Rana po matce
Relacja z matką jest wciąż tematem tabu, a zwłaszcza relacja matki z córką. Wielu uważa, że można o niej mówić dobrze albo wcale. Ale czasami trzeba nazwać rzecz po imieniu: że coś w tej relacji nie zadziałało. I w sercu pozostaje rana.
Bywa, że matki są za bardzo zaabsorbowane innymi sprawami. Czasami zmagają się z depresją czy uzależnieniem. Są też matki zaborcze, osaczające dziecko, despotyczne, które wciąż wymagają, egzekwują, karzą. Matki nieprzebierające w słowach, które używają przemocy: szarpią, popychają, biją. Pewnie każda z nich chce jak najlepiej, ma jakieś swoje wyobrażenie o tym, co to znaczy być matką. Karmią, myją, ubierają, kupują… ale poza tym często są emocjonalnie niedostępne, chłodne, zamknięte na relację z córką.
Córki bliźniaczki: ambitna i autosabotażystka
W córkach, którym matki przekazały postawę, że ich wartość tkwi w tym, co robią, a nie w tym, że są, mogą pojawić się dwa sposoby funkcjonowania.
Ambitna – to pierwsza z nich. Ma duże ambicje i wymagania względem siebie, często jest przy tym perfekcjonistką. Ambitna córka próbuje zdobyć uwagę, uznanie (czyli miłość) innych poprzez gromadzone laury. W końcu bardziej jest aktywnością ludzką niż istotą ludzką zadowoloną z bycia sobą.
Jeśli z determinacją dążysz do celu, dbając o siebie i doceniając swoje osiągnięcia, wszystko jest w porządku. Co innego, jeśli czujesz się wyczerpana, a pochwały z zewnątrz tylko chwilowo wypełniają wewnętrzną pustkę, bo w końcu nie o to chodzi.
Sabotażystka często w ogóle nie rozpoczyna realizacji swoich planów, wychodzą z założenia, że i tak jej się nie uda. A jeśli nawet podejmuje działanie, to na różne sposoby dokonuje autosabotażu, np. przez zbyt późne rozpoczynanie zadania, branie na siebie zbyt wielu rzeczy, by w końcu i tak udowodnić samej sobie, że nic jej się nie udaje i do niczego się nie nadaje.
W gruncie rzeczy córka sabotująca siebie samą jest bliźniaczką córki ambitnej. Obie uwierzyły w to, że nie są dość dobre.
Miłość jest wtedy, kiedy ktoś może zrobić coś dla ciebie
Córka matki, która w jakiś sposób pozostaje niedojrzała czy sama nie otrzymała wystarczająco dużo miłości i w związku z tym nie do końca potrafi kochać, zwykle żyje w przeświadczeniu, że musi zasługiwać na miłość. Często nieświadomie myśli, że relacja polega na tym, że ktoś może zrobić coś dla ciebie i odwrotnie. Trudno jej komuś zaufać albo ufa za bardzo. Czasami, również nieświadomie, szuka zaspokojenia potrzeb, które nie zostały w odpowiedni sposób zaopiekowane w dzieciństwie. Nikt nie jest w stanie zaspokoić naszych potrzeb z dzieciństwa, zwłaszcza takich, które nie do końca rozumiemy.
W poszukiwaniu siebie
Początkiem i w pewnym sensie przełomem jest zwykle akceptacja faktu, że tak a nie inaczej wyglądało moje dzieciństwo. Nie obędzie się bez opłakania matki, której nie dane było mieć i własnego Wewnętrznego Dziecka, któremu zabrakło miłości. Potem przyjdzie czas na oddzielenie się od matki, uwalnianie się spod jej wpływów, w tym od negatywnych monologów, które są jej głosem zapisanym w myślach córki.
Ważne jest także to, by pracować nad własną tożsamością, by odkrywać na nowo te rzeczy z dzieciństwa, które najbardziej bawiły, cieszyły, pociągały, zachwycały. Warto wypisać sobie wartości, które są ci bliskie: przekonania i preferencje dotyczące polityki i religii, miłości i przyjaźni, filmów, książek, muzyki, mody, samochodów. Architektury, ćwiczeń, pór roku, jedzenia, wakacji, kolorów, kwiatów. To wszystko, co mówi, że ty to właśnie ty.
Co dalej?
W większości przypadków udaje się wypracować tzw. kulturalne stosunki, sprowadzające się do uprzejmych, niezobowiązujących rozmów. Bez oczekiwań i rozczarowań.
Znajdź w sobie miejsce na wdzięczność. Matka nie urodziła się taka. Prawdopodobnie w jej dzieciństwie tez zabrakło miłości, empatii, matczynej uwagi. Dała tyle ile mogła.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |