fot. YouTube

„Szlachetna Paczka” nie taka szlachetna?

Rzeczy nie zawsze są takie, jakimi je widzimy. Czasem może okazać się, że uśmiechnięte twarze to tylko maski, które zakrywają łzy rozpaczy.

Dzisiaj na portalu onet.pl ukazał się reportaż, który zawiera wypowiedzi byłych pracowników stowarzyszenia „Wiosna”. Wszystkie wskazują nie tylko na złą atmosferę panującą wśród pracowników, ale na coś znacznie więcej: na mobbing, stalking i poniżanie przez prezesa stowarzyszenia, ks. Jacka Stryczka. Artykuł mnie zszokował, bo – pewnie jak większość Polaków – ciepło myślałem o „Wiośnie” i realizowanych przez nią projektach. W stosunku do akcji nadal tak zostanie, bo przecież dobra, które za ich sprawą powstało, nie da się wymazać. Okazuje się jednak, że za wielkim dziełem pomagania potrzebującym stoi mechanizm wyzyskiwania i upokarzania pracowników, który według osób tam pracujących wykreował właśnie ks. Stryczek.

– Kiedyś powiedział mi wprost: „Ludzie mają się mnie bać”. Chwalił się, że odkąd wszyscy się go boją, to ma spokój. Niestety nie potrafił dostrzec, jak łatwo jest przekroczyć tę cienką granicę. Dla niego okazywanie siły i wzbudzanie lęku stało się sposobem na zarządzanie ludźmi – mówi Krzysztof Lis, który w przez sześć miesięcy kierował działem HR w stowarzyszeniu. – W całej swojej karierze nie widziałem czegoś podobnego. Strach był widoczny na pierwszy rzut oka. Paniczny, chory. Ludzie bali się chodzić do księdza. Chowali głowy, gdy przechodził obok. Stres, nerwy, przerażenie biły od większości pracowników. Spotkania z nim były czymś niewyobrażalnym. Dorośli ludzie i wszyscy wpatrzeni w blat stołu – dodaje.

Na to, jak bardzo niekomfortowe są spotkania z ks. Stryczkiem, zwraca uwagę także jedna z członkiń superzespołu. – Co budzi największą panikę? Spotkania z nim. Nigdy nie wiesz, kiedy zostaniesz wezwany, w jakim ksiądz jest humorze i co powie ci za zamkniętymi drzwiami. Niektórzy po takich spotkaniach biegną do łazienki i się zamykają, inni płaczą na oczach kolegów – wyznaje. W tekście pojawia się bardzo dużo opinii, które wskazują na ewidentne nadużycia i brak zwykłego ludzkiego szacunku. To musi boleć tym bardziej, że przecież jest to organizacja utożsamiana z tym, co w chrześcijaństwie jest najpiękniejsze: wrażliwością na drugiego człowieka.

fot. Wojciech Latawiec/flickr.com

Do publikacji odniósł się zarząd stowarzyszenia.

„Jest nam bardzo przykro, że dla osób wypowiadających się w tekście praca w WIOŚNIE była trudnym doświadczeniem. Przykro nam również, że artykuł przedstawia wyłącznie opinie osób, które pracę w WIOŚNIE zapamiętały w ten sposób. Wśród opisanych sytuacji były takie, które nie miały miejsca lub ich przebieg był inny niż zostało to przedstawione. Informowaliśmy o tym autora tekstu, niestety nie zdecydował się na przedstawienie naszej perspektywy. (…) Nie ukrywamy tego, że mogło dochodzić w WIOŚNIE do sytuacji emocjonalnie trudnych, stresujących i powodujących u pracowników dyskomfort. Każdego, kto tego doświadczył, przepraszamy. Jednocześnie stanowczo oświadczamy, że nie akceptujemy w WIOŚNIE w relacjach z pracownikami praktyk, które zostały przedstawione w artykule. Trudno jest nam uwierzyć, że w istocie miały one miejsce, dlatego każdą z nich weryfikujemy” – czytamy w oświadczeniu.

To, co dzisiaj ujrzało światło dzienne, niewątpliwie wymaga weryfikacji. Nie można pochopnie osądzać kogokolwiek, ale niesprawiedliwe byłoby także ignorowanie głosów tak wielu osób związanych z „Wiosną”, a mających tak bolesne doświadczenia związane z pracą w tym miejscu. Długie milczenie z pewnością było dla tych osób obciążające psychicznie i należy podejść do tego tematu z dużą uwagą. Nie można dyskutować z ludzkim doświadczeniem i go podważać. Skoro ktoś poczuł się poniżony, to widocznie były ku temu podstawy. Na pewno ważne będzie teraz wyjaśnienie kwestii mobbingu w taki sposób, aby oczyścić to środowisko z tego zjawiska, i aby uniknąć kolejnych bolesnych sytuacji w przyszłości.

Sprawę skomentowała także Archidiecezja Krakowska:

„Chociaż Stowarzyszenie „Wiosna” nie jest stowarzyszeniem kościelnym, to jednak ks. Jacek Stryczek, jako ksiądz Archidiecezji Krakowskiej podlega władzy kościelnej i dlatego przełożeni ks. Stryczka traktują te zarzuty z należytą powagą. Ks. Stryczek został poproszony o szczegółowe pisemne odniesienie się do oskarżeń” – oświadczył kanclerz kurii, ks. Tomasz Szopa.

Do jakichkolwiek ustaleń dojdzie, trzeba jasno przypomnieć, że cel nie uświęca środków. Chęć niesienia pomocy innym nie może być okupiona cierpieniem osób, które tę pomoc przygotowują. Pracownicy stowarzyszenia są przecież tak samo ważni jak osoby, którym udzielane jest wparcie. Być może w „Wiośnie” zapatrzenie się w ideę spowodowało, że z oczu zszedł drugi człowiek. Przed stowarzyszeniem i jego prezesem stoi zatem poważne zadanie, aby zadbać nie tylko o innych, ale także o siebie.

Ks. Jacek Stryczek odnosi się do publikacji Onetu w filmie opublikowanym na Facebooku.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze