Święto feministek?
Można się spierać, czy kiedy w 1858 r. młodziutka Bernadetta usłyszała do Pięknej Pani „Jam jest niepokalane poczęcie” wiedziała, że maryjny dogmat o podobnym brzmieniu został ogłoszony niespełna cztery lata wcześniej. Jest jednak nieomal pewne, że dziewczynka nie miała pojęcia o wielowiekowych sporach, które towarzyszyły wierze w to, że Matka Boża została poczęta bez grzechu pierworodnego.
Spory te podzieliły nie tylko świat chrześcijański, ale również samych katolików. Aż trudno uwierzyć, że naprzeciw siebie stanęły zakony franciszkanów i dominikanów. Ci pierwsi chcieli głosić prawdę o Matce Bożej niepokalanie poczętej, drudzy natomiast kategorycznie się temu sprzeciwiali. Spór zaognił się do tego stopnia, że posuwano się nawet do kłamstw i intryg.
Do dzisiaj zachowała się opowieść o zdarzeniu z XVI w. w pewnym klasztorze dominikanów. Ponoć w tym czasie jednemu z bardziej pobożnych zakonników ukazała się zatroskana Matka Boża. W kilku słowach wyjaśniła, iż jest bardzo zirytowana postawą franciszkanów, którzy na wszystkie strony nauczają wiernych o jej rzekomym niepokalanym poczęciu. Matka Boża utwierdziła dominikanina w przekonaniu, że została poczęta z grzechem, a oczyszczona została dopiero później. Na wieść o tym wydarzeniu do klasztoru zaczęły ściągać tłumy ludzi. Oszołomiony zakonnik nie bardzo wiedział, jak się zachować. Skoro jednak okrzyknięto go prawie świętym, zaczął pościć, biczował się, co raz wpadał w ekstazę, a na jego dłoniach i stopach pojawiły się stygmaty. Ostatecznie okazało się, że cała sytuacja została spreparowana, i to przez samych zakonników. Niczego nieświadomy mnich-wizjoner przez jakiś czas był odurzany specjalnymi miksturami, nic więc dziwnego, że co jakiś czas „widział” Maryję. Sam przekonany był o prawdziwości swoich wizji do czasu, kiedy przez przypadek zobaczył jednego ze swoich współbraci w kobiecej szacie. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Kilku braci przyznało się do odurzania współbrata i malowania mu farbą „ran” Chrystusa. Intrygantami szybko zajęła się inkwizycja.
Ów „dogmatyczny” spór nie zawsze jednak przybierał taką formę. Zdarzały się też bardzo rzeczowe dyskusje. Było tak na początku XIV w., kiedy to na paryskim („dominikańskim”) uniwersytecie pojawił się franciszkanin, Duns Szkot. „Niepokalane Poczęcie Maryi nie jest przeciwne dogmatowi o grzechu pierworodnym, ani innym teologicznym prawdom, ani prawdzie o powszechnym odkupieniu wszystkich ludzi, przeciwnie – przekonywał Szkot – Maryja jest stworzeniem odkupionym w najdoskonalszy sposób, została odkupiona najdoskonalszą formą odkupienia, a mianowicie ustrzegającą”.
Skoro dyskusje były tak zajadłe, dlaczego sporu nie rozstrzygnięto wcześniej? Ano może właśnie dlatego. Dopiero XIX w. przyniósł ostatecznie rozwiązanie. Po zapoznaniu się z opinią biskupów 8 grudnia 1854 r. papież Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, kończąc tym samym wielowiekowe spory teologów.
Mimo to i dzisiaj zdarza się, że dyskusje wokół Niepokalanego Poczęcia budzą skrajne emocje. Dzieje się tak, niestety, nie z powodów teologicznych i głębokiej refleksji, a z prostego nieporozumienia. Wielu bowiem myli Niepokalane Poczęcie z dziewictwem Maryi i sprzeciwia się tak naprawdę nie zachowaniu jej od grzechu pierworodnego, a przekonaniu, że była dziewicą przed, w trakcie i po narodzeniu Syna. Ten skądinąd inny dogmat maryjny został ogłoszony dużo wcześniej, bo już w 649 r., i do dziś wśród wielu ludzi, nawet wierzących, budzi mieszane uczucia. Ale to już zupełnie inna historia.
Ksiądz Tomaš Halik napisał kiedyś, że dzień 8 grudnia z powodzeniem można by ogłosić świętem feministek. „Nie mogę się oprzeć wrażeniu – twierdzi ks. Halik – że psychologicznym źródłem tego właśnie dogmatu wiary jest przekonanie, iż skoro Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę, to owo nienaruszone, doskonałe człowieczeństwo chcemy widzieć nie tylko w jego męskiej wersji, w Jezusie, ale i wersji żeńskiej – czyli w Jego Matce”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |