Przerwana transmisja wiary. O tym, dlaczego młodzi tracą kontakt z Kościołem
– Rok 2021 – jeśli chodzi o religijność młodzieży – pokazuje gwałtowne przemiany i spadki – zarówno jeśli chodzi o deklarację wiary, jak i o przywiązanie do praktyk religijnych – mówi Tomasz Królak z Katolickiej Agencji Informacji. W KAI debatowano na temat relacji młodych Polaków do wiary i instytucji Kościoła. W spotkaniu „Wiara i niewiara polskiej młodzieży” sięgnięto do najnowszych badań CBOS-u. Ich wyniki nie są zbyt optymistyczne.
Z badania CBOS-u (obejmujących czas od 1992 do 2021 roku) wynika, że w ciągu ostatnich trzech dekad w Polsce obserwowany jest powolny spadek poziomu wiary religijnej (z 94% do 87,4%) i szybszy spadek praktyk religijnych (z 69,5% do 42,9%). Najgwałtowniej wzrasta liczba niepraktykujących wśród najmłodszej grupy badanych; u osób w wieku 18–24 lata. To spadek z 69% do 23%.
>>> Bp Suchodolski: widzimy brak młodzieży na niedzielnej mszy
Według uczestników debaty (dyrektor CBOS-u prof. Mirosławy Grabowskiej, przewodniczącego Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży bp. Grzegorza Suchodolskiego, duszpasterza Wspólnoty Lednica 2000 o. Wojciecha Surówki oraz Dominiki Chylewskiej z Caritas Polska) rzeczywistość masowej obecności polskiej młodzieży w Kościele raczej odeszła już do historii. Nie oznacza to jednak, że młodych w Kościele nie ma i nie będzie. Obecny gwałtowny spadek może być trendem, który w pewnym momencie się zatrzyma, a może nawet się w jakimś stopniu odwróci. – Choć raczej już nie do poziomu, który był w latach 90., czy na początku nowego wieku – mówił prowadzący spotkanie Tomasz Królak. Dobrze jest więc poznać przyczyny obecnego stanu rzeczy.
Trzy główne przyczyny
Jedną z najbardziej zorientowanych osób w Polsce, jeśli chodzi o obserwowanie zmian społecznych (oraz ich przyczyny) jest dyrektor CBOS-u, prof. Mirosława Grabowska. Podała ona trzy główne przyczyny odpływu młodego pokolenia ze wspólnoty Kościoła. Przede wszystkim to zmiany w funkcjonowaniu rodziny. Coraz częściej dochodzi do przerwania transmisji wiary, czyli przekazywania wiary z pokolenia na pokolenie. Niekiedy zostaje tradycja związana z religią (jak np. wieczerza wigilijna czy świąteczne, wielkanocne śniadanie), jednak w pewnym momencie tradycja może być już „wypłukana” z treści religijnych i zostaje wyłącznie na zasadzie przyzwyczajenia. A przez to nie prowadzi rodziny i młodych ludzi do Kościoła (także tego z małej litery). – Jeśli rodzic, szczególnie matka, nie jest osobą praktykującą, to i dziecko nie będzie. A przynajmniej będzie o to bardzo trudno – mówi prof. Grabowska.
>>> Polacy wciąż są jednym z najbardziej religijnych społeczeństw w Europie
Zdaniem dyrektor CBOS-u drugim powodem jest „porażka religijnej edukacji szkolnej”. I oczywiście są katechezy dobrze prowadzone, ale jeśli przez całe lata obecności lekcji religii w szkołach dochodzi do tak masowego odpływu młodzieży z Kościoła, to znak, że również na tych zajęciach wspomniana wcześniej transmisja wiary nie była zbyt silna. Trzeba też zapytać o jakość wiedzy przekazywanej w trakcie tych zajęć. Trzecim katalizatorem zmian jest społeczne postrzeganie instytucji Kościoła. To akurat w całym polskim społeczeństwie w ostatnich latach mocno się pogorszyło. Młodzi też obserwują rzeczywistość i często bardziej radykalnie reagują na trudne tematy. Chodzi przede wszystkim o problem wykorzystywania seksualnego nieletnich. – W 2021 roku poziom ocen negatywnych wobec Kościoła dwukrotnie przewyższył poziom ocen pozytywnych – mówi dyrektor CBOS-u. W ocenie prof. Grabowskiej wcześniejsze pokolenia Polaków żyły pod wpływem dwóch „szczepionek”, które opóźniły proces sekularyzacji (obserwowany już wtedy w krajach Europy Zachodniej). To doświadczenie komunizmu i obcowania z silnym i wyrazistym przywódcą duchowym – papieżem Janem Pawłem II. Tych dwóch doświadczeń młode pokolenia siłą rzeczy nie ma. Ma za to doświadczenie sekularyzacji, tak silne w Europie Zachodniej, które w coraz większym stopniu przenika także do Polski.
Zmierzch chrześcijaństwa domowego
Biskup Grzegorz Suchodolski, odnosząc się do zjawisk społecznych opisanych przez instytut badawczy, zwrócił uwagę na wspomniane osłabienie procesu przekazywania wiary w rodzinach. Określił je jako „zmierz chrześcijaństwa domowego”. Zgodził się też z tezą, że Kościół, który nie umie rozliczać się z trudnymi tematami bardzo mocno oddziałuje na postawy młodych ludzi. – Młodzi są autentyczni i szczerzy. Dopóki tego nie zobaczą w Kościele, dopóki nie zobaczą, że i my tacy jesteśmy, to nie zaufają ponownie Kościołowi – mówił biskup. Duchowny zwrócił uwagę na potrzebę nie tylko oczyszczenia, ale również przeobrażenia wspólnoty Kościoła. – Kościół nie może być biurem czy instytucją, ale domem i wspólnotą – podkreślił. Przewodniczący Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży szczerze przyznał, że jest i kolejny ważny powód. – To nasza, duchownych, często antypatyczna postawa. Jeśli młody człowiek zostanie zrażony w czasie katechezy albo przy jakimś okazjonalnym spotkaniu z księdzem, może na długi czas darować sobie kontakt z Kościołem i osobami duchownymi – dodał. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy w rodzinie nie ma silnie ugruntowanej wiary oraz praktyk religijnych.
Z kolei dominikanin o. Wojciech Surówka podkreślił, że w tych rozważaniach często zapomina się o rewolucji, jaka dokonała się w ostatnim czasie. To rewolucja cyfrowa. – Świat wirtualny nie jest tylko źródłem informacji. Buduje też nowego typu więzi – podkreślił rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży. Przypomniał słowa papieża Franciszka, który podkreśla, że z relacji wirtualnych konieczne jest późniejsze przejście do „realnego amen” wypowiadanego podczas liturgii w kościele. – Tej rewolucji w funkcjonowaniu społeczeństwa jeszcze do końca nie rozumiemy. Gdy dorastałem, nie żyłem w świecie złożonym z tak wielu informacji. Dziś młodzi funkcjonują w zupełnie innym środowisku – ocenił. – Ta przestrzeń już jest i jeszcze bardziej będzie wypełniana przez osoby duchowne. Także przez świeckich ewangelizatorów – powiedział o. Surówka, odpowiadając na pytanie, czy jest coraz więcej duchowych, którzy starają się znaleźć kontakt z młodymi w świecie wirtualnym i zapraszają ich do realnego uczestniczenia w życiu Kościoła.
Kto „zawinił”?
W czasie debaty padło pytanie o to, czy większy wpływ na te zmiany miał tak zwany świat zewnętrzny, czy sam Kościół (i działania tworzących go ludzi). W skrócie i w mocnym uproszczeniu: „Czyja to wina?”. Bp Suchodolski podkreślił, że na pewno jesteśmy świadkami sekularyzacji polskiego społeczeństwa. Wpływ czynników i trendów społecznych jest tu znaczący. Powołując się na badania CBOS-u zauważył, że w odpowiedziach młodych bardziej dało się wyczuć porzucenie praktyk religijnych niż samej wiary. Wśród osób w wieku 18–24 lat bardziej spadała praktyka wiary (z 69% na 23%), niż sama deklaratywność wiary, gdzie odnotowano spadek z 93% do 71%. – To może znaczyć, że młodzież bardziej nie chce Kościoła niż samego Chrystusa – wyjaśnił duchowny. – Można to odczytywać jako pewną nadzieję, że odbudowa wiarygodności i autorytetu Kościoła sprawi, że ludzie poszukujący wiary w swoim życiu, będą chcieli szukać jej także (a może i przede wszystkim) we wspólnocie Kościoła – stwierdził biskup. By tak się stało jest jednak – jak to ujął – „potrzeba wielkiego rachunku sumienia Kościoła i pokornego namysłu”. – Bo inaczej niedługo nikogo z młodych w Kościele nie będzie – dodał biskup. Oczywiście nie oznacza to dostosowywania się Kościoła do świata, ale wymaga podjęcia dialogu z tym światem. – Myślę, że w tej sprawie, którą staramy się tutaj opisać, bardziej zawiódł Kościół, a nie „świat zewnętrzny” – dodał.
>>> „Mówię ci: wstań”. Te słowa zmieniły życie wielu młodych
– Młodzi muszą widzieć, że znajdą w Kościele przestrzenie, w których można spotkać Chrystusa i gdzie to spotkanie jest autentyczne – podkreśliła Dominika Chylewska z Caritas Polska. Zwróciła uwagę, że młodzi bardzo często zmieniają miejsce zamieszkania. Gdy w poszukiwaniu pracy albo w związku z nauką opuszczają dom rodziny, trafiają do nowych środowisk. – Ja miałam to szczęście, że zawsze trafiałam do dobre miejsca w Kościele. Niestety bywa tak, że młodzi nie znajdują miejsca, w którym mogą zbudować osobistą więź z księdzem, innymi wierzącymi i oczywiście z samym Chrystusem. Gdy tak się nie dzieje, ich wiara szybko może osłabnąć. Obecność młodych w Kościele zależy od tego, czy mają osobową relację z Chrystusem – dodała. W ocenie rozmówczyni niezbędna jest dziś zmiana języka, którym posługują się duchowni. Nie treść a forma.
„Dlaczego odszedłeś czy odeszłaś z Kościoła?”
Prof. Mirosław Grabowska opowiedziała o wynikach badań, które zostaną dopiero opublikowane przez CBOS. Polacy, którzy zrezygnowali z praktyk religijnych zostali zapytani o to, dlaczego tak się stało; dlaczego tak zdecydowali albo co do tego doprowadziło. Profesor podkreśliła, że nie została jeszcze przeprowadzona dokładna analiza tych odpowiedzi, ale po ich przejrzeniu jest już w stanie wyodrębnić pięć typów odpowiedzi. Pojawiają się one również wśród młodych respondentów. „Straciłem lub straciłam wiarę. Nie widzę potrzeby chodzenia do kościoła” – to pierwsza grupa odpowiedzi. Przyczyną opuszczenia Kościoła (która oczywiście w większości przypadków nie jest formalną apostazją) jest więc decyzja podjęta we własnym sumieniu. – W uczciwości wobec samego siebie. Nie wierzę, więc nie praktykuję – wyjaśniła dyrektor CBOS-u.
„Zraził mnie konkretny ksiądz” – to druga grupa najczęściej pojawiających się odpowiedzi. – W tym przypadku chodzi więc o konkretnego księdza, o konkretną sytuację (np. w czasie spowiedzi czy rozmowy podczas kolędy). – Taki uraz może być dotkliwy i zapamiętany na długi czas – podkreśla pani dyrektor. Trzeci typ argumentu to złe doświadczenie z całą instytucją. Te powody można podzielić na kilka mniejszych podgrup. W jednej z nich znajdzie się zarzut do Kościoła o mieszanie się do polityki. Druga podgrupa to „zachłanność na pieniądze”, trzecia – skandale seksualne (jako zjawisko oraz jako zjawisko niedostatecznie rozliczone). Prof. Grabowska podkreśliła, że zarzut „mieszania się do polityki” jest bardzo złożony. – Każdy respondent trochę inaczej to rozumie – podkreśla prof. Grabowska. Jednym chodzi bowiem o to, by księża unikali wypowiadania się w kwestiach dotyczących spraw społecznych, szczególnie politycznych. Drudzy z kolei nie chcą bliskich kontaktów między hierarchami a politykami. Są jeszcze i tacy, których razi występowanie osób duchownych w programach publicystycznych, które nie dotyczą stricte spraw religijnych. Również drugi zarzut (o skupienie się duchownych na sprawach finansowych) wynika często z osobistego doświadczenia. – Mam na to dobry przykład. W mojej parafii nigdy nie spotkałam się z zarzutem wobec księży, by zwracali na tę kwestię uwagę. Zupełnie inaczej jest w parafii położonej dosłownie 10 kilometrów dalej. Tam wobec proboszcza parafianie formułują zarzut, że „za dużo sobie liczy za różne sakramenty”. To sąsiadujące ze sobą parafie, a rzeczywistość pod tym względem zupełnie inna – mówiła prof. Grabowska.
Najpierw zadbać o rodziny
O. Wojciech Surówka wrócił do tematu „transmisji” wiary w rodzinach oraz umacniania postaw religijnych w młodym pokoleniu. Podkreślił, że przekazywanie wiary to przede wszystkim zadanie rodziny. – W naszych rozważaniach, ale i w codziennej pracy kładziemy duży nacisk na ewangelizowanie i katechizowanie dzieci oraz młodzieży. Koncentrujemy się na odzyskiwaniu młodzieży. Słusznie, ale nie zrobimy tego jeśli najpierw nie odzyskamy młodych małżeństw – powiedział dominikanin. – Nie możemy tworzyć duszpasterstw, które stają się alternatywą dla domu. Powinniśmy pomóc małżeństwom, by ich domy były także domowymi Kościołami – dodał. Podkreślił, że w życiu większości młodych ludzi newralgicznym momentem jest czas zakładania rodziny. W okresie, gdy pojawia się wiele nowych zadań i wyzwań kluczowe jest to – zdaniem o. Surówki – czy młode małżeństwa (a później młodzi rodzice) znajdą czas i miejsce na wiarę, na życie w Kościele. – W tym kontekście warto skupić się także nad kondycją młodych księży. Potrzeba takiego formowania młodych kapłanów, żeby byli przygotowani do realnego życia. Wtedy kontaktu z nimi będzie szukać także młode pokolenie – dodał zakonnik. Zwrócił też uwagę, że kontakt osób duchownych z młodymi ludźmi nie powinien oznaczać przede wszystkim aktywizmu życiowego i społecznego. – Jan Paweł II mówił, że wielu ludzi chodzi z młodymi po górach, ale niewielu przez to ewangelizuje – przypomniał słowa papieża dominikanin. – Angażowanie w różne projekty, także w Kościele, jest ważne i może doprowadzić młodych do Chrystusa. Ale nie może być jedyną formą duszpasterstwa – podkreślił.
>>> Ks. Arkadiusz Lechowski: w rodzinie ważna i konieczna jest inwestycja w relacje [ROZMOWA]
Bp Grzegorz Suchodolski został zapytany o to, czy te poważne wyzwania w relacjach młodych z Kościołem dostrzegają także inni polscy biskupi. Przewodniczący Rady Episkopatu ds. Duszpasterstwa Młodzieży przyznał, że nastawienie jest różne. Wynika to m.in. z indywidualnej historii konkretnych biskupów oraz z ich wrażliwości. Pytanie jest o tyle ważne, że choć młodzi poszukują kontaktu przede wszystkim z księdzem w swojej parafii czy duszpasterzem akademickim, to jednak głos hierarchów jest często o wiele bardziej słyszany, potrafi silnie rezonować w przestrzeni publicznej. – Zerwanie więzi między większością młodych a Kościołem przestaje być tematem tabu, także w gronie episkopatu. Zaczynamy o tym odważnie rozmawiać. Szanuję także tych młodych, którzy są poza Kościołem i którzy mają duże trudności w podążaniu wspólną drogą z Kościołem. Szanuję też braci biskupów i będę pokornie, czasami niepokornie, starać się przekonywać ich do moich racji – stwierdził bp Suchodolski.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |