fot. Michał Jóźwiak

Rok wojny – rok pomocy

Agresja Federacji Rosyjskiej w Ukrainie trwa już rok. Smutna rocznica jest jednocześnie okazją do dostrzeżenia bohaterstwa wielu ludzi, w tym oblatów.

Oblaci zostali w Ukrainie pozostali i wciąż są z cierpiącym narodem. To także pamięć o otwartych sercach Polaków i pomocy, jakiej doświadczyli uchodźcy wojenni w naszym kraju.

>>> Generał oblatów: całe Zgromadzenie patrzy z dumą na oblatów w Ukrainie

Kiedy wybuchła wojna

24. lutego ok. godz. 6:30 obudziły mnie głośne dźwięki. Bardzo się wystraszyłem, nie wiedziałem, co się dzieje. Zerwałem się z łóżka i spojrzałem przez okno. Nad naszym domem leciały rakiety, naliczyłem pięć. Przelatywały mniej więcej co dwie minuty. Nie na nas. Leciały na jednostki wojskowe. Od razu spojrzałem w Internet, mając nadzieję, że to nie jest to, co myślę. Jednak jak się okazało moje przeczucia nie były błędne. Rosja dokonała inwazji na Ukrainę – wspominał ten czas kleryk Norbert Jabłko OMI, polski zakonnik, który na Ukrainie odbywał staż pastoralny.

Pomimo że miał możliwość wyjechać, wrócić do Polski – pozostał podkreślając, że „oblaci nie uciekają”. Decyzja oblackiego kleryka jest o tyle znacząca, że nie mając święceń kapłańskich czy stałych zobowiązań w Ukrainie, mógł wyjechać. Pozostał. Tak zrobili wszyscy oblaci Delegatury w Ukrainie.

Oblackie klasztory w Ukrainie stały się miejscami schronienia dla ludności cywilnej. Szczególnie trudna sytuacja była w Czernihowie. W piwnicach oblackiego domu zakonnego schroniło się ponad 80 osób. Wspólnie jedli, spali, modlili się… a misjonarze pod ostrzałem wojsk rosyjskich przedzierali się w różne dzielnice miasta, aby nieść pomoc – tą materialną i tą duchową.

Kryzys humanitarny

Od początku wojny granicę z Rzeczpospolitą Polską przekroczyło blisko 10 mln Ukraińców. Większość znalazła schronienie w naszym kraju, część ruszyła dalej. Oblaci zorganizowali wolontariat młodzieżowy, który ruszył na wschodnie granice, aby z tysiącami Polaków pomagać w przyjmowaniu uchodźców wojennych, w głównej mierze kobiet i dzieci.

Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Praktycznie wszystkie oblackie klasztory w Polsce otworzyły drzwi dla uchodźców. Ludzie po pierwszym szoku od razu szukali pracy i środków utrzymania dla swoich rodzin. W sumie w oblackich domach przyjęto kilkuset Ukraińców w kilku falach. W niektórych klasztorach uchodźcy mieszkają do dnia dzisiejszego. Przyjeżdżając do Polski, ludzie przywozili ze sobą trudne historie. Zapewne traumę będą nosić do końca swojego życia…

Pomoc humanitarna

Jedną z pierwszych decyzji administracji prowincjalnej było zorganizowanie centralnego magazynu humanitarnego w Zahutyniu niedaleko granicy z Ukrainą oraz koordynacja pomocy w ramach Polskiej Prowincji. W sumie przez klasztor w Zahutyniu przeszły setki ton pomocy humanitarnej. Na chwilę obecną zmierza tam kolejny kilkutonowy transport. Stąd dary odbierane są bezpośrednio przez misjonarzy oblatów w Ukrainie.

fot. Michał Jóźwiak

Obok darów materialnych Prokura Misyjna przekazała do Ukrainy kilka milionów złotych pomocy zebranej w różnych akcjach. Dodatkowo przez konta oblackiej instytucji przekazywane są wciąż środki od prywatnych darczyńców z Polski, Stanów Zjednoczonych czy Kanady.

Pomoc na miejscu, w Ukrainie

Myśląc o pomocy w Polsce, nie można pominąć bohaterstwa misjonarzy oblatów bezpośrednio na Ukrainie. Wspomniany Czernihów to jeden z przykładów pełnej poświęcenia postawy zakonników.

>>> Oblacka karetka z Polski już pomaga w Charkowie

Kijowski kościół, o którego zwrot wciąż stara się miejscowa wspólnota parafialna, od pierwszych chwil wojny jest miejscem schronienia, modlitwy i pomocy humanitarnej.

Do tej pory przez nasz kościół przeszło ponad 300 ton pomocy humanitarnej, a na początku 2023 roku zebraną własnoręcznie pomoc przekazaliśmy potrzebującym w Chersoniu. Ponieważ kościół św. Mikołaja to dom Boży, który jest zawsze otwarty dla każdego, kto szuka pomocy – podkreśla o. Paweł Wyszkowski OMI, proboszcz kijowskiej parafii.

Oblacki klasztor w Tywrowie stał się domem schronienia dla kilkudziesięciu osób z terenów objętych działaniami wojennymi. Mieszkają tutaj do dnia dzisiejszego. Jednocześnie misjonarze nie zapomnieli o bezdomnych i biednych z Kijowia. Przed wojną w ukraińskiej stolicy działała „Kuchnia dla bezdomnych” – inicjatywa br. Sebastiana Jankowskiego OMI we współpracy z Caritas-Spes Ukraina. Dzięki piecom ofiarowanym przez darczyńców z Polski zakonnicy zaczęli wypiekać chleb dla potrzebujących w Tywrowie i Kijowie, regularnie wydawana jest pomoc humanitarna oraz świadczona bezpłatna pomoc medyczna.

Misjonarze oblaci regularnie udają się także na linię frontu. Zorganizowana w Tywrowie Chrześcijańska Służba Ratunkowa, w której działa kapelan wojskowy – o. Vadim Dorosh OMI, otacza opieką wojskowych i ich rodziny. To kompleksowa pomoc także w radzeniu sobie z traumą wojenną.

>>> Ukraina: w oblackiej Wigilii udział wzięło około 40 uchodźców wojennych

Trzeba pamiętać, że obok pomocy humanitarnej, oblaci są przede wszystkim duszpasterzami. Na ile pozwalają okoliczności trwającej wojny, misjonarze przede wszystkim niosą Chrystusa. Oczywiście ciężko zebrać w jednym miejscu ogrom dobra, który pośród tragedii wojny, dokonuje się na Ukrainie.

Co dalej?

Dziś w Ukrainie trwa post i modlitwa w intencji zakończenia wojny. Wszyscy oczekujemy, że ten horror wreszcie się zakończy. Oblaci patrzą również w przyszłość… Kiedy zakończy się wojna… Gdy ludzie zaczną wracać do zniszczonego kraju, domów… Na razie wciąż walczą po prostu o życie ludzi w Ukrainie…

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze