Fot. Zofia Ciach

Strefa Kibica z osobami w kryzysie bezdomności [REPORTAŻ]

W pobliżu łódzkiej katedry pw. świętego Stanisława Kostki w każdą niedzielę 16.00 kilkaset osób przychodzi, aby się spotkać i wspólnie spędzić czas. Pretekstem jest zupa – Zupa na Pietrynie. Tym razem było jeszcze coś, co łączy – piłka! 

Nigdy wcześniej tam nie byłam. Idę od strony katedry i widzę, że z bramy wychodzi pan z wielkim, niebieskim workiem śmieci. To był dla mnie znak, że jestem na dobrej drodze. I rzeczywiście – zaraz dobiegły mnie odgłosy stadionu piłkarskiego. Później zobaczyłam karetkę i namiot medyków. I wreszcie wszystkich, którzy spotkali się, by wspólnie zjeść posiłek i obejrzeć mecz. Jedni stoją blisko piecyka, przy którym można się ogrzać. Innych rozgrzewa ciepła zupa a jeszcze innych po prostu piłkarskie emocje.

>>> Robimy to w ukryciu dla Pana Boga [REPORTAŻ]

Jest stół, przy którym wydawane są posiłki. Można się także napić herbaty lub kawy. Michał i Zofia chodzą między osobami, które przyszły na zupę i na mecz. Michał biegnie do starszego pana, by mu dać 3 maszynki do golenia. Zofia z szalikiem piłkarskim, oczywiście w barwach Polski, rozmawia z kimś niedaleko namiotu medyków. Wyrywam ich na chwilę, by wypytać o to, co się tutaj dzieje. 

Fot. Zofia Ciach

– Co niedziela przychodzi około 200-250 osób. Na początku przychodziło około 50-60 osób, ale kiedy wybuchła pandemia wówczas liczba naszych gości bardzo szybko podskoczyła. Najpierw była to 100-150 osób. Ale podczas pierwszych tygodni pandemicznych zdarzało się nawet po 300-400 osób –mówi Michał Bogusławski, organizator Zupy na Pietrynie. 

Fot. Zofia Ciach

– Wiele osób straciło pracę, zwłaszcza tych, które nie były zatrudnione na stałe. Wśród naszych gości, osób w kryzysie bezdomności, było wiele osób zatrudnionych „na czarno” i to te osoby w pierwszej kolejności odczuły skutki pandemii. Powodem jest także to, że te osoby najczęściej żyją „z dnia na dzień” i nie mają żadnych oszczędności, więc momentalnie znalazły się w bardzo trudnej sytuacji – dodaje Zofia Ciach. To ona wraz z Michałem Bogusławskim i księdzem Arkadiuszem Lechowskim powołała do życia tę inicjatywę. 

Spotkanie 

Wolontariuszami są nawet rodziny z małymi dziećmi. Najmłodszymi wolontariuszami są przedszkolaki, które w domu robią kanapki dla naszych gości. Najstarsi mają około 80 lat. Przy Zupie na Pietrynie wolontariuszem może zostać każdy. Nie ma znaczenia jego światopogląd, przynależność, czy też brak tej przynależności. Ważne jest, że ktoś chce zrobić coś dobrego, ktoś chce pomagać osobom w kryzysie bezdomności. – To, co robimy, to nie jest tylko rozdawanie zupy, ale chodzi także o spotkanie z drugim człowiekiem, o rozmowę, nawiązanie relacji, o zjedzenie wspólnie posiłku –  mówi Michał. 

Fot. Zofia Ciach

Krzysiek stał trochę z tyłu. Pytam go, czy nasi mają szansę pokonać Francję. Trochę nieśmiało odpowiada, że on zawsze wierzy, że Polakom się uda (w tej chwili jest 1:0 dla Francji).Opowiada, że na początku przychodził tylko po posiłek, ale teraz przychodzi także po to, by pobyć z innymi. – Tutaj jestem akceptowany, nikt mnie nie wyrzuca, nie patrzy „z góry” – mówi. 

Ale to nie tak, że jedni tylko przychodzą, żeby coś otrzymać i na tym koniec. – Mamy też takich wolontariuszy, którzy na początku przychodzili tylko po pomoc, a teraz włączają się w to, żeby pomagać też innym. Panowie, których widzieliśmy przed chwilą, jak pomagają nosić stoły, na początku przychodzili tylko po pomoc. Aż któregoś razu powiedzieli, że oni też chcieliby coś zrobić, by pomóc w zorganizowaniu naszego spotkania – mówi Zofia. I rzeczywiście – ktoś pomaga wytrzeć stół, ktoś inny go poskładać i przenieść do magazynu. Ktoś inny podnosi papierek. Widać, że czują się zaangażowani w to wspólne spotkanie. 

Fot. Zofia Ciach

Na spotkaniu obecni są także medycy, którzy udzielają konsultacji tym, którzy tego potrzebują. Całe spotkanie zabezpiecza także karetka pogotowia, by w razie jakiejś nagłej sytuacji profesjonalni medycy mogli zareagować i udzielić pomocy albo też przewieźć do szpitala, jeśli będzie to konieczne. 

Strefa kibica 

Na ścianie budynku pokazywany był oczywiście na żywo mecz. Do tego, dzięki głośnikom, można było poczuć się jak na stadionie. Najbardziej wpatrzeni byli panowie, chociaż nie tylko oni. Były szaliki i wielka nadzieja na wygraną naszych. 

Fot. Zofia Ciach

– Kiedy zobaczyłam, że Polska będzie grała z Francją w niedzielę o 16:00, kiedy jest nasza Zupa, to pomyślałam o tym, że nasi wolontariusze będą chcieli obejrzeć mecz. I wtedy jedna z wolontariuszek powiedziała, że przecież możemy obejrzeć ten mecz razem z naszymi gośćmi. I wydało nam się to świetnym pomysłem, bo osoby w kryzysie bezdomności często nie mają takiej możliwości – mówi Zofia Ciach. I to był strzał w dziesiątkę. Wiele osób zostało i wspólnie dali się porwać piłkarskim emocjom. Już po całym wydarzeniu Zupa na Pietrynie napisała, że „to było coś niesamowitego – podzielić się z drugim człowiekiem posiłkiem, ciepłem i radością. Rozpalić zapał w ludziach, których często przygniata bezradność i beznadzieja.Okazało się, że sport naprawdę jednoczy. Wszystkich Polaków. Domnych i bezdomnych. Wielu kibiców dziękowało za niespodziankę, mówiąc, że gdyby nie ta transmisja, to nie mieliby gdzie obejrzeć meczu”. 

Fot. Zofia Ciach

– Dla nich to bardzo ważne wydarzenie. Wiele z tych osób nie ma dokąd pójść w ciągu dnia, nie mają nic do zrobienia. Tutaj mogą dziś być i obejrzeć wspólnie mecz. Może ktoś zapytać, po co organizować takim osobom wspólne oglądanie meczu, że raczej powinni się zatroszczyć o swoje potrzeby. Ale takie osoby także potrzebują motywacji do życia, jakiejś radości, stąd taki pomysł – dodajeZofia Ciach. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze