fot. rawpixel.com/freepik.com

#RefleksjeSynodalne: najmojsza racja

Zazwyczaj jesteśmy przekonani o tym, że mamy rację w niemal każdej kwestii. To najczęściej iluzja, z której możemy wyjść tylko dzięki szczerej, otwartej konfrontacji z innymi poglądami. Nie da się tego zrobić bez słuchania.

„Słuchanie utrudnia przekonanie o  własnej nieomylności oraz utarte schematy komunikacyjne. (…) Niesłuchanie prowadzi do niezrozumienia, wykluczania, marginalizowania. W dalszej konsekwencji skutkuje to zamknięciem, uproszczeniami, brakiem zaufania i lękiem, które niszczą wspólnotę” – czytamy w syntezie krajowej Synodu o Synodalności.

Ze słuchaniem mamy problem w relacjach, w przestrzeni publicznej, ale też w Kościele. Nastawiamy się raczej na to, aby przekazywać nasze spojrzenie, forsować własne poglądy, oceniać i wyznaczać ramy dyskusji. Tymczasem synod miał posłużyć, i w wielu przypadkach się to udawało, do stworzenia nowych przestrzeni słuchania siebie nawzajem – świeckich i duchownych. To z pewnością dopiero początek drogi, ale jako pozytywny znak trzeba rozpatrywać to, że na nią weszliśmy.

Słuchanie to kolejny ważny etap budowania zdrowej wspólnoty, w której nie tylko dostrzegamy innych, spotykamy się z nimi i decydujemy się wspólnie zmagać z rzeczywistością, ale także aktywnie słuchamy siebie nawzajem. Aktywnie, czyli tak, aby dać się poruszyć czyimś świadectwem i jednocześnie powstrzymywać się od swoich sądów i moralizowania. Czynne słuchanie pomaga osobie, która mówi, uzmysłowić sobie dokładnie, na czym polega problem, zwiększa zaufanie do rozmówcy i chęć kontaktowania się z nim w przyszłości.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze