Słodkie świętowanie. Poznański patent na niepodległość [KOMENTARZ]
11 listopada po raz kolejny będziemy przeżywać Święto Niepodległości. Dla wielu z nas będzie to po prostu dzień wolny od pracy. Dłużej pośpimy, a potem większość dnia spędzimy przed telewizorem, ewentualnie udamy się na uroczystą „akademię” z okazji tego dnia. Inaczej będzie jednak w Poznaniu, w którym od lat Święto Niepodległości jest czasem ogromnej radości i wielkiej zabawy. I okazją do słodkiego obżarstwa!
W Poznaniu i w okolicach, jak nigdzie indziej, o Święcie Niepodległości głośno jest już na długo przed 11 listopada. A tydzień poprzedzający ten dzień to już kulminacja dyskusji – słodkiej dyskusji, bo skupionej wokół… rogali! Poznaniacy, od kiedy pamiętam, już kilka tygodni przed świętem zaczynają wymieniać się uwagami na temat tego, gdzie można kupić najlepsze rogale świętomarcińskie. Dyskusja o wyższości wypieków z jednaj cukierni nad tymi z innej jest naprawdę zażarta. Każdy ma swój ulubiony smak, każdy wie najlepiej, jak powinien smakować idealny rogal. Na kilka dni przed świętem odbywa się też certyfikacja rogali. Tylko cukiernie, które uzyskają certyfikat mogą posługiwać się nazwą „rogal świętomarciński”. To bowiem produkt regionalny chroniony prawem Unii Europejskiej. Podobne rogale niby można kupić w całej Polsce. Ale, cóż, jeśli znajdziecie gdzieś ciastka nazwane „rogalem poznańskim” czy „rogalem marcińskim”, to musicie wiedzieć, że nie są to prawdziwe rogale świętomarcińskie. Nawet, jeśli są smaczne.
Za czym kolejka ta stoi…
>>> Poznań: rogale od Caritas wesprą potrzebujących
Gdy byłem młodszy na rogale czekało się cały rok. Cukiernie wypiekały je właściwie tylko w okolicy 11 listopada. Ustawiały się wtedy ogromne kolejki… Dzisiaj rogale można dostać przez cały rok, wiele cukierni wypieka je przez cały czas. Można nawet udać się do Rogalowego Muzeum Poznania i zobaczyć, jak wygląda wypiek tych smakołyków. Czy całoroczna dostępność rogali wpłynęła jakoś na popyt na te słodkości w okolicy Święta Niepodległości? W żadnym wypadku! To właśnie teraz do najlepszych cukierni ustawiają się kolejki, najwytrwalsi na ciastka ze swoich ulubionych pracowni potrafią czekać godzinę, dwie, trzy… I to właśnie teraz rogale smakują najlepiej. W samym tylko Poznaniu w tych dniach cukiernicy wypieką ok. 200 ton rogali…
Żebrak i płaszcz
A skąd w ogóle wzięły się rogale świętomarcińskie? Z legendy. Św. Marcin z Tours był legionistą rzymskim, żył w IV w. W okolicach miasta Amiens zimą Marcin spotyka półnagiego żebraka. Postanowił podzielić się z nim swoją żołnierską opończą. We śnie ukazał mu się potem Chrystus mówiący do aniołów: „Patrzcie, jak mnie Marcin, katechumen, przyodział”. Do dzisiaj sceny przedstawiające św. Marcina skupiają się właśnie na tej chwili – gdy święty dzieli się płaszczem z żebrakiem. Rozcięty na pół płaszcz to zresztą jeden z atrybutów biskupa z Tours. W XIX wieku ówczesny proboszcz poznańskiej parafii pw. św. Marcina ks. Jan Lewicki postanowił zrobić akcję wzorowaną na geście patrona parafii. Dzięki cukiernikowi Józefowi Melzerowi zaczęto wypiekać ciastka, które bogaci kupowali, a biedni otrzymywali za darmo. Charytatywny charakter rogali stara się współcześnie utrzymywać poznańska Caritas – organizacja ta sprzedaje ciastka, z których dochód wspiera organizację wielkiej wigilii dla potrzebujących na Międzynarodowych Targach Poznańskich.
Tanio nie jest…
Jaki powinien być rogal? Przede wszystkim musi ważyć od 150 do 250 gramów. Jeszcze kilka lat temu prawidłowe były tylko duże rogale, teraz można jednak wypiekać też trochę mniejsze smakołyki. Rogal powinien być zrobiony z ciasta półfrancuskiego. W jego nadzieniu znajdziemy biały mak, orzechy, rodzynki i inne bakalie. Ciastko ma oczywiście kształt podkowy, polane jest lukrem i posypane orzechami – najlepiej włoskimi, choć wiele cukierni oszczędza na orzechach i używa tańszych orzeszków ziemnych. Produkty do wyrobu rogali nie są tanie, dlatego rogale też do najtańszych przysmaków nie należą. Jeśli ktoś sprzedaje nam te ciastka poniżej 30 złotych za kilogram, to możemy mieć pewność, że coś jest z nimi nie tak… Cena, sięgająca czasem i 50 złotych za kilogram, poznaniakom nie jest straszna i kupują rogale na potęgę. Nie oszukujmy się, w wielu domach 11 listopada rogale je się na śniadanie, obiad i na kolację. I oczywiście na podwieczorek.
Świętuj z Marcinem
>>> Święty Marcin na białym koniu. Znamy plan Poznania na 11 listopada
Rogale to słodki patent na poznańskie świętowanie 11 listopada. Ale jest jeszcze druga część tego patentu: Imieniny Ulicy. Ulica Święty Marcin (tak, tak, to nie jest ulica Świętego Marcina!) to centralna arteria Poznania, znajduje się przy niej wspomniany już kościół św. Marcina. I tak, co roku 11 listopada władze stolicy Wielkopolski przekazują św. Marcinowi na jeden dzień klucze do miasta. Święty w wesołym, kolorowym, głośnym korowodzie przechodzi poświęconą mu ulicą do poznańskiego Zamku. Przed Zamkiem przez cały dzień organizowane są koncerty i inne wydarzenia kulturalno-artystyczne. Towarzyszy im kiermasz rogala. W święta centrum Poznania jest zwykle opustoszałe, ale 11 listopada to wyjątek. Świętowanie Imienin Ulicy przyciąga prawdziwe tłumy. Ludzie po prostu bawią się i cieszą – i w ten sposób świętują niepodległość! Święto Niepodległości nie musi oznaczać sztywnych, państwowych uroczystości (które też są potrzebne). To może być też radosna zabawa – i właśnie taki jest poznański patent na świętowanie tego dnia! Jak mało gdzie pokazujemy tego dnia, że kluczem do tego dnia jest słowo radość. Przypomina mi to trochę atmosferę świętowania Dnia Niepodległości w Stanach Zjednoczonych. Tam 4 lipca królują festyny i zabawa. Tak jest też w Poznaniu 11 listopada. I miejmy nadzieję, że z czasem podobnie będzie w całym kraju. Choć oczywiście pełne świętowanie 11 listopada wróci dopiero wtedy, gdy zakończy się czas pandemii.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |