„Tajemnica Objawienia”: wiara i wątpliwości

Obejrzałem ten film z wątpliwościami, ale chyba właśnie na nich jest on zbudowany. W dodatku reżyser nie zamierza ich za bardzo rozwiewać. 

Wątpliwości pojawiły się już w trakcie seansu. To nie znaczy, że żałuję obejrzenia „Tajemnicy Objawienia”. Jednocześnie nie oceniłbym tego filmu jako wybitny. Francuska produkcja nazywana jest dramatem lub thrillerem psychologicznym i to chyba dobre określenie. Nie ma on bowiem nic z dokumentu. Nie opowiada historii, której się wydarzała, ale hipotetyczną. Jednak osadzoną w realiach bardzo nam znanych. To Francja i objawienie maryjne – w tym kraju przecież znane.  

fot. flimweb.pl

Poznajemy dziennikarza, który na zlecenie Watykanu bada pogłoski na temat cudu na południu Francji. W małym miasteczku mieszka 18-letnia dziewczyna (Anna), która utrzymuje, że doświadczyła objawienia Matki Boskiej. I mimo że na pierwszy rzut oka to właśnie 18-latka może wydawać się główną bohaterką filmu, widziałbym jednak w tej roli dziennikarza. To Jacques (Vincent Lindon) – reporter znanej francuskiej gazety otrzymuje tajemniczy telefon z Watykanu. Pogłoski o domniemanym cudzie rozchodzą się błyskawicznie i sprawiają, że na miejsce rzekomych objawień zaczynają przybywać tysiące pielgrzymów. Opiekunem miejsca jest katolicki ksiądz, który jest przekonany o autentyczności objawień. Jego przekonań nie podzielają (przynajmniej na razie) kościelne władze. Jak to się kończy dla niego i dla jego wspólnoty? Możemy się przekonać pod koniec filmu. Ciekawe jest to, że sam Jacques, który prywatnie nie ma nic wspólnego ze światem wiary i Kościoła, staje się jego częścią. A dokładnie – częścią kościelnej komisji śledczej. Sam, mimo że do pracy podchodzi chłodno, pod koniec zdaje się myśleć, że wiara to coś wielkiego i tak naprawdę nie do zbadania przez żadną komisję, nie do zadekretowania przez jakiejkolwiek władze. Kościół musi dbać o jedność wiary Kościoła powszechnego (i to jest w filmie podkreślone), ale jednocześnie każda wiara to indywidualna relacja człowieka z Bogiem i świętymi. Z kolei objawienia to wyższy stopień tej relacji, tego wtajemniczenia i dlatego są bardzo trudne do „zdiagnozowania” i opisania. 

To nie są proste sprawy  

fot. eKAI

Czy da się na chłodno ocenić wiarę? 

Temat filmu wydaje się dość zrozumiały. Daje szansę na zainteresowanie filmowej widowni. To, co tajemnicze i niecodzienne, zawsze przyciąga. Objawienia jednych poruszają, innych śmieszą i to niezależnie od uznania ich przez stosowne władze kościelne. Nieraz niestety też dzielą i tworzą wątpliwości w ramach samego Kościoła, co również widać w filmie. Film zyskuje na ciekawej roli – można powiedzieć kluczowej – w dochodzeniu kanonicznym. Reporter, to sprytny zabieg reżysera, jest niewierzący. Dzięki temu ma spojrzeć na sprawę z innej – niż tylko religijnej – perspektywy. Taki zamiar miał sam Watykan (Kongregacja Nauki Wiary). Atutem filmu jest też to, że pokazuje różne podejścia wielu osób do tego samego wydarzenia, także do osobistej relacji z Bogiem przez podążanie za tłumem. Sytuacje jak objawienia, świadectwa wzbudzają wiele emocji i mogą generować konflikty wewnątrz rodziny Kościoła. W takich sytuacjach potrzeba niezwykle sprawnych i roztropnych duszpasterzy, którzy w wyważony i mądry sposób podejdą do sprawy. Poprowadzą swoje owce – „owce” w dobrym słowa znaczeniu. W filmie możemy śledzić etapy pracy dziennikarza. Jego zadaniem jest dojść do prawdy. Czy to mu się uda? I czy wszyscy będą pojmować ją w ten sam sposób? Z tym pytaniem zostawię Was – Czytelnicy. Może niektórzy z Was zainteresują się tym tytułem. 

 

Niezależnie od podejścia, z jakim zasiądziemy przed ekranem, po filmie można zastanowić się, co by było, gdyby ukazane wydarzenie rozegrało się w naszym życiu, w naszym kraju? Film przypomina, że ocena i uznanie objawień przez Kościół wymaga czasu. To nie jest „widzi mi się” jednej osoby, ale praca wielu specjalistów. Potrzeba czasu, a ten bywa dłuższy niż życie osoby, która była domniemanym świadkiem objawień. Choć to nie jest film oparty na faktach, to korzysta z innych wydarzeń znanych z historii. W scenach z Watykanu pojawia się wątek objawień w Ile-Bouchard we Francji w 1947 r., a polski widz może dostrzeże widok Gietrzwałdu na watykańskiej liście objawień uznanych przez Kościół.  

 

Pytania – niekiedy bez odpowiedzi  

Pod koniec filmu akcja z prowadzenia śledztwa zmienia się w naukę wiary. Jacques, choć nadal sceptyczny wobec tych objawień (podejrzewa, że część została sfabrykowana przez osoby, którym zależało na zbiciu kapitału na tej sprawie), zaczyna dostrzegać wiarę jako taką, generalnie. Wdzięczny za misję dziennikarskiego dochodzenia stwierdza, że wcześniej nigdy nie zadawał takich pytań jak przy okazji tej pracy. I dodaje: „Mimo że widziałem już wiele, to dopiero Anna pokazała mi świat duchowy”. Film postawił wiele pytań, na wiele nie odpowiedział. Kilka kwestii potraktował dość powierzchownie i nieco sensacyjnie. Mnie – z racji zawodowych – bardzo zaciekawił wątek kontaktu Watykanu z dziennikarzem spoza „tego świata” i to, jaką okazję dostał Jacques – wejście za mury Watykanu i do jego archiwów to nie jest przecież codzienna i łatwa sprawa. Na koniec uwaga niedotycząca merytorycznej zawartości filmu. „Tajemnica objawienia” jest po prostu za długa. Dwie godziny z hakiem to naprawdę za dużo, by przesiedzieć cały seans nad jednym wątkiem bez poczucia potrzeby rozciągnięcia pewnych części ciała i bez spoglądania na zegarek. 

fot. ars

 

***

Reżyserem filmu jest Xavier Giannoli. Zdobył już Cezara i Złotą Palmę za krótkometrażowy „Wywiad” i nagrodę specjalną Festiwalu w Wenecji („Niesamowita Marguerite”). W obsadzie produkcji znani francuscy aktorzy: nominowany do Europejskiej Nagrody Filmowej laureat Cezara i Złotej Palmy Vincent Lindon (Miara człowieka), znany z hitów „Quantum of Solace” i „Uprowadzona” Anatole Taubman oraz Patrick d’Assumçao („Śmierć Ludwika XIV”). W rolę dziewczyny mającej objawienia Matki Boskiej wciela się Galatéa Bellugi. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze