Sebastian Zbierański: dlaczego Bóg wywraca mi życie do góry nogami? [FELIETON]
Lubię to uczucie, kiedy wszystko układa się po mojej myśli. Mam swoje plany i dopóki nic ich nie psuje mogę nazywać się szczęściarzem. I tylko czasem boję się, że ten spokój zostanie zburzony. Że Pan Bóg wywróci mi życie do góry nogami.
Niespodzianki nie muszą być przyjemne i ten fakt to jedno z największych rozczarowań dorosłości. Uczucie, kiedy na samą myśl o takim niespodziewanym aż ściska w żołądku to nic przyjemnego. Sam na wiele z nich czuję się niegotowy i nieotwarty. I pytam: jak mam ufać, skoro wszystko wokół woła, żebym tego nie robił?
>>> 5 rzeczy, których Bóg zrobić nie może
Bóg, który uwodzi
Chyba dlatego wydaje mi się, że rozumiem Jeremiasza. Kiedy pierwszy raz usłyszał, że Bóg powołuje go na proroka miał dwadzieścia, może dwadzieścia pięć lat. Od razu zarzekł się, że jest za młody. Nie wiedział, na co się pisze. Mimo to posłuchał Boga, choć nie bez protestu i oporów. I tak zaczęła się jego trudna, pełna cierpienia droga, którą śledzimy w Księdze Jeremiasza. Czasem zastanawiam się, ile aktów buntu, niezgody i załamania młodego proroka nie zostało w niej opisanych. Bo tych, o których wiemy jest sporo. W pewnym momencie dochodzi do sytuacji, w której Jeremiasz naprawdę ma już dość. Mówi do Boga: „Uwiodłeś mnie” (Jr 20, 7). Słowo „uwiodłeś” jest tutaj eufemizmem o wiele mocniejszego określenia.
Jak zaufać?
Niespodziewane zło, cierpienie czy po prostu przeciwności we mnie też rodzą bunt. Czasem, już odruchowo, pierwsze pretensje kieruję w stronę Pana Boga. Zupełnie jak Jeremiasz. Gorzej jest za to z zaufaniem i gotowością na odpowiedź „tak”, która nie stawia warunków. Dlaczego w ogóle Pan Bóg dopuszcza, by działo się z nami coś, czego nie chcemy? Czy nie przeczy w ten sposób swojej bezgranicznej miłości do ludzi? Te pytania towarzyszą nie tylko mi, ale i wielu ludziom, których dotyka ból. Na te pytania bardzo trudno znaleźć zrozumiałą, jasną odpowiedź. Niektórzy tłumaczą, że Bóg z każdego zła wyciąga dla nas dobro, inni wskazują, że to tajemnica Bożej miłości. Ja staram się patrzeć na to w kategorii kolejnej próby. Nie po to, żeby Bogu coś udowodnić, ale po to, by udowodnić sobie, czym tak naprawdę jest moja wiara – do reszty ogołocona z wszelkiej pewności.
>>> Dlaczego młodzi się buntują? Odpowiada socjolog
Bunt dozwolony
Gdyby Jeremiasz żył dziś, to pewnie zdiagnozowałby u siebie depresję. Nie wiem, czy w tym czasie wątpił w Bożą miłość i nie wiem, czy deklarował, że ją odwzajemnia. Wiem, że przy Bogu trzymało go zaufanie – bezgraniczne i bardzo silne. Zaufanie, które na krawędzi rozpaczy nie pozwoliło się poddać, mimo że sytuacja wiele razy była krytyczna. Tak samo silne zaufanie musiał mieć Jezus umierający na krzyżu. Krzyczał, że jest opuszczony, zapomniany, znienawidzony. A jednak nad buntem zwyciężyło pokorne „bądź wola Twoja”. Bóg nie potępia buntu, ale go rozumie. Pozwala na ten bunt. Przecież w innym razie zupełnie inaczej potoczyłyby się historie takie jak ta Jeremiasza. W buncie można Bogu wiele zarzucać i wiele zanegować. Trzeba tylko pamiętać, że nawet największa ciemność kończy się światłem, którym jest On sam.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |