Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Świeccy ewangelizatorzy: Bóg wykorzystuje każde małe okienko, aby do nas dotrzeć [ROZMOWA]

– Musimy mieć zapał i odwagę ewangeliczną, aby docierać z Ewangelią aż na krańce świata – mówi Gabriela Goméz, świecka ewangelizatorka ze wspólnoty Vida Plena de Jesus.

Gabriela i José są świeckimi ewangelizatorami zatrudnionymi na pełen etat w Vida Plena de Jesus. Stowarzyszenie zajmuje się szeroko pojętą ewangelizacją. Organizują spotkania w parafiach, kursy i rekolekcje, warsztaty w szkołach. Działają nie tylko na terenie Meksyku, ale także obu Ameryk oraz Europy Zachodniej. Uczestniczyłem w jednym ze spotkań na temat Pisma Świętego, które prowadzą teraz w archidiecezji Guadalajary z okazji miesiąca biblijnego.

>>> W tej miejscowości chciano całkowicie zniszczyć wiarę. Dziś to bastion katolicyzmu [REPORTAŻ]

Ta parafia wydaje się „łatwa”, ponieważ wiele osób przyszło z Biblią, ludzie chcieli się dzielić. Czy z ewangelizacją tutaj, w Guadalajarze, macie jakieś trudne doświadczenia?

Gabriela: – Są duże różnice. Są parafie, w których ludzie chętnie słuchają słowa Bożego i na nie odpowiadają. Są też jednak miejsca w Meksyku i na całym świecie, gdzie ludzie nie chcą wiedzieć nic na temat wiary i Chrystusa.

My ewangelizujemy także w szkołach. Wiele razy, jak to wśród nastolatków i młodzieży, napotykamy dużo oporu wobec wiary. Widzieliśmy, że najbardziej pomaga w ewangelizacji autentyczność. Musimy być autentyczni. Nasze świadectwo znaczy więcej niż tysiąc słów. Kiedy ktoś żyje wiarą, to w końcu wydaje się to być dla otoczenia realne, staje się czymś pociągającym, zwłaszcza jeśli ta wiara jest radosna. Powinniśmy też być blisko osób, które chcemy przyprowadzić do Chrystusa. Nie możemy uważać, że jeżeli ktoś nie wierzy w Boga, to trzeba trzymać się z daleka od takiej osoby. Przeciwnie! Nie chodzi też o fałszywą bliskość w celach ewangelizacji, lecz o to, aby naprawdę stać się bratem dla drugiego człowieka, nawiązywać realne przyjaźnie. Być może przez moją miłość, naszą relację, moja przyjaciółka, która nie wierzy w Boga, w końcu Go odkryje.

Meksykanie są bardzo przyjacielscy, więc to może taki meksykański styl ewangelizacji?

Gabriela: – (Śmiech)

José: – Należy korzystać ze wszystkich dostępnych środków, by zbliżać ludzi do Chrystusa. Często się zdarza, że uczniowie nie za bardzo chcą przychodzić na nasze ewangelizacje do szkoły. Rodzice ich obligują. Może się wydawać, że to bardzo nieskuteczne, a jednak Bóg wykorzystuje każdą sytuację, aby zdobyć serca tych młodych ludzi. Niejeden raz słyszeliśmy świadectwa, w których młodzi ludzie dziękowali swoim rodzicom za to, że im kazali przyjść na te warsztaty ewangelizacyjne, bo dzięki temu odkryli Boga.

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Gabriela: – Mogę opowiedzieć historię pewnego młodego człowieka. Jakiś czas temu organizowaliśmy rekolekcje dla młodzieży. Przybył na nie chłopak, który przyszedł głównie dlatego, że jego mama zobligowała go do tego. To co ostatecznie go przekonało to fakt, że będą tam również dziewczyny (śmiech). Rozmawiałam z jego mamą przez telefon i on się wtedy o to spytał (śmiech). Oczywiście, w czasie rekolekcji nie był zainteresowany poruszanymi tematami czy dynamikami. Zajmował się głównie poznawaniem nowych koleżanek. Z biegiem czasu Bóg otwierał jego serce. Chłopak przekonywał się, że może Chrystusa traktować jak Przyjaciela i zbliżyć się do Niego bez obaw. Podczas jednej z adoracji takim symbolem otwarcia jego serca było otwarcie… plecaka. Wypadło z niego pełno narkotyków oraz innych rzeczy, które miały mu umilić czas rekolekcji. Powiedział wtedy, że nigdy nie sądził, że Bóg jest nim zainteresowany. Myślał, że jest Mu obojętny. Stwierdził, że tego dnia odkrył Boga, który jest prawdziwy, jest blisko, i który go kocha, ponieważ doświadczył tego w swoim sercu. Możemy mieć zatem wiele oporu przed Bogiem, ale On wykorzystuje każde niewielkie okienko, aby dotrzeć do nas ze swoją łaską. On nas kocha naprawdę do głębi.

Dzisiaj ten chłopak jest nadzwyczajnym szafarzem Komunii świętej, ewangelizuje i dzieli się słowem Bożym i świadectwem z innymi.

Meksyk to kraj niebezpieczny dla księży. Czy zaangażowani w ewangelizację katolicy również czują się niebezpiecznie?

Gabriela: – Jasne, że żyjemy w Meksyku, gdzie jest bardzo niebezpiecznie, ale popatrzmy na apostołów z początków Kościoła. Mimo zagrożenia – szli głosić Chrystusa. Mieliśmy okazję iść ze słowem Bożym w miejsca, w których handluje się narkotykami, ale tam też trzeba iść. Oczywiście należy być roztropnym, ale jednocześnie mieć ten zapał i odwagę ewangeliczną, aby docierać z Ewangelią aż na krańce świata.

Raz pojechaliśmy w rejony, które nazywamy w Meksyku la tierra caliente (gorąca ziemia), sporo jest tam przestępczości zorganizowanej. Było to w stanie Durango. Kiedy dojechaliśmy do tej miejscowości i wyszliśmy z autobusu, pytaliśmy się, gdzie jest kościół i proboszcz, ponieważ organizujemy rekolekcje dla młodzieży. Kiedy szliśmy w stronę świątyni, pewna czarna furgonetka z przyciemnionymi szybami i uzbrojonymi mężczyznami w środku zatrzymała się przy nas. Zrobili nam przesłuchanie. Pytali się o nasze imiona, o to, skąd jesteśmy, co tu robimy itd. Powiedzieliśmy zgodnie z prawdą, że przyjechaliśmy głosić rekolekcje w tutejszej parafii.

Eskortowali nas do samego kościoła. W bramie powiedzieli nam: „Ok, dzisiaj jest piątek. W niedzielę o godz. 21 już ma was tutaj nie być”. Zadzwonili nawet do księdza proboszcza i powiedzieli, że nie możemy opuszczać terenu parafii przez te trzy dni. Patrolowali przez ten czas okolice parafii i sprawdzali, czy nie wychodzimy. Pozwalali nam jednak ewangelizować młodzież.

Cañón de Fernández w stanie Durangou/Fot. Tereso Hernández, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=53649149

Te rekolekcje były wspaniałym doświadczeniem. Dla wielu młodych ludzi głównym celem było zarabianie pieniędzy. A jak? Oczywiście przez wejście w świat handlu narkotykami, mimo że ich życie byłoby wówczas zagrożone. Podczas rekolekcji wielu z nich odkryło, że Bóg daje im nadzieję życia innego, życia wypełnionego miłością, życia wolnego.

Czasami więc misja wiąże się z pewnym ryzykiem. Ale roztropne ryzyko zawsze popłaca – jeśli cierpimy dla Ewangelii. Na szczęście nigdy nic nam się nie stało. Oczywiście, należy być roztropnym i nie narażać się na pochopne niebezpieczeństwo, ale jednocześnie ufać, że Bóg nam zawsze towarzyszy – i w apostolstwie jest z nami i czuwa nad nami.

Jak wygląda współpraca księży i świeckich ewangelizatorów w Meksyku? W Polsce jeszcze nie tak dawno niektórzy duchowni sceptycznie podchodzili do angażującego się w ten sposób laikatu.

José: – Współpraca układa się różnie – w zależności od księży. W ostatnich latach coraz częściej kapłani chętnie angażują świeckich ewangelizatorów do apostolstwa, ponieważ w natłoku pracy, którą mają, my stanowimy ogromną pomoc. Wszyscy wspólnie angażujemy się i współpracujemy, aby słowo Boże dotarło do jak największej liczby osób. To zadanie nas wszystkich, całej wspólnoty Kościoła, nie tylko księży.

Gabriela: – Ewangelizuję od 10 lat i mam naprawdę piękne doświadczenia współpracy z kapłanami, którzy otwierają drzwi dla nas, świeckich, do działania i mówią, że jesteśmy bardzo ważni w Kościele. Także przez świeckich Kościół będzie się odnawiał.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze