Świąteczny stół Wspólnoty Sant’Egidio wydłuża się
Po dwóch latach pandemii, gdy Święta z Ubogimi odbywały się w zmienionej formie (głównie przez rozwożenie paczek z żywnością), Wspólnota Sant’Egidio zaprasza swoich gości do świątecznego stołu. Przez ostatnie tygodnie trwały intensywne przygotowania do bożonarodzeniowego obiadu, który w tym roku w Warszawie po raz pierwszy zorganizowany będzie w dwóch miejscach.
W stolicy Wspólnota Sant’Egidio chce ugościć 800 osób – ubogich, w kryzysie bezdomności, starszych mieszkańców domów pomocy społecznej, a także uchodźców – przede wszystkim z Ukrainy, ale także z Afganistanu i innych krajów. Choć wolontariusze Wspólnoty te świąteczne spotkania organizują od lat, to tegoroczne świętowanie będzie miało szczególny charakter. Przede wszystkim dlatego, że organizowane jest po pandemicznej przerwie. – Tym bardziej radość jest wielka, że możemy znowu wrócić do stołu, usiąść, popatrzeć sobie w oczy, ucieszyć się ze swojej obecności – mówi Magdalena Wolnik z Sant’Egidio. Ale będą to tez pierwsze święta Bożego Narodzenia po agresji Rosji na Ukrainę. Od lutego do Polski przyjechało wielu uchodźców zza wschodniej granicy. Przy świątecznym stole będą więc liczną grupą.
Większy stół
W związku z tym, że lista gości znacząco się wydłużyła, w Warszawie 25 grudnia świąteczny obiad odbędzie się w dwóch lokalizacjach. Tradycyjnym miejscem spotkania są podziemia kościoła pw. Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie (al. KEN 101), gdzie z ubogimi spotka się metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. Drugi obiad odbędzie się na Mokotowie w kościele pw. Maksymiliana Kolbe. – Nasz stół mocno się więc poszerzył – mówią organizatorzy. Będzie też trzeci obiad świąteczny – 7 stycznia, gdy Boże Narodzenie obchodzą Kościoły wschodnie.
W organizację obiadu zaangażowanych jest około 350 wolontariuszy i członków Wspólnoty Sant’Egidio. W ostatnich dniach przed świętami dodatkowe ręce do pracy nadal były potrzebne. Czy jest tak i tuż przed świątecznym obiadem? To można sprawdzić na stronie Wspólnoty. – Będę wolontariuszką pierwszy raz. Zawsze myślałam o tym, by święta spędzić nieco inaczej, by nie były rutyną, chciałam bardziej je docenić. Także żeby dzieciom pokazać – bo będą ze mną dwie córki – że warto pomagać, że to daje dużą radość – mówi Anna, która w przygotowaniach do świątecznego obiadu Sant’Egidio bierze udział z dwiema córkami. O Wspólnocie i jej inicjatywie dowiedziała się od przyjaciela, a jednocześnie księdza. – Jestem dyspozycyjna do pomocy w każdej grupie. Tam, gdzie będzie potrzebny ktoś do pomocy, tam będę – dodaje.
>>> Wspólnota Sant’Egidio organizuje kolejne „Święta z Ubogimi”
„Grupa”, o której wspomina Anna, to rodzaj pomocy, w którą włączają się wolontariusze. Według własnych chęci, zainteresowań, talentów, ale i według zapotrzebowania, jakie mają organizatorzy wydarzenia. Można przygotowywać prezenty, dekoracje. Można być kelnerem i obsługiwać gości obiadu. Można też pomagać przy transporcie darów, jedzenia i generalnie przy logistyce. Są też potrzebni ci, którzy będą śpiewać kolędy. Zadań jest dużo. – Ja będę kelnerem. Doświadczenia w tym nie mam, ale pracuję w obsłudze klienta, więc codziennie mam kontakt z różnymi ludźmi. Mam więc nadzieję, że te umiejętności przydadzą mi się w czasie świątecznego obiadu – mówi Karol. Pytam go, czy przez to, że praktycznie cały pierwszy świąteczny dzień spędzi na przygotowaniu i organizacji obiadu dla ubogich czuje, że coś traci? Może odpoczynek? Może czas z rodziną? – Nie, w żadnym wypadku. Z rodziną spędzę Wigilię i drugi dzień świąt. A obiad ze Wspólnotą Sant’Egidio i gośćmi tego wydarzenia to piękny czas – odpowiada. Wolontariusze podkreślają, że mimo fizycznego zmęczenia, które towarzyszy organizacji tego spotkania, nie uważają go za jakiś nadzwyczajny wysiłek. Robią to z chęci pomocy, ale też dla własnej dobrze rozumianej przyjemności.
– Gdy człowiek pomaga, gdy robi to wspólnie z innymi, to na koniec wszystkiego czuje ogromną przyjemność, radość i satysfakcję. Można więc powiedzieć, że sami sobie robimy wspaniały świąteczny prezent – mówią wolontariusze. A Karol dodaje: „Dla mnie to jest radość, że spotkam się ze znajomymi, że poznam nowych ludzi, a przy okazji zrobię coś dobrego – mówi Karol.
Co roku dzieje się cud
– Zawsze, gdy rozpoczynamy organizację tego wydarzenia, to wydaje się, że to jest niemożliwe. Martwimy się, skąd znajdziemy tyle rąk do pomocy, tyle jedzenia, prezentów. Jednak jakimś cudem wszystko się udaje, choć przyznać trzeba, że ten rok jest trudniejszy niż poprzedni. Ten rok to wyzwanie. Wszyscy jesteśmy już zmęczeni sytuacją wokół nas, zwłaszcza wojną i drożyzną. Trudniej jest o hojność. Więc tym bardziej prosimy o pomoc tych, którzy chcieliby się zaangażować, którzy mogą sobie na to pozwolić. Tych, którzy chcieliby przeżyć te święta inaczej, robiąc coś dla innych w sposób bezinteresowny – mówi Magdalena Wolnik.
>>> Abp Ryś: świat byłby lepszy, gdybyśmy się nauczyli patrzeć na ludzi po Bożemu
– Chcemy, by każdy z gości dostał świąteczny prezent. Przydadzą się czapki, szaliki, kosmetyki, słodycze, śpiwory, koce. Można pomóc w sposób finansowy. Można też pomóc w logistyce – jeśli ktoś dysponuje samochodem i czasem – wyjaśniają organizatorzy. Podkreślają, że od lat w organizację świąt dla ubogich włączają się nie tylko pojedyncze osoby, ale i całe rodziny. Postanawiają odejść od rodzinnego stołu i całą rodziną przyjść i pomagać tym, którzy zwykle tych stołów czy dachu nad głową nie mają. Cała rodzina angażuje się w przygotowanie prezentów. Dzieci są pomocnikami Mikołaja, śpiewają prezenty, rodzice podają do stołu – to szczególny sposób na przeżycie Bożego Narodzenie. To często sposób na to, by na nowo odkryć sens Bożego Narodzenia, by spotkać Jezusa, który rodzi się pośród ubogich. I sam rodzi się ubogi.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |