Pomoc bezdomnym udzielana przez poznańskie siostry elżbietanki, fot. Anna Gorzelana / Misyjne Drogi

Tu codziennie mamy Boże Narodzenie. W jadłodajni prowadzonej przez poznańskie elżbietanki [REPORTAŻ]

Ciepła zupa, radosne śpiewy i dużo uśmiechu. W jadłodajni prowadzonej w Poznaniu przez siostry ze Zgromadzenia św. Elżbiety można dostać nie tylko ciepłą zupę, ale i dobre słowo. Pielęgniarka, psycholog, fryzjer, ksiądz – każdy, kogo dotknął kryzys bezdomności, znajdzie tu profesjonalne wsparcie. Elżbietanki dbają o to, by nikt nie został ze swymi problemami sam. Także w czasie świątecznym.

Siostry elżbietanki w Poznaniu od lat prowadzą jadłodajnię dla ubogich i osób w kryzysie bezdomności. W ostatnich latach zintensyfikowały swe działania, otwierając Dom Nadziei im. Świętego Józefa. Wizyta w gabinecie pielęgniarskim, rozmowa w Kawiarence św. Rodziny, fotograf czy punkt z odzieżą to tylko część „oferty” tego domu. Codziennie z pomocy korzysta ok. 500-600 osób.

fot. Anna Gorzelana

Szczególnie ważna jest pomoc teraz, w grudniu, gdy pojawia się mróz, a większość ludzi chowa się w ciepłych domach, przy kolorowej choince. Tradycyjnego drzewka nie brakuje i w Miasteczku Miłosierdzia. Ale to przecież nie ona czyni święta Bożego Narodzenia wyjątkowym czasem w roku. Także dla tych, którzy tęsknią za domem.

Spotkanie opłatkowe zgromadziło nie tylko osoby potrzebujące pomocy,
ale też wolontariuszy i przyjaciół jadłodajni, fot. arch. Elżbietanki Poznań

Najpierw modlitwa

Nie tylko na spotkaniu opłatkowym, nie tylko w gronie sióstr zakonnych. Każde działanie elżbietanki starają się rozpoczynać modlitwą. Przed wydawaniem kanapek jedna z sióstr wędruje do osób w kolejce, gdzie przez mikrofon obdarza wszystkich dobrym słowem i zachęca do wspólnego odmówienia „Zdrowaś Maryjo”.

>>> Talerz pysznej zupy dla potrzebujących – MisyjnyVLOG [#02]

Tajemnica Bożego Narodzenia przypomina nam, że Jezus wszedł w historię życia każdego z nas, przynosząc łaskę i zbawienie. I każdy spotka się z Nim w ostateczności w niebie. Póki tu żyjemy, mamy szansę na nawrócenie. Mamy szansę na zażyłość z Bogiem! – na parę dni przed wigilią rozbrzmiewa wzdłuż ulicy Łąkowej pełen nadziei głos siostry Józefy Krupy.

Wspólna modlitwa rozpoczyna działania, fot. Anna Gorzelana

Siostra zaprasza do spowiedzi świętej, do rozmowy. Jak tłumaczy przybyłym po kanapki – nie ma grzechu, którego by Bóg nie wybielił nad śnieg. W rozmównicy mieszczącej się w Miasteczku Miłosierdzia regularnie dyżurują księża. W miniony piątek odbyła się msza święta, która pomogła ubogim wejść w czas świąteczny.

Święta Narodzenia czy święta jedzenia?

Pokarm fizyczny to nie wszystko. Od modlitwy siostry rozpoczynają aktywności i do modlitwy w niej zmierzają. Dlatego stają się świadkami cudów – i to nie tylko w wigilijny wieczór.

– Często pragniemy komuś coś sprezentować z okazji świąt. Dobrze, byśmy pamiętali, że największym cudem, najpiękniejszym prezentem, jest dar Komunii świętej. Warto z niego skorzystać, aby jak najwięcej osób mogło przyjąć Boga do serca, bo to jest Boże Narodzenie – tłumaczy siostra Józefa. – Nie tylko to, że mam coś na stole, że włożę coś do żołądka, mam kolędy i choinkę – co z tego, skoro Boga nie ma? Święta Bożego Narodzenia są wówczas – jak jest na szopce napisane – gdy uśmiechasz się do drugiego człowieka. Gdy podajesz pomocną dłoń drugiemu człowiekowi, wówczas jest Boże Narodzenie. I ja dziś do tych słów Matki Teresy z Kalkuty dodaję: gdy przyjmujesz Komunię świętą, wówczas jest Boże Narodzenie, i całe niebo śpiewa kolędę „Lulajże Jezuniu”.

Szopka w centrum jadłodajni, fot. Anna Gorzelana

Siostry elżbietanki pragną pomóc także tym, którzy w atmosferze świątecznej czują się samotni. W tym miejscu Boże Narodzenie dzieje się cały rok. We wzajemnej miłości, przez narodziny Pana w kolejnym sercu. I to nie tylko wśród przychodzących po pomoc.

Aby spotkać Boga

Jadłodajnia nie funkcjonowałaby tak aktywnie bez pomocy wolontariuszy. Oni również odkrywają tu wartość spotkań, które pozwalają ujrzeć Chrystusa w oczach tych, w których jest to trudne: – Pomagając tu jako wolontariuszka w każdym człowieku mogę ujrzeć Jezusa, bardzo mnie to motywuje do działań. W każdym z ludzi przychodzi do mnie Chrystus, bardzo mnie to odmienia. Jeszcze niedawno myślałam, że osoby w kryzysie bezdomności stały się nimi przez własne zaniedbania, że nie chciało im się pracować. Teraz już wiem, że za każdym człowiekiem kryje się inna historia – dzieli się ochotniczka Emilia.

fot. Anna Gorzelana

– Często coś się stało, że osoby straciły dom. Też wielu osobom w kryzysie bezdomności towarzyszą  nałogi, z którymi walczą, ale nie jest to taka łatwa sprawa. Dzięki tym spotkaniom pełniej widzę drugiego człowieka. I myślę, że powinno powstawać więcej miejsc takich jak ta jadłodajnia, w których osoby w kryzysie bezdomności otrzymują wsparcie od sióstr, od psychologa, od księdza, a także od wielu innych osób, do których mogą się udać z prośbą o pomoc i tę pomoc dostaną – dodaje wolontariuszka.

>>> Bezdomność serc [REPORTAŻ]

– Bardzo trudne jest proszenie o coś do jedzenia. Nie jest to łatwe, bo ludzie różnie reagują. Tutaj każdy dostanie pomoc. Tylko żeby nie być pijanym – tłumaczy jeden z potrzebujących.

Jedynym warunkiem przyjęcia darów proponowanych przez siostry jest trzeźwość. W przeciwnym razie trudno w pełni być świadomym, w czym się bierze udział, nie ma też powodów do przeciwstawiania się nałogowi. Wiele osób stawiany przez siostry wymóg zmotywował do walki z uzależnieniem.

Pożywienie otrzymać mogą wszyscy, którzy nie są pod wpływem alkoholu, fot. Anna Gorzelana

„Jak trzeba, to i przytulą”

Radości ze spotkania Chrystusa nie da się utrzymać dla siebie. Papież Franciszek tak rozpoczął swą adhortację: „Radość Ewangelii napełnia serce oraz całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem” (Evangelii gaudium, nr 1). Miasteczko Miłosierdzia emanuje prawdziwą radością.

Jadłodajnia oraz Dom Nadziei św. Józefa, mieszczące się w Poznaniu przy ul. Łąkowej, skupiają codziennie setki osób przychodzących po wsparcie, wielu z nich nie łaknie aż tak napełnienia żołądka, jak znalezienia pracy, skorzystania z prysznica albo po prostu rozmowy.

Józek z radością wyśpiewuje kolędy, fot. Anna Gorzelana

– Oprócz ciepłego posiłku otrzymałem tu ogromnie duchowe wsparcie. Zawsze można przyjść, porozmawiać z siostrami. Jak trzeba, to przytulą. Mocno mnie to miejsce odmieniło – mówi Kuba, który dziś z dumą ogłasza, że znalazł pracę. Zamierza przychodzić tu regularnie nadal – ale po to, by samemu pomagać innym.  

>>> Poznań: jadłodajnia przy Łąkowej. By w święta nikt nie został sam [WIDEO]

Mimo że wiele osób przychodzi do jadłodajni nieregularnie, wciąż dołączają nowi potrzebujący, w tej trudności głodu i zimna zawiązuje się prawdziwa wspólnota.

– Jak ktoś czegoś nie wie, zawsze pomogą, wskażą, gdzie coś się dzieje. Siostry elżbietanki są bardzo opiekuńcze, przychylne. Z dużą radością podchodzą do nas. I też mają pomocników, którzy z uśmiechem na ustach zawsze pomogą. Jest tu przyjemnie, panuje atmosfera rodziny – opowiada jedna z pań w kryzysie bezdomności.

fot. Elżbietanki Poznań

Łamanie chlebem

Szczególne miejsce ubogich tłumaczy też Franciszek w Evangelii gaudium:

„W sercu Boga jest preferencyjne miejsce dla ubogich, On sam bowiem «stał się ubogim». Cała droga naszego odkupienia naznaczona jest ubogimi. Zbawienie to dotarło do nas dzięki wypowiedzianemu «tak» pokornej dziewczyny z małego kraju, zagubionego na peryferiach wielkiego imperium. Zbawiciel narodził się w stajni, między zwierzętami, jak zdarzało się to w przypadku ludzi najbardziej ubogich”.

fot. Anna Gorzelana

W piątek 23 grudnia przy choince, wigilijnych potrawach i śpiewie kolęd osoby odwiedzające jadłodajnię przełamały się opłatkiem. Ale tutaj odbywa się to przecież przez cały rok. Nie tylko w Boże Narodzenie elżbietanki wraz wolontariuszami dzielą się z bliźnimi chlebem i dobrym słowem. A to wszystko, aby spotkać Chrystusa i pozwolić Mu się narodzić w kolejnym sercu. Jak zachęcała s. Józefa Krupa podczas jednej z modlitw w ostatnich dniach: „Módlmy się o to, aby w naszych sercach było prawdziwe Boże Narodzenie”. Nie tylko 25 grudnia, ale codziennie Bóg rodzi się także w rękach wyciągniętych do potrzebującego. Oby tylko udało się w każdym człowieku ujrzeć człowieka.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze