fot. PAP/Leszek Szymański

Świąteczny obiad z najważniejszą cząstką Kościoła

Pamiętajcie, że jesteście najważniejszą cząstką Kościoła – powiedział do ubogich i bezdomnych kard. Kazimierz Nycz w czasie bożonarodzeniowego obiadu organizowanego przez Wspólnotę Sant’Egidio. Dodał, że dla Kościoła działalność charytatywna to nie „dodatek”, ponieważ głoszenie słowa, posługa sakramentów i posługa miłości to jednakowo ważne elementy.

Świąteczny obiad Wspólnota zorganizowała już po raz piętnasty, w tym roku pod hasłem „Przyjaźń nie tylko od święta”. – I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze, że spotykamy się nie tylko od święta, ale regularnie przez cały rok. A dziś, razem, świętujemy Boże Narodzenie – mówi pani Wiesława, która na bożonarodzeniowy obiad Sant’Egidio przyszła po raz trzeci. – Nie mam żadnej rodziny, jestem sama jak palec, ale Wspólnota mi pomogła i podniosła z kryzysu. Wspólnota jest jak rodzina – dodaje. – Gdy nie miałam na chleb, ludzie z Sant’Egidio przynosili mi jedzenie. Ale wie pan, co było w tym najpiękniejsze? To, że ze mną trochę posiedzieli, pogadali – podkreśla pani Wiesława.

Pani Wiesława, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Stół, który łączy

W świąteczny poniedziałek, 25 grudnia, do wspólnego stołu zasiadło około 400 osób ubogich, w kryzysie bezdomności, samotnych, a także uchodźców z Ukrainy oraz mieszkańców Domu Pomocy Społecznej. Bożonarodzeniowe spotkanie już od kilku lat odbywa się w sali przy parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego na warszawskim Ursynowie. – Ten stół nas łączy, uczy wzajemnego szacunku, przypomina, że każdy jest ważny i potrzebny. Pomaga nam też doświadczać obecności Boga – mówiła Magdalena Wolnik ze Wspólnoty Sant’Egidio.

Wspólnota Sant’Egidio skupia się na budowaniu mostów przyjaźni z najbardziej marginalizowanymi i wykluczonymi członkami społeczeństwa – osobami w kryzysie bezdomności, ludźmi starszymi, dziećmi ulicy, więźniami i uchodźcami. Członkowie Wspólnoty inspirację i siły do działania czerpią z regularnej modlitwy i lektury słowa Bożego. Angażują się również w różne projekty dotyczące wspierania pokoju, ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego. Wspólnota powstała w 1968 r. w Rzymie, dziś należy do niej ponad 65 tys. osób z 73 krajów całego świata.

>>> Takiej Wigilii w Sejmie jeszcze nie było. „Bo to miejsce także dla tych, którym źle się dzieje”

fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Dobroczynność to nie okazja do wykazania się

Składając świąteczne życzenia, kard. Nycz przypomniał, że wiele lat temu członkowie Wspólnoty Sant’Egidio zauważyli, iż święta Bożego Narodzenia to czas szczególnie trudny dla osób ubogich i samotnych. – To po ludzku najbardziej dokuczliwy dzień, kiedy człowiek zostaje sam wtedy, gdy inni są przy stołach rodzinnych czy przy stołach swoich wspólnot – mówił.

Przypomniał słowa papieża Franciszka, że „ludzie potrzebujący w Kościele to nie grupa, która jest zadana Caritasowi czy innym organizacjom takim, jak Wspólnota Sant’Egidio, które się mogą wykazać jakąś dobroczynnością”. – Ludzie samotni, potrzebujący pomocy, są najważniejszą częścią Kościoła. W związku z tym my się tu spotykamy i przychodzimy na te spotkania po to, żeby być z tą najważniejszą częścią Kościoła – podkreślił. – Nie chodzi o to, żeby wygłosić ileś przemówień, zabłysnąć w świetle kamer. Chodzi o to, żeby Kościół zauważył swoją najważniejszą cząstkę – zaznaczył.

fot. PAP/Leszek Szymański

Pomoc nie tylko od święta

Zdaniem metropolity warszawskiego, „prawo i sens do takich spotkań, jak dzisiejsze, ma przede wszystkim ten, kto tym problemem samotności zajmuje się cały rok”. – To nie jest jakiś fajerwerk raz w roku na Boże Narodzenie. To wtedy jest naturalne i uzasadnione, kiedy za tym stoi całoroczna praca ludzi, wolontariuszy, ludzi Kościoła czy niekoniecznie ludzi Kościoła, którzy dbają o samotnych, którzy dbają o bezdomnych, głodnych w każdy dzień z 365 dni w roku – stwierdził. Dodał, że przychodzi co roku na spotkania organizowane przez Wspólnotę Sant’Egidio ponieważ wie, że stoi za tym całoroczna praca z ubogimi „wynikająca z miłości bliźniego”.

Na to już wieloletnie towarzyszenie Wspólnocie zwróciła uwagę Magdalena Wolnik. – Kardynale, niemal od samego początku jesteś z nami. Dziękujemy, bo wiemy że to jest twój osobisty wybór, nie obowiązek. To znak, że ubodzy są w sercu Kościoła, także tego warszawskiego – mówiła.

>>> Wrocław: pasterka w zakładzie karnym

fot. PAP/Leszek Szymański

Magdalena Wolnik odniosła się też do informacji, którą warszawska Kuria Metropolitalna podała 23 grudnia. Rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej, ks. Przemysław Śliwiński powiadomił, że kard. Kazimierz Nycz złożył na ręce papieża Franciszka prośbę o przyjęcie rezygnacji z urzędu arcybiskupa warszawskiego. Prośba o przyjęcie rezygnacji ma związek z ukończeniem przez kard. Nycza – w lutym 2025 roku – wieku 75 lat, a więc wieku emerytalnego. – Zasmuciła nas wiadomość, że zbliża się koniec Twojej biskupiej posługi. Tutaj zawsze będziemy na Ciebie czekać. Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz usiądziesz z nami do tego stołu – mówiła Wolnik. Przedstawicielka Wspólnoty podziękowała też proboszczowi parafii, ks. Dariusz Gasowi, za udostępnienie parafialnej sali, która w ten uroczysty dzień gości Wspólnotę i jej przyjaciół.

Świąteczny stół, który się rozrasta

Świąteczny obiad z ubogimi to tradycja Wspólnoty Sant’Egidio, która sięga 1982 roku. Wtedy po raz pierwszy mała grupa biednych zasiadła do świątecznego stołu w Bazylice Najświętszej Maryi Panny na Zatybrzu. Od pierwszego obiadu bożonarodzeniowego minęło już ponad 40 lat. Świąteczny stół rozrastał się każdego roku i z Zatybrza dotarł do wszystkich miejsc na świecie, w których obecna jest Wspólnota.

Mateusz Łysiak ze Wspólnoty podkreśla, że w ten świąteczny dzień w organizacji obiadu pomaga około pięćdziesiąt osób. – Jednak gdyby podsumować wszystkie osoby, które angażowały się w przygotowanie tych świąt, to są ich na pewno setki. Niektórzy piekli ciasta, inni pomogli przewieźć jedzenie, prezenty, inni przygotowali tę salę. Pomagają też ci, którzy wpłacają pieniądze na organizację spotkania. To osoby indywidualne, ale angażują się też całe firmy – wylicza Mateusz Łysiak.

Mateusz Łysiak, Wspólnota Sant’Egidio, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

O to, by spotkaniu towarzyszyła duża dawka ciepła i radości zadbali artyści. Gościom obiadu towarzyszyli śpiewem kolęd, grą na instrumentach. Wspólnotę odwiedził też harcerz, który przekazał Betlejemskie Światło Pokoju.

– Większość gości obiadu to ludzie, których znamy. To nasi przyjaciele: ludzie ubodzy, osoby w kryzysie bezdomności. Ta przyjaźń jest nie tylko od święta, bo spotykamy się regularnie, raz albo dwa w razy w tygodniu. Dzisiejsze wydarzenie jest o tyle wyjątkowe, że rzadko widzimy się w tak dużym gronie w jednym miejscu – dodaje Łysiak. I podkreśla, że Wspólnocie bardzo zależy na tym, by ze swoimi przyjaciółmi spotkać się także w tym wyjątkowym dniu.

fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Kanapka to dopiero pierwszy krok

Członkowie Wspólnoty Sant’Egidio swoim przyjaciołom pomagają na wiele sposobów. Odwiedzają ich z kanapkami. Gdy trzeba, to pomagają zorganizować wizytę u lekarza, rozmowę z psychologiem, niekiedy starają się też znaleźć pracę. – Wychodzimy na ulice, wszędzie tam, gdzie mieszkają nasi przyjaciele. To niekiedy przyczepy campingowe, czasami namioty albo pustostany. Idziemy z kanapkami, odzieżą, ale przede wszystkim zależy nam na budowaniu relacji. W tak dużym mieście jak Warszawa jest dużo miejsc, w których można dostać jedzenie, odzież, schronienie. Dlatego my chcemy dodać coś jeszcze – czas, rozmowę, relację – podkreśla Mateusz Łysiak.

– Wyjście do człowieka z kanapką to dopiero pierwszy krok – przyznaje Adriana Porowska, prezeska Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, która również była gościem świątecznego obiadu Wspólnoty Sant’Egidio. – W mądrej i skutecznej pomocy tak naprawdę chodzi o nawiązanie relacji, żeby dać drugiemu człowiekowi nadzieję, żeby zapytać jak ma na imię, żeby zapytać, jak można mu pomóc. Żeby nie narzucać się ze swoimi rozwiązaniami, ale zapytać co tak naprawdę jest mu najbardziej potrzebne – podkreśla Porowska.

Prezeska Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej dodaje, że bardzo często członkowie Wspólnoty Sant’Egidio kontaktują się z jej organizacją. – My prowadzimy schronisko. Ludzie, którzy trafią do Sant’Egidio bardzo często trafiają też do nas. Mogą się wykąpać, przespać, często zostają z nami na dłużej, a my później szukamy dla nich rozwiązań, które pomogą przezwyciężyć kryzys, w którym się znaleźli.

Pan Franciszek, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Ze swoim kryzysem uporał się pan Franciszek. Elegancko ubrany – w czasie łamania się opłatkiem – serdecznie witał się z gośćmi świątecznego spotkania. – Ten widok to dowód na to, że jesteśmy autentyczną wspólnotą. Ludzie tutaj się znają, są dla siebie przyjaciółmi – dodaje Mateusz Łysiak. A pan Franciszek podkreśla, że do Sant’Egidio najbardziej przyciąga go równość jaka panuje między członkami Wspólnoty. – Niezależnie od pochodzenia, historii, aktualnego zawodu, sytuacji – wszyscy są tu traktowani równo. Nikt nie czuje się gorszym – wyjaśnia. Pan Franciszek dziś jest gościem świątecznego obiadu, ale na co dzień jest wolontariuszem Wspólnoty. – Pomagam przy akcji „Szafa Przyjaciół” w parafii pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus na warszawskim Powiślu. Tam dociera odzież, którą później rozdzielamy między potrzebujących. W poniedziałek są dostawy, później to rozdzielamy (na odzież damską i męską, na mniejsze i większe rozmairy), a w czwartki przychodzą ci, którzy jej potrzebują – wyjaśnia.

Bóg chce konkretu

Proboszcz warszawskiej parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego, ks. Dariusz Gas, przypomniał słowa Ojca Świętego sprzed roku. Franciszek mówił wtedy, że Bóg nie chce pozoru, ale konkretu. „Nie pozwólmy, by te święta minęły bez uczynienia czegoś dobrego” – mówił papież. – W Boże Narodzenie Pan Bóg jest konkretny. I my też chcemy być, dlatego zapraszamy Was do wspólnego, świątecznego stołu. Chcemy ugościć Was po królewsku – mówił proboszcz do zebranych na sali. – Przy tej wspólnocie stołu, w imię Jezusa, chcemy ożywić nadzieję tych, którzy ją utracili. Bądźmy dla siebie braćmi i siostrami. Podzielimy się sercem, swoim czasem, a może i wiarą? – zachęcał ks. Gas.

fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

– Ludzie chcą pomagać, ale często nie wiedzą, jak to zrobić. Dzięki takim organizacjom i takim wydarzeniom ta pomoc może być konkretna i skuteczna. I każdy może stać się nosicielem Dobrej Nowiny – mówi Adriana Porowska z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej. Dodaje, że chciałaby, aby jak najwięcej ludzi w Polsce wiedziało, jak pomagać. – Bywam na warsztatach w szkole, na studiach czy w zakładach pracy i mówię ludziom, że pomaganie jest tak naprawdę proste. A wielu ludzi boi się kontaktu z tymi, których nie zna. To naturalne. Jednak po przełamaniu pierwszych barier często okazuje się, że więcej nas łączy niż dzieli – wyjaśnia. Prezeska Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej przyznaje, że przed rozpoczęciem akcji pomocowej dobrze jest dostać kilka podstawowych rad, jak robić to mądrze; bo oczywiście kontakt z osobą z niepełnosprawnościami czy z osobą z chorobą psychiczną może być wyzwaniem. – Ale jednocześnie może być czymś pięknym, czymś, co dowartościowuje zarówno darczyńcę, jak i tego obdarowanego – dodaje Porowska.

Godne, a nie głodne święta

Zgadza się z nią Dorota, która stoi w długiej kolejce kelnerów. Kelnerzy odbierają gości wchodzących na spotkanie, odprowadzają ich do stołów, a później podają im kolejne dania ze świątecznego menu. – Chcemy, by wszyscy czuli się dobrze ugoszczeni – mówi Dorota. Przy świątecznym spotkaniu Wspólnoty Sant’Egidio pomaga już szósty raz. – Chcemy sprawić, by święta dla wszystkich były godne, a nie głodne – podkreśla. – Święta trwają trzy dni. To sporo czasu, by zarówno spędzić je z rodziną, jak i tutaj – dodaje Dorota. Podkreśla, że i ona sama z tego spotkania wiele otrzymuje. – Wychodzę stąd pełna radości, satysfakcji, dobrej energii. Ja coś daję gościom spotkania, ale i oni wiele mi dają. To niesamowita wymiana dóbr – mówi.

– Kontakt ze Wspólnotą wielu osobom pomógł przezwyciężyć różne kryzysy. Znam osoby, które kiedyś żyły w skrajnym ubóstwie, na ulicy, a teraz mają się lepiej. Pracują, wynajmują mieszkanie. To pokazuje, że można, że nie ma takich kryzysów, z których nie da się wyjść – mówi Mateusz Łysiak z Sant’Egidio. A Magdalena Wolnik dodaje: „Świąteczne spotkanie przy obiedzie pozwala nam się z tego wszystkiego ucieszyć. Z tego, że tworzymy Wspólnotę, że wzajemnie sobie pomagamy. I że ta solidarność nie jest tylko od święta”.

Galeria (17 zdjęć)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze