Fot. Jeremy Mcknight/unsplash

Pusty talerz w domu dziecka zawsze czeka na rodziców [ROZMOWA]

Boże Narodzenie w domu dziecka nie jest łatwe. „Wtedy jest smutna atmosfera, bo dzieci doskonale wiedzą, że pozostali podopieczni pojechali do swoich rodzin, a one zostały” – podkreśla w rozmowie z Karoliną Binek Jerzy Wiśniewski – dyrektor Domu Dziecka w Pleszewie.

Jak wyglądają przygotowania do świąt w domu dziecka?

– Przygotowania do świąt rozpoczynamy wraz z końcem października lub początkiem listopada. Pierwszą rzeczą, jaką nasza placówka robi przed Bożym Narodzeniem jest próba skłonienia rodziców, aby zrobili wszystko, by otrzymać zgodę sądu na zabranie dzieci na święta. Święta Bożego Narodzenia są bardzo rodzinne i każdy powinien je spędzić w gronie rodzinnym, a nie wśród obcych osób. Dlatego bardzo zależy nam na tym, żeby nasi podopieczni chociaż te trzy świąteczne dni mogli spędzić wśród swoich najbliższych. Ale to jest uzależnione od decyzji sądu. Dlatego staramy się jak najwcześniej rozpocząć pracę z rodzinami, aby miały możliwość zabrania dzieci do domu. Rodzice muszą w związku z tym wykonać pewne zabezpieczenia dobra dziecka, aby sąd wyraził zgodę na urlopowanie. Sąd musi wiedzieć, że dzieci mają gdzie i do kogo jechać. I że mają co jeść i że będzie im ciepło. Dopiero wtedy sądy wydają zgodę. Natomiast kolejny element przygotowań do świąt stanowi pisanie listów do Świętego Mikołaja. Każde dziecko może w takim liście opisać siebie, swoje marzenia, może opowiedzieć, jak chciałoby spędzić święta i co chciałoby znaleźć pod choinką. A my staramy się później znaleźć sponsora, który spełni chociaż część tych marzeń. Od paru lat rzeczywiście nam się to udaje i dzięki pomocy ludzi dobrej woli każde nasze dziecko dostaje to, co sobie wymarzyło. Doskonale zdajemy sobie oczywiście sprawę z faktu, że podstawowym marzeniem każdego dziecka jest powrót do domu, do najbliższych, i spędzenie świątecznego czasu z rodziną. Niestety, nie zawsze się to udaje, dlatego staramy się zabezpieczyć te święta chociaż pod względem materialnym.

Przed okresem świątecznym więcej osób przypomina sobie, że warto pomagać dzieciom z domu dziecka czy też ta pomoc trwa przez cały rok?

– W ciągu roku ludzie też nam pomagają. Widzimy, że nasi sponsorzy przez cały rok wspierają nasze dzieci. Ale rzeczywiście jest to nasilone w okresie świąt Bożego Narodzenia. Wtedy instytucje więcej kontaktują się z nami, pytają, jak wesprzeć placówkę i dziecko. Są sponsorzy, którzy wspierają placówkę jako instytucję i są sponsorzy, którzy chcą wesprzeć konkretne dziecko. Wtedy taki sponsor za naszym pośrednictwem otrzymuje list od dzieci i stara się pomóc.

Listy od dzieci zapewne potrafią wzruszyć.

– Wyrobiliśmy sobie taki system, że nie rzucamy tego na żywioł, tylko rozmawiamy z dzieckiem, żeby przelały na papier wszystkie swoje tęsknoty, marzenia, uczucia. Niektórym się to udaje, inne są powściągliwe. Ale niektóre opisują, jak chciałyby ułożyć swoje życie, jak się teraz czują. Na końcu tych listów zazwyczaj jest napisane, że chcieliby, żeby chociaż któreś z marzeń zostało spełnione. Nie są to więc tylko rzeczy materialne, ale również losowe, rodzinne. Dzieci doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ta obca osoba niewiele może pomóc. Ale samo przelanie na papier swoich tęsknot też im pomaga.

>>> Miniaturowe miasto z piernika – jedyne takie miejsce w Polsce [RELACJA]

 

Wigilia w domu dziecka obchodzona jest 24 grudnia czy też w innym terminie?

– Mamy dwie wigilie. W tym roku w środę 21 grudnia było spotkanie wszystkich pracowników, były na nim też dzieci, w sumie 50 osób. Wszyscy zasiedliśmy do wspólnego stołu, były tradycyjne dania, jak w każdym domu. Złożyliśmy sobie życzenia, podzieliliśmy się opłatkiem, zjedliśmy potrawy wigilijne, później było wspólne śpiewanie kolęd. Tutaj pomaga nam zespół muzyczny, który działa przy jednej z parafii. Dzieciaki też przygotowują się wcześniej do śpiewania, uczą się. Po kolędowaniu przychodzi do nas zawsze ktoś w stroju Świętego Mikołaja. Pod choinką zebrane są wszystkie prezenty od sponsorów, które Mikołaj przekazuje każdemu dziecku. Nie kończy się na jednym prezencie i na spełnieniu życzeń z listu dziecka. Z biegiem lat dzięki grupie sponsorów każdy chce w jakiś sposób wesprzeć dzieci i trafiają do nich także prezenty spoza listów. Później jest już wielki rozgardiasz, kontrolowany bałagan. Wszystkie dzieci na hallu przy choince rozpakowują prezenty. Jest to wielka radość, ale czasami też płacz. Wszystko to można również obejrzeć na naszym Facebooku.

>>> Gdy na prostą to za daleko – jak wyglądają święta w Domu Ochrony Życia Poczętego w Odolanowie

Boże Narodzenie dla dzieci, które zostają na ten czas w domu dziecka nie jest więc szczęśliwym czasem…

– Na tej wigilii jest radość, czasami tylko oczy się zaszklą. Natomiast jest też druga wigilia – 24 grudnia – biorą w niej udział dzieci, które niestety zostają u nas na święta. W tym roku do tej pory nie wiemy, jak liczna będzie to grupa. Może będzie ich 5, a może i 12. To są dzieci, których rodzice albo nie chcą zabrać, albo im nie zależy, albo nie mają możliwości zabrania, bo sąd nie wyraził na to zgody. Wtedy jest smutna atmosfera, bo doskonale wiedzą, że pozostałe dzieci pojechały do swoich rodzin, a one zostały. I wtedy jestem na wigilii ja, wychowawca oraz reszta dzieci.

Na kogo czeka pusty talerz na wigilii w domu dziecka?

– Na rodziców.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze