Fot. Piotr Ewertowski

Ta archidiecezja nie przeżywa kryzysu powołań. „Przyciąga nas bliskość księży z ludźmi” [ROZMOWA]

W archidiecezji Guadalajary w Meksyku wyświęcono w 2022 r. 70 nowych prezbiterów. W czasach kryzysu powołań to liczba imponująca. Co sprawia, że powołań tam nie brakuje? 

Rozmawiałem z klerykiem Ricardo Valdezem Carlosem, który pochodzi z niewielkiej miejscowości Florencia w stanie Zacatecas. Obecnie kończy swój 3-letni kurs filozofii i będzie przygotowywał się do studiów teologicznych. Jak mówi, decyzję o wstąpieniu do seminarium podjął w oparciu o świadectwo księży, których spotkał. Zapragnął służyć Bogu i ludziom tak samo jak oni.

>>> Młodzi księża i zakonnicy, którzy chcą uczyć się wiary od świeckich. O „duchowych rodzicach”

Piotr Ewertowski (misyjne.pl): Jak się narodziło twoje powołanie? 

Ricardo Valdez Carlos: – Moje powołanie narodziło się w grupie ministrantów, do której wstąpiłem, gdy miałem 8 lat.  Tym, co przyciągnęło mnie do kapłaństwa, był obraz kapłana bliskiego ludziom, który jest zawsze dostępny i ofiaruje swój czas wspólnocie. W czasie formacji seminaryjnej mam okazję do nawiązania relacji z innymi osobami. Poświęcanie się dla innych daje mi dużo radości, czy to w Eucharystii, czy w momentach duszpasterskich. Oczywiście, w kapłaństwie są momenty i radości, i smutku.  

A więc to przykład spotkanych księży Cię pociągnął. Był jakiś szczególny kapłan, który jest dla Ciebie wzorem? 

– Był jeden świeżo wyświęcony ksiądz, który przybył do mojej parafii. Jego młodzieńczy duch i energia fascynowały nie tylko mnie, ale i moich kolegów ministrantów. On odpowiadał za naszą grupę. Potem do kapłaństwa zaczęło się przygotowywać ok. dziesięciu chłopaków z tej naszej paczki. Przetrwało pięciu, ale to i tak dużo jak na naszą małą, wiejską parafię. Pochodzę z Florencii. Nasza wieś ma może 2-3 tys. mieszkańców. 

Fot. Piotr Ewertowski

Widzisz jakieś różnice w pobożności między stanem Zacatecas a Guadalajarą? 

– Są różnice. Niektórzy księża z Zacatecas nie są tak blisko wiernych jak tutaj, w Guadalajarze. Oczywiście nie są zamknięci na swoich parafian, ale tutaj ta bliskość między kapłanem a świeckim jest widoczna szczególnie mocno. Oni wręcz wychodzą szukać swoich owiec. Wychodzą poza kościół – do domów parafian; realizują wiele działalności „w terenie”. 

To może to sprawia, że miejscowy Kościół nie przeżywa takiego kryzysu powołań. 

– W porównaniu z ostatnimi latami 70 nowych kapłanów to wielki owoc. To bardzo dużo, gdy spojrzymy na kryzys powołań w Kościele, ale wciąż za mało na tak duża archidiecezję.  To wciąż niewystarczająco, żeby zaspokoić jej potrzeby. Nie zmienia to faktu, że archidiecezja Guadalajary jest uprzywilejowana pod względem liczby kleryków przygotowujących się do sakramentu święceń. Myślę, że to właśnie wspomniane wcześniej świadectwo kapłanów mocno przyczynia się do takiej liczby chętnych do tego, by wstąpić do seminarium. Patrząc po moich przyjaciołach to właśnie ten obraz księży oddanych i poświęcających się dla swoich wiernych mocno przyciąga i prowokuje pragnienia, by służyć ludziom w ten sam sposób. 

Seminarium Większe w Guadalajarze/Fot. Piotr Ewertowski

Inną sprawą jest jeszcze świadectwo męczenników, których wielu mieliśmy na tej ziemi. Po ich kanonizacji odnotowuje się wzrost liczby powołań. Oni przecież studiowali w tym seminarium, w którym właśnie jesteśmy. To właśnie to miejsce ich ukształtowało i przygotowało do ofiary nawet z własnego życia. To bardzo motywuje nas – kleryków. 

Jak się formuje tutaj przyszłych księży do zdrowych relacji z kobietami? Mówi się w Polsce, że czasem brak u nas takich normalnych więzi. 

– Księża, którzy nas uczą w seminarium, mocno starają się nam przekazać, że celibat nie jest jakąś stratą, ale jest jedną z form kochania w pełni. Wiemy, że w małżeństwie ta miłość objawia się poświęceniem dla tej drugiej połówki. My, jako kapłani, mamy kochać kompletnie, mieć serce oddane wszystkim, którzy nas potrzebują. W tym celu formujemy się w czterech wymiarach – ludzkim, duchowym, intelektualnym i duszpasterskim. Myślę, że w większości doświadczamy relacji z kobietami w sposób zdrowy i odpowiedni w wymiarze duszpasterskim, ponieważ mamy okazję spotykać się z nimi w czasie naszych prac w parafii czy pomagając przy różnych aktywnościach. Gdy wracamy na wakacje do domu to budowania relacji z płcią przeciwną uczymy się w więziach z kobietami z naszych rodzin. Dlatego uważam, że jesteśmy przygotowani do relacji zdrowych i opartych na szacunku. 

Fot. Piotr Ewertowski

Jesteśmy też świadomi, że w życie Kościoła angażują się tutaj głównie kobiety – stanowią ponad 80 proc. zaangażowanych wiernych. Widać to nie tylko w organizowaniu liturgii, w grupach parafialnych czy służbie na rzecz wspólnoty, lecz także w liczbie osób uczestniczących we mszy i liturgii. To więc z nimi przede wszystkim będziemy pracować jako kapłani. Dlatego ważne jest, by nauczyć się tworzenia z nimi szczerych i dobrych relacji, bez żadnych chorych przegięć w żadną stronę. Tak Kościół może wzrastać. 

Jak wygląda formacja w tutejszym seminarium? Zdaje się, że różni się od tej praktykowanej w polskich seminariach.  

– Formacja ma tutaj kilka kluczowych etapów. Są młodzi, którzy wstępują do swoistego „preseminarium”, które zaczyna się w secundarii [można to porównać do naszych gimnazjów – przyp. Piotr E.]. Chodzą tam więc chłopcy w wieku ok. 12-15 lat, a rozważający już powołanie kapłańskie. Tak też było w moim przypadku. Niektórzy mieszkają w bursie, inni żyją w swoich domach z rodzinami. Potem uczą się w preparatorii [coś w rodzaju naszego liceum, przygotowuje do studiów wyższych – przyp. Piotr E.], czyli odpowiedniku seminarium mniejszego. Tam się wszyscy poznają i integrują, także ci, którzy wcześniej mieszkali w rodzinach lub nie uczestniczyli w preseminaryjnym kursie w secundarii. Jest na tym etapie także sekcja powołań starszych – ludzi, którzy już skończyli preparatorię lub nawet studia i mają swój zawód. 

Seminarium Większe w Guadalajarze ma już 325 lat/Fot. Piotr Ewertowski

Ci, którzy nadal chcą zostać kapłanami, jadą do Tapalpy, niewielkiej miejscowości na południu stanu Jalisco, gdzie odbywają roczny kurs formacyjny. Jest to czas pogłębiania życia duchowego, rozpoznawania wezwania Bożego i wstępnych studiów filozoficznych. Tam też otrzymujemy sutannę, która oznacza wyrzeczenie się świata. Komża używana podczas liturgii symbolizuje gotowość do poświęcenia w służbie Bogu i ludziom. 

Widziałem, że klerycy tutaj noszą także niebeski pas. Co on oznacza? 

– To symbol Matki Bożej, a także czystości. Po kursie formacyjnym w Tapalpie wracamy do Guadalajary na 3-letnie studia filozoficzne w seminarium większym. Po nim odbywamy okres propeudeutyczny, który ma nas przygotować do odkrywania teologii, żebyśmy weszli w ten etap odpowiednio przygotowani. Po pierwszym roku teologii mamy rok służby, podczas którego zostajemy wysyłani w różne miejsca, by pracować z ludźmi i uczyć się bycia oddanym dla nich. Niektórzy jadą do domów, gdzie zajmują się młodzieżą, inni do parafii, jeszcze inni do szkół. Następnie wracamy do seminarium na kolejne trzy lata teologii. Na czwartym roku możemy zostać wyświęceni na diakonów, po czym znowu jesteśmy wysyłani do parafii czy w inne miejsca, gdzie służymy już jako diakoni – błogosławimy, odwiedzamy chorych etc. W uroczystość Zesłania Ducha Świętego w roku naszej diakońskiej służby zostajemy prezbiterami. To nie jest koniec drogi, to początek dalszego wzrostu. 

Jakie masz marzenia na swoje kapłaństwo? 

– Każdy ma jakieś marzenia i cele, lecz odkryłem, że dopiero kiedy oddajemy je w ręce Boga, mogą się one spełnić w najlepszej formie. Kiedy przeprowadzałem się z małej wioski jako nastolatek do ogromnej aglomeracji, jaką jest Guadalajara, byłem przepełniony lękiem i wątpliwościami. Oddałem to jednak wszystko Panu. Zauważyłem, że nie jestem sam. Znalazłem wielu przyjaciół, poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi, mam obok siebie naszych firmatorów, którzy służą radą, a gdy trzeba to i napomnieniem. Kiedy słyszysz prawdziwe wezwanie Boże, to zmieniasz wszystkie swoje marzenia, by być oddanym swojemu powołaniu. 

Fot. Piotr Ewertowski

Wcześnie zechciałeś być kapłanem. To powszechne? 

– Jest powszechne zainteresowanie kapłaństwem od młodych lat. W całym tym procesie odkrywasz swoje powołanie i oczyszczasz swoje intencje. To czas rozpoznawania. Preparatorię zaczynało ze mną 170 kolegów, dzisiaj na studiach filozoficznych pozostało nas 46. Widać więc, że jest spory przesiew, i bardzo dobrze. W tym okresie masz sobie zdać sprawę z tego, co naprawdę oznacza bycie księdzem – że to nie zabawa, lecz prawdziwe poświęcenie. Jeśli zostajesz kapłanem, ale masz inne plany niż Bóg, to trudno będzie tobie pełnić służbę. Będziesz niejako rozdwojony. Musisz poznać też swoje motywacje – czy naprawdę chcę kapłańskiego życia, czy chcę się poświęcić. Niektórzy postanawiają przemyśleć jeszcze sprawę. Część z nich wraca później. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze