Zaporoże, ewakuowani z Mariupola, fot. EPA/ROMAN PILIPEY

Psychoterapeuta w Ukrainie: niemal wszyscy w kraju tracą grunt pod nogami

Możemy i musimy się wspierać, możemy walczyć z poczuciem izolacji, ale wywołanymi wojną traumami będzie można się zająć dopiero, gdy wojna się skończy; obecnie, w sensie psychologicznym, niemal wszyscy na Ukrainie tracą grunt pod nogami – mówi Ilija Poludionny, ukraiński psycholog i psychoterapeuta.

„W pierwszych momentach i dniach po doznanym szoku poziom adrenaliny i kortyzolu wzrasta – to normalna reakcja organizmu. Nie śpimy, nie jemy, nasze ciała doznają uszczerbku, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ludzie nie odczuwają ogromnego zmęczenia, które w tych momentach jest jakby odkładane na bok, na później” – tłumaczy terapeuta, mówiąc o pierwszej fazie wywołanych wojną zaburzeń psychicznych.

„Później, gdy chemia organizmu wraca do normy, jesteśmy wiecznie zmęczeni, chcemy spać i jeść, nadrobić tamten czas. Ważne jest, żeby zdawać sobie z tego sprawę. Ludzie myślą często, że cierpią wówczas na depresję, jednak w wielu przypadkach są to jedynie proste potrzeby biologiczne, które trzeba zaspokoić” – mówi Poludionny.

>>> Biskup Charkowa: ludzie teraz jeszcze bardziej potrzebują obecności kapłana

EPA/ROMAN PILIPEY

Relacje z ludźmi

„Obecna sytuacja wyróżnia się tym, że pojawiające się traumy i zaburzenia psychiczne dotyczą dużej części społeczeństwa, wywołane są podobnymi doświadczeniami” – zauważa. Wspólne doświadczenie i powszechność źródła traum nie pomoże w ich późniejszym leczeniu.

„Nie sądzę, żeby wspólne doświadczenie, jak ogólnokrajowa wojna, pomagało w leczeniu traumy. Gdy pacjent cierpi na różne zaburzenia psychiczne, ratunkiem mogą się okazać jego relacje z ludźmi, którzy pomagają mu przywrócić równowagę. Gdy wszyscy są z niej wytrąceni, jest to niemożliwe” – wyjaśnia psychoterapeuta.

„Na tym etapie najważniejsze w pomaganiu ludziom, którzy znajdują się w najbardziej niebezpiecznych miejscach kraju, jest utrzymywanie z nimi stałego kontaktu. Staram się z nimi po prostu rozmawiać, być dla nich zawsze dostępnym. W tej chwili nie możemy jeszcze rozpocząć bardziej zaawansowanych terapii” – mówi Poludionny. „Mogę jedynie walczyć z ich poczuciem osamotnienia i izolacji” – dodaje.

EPA/ROMAN PILIPEY

Wychodzenie z traumy

Psychoterapeuta zaznacza, że „bardzo trudny proces wychodzenia z traumy jest w swoim schemacie zawsze taki sam”. „Po ustaniu sytuacji, która ją wywołała, pojawia się bardzo silne i intensywne uczucie smutku czy żalu, które trwa co najmniej rok. Moim zadaniem jest wówczas zbadanie i przedyskutowanie przyczyn traumy, pomoc pacjentowi w przepracowaniu i zrozumieniu tego, co się stało. W ten sposób to uczucie stopniowo ustępuje. Później musimy wspólnie znaleźć nowy sens, nowy powód do życia” – tłumaczy.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze