ks. Michał Woźnicki wynoszony do radiowozu podczas interwencji policji. fot. youtube.com/W obronie Mszy Św. P-ń Wroniecka 9. Msza Trydencka

Sebastian Zbierański: w obronie mszy świętej [KOMENTARZ]

Sprawa księdza Michała Woźnickiego z poznańskiego domu salezjanów znów wywołuje burzę w sieci. Charyzmatyczny duchowny próbuje stać się ikoną walki o wiarę i tradycjęW tle wydarzeń rozgrywa się jednak prawdziwy dramat  zgoła inny, niż chciałby zapewne ks. Woźnicki. Trwa batalia o godność mszy świętej, kapłaństwa i duchowe dobro wiernych, którzy cierpią na tym najbardziej.  


Odtwarzam ten film już po raz kolejny. Razem ze mną brutalną interwencję policji nasłanej przez księży salezjanów widziało już prawie 200 tysięcy ludzi. Z ekranu komputera uderzają przerażone, szeroko otwarte oczy kapłana ubranego w uroczystą kapę. Funkcjonariusze policji przy użyciu siły wyciągają go z celi. Świadkami wszystkiego jest kilku rozhisteryzowanych wiernych – część z nich płaczem i krzykiem domaga się przerwania działań policji. Trudno zaprzeczać faktom  z zewnątrz całe zajście faktycznie wygląda bezpardonowo. Mam jednak głębokie przekonanie, że brutalizm zaczyna się tak naprawdę od postawy suspendowanego kapłana. Obawiam się, że najbardziej brutalnie został potraktowany Chrystus i Jego najświętsza Ofiara, a zaraz potem zagubieni wierni.

>>> Interwencja policji w domu zakonnym salezjanów w Poznaniu [WIDEO]

Co się dzieje przy Wronieckiej?

Uporządkujmy najpierw kluczową kwestię: Michał Woźnicki jest ważnie wyświęconym kapłanem katolickim. Podczas odprawianej przez niego Eucharystii (a sprawuje ją tylko w formie rytu rzymskiego – po łacinie, przodem do ołtarza) uobecnia się w swoim Ciele i Krwi Jezus Chrystus. Nie znaczy to jednak, że celebrowanie przez niego mszy św. i innych nabożeństw odbywa się w sposób godny. Wyraźnie wskazuje na to jego status prawny w Kościele  ks. Woźnicki jest nie tylko suspendowany (ma zakaz wykonywania władzy święceń), ale także wydalony ze zgromadzenia księży salezjanów. Formalnie nie może posiadać udziału w dobrach zakonu i na stałe mieszkać w salezjańskich klasztorach. Otrzymał wyraźne polecenie opuszczenia domu zakonnego. Tutaj dochodzimy do pierwszej kontrowersji  były salezjanin nadal zajmuje celę przy ulicy Wronieckiej w Poznaniu. Co więcej  urządził w niej prywatną kaplicę, do której bez żadnego zezwolenia, łamiąc tym samym zasady klauzury zakonnej, przyprowadza wiernych.

https://www.facebook.com/PolicjaWlkp/posts/1716396458517011

>>> Ks. Michał Woźnicki nie jest salezjaninem [OŚWIADCZENIE]

Jak Kuba Bogu..?”

Moje zdumienie budzi jednak nie tylko nieuregulowana jak dotąd sprawa eksmisji Woźnickiego, która trafiła w końcu na sądową wokandę. Zastanawia mnie też postawa poznańskiej wspólnoty salezjanów, którzy wydają się uciekać do różnych środków, żeby „rozwiązać” problem z niepożądanym lokatorem. Ksiądz Woźnicki na prowadzonej przez siebie stronie regularnie publikuje wykaz nowych szykan, którym poddają go salezjanie. Szokujące jest to, że księża uciekają się do aktów zwyczajnego wandalizmu. To już nie tylko zrywanie z drzwi celi kartek i nalepianie nowych. Miesiąc temu zakonnicy za pomocą czarnej farby zniszczyli ścianę i drzwi, malując na nich napisy dobitnie sugerujące Woźnickiemu wyprowadzkę. Nie wiem, czy takie zachowanie jest skutkiem ich bezsilności i desperacji, czy wynikiem pewnego rodzaju niedojrzałości. Z pewnością jednak taka próba reakcji na konflikt nie przystoi kapłanom. Jakkolwiek wspólnota próbuje „poradzić” sobie z byłym współbratem, trzeba powiedzieć jedno – obraz sytuacji w mediach i wśród opinii publicznej naprawdę nie wygląda dobrze

ks. Michał Woźnicki podczas interwencji policji w sierpniu br. fot. youtube.com

W co gra ks. Woźnicki?

Poznański konflikt stał się przedmiotem uwypuklenia się problemu od dawna skrywanego w relacjach między różnymi środowiskami katolickimi w Polsce. Grono obrońców ks. Woźnickiego  przekonujących, że jest wiernym (sic!), gorliwym kapłanem, który żywi głęboką cześć do wiary i tradycji, spotyka się zatem z antagonizmem tych, którzy kierując się w zasadzie tymi samymi pobudkami  obroną wiary – patrzą na tę sprawę zupełnie inaczejCi drudzy wyraźnie zauważają, że choć nie sposób zanegować faktu, że ks. Woźnicki uważa pobudki, którymi się kieruje za szlachetne, to jednocześnie trudno przejść obojętnie wobec nonszalancji z jaką traktuje prawo, a przede wszystkim  posłuszeństwo Kościołowi, które w końcu ślubował niegdyś jako zakonnik. Powstaje więc pytanie, które powinno być właściwie skierowane w stronę samego zainteresowanego – czy ma faktyczną świadomość, że jego działania mają w gruncie rzeczy destrukcyjny wpływ na wspólnotę Kościoła? A może jego postawa jest tylko pozowaniem na współczesnego męczennika, za którą kryje się wyrachowane przekonanie o rosnącym kulcie wokół własnej postaci? Obserwacja jego postaw i wypowiedzi jawnie pozwala mi na takie przypuszczenia. Wydaje się, że gdyby kierował się pokorą, wypływałoby z niej przede wszystkim posłuszeństwo.  

 

https://www.facebook.com/tomasz.terlikowski/posts/4012402722123237

Uderzenie w Kościół

Nie jestem psychologiem ani psychiatrą. Nie można byłoby jednak podejść do tego problemu uczciwie bez pytania o faktyczną kondycję psychiczną ks. Woźnickiego. Sposób jego wypowiedzi wyraźnie wskazuje, że mamy do czynienia z człowiekiem bardzo inteligentnym. Zauważane na publikowanych przez niego filmach relacje z ludźmi cechują się z jego strony wysokim poziomem kultury, która jest dla niego środkiem służącym do podkreślania dominacji nad rozmówcą. Jest zawsze stanowczy, wyraźnie przejawia przywódcze cechy swojej osobowości. Z drugiej strony, w zachowaniu byłego zakonnika daje się wyczuć jakiś obłęd, a może nawet niepełną świadomość otaczającej go rzeczywistości. Cokolwiek jest faktyczną przyczyną takiej, a nie innej postawy Woźnickiego – obiektywnie godzi w kwestie tak ważne jak powaga sprawowanego przez niego kultu i dobro wiernych, którzy są jego uczestnikami.

>>> Salezjanin pracujący w Afryce: gdy ludzie przeżywali dramaty, zawsze zwracali się do Boga

Czeka nas mikroschizma?

Obawiam się, że wokół byłego salezjanina tworzy się powoli rodzaj kolejnego odłamu w polskim katolicyzmie. Przeraża to, że u jego podstaw leży nie tyle bunt i odwrócenie się od powszechnie przyjętej rzeczywistości, ale bezgraniczne niemal przekonanie o słuszności własnych poglądów i nieomylna pewność co do własnej racji. Mieliśmy już w rodzimym Kościele podobne sytuacje (vide sprawa ks. Natanka) i wiemy, że na kanwie swoich medialnych „5 minut” wyrządziły niemałą szkodę. W obecnej sytuacji cierpi nie tylko cześć oddawana Chrystusowi, ale także wierni, którzy mogą niezwykle łatwo utracić dobrą orientację w sprawach wiary i ślepo podążyć za pasterzem. Niestety, ks. Woźnicki wydaje się całkowicie fascynować stowarzyszoną z nim grupą katolików. Ten fakt możstać się dla niego pokusą prowadzącą do manipulacji wiernymi, a tym samym do odcięcia ich od źródeł zdrowej nauki Kościoła. Pozostaje mieć nadzieję, że możliwe będzie nawrócenie i opamiętanie, a sprawa z ulicy Wronieckiej przestanie szkodzić i tak nadszarpniętemu wizerunkowi Kościoła w Polsce. 



Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze