeniem się młodej wdowy z szeregów rodzinnych, ale i z utratą wsparcia finansowego. Ronald i Hilary przeszli na katolicyzm razem z mamą, co było naturalne. Kolejnym etapem życia Ronalda Tolkiena, po była nauka w renomowanej Szkole Króla Edwarda. W niej rozwijał swoje zainteresowania językowe, zafascynował się greką i językiem staroangielskim. Przez cały czas nauki w tej placówce wciąż żywo interesował się językami, ich historią i procesami ich powstawania. W tym to czasie Mabel odnalazła Oratorium Birmingham, na przedmieściu Edgbaston. W osobie ojca Francisa Morgana, wikarego z Oratorium, cała rodzina Tolkienów odnalazła wsparcie i pomoc duchową w ciężkim momencie. W 1904 w miesiącach letnich, gdy stan zdrowia mamy pogorszył się, cała trójka udała się do posiadłości Oratorianów w Rednal, by podratować jej zdrowie. To jednak nie pomogło, Mabel zmarła 14 listopada, po kilkudniowej śpiączce.

Postać matki była dla Ronalda ważna, gdyż uważał ją za męczennicę za wiarę. „W liście do syna Michela, napisanym w roku 1941, trzydzieści siedem lat po jej śmierci, wyraził pogląd, że matka, którą pamiętał jako kobietę piękną i inteligentną, wiele w życiu przeszła i zachorowała wskutek prześladowań, jakie ją spotkały przy przejściu na katolicyzm. Był pewien, że umarła tak młodo z powodu bólu i cierpień”. To wywarło wpływ na dojrzewającego dwunastolatka, dla którego wiara zawsze wiązała się z matką i jej poświęceniem. To wpłynęło na fakt, że pozostał wiernym katolikiem. Jego pobożność nie tylko przekładała się na życie, ale również była podłożem „jego mitologii i często kierowała jego piórem”. „Ta tragedia przekształciła jego charakter, który choć pełen szlachetności, otwarty na przyjaźń i piękno życia nabrał jednak odcienia melancholii, wypływającej z głębokiego poczucia przemijalności rzeczy”.

>>> Autor „Władcy pierścieni” był głęboko wierzącym katolikiem

Ojciec Francis Morgan zaopiekował się braćmi Tolkienami, znajdując im kwaterę u swych znajomych, gdzie mieli dobre warunki do rozwoju. Był on nie tylko opiekunem chłopców, którego wyznaczyła Mabel, ale także przez poważne podejście do problemów nastolatków zyskał miano ich zaufanego doradcy. Dawał środki na ich utrzymanie podczas kontynuacji nauki. W tym samym pensjonacie mieszkała także Edith Bratt, którą John stopniowo zaczął darzyć uczuciem. Powodowało to pewne napięcia w relacjach z ojcem Morganem, który pragnął, aby do dwudziestego pierwszego roku życia, Ronald zajął się solidną nauką, co zakładało więcej niż trzy lata rozłąki. Warto też dodać, że ulubioną dyscypliną sportową dojrzewającego Tolkiena było rugby i z czasem również w tej dziedzinie miał swoje osiągnięcia. Po trudnej decyzji o rozstaniu z Edith, cały swój czas Ronald wykorzystywał na dalszy rozwój. Zapoznał się z „Boewulfem”, „Panem Gawenem i zielonym rycerzem”. Intrygowały go korzenie słów i historia powstawania oraz kształtowania się języków, które zdążył już poznać. Odkrywał także wciąż nowe mowy, podjął próbę zaznajomienia się z językami: staronordyjskim, wymarłym gockim czy hiszpańskim. To wszystko nie przeszkadzało mu w systematycznych pracach nad tworzeniem własnego języka, a także pierwszych postaci, które później wykorzystał w swoich powieściach.

W ostatnim miesiącu 1910 roku po wcześniejszej nieudanej próbie, w zaciętej rywalizacji zdobył średnie „stypendium Open Clasical Exhibition do Kolegium w Exeter”. W kolejnym etapie jego życia szkolnego wciąż ważną rolę odgrywał ojciec Francis, któremu Hilary i Ronald towarzyszyli w wycieczkach górskich, co młodzi Tolkienowie bardzo cenili. Jednak otwarcie drogi na studia jaką było otrzymanie stypendium i uczucie, które żywił do Edith sprawiały, że naturalnie te drogi coraz bardziej się rozchodziły. Na Oksfordzie życie studenckie wymagało większej samodyscypliny duchowej, finansowej i intelektualnej. Ta ostatnia dziedzina w pierwszym roku studiów przychodziła mu najłatwiej. Ronald rozmiłował się wtedy w kolejnych językach: walijskim i fińskim, który w przyszłości posłużył mu jako baza do stworzenia mowy Elfów Wysokiego Rodu. Najbardziej interesowało go językoznawstwo porównawcze. W tym czasie postanowił powrócić do swoich planów wobec Edith, która jak wynikło z korespondencji, była już jednak zaręczona. Jednak Tolkien tchnięty słowami listu od Edith, nie dawał za wygraną. Po rozmowie odrzuciła ona zaręczyny i podjęła decyzję o wspólnym życiu z Johnem.

Kolejnym ważnym wydarzeniem pośród różnorodnych zajęć na studiach Ronalda i cichej, niezależnej Edith był ślub, który zawarli 22 marca 1916 roku. Trwająca I wojna światowa wzmocniła w małżonkach uczucie ale przyniosła zmiany. Wcielony do 13 Batalionu Strzelców z Lancashire po złożeniu egzaminu z języka i literatury angielskiej J.R.R. Tolkien otrzymał stopień podporucznika. Po przeszkoleniu jako oficer łączności znalazł się na froncie, początkowo w Amiens we Francji, później wziął udział w bitwie pod Sommą. W październiku 1916 roku zapadł na „gorączkę okopową” przenoszoną przez wszy i w związku z tym został odwieziony do Anglii, docelowo do Great Haywood, do żony i tam wracał do zdrowia.

Wojna wciąż trwała, a Ronald przymierzał się do realizacji swoich wcześniejszych planów. W tym czasie konstruował język elfów Quenya, prace lingwistyczne mocno go absorbowały. Tworzył także inne języki (sindarin, język krasnoludów, język sił zła, Mordoru oraz język dobrych ludów), którymi późnej posługiwały się rasy w Śródziemiu. W poszukiwaniach etymologicznych i filologicznych inspirowały go także mity germańskie i finlandzkie. Jego perfekcjonizm wciąż motywował go do poprawek języka, nazw, miejsc i krain geograficznych, których był twórcą, a także do pisania np. o Earendilu, „Poematu o krainie Valinor” oraz szkiców mitologii. „Poemat o gwiezdnym żeglarzu Earendilu natychmiast został nasycony słownictwem i kryjącą się za nim mitologią, które pochodziły z wypracowanego języka”. Za początek jego mitologii można przyjąć ten moment w życiu pisarza. Stworzył pierwszą wersję „Silmarillionu”, opowiadającego o przedmiotach władzy nazwanych silmarillami, która stała się wstępem do „Władcy Pierścieni” – „czymś na kształt Raju utraconego, czyli historią końca ery niewinności”. Te pomysły musiały zostać odłożone w czasie, gdy kolejny raz został wezwany do służby, ale ciągłe nawroty choroby sprawiły, iż do końca wojny kilkakrotnie zmieniał miejsca zamieszkania, a także szpitale, w których się leczył. 16 listopada 1917 roku Tolkienom urodził się pierwszy syn, John Francis Reuel. Kolejne dzieci przyszły na świat w: 1920 – Michael Hilary Reuel, 1924 Christopher John Reuel i w 1929 – Priscilla Mary Anne Reuel. W społeczeństwie, które szybko zmieniało swój system wartości Tolkien musiał też jakoś poradzić sobie z okrucieństwem wojny. Na pewno wyszedł z niej „z ukrytymi bliznami, które jednak nie zamanifestowały się tym rodzajem rozpaczy, melancholii czy hedonizmu, jaki cechował wielu innych z jego pokolenia”. Roger Sale twierdzi, że „tacy pisarze jak J.R.R. Tolkien radzili sobie z koszmarami dwudziestego wieku zwracając się ku mitom i heroicznym aktom przeszłości. Według Sale’a, jeśli rozpacz powstaje w efekcie poczucia, że historia przytłoczyła świat, to heroizm powstaje w buncie przeciwko tejże historii”. W miarę jak autor rozwijał się w swojej twórczości i karierze naukowej, jego życie stało się bardziej stabilne. Jego pozycja uniwersytecka rosła, szacunek jakim cieszył się wśród studentów dzięki zmysłowi lingwistycznemu, przyciągał coraz większą liczbę słuchaczy na jego wykłady. Naukowa droga młodego lingwisty zaprowadziła go do Oksfordu, gdzie pracował jako profesor języka i literatury angielskiej w kolegium Merton.

>>> Eukatastrofa, czyli o najlepszym happy endzie 

Jako ojciec okazywał swoim dzieciom zawsze wiele czułości, biografowie zgadzają się z istnieniem dwóch światów Tolkiena, które oddzielał, jednym z nich była praca, drugim rodzina. Zawsze udawało mu się znaleźć czas dla żony i dzieci, choć niekiedy wiele to kosztowało, nie wstydził się też okazywać czułości swym synom, w korespondencji zawsze zwracał się do nich bardzo czułymi słowami. Także dla nich pisał swoje opowiadania i coroczne Listy od świętego Mikołaja. Gdy w domu Tolkienów zapadała cisza, Ronald zabierał się do poprawiania prac studenckich i doskonalenia swojej mitologii.

Podczas swojej pełnej pasji działalności założył wraz z kilkoma wykładowcami z Oksfordu towarzystwo Colabiters, czyli grupę akademickich profesorów, którzy spotykali się towarzysko, by tłumaczyć i czytać islandzkie sagi. Do nich należał również Clive Staples Lewis, który w tym okresie swojego życia był teistą. 19 września 1931 roku w długiej dyskusji z Ronaldem, Lewis przyznał się do swoich trudności z orędziem chrześcijańskim. J.R.R. Tolkien odpowiedział mu: „Pochodzimy od Boga i stworzone przez nas mity, choć zawierają błędy, w sposób nieunikniony będą odbijały drobny, rozszczepiony fragment prawdziwego świata, wiecznej prawdy, która jest u Boga”. Pod wpływem tej nocnej rozmowy, Lewis zrozumiał, że „Mit o Chrystusie jest prawdziwy, ponieważ został określony przez samego Boga i wszystkie jego fakty odpowiadają wydarzeniom historycznym możliwym do weryfikacji na gruncie naukowym”. Z czasem Clive Staples stał się gorliwym wyznawcą Chrystusa i apologetą chrześcijaństwa. Powyższy przykład pokazuje ile w jego życiu znaczyła relacja ze Stwórcą. Wiara stanowiła zatem jeden z najgłębszych i najsilniejszych elementów jego osobowości. Gdy J.R.R. Tolkien dojrzewał w swojej twórczości, coraz więcej opowieści fantasy, które później stały się częścią jego mitologii, wychodziło spod pióra pisarza. Do warsztatu artystycznych inspiracji J.R.R. Tolkiena należał starofiński poemat „Kalevala”, który urzekł go swoim językiem, jak również staroskandynawskie „Eddy”, pieśni o pochodzeniu, strukturze świata, bogach, walce dobra ze złem oraz pierścieniach.

O tym, jak życie zapracowanego pisarza i troskliwego ojca przenikała wiara, mogą świadczyć słowa skierowane do syna: „Z mroku mojego życia, tak bardzo zawiłego, stawiam przed Tobą jedną wielką rzecz, którą trzeba kochać na ziemi: Najświętszy Sakrament (…) Tam znajdziesz romantyzm, chwałę, honor, wierność, prawdziwą ścieżkę wszystkich swoich miłości na świecie i coś więcej: Śmierć; dzięki Boskiemu paradoksowi tę, która kończy życie, a jednak dzięki smakowi której można utrzymać to, czego poszukujesz w ziemskich związkach (miłość, wierność, radość) lub nadać im ten charakter rzeczywistości, wiecznej trwałości, której każdy człowiek pragnie z głębi duszy”.

christopher tolkien

fot. kadr z materiału Men of The West (YouTube)

Kolejne lata życia filologa, który skrzętnie tworzył swój świat fantasy, mijały na pracy uniwersyteckiej i publikacji dzieł. 21 września 1937 roku wydawnictwo Allen&Unwin opublikowało „Hobbit czyli tam i z powrotem”, który osiągnął wydawniczy sukces w Anglii i Stanach Zjednoczonych. Następnie przekonany przez wydawcę pracował nad „Władcą Pierścieni”. W tym czasie rodzina Tolkienów bezpiecznie przeżyła II wojnę światową, synowie usamodzielnili się. W 1949 roku, po dwunastu latach pracy, jego dzieło było gotowe. Zostało wydane dopiero latem 1954 roku. Ze względów ekonomicznych wydano je w trzech częściach, by mogło być na kieszeń przeciętnego czytelnika. „Drużyna Pierścienia” zebrała dobre recenzje i do października „Dwie Wieże” i „Powrót Króla” były już dostępne na rynku wydawniczym. Sprzedaż książek rosła, choć nie w zawrotnym tempie. Sam Tolkien cieszył się pochlebnymi recenzjami i niekiedy gniewnie reagował na krytyczne uwagi, z którymi się nie zgadzał. W miarę upływu czasu popularność profesora z Oksfordu rosła, dzieło przetłumaczono na główne europejskie języki. Pomimo wielu trudnych doświadczeń w małżeństwie życie Ronalda i Edith zmierzało do szczęśliwego końca. W ostatnim rozdziale swojego życia, mieszkając w Bournemounth, byli spełnieni jako małżeństwo. Pomimo, iż jak pisze autor powieści stulecia „przeżyliśmy straszne cierpienia naszego dzieciństwa, z którego nawzajem się wyzwoliliśmy, choć nie potrafiliśmy w pełni uleczyć ran, które później często bardzo nam dokuczały”, jednak „nic z tego nie sięgało do samej głębi naszego ducha i nie zaćmiewało wspomnień naszej młodzieńczej miłości”, wspominał w liście do syna. Odszedł dwa lata po śmierci Edith, w wieku 81 lat, w 1973 roku. Tolkien jako katolik codziennie chodził na poranną Mszę świętą, zabierając na nią swoich synów, „uznawał katolicyzm za najważniejszą rzecz w swoim życiu (…) Miał zwyczaj nazywać Chrystusa naszym Panem; był przekonany, że po modlitwach otrzymuje dar opowiadania i że to dzięki nim wracają do zdrowia chorzy członkowie jego rodziny (…) Nie możemy się zatem dziwić, że pisarz w subtelny sposób nawiązywał do chrześcijaństwa i tradycji biblijnej w swojej poza tym całkowicie pogańskiej opowieści”.

źródło: niniwa.org

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze