Sacroexpo. Robili buty dla Jana Pawła II
Tymi butami spełnił marzenie papieża Jana Pawła II jeszcze z czasów młodości. Dzięki „czerwonym kamaszkom” został nazwany „szewcem papieża”. Dziś tradycję kontynuują jego syn i wnuk, którzy są uczestnikami tegorocznej edycji kieleckich targów Sacroexpo.
Pierwszy zakład Stanisław otworzył ponad 55 lat temu. Był wówczas świeżo upieczonym mistrzem szewstwa i cholewkarstwa, po ukończeniu 6-letniej nauki w szkole oraz u lokalnych rzemieślników.
Od tamtego czasu wiele się zmieniło, ale nie zmienił się sposób wykonywania butów. W niewielkim zakładzie założonym przed laty nadal powstaje obuwie, które wykonywane jest zgodnie z rzemieślniczą tradycją – ręcznie i solidnie.
– Pierwsze buty dla papieża Jana Pawła II zrobił mój dziadek, kiedy wybierał się na pielgrzymkę do Watykanu, do Ojca Świętego. To były czasy, kiedy trudno było wyjechać za granicę, nie mówiąc już o spotkaniu z papieżem. Więc chciał przygotować dla niego jakiś specjalny prezent. Wyczytał gdzieś, że Jan Paweł II w dzieciństwie, jako młody człowiek, bardzo chciał mieć czerwone kamasze. Takie buty były wtedy znakiem stylu i szyku, nie był zamożny, więc nie mógł ich sobie kupić, ani też dostać od ojca. Dlatego pomysłem dziadka było zrobienie takich wymarzonych, czerwonych butów dla Ojca Świętego. Rozmiar stopy udało się zdobyć z kurii polskiej i dziadek mógł zawieźć wymarzone buty papieżowi – mówi Karol Żmija, syn właściciela firmy, wnuk „szewca papieża”. – Buty papieżowi Janowi Pawłowi II się spodobały, nosił je i później wykonywaliśmy dla niego jeszcze wiele par takich butów. Robiliśmy buty dla kardynała Dziwisza i duchownych z Rzymu – dodaje.
Warsztat jest położony w Stanisławiu Dolnym koło Kalwarii Zebrzydowskiej. Do przygotowania butów wykorzystywana jest skóra naturalna od lokalnych garbarzy, ponieważ – zdaniem rodziny szewców – to właśnie ona jest najlepszym materiałem na wygodne buty.
>>> Sacroexpo. Kadzidło, monstrancję, a może klimatyzowany konfesjonał? [REPORTAŻ]
Wytwórcy obuwia pozostają wierni tradycji szewskiej, ale starają się, by fasony z jednej strony nawiązywały do klasyki, ale jednocześnie odpowiadały współczesnym oczekiwaniom.
– Nadal zajmujemy się butami. Stawiamy na manufakturę, czyli na ręczne wykonywanie butów. Można więc powiedzieć, że fach będzie przekazywany dalej, teraz właścicielem firmy jest syn założyciela firmy, czyli mój tata. Jest to zatem trzecie pokolenie. Buty są produkowane w ograniczonej liczbie, najczęściej są szyte na miarę, ale także wykonujemy modele, które są w ciągłej sprzedaży – mówi Karol Żmija.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |