Fot. youtube

Teologia sportu, czyli o ćwiczeniu duszy [ROZMOWA] 

– Po pewnym czasie zauważyłem, że czegoś mi brakuje. Po prostu straciłem swoją pasję, jaką było bieganie, jazda na rowerze, pływanie czy ćwiczenia na siłowni. I stopniowo zacząłem do tego wracać, bo zobaczyłem, że to mi pomaga i to nie tylko mi – jako Konradowi, ale także mi – jako księdzu – mówi ksiądz Konrad Jasiewicz. 

Ksiądz Konrad jest wikariuszem w parafii w Małomicach. Jego pasją, oprócz kapłaństwa oczywiście, jest sport. Jak sam opowiada w nim samym te dwie rzeczywistości się łączą, ale mogą być także propozycją dla innych na rozwijanie życia duchowego. Opowiada o tym także w filmikach na swoim kanale na YouTubie. 

Justyna Nowicka: Skąd u księdza pojawił się pomysł na takie połączenie teologii, duchowości i sportu? 

Ksiądz Konrad Jasiewicz: – Zanim rozeznałem swoje powołanie i zanim poszedłem do seminarium byłem bardzo aktywny fizycznie. Studiowałem wychowanie fizyczne w Poznaniu, ale tak się złożyło, że po skończeniu licencjatu, a przed rozpoczęciem studiów magisterskich rozpoznałem swoje powołanie. I po pierwszym roku studiów magisterskich wziąłem urlop dziekański, by jeszcze bardziej nasłuchiwać i rozeznawać. W tamtym czasie wyjechałem także na doświadczenie misyjne do Ugandy. To jakby przeważyło szalę i po tym wyjeździe już nie wróciłem na AWF, ale wstąpiłem do seminarium. Więc to połączenie jest w zasadzie we mnie. 

Jak ono się objawia? Czy są jakieś podobieństwa między sportem a życiem duchowym? 

– Tak. Od razu na myśl przychodzą mi do głowy słowa świętego Pawła z Tarsu, który mówił o ukończeniu biegu. Z tym, że my, chrześcijanie, nie kończymy tego biegu, by zdobyć wieniec laurowy, który zdobywali biegacze na końcu zawodów, ale cel naszego biegu jest dalej. Biegniemy po ten wieniec zwycięstwa, który ma nam dać Jezus na końcu naszego ziemskiego życia. 

Podobnie święty Ignacy z Loyoli w „Ćwiczeniach duchowych” pisał, że tak jak marszobieg ma pomóc w zachowaniu kondycji fizycznej, tak samo ćwiczenia duchowe mają nam pomóc zachować dobrą kondycje duchową. 

>>> Ks. Pleń (kapelan olimpijczyków): gdy sportowcy potrzebują modlitwy, jestem do ich dyspozycji [ROZMOWA]

Kiedy ćwiczymy – wyrabiają nam się mięśnie, poprawia się wydolność. A w życiu duchowym jak to działa? 

– To prawda, ale trzeba pamiętać, że nie każdy wysiłek fizyczny jest taki sam. Ogólnie można powiedzieć, że wysiłek fizyczny dzieli się na dwa podstawowe, czyli tlenowy i beztlenowy. Tlenowy jest krótki, siłowy, na przykład w sportach walki. Jest także tlenowy, który obecny jest w takich dyscyplinach, które bardziej wymagają wytrzymałości, czyli na przykład biegi długodystansowe, piłka nożna czy narciarstwo biegowe.  

Podobnie jest w życiu duchowym, niektórzy potrzebują spowiedzi, ale niektórzy potrzebują bardziej długodystansowego kierownictwa duchowego, bo chcą rozeznać wolę Bożą w swoim życiu. I można powiedzieć, że obie te formy są spotkaniem z księdzem, są jakimś duchowym ćwiczeniem, ale mają dwa różne cele.  

I tak jak na treningu, czasami mamy pewną lekkość na przykład w rozpoznaniu woli Bożej, a czasami musimy się bardziej wysilić, skoncentrować się, rozmawiać, uporządkować jakieś rzeczy, które nie pomagają nam w rozeznawaniu. 

I wtedy ksiądz jest takim trenerem, który pomaga dobrać plan treningowy do naszej obecnej sytuacji duchowej. 

– Myślę, że tak. Ale też kiedy popatrzymy na przykład na rekolekcje ignacjańskie, gdzie stopniowo wprowadza się w życie z Jezusem i dawkuje wiadomości, dawkuje wysiłek i pomaga odkrywać w człowieku pokłady duchowe. Podobnie jak trener mobilizuje i zachęca do podejmowania znacznych obciążeń, pokonywania dłuższych dystansów czy podnoszenia coraz większych ciężarów. Ale także do spędzenia coraz większej ilości czasu na treningach. 

Podobnie komuś, kto zaczyna dopiero życie duchowe ciężko będzie długo wytrzymać na modlitwie, nie będzie mógł się skoncentrować. Ale z biegiem czasu, kiedy wytrwale będzie ćwiczył swoje życie duchowe, będzie mógł coraz bardziej skupiać się na tym zadaniu. 

A czy w seminarium, w życiu kapłańskim także ksiądz uprawia sport, jest aktywny fizycznie? 

– Szczerze powiem, że w pierwszych latach seminarium porzuciłem wysiłek fizyczny, bo wydawało mi się wtedy, że tego nie potrzebowałem. Nie kontynuowałem tego, co teraz robię, czyli ani jakichś dłuższych biegów, ani ćwiczeń na siłowni, ani grania w piłkę. Uważałem, że życie w seminarium, życie modlitewne i formacja intelektualna mi wystarczą. Ale po pewnym czasie zauważyłem, że czegoś mi brakuje. Po prostu straciłem swoją pasję, jaką było bieganie, jazda na rowerze, pływanie czy ćwiczenia na siłowni. I stopniowo zacząłem do tego wracać, bo zobaczyłem, że to mi pomaga i to nie tylko mi – jako Konradowi, ale także mi – jako księdzu – mogę mieć więcej energii, więcej radości. Mogę być aktywniejszy.   

Fot. facebook.com/konrad.jasiewicz.71

Pasja pomaga także w relacjach. Pomaga je nawiązywać i podtrzymywać. Czy to też przekłada się w jakiś sposób na życie duszpasterskie? 

– Księża oczywiście mają różne pasje. Ja cały czas odkrywam, że wysiłek fizyczny jest dla księdza czymś dobrym i możliwym.  

Naturalnie pomaga to także w budowaniu relacji – na przykład z młodzieżą. W małych miejscowościach, czyli w takiej, w jakiej jestem teraz, jedną z nielicznych dostępnych aktywności jest aktywność fizyczna, czyli na przykład piłka nożna. Lubię być aktywny fizycznie, więc nie mam problemu z tym, żeby wziąć deskorolkę, rower BMX i pójść z młodymi na pumptracka czy na ścieżkę rowerową. Nie mam problemu z tym, by wziąć piłkę do kosza, do nogi i pójść z nimi na boisko. 

Kiedy zastanawiam się, gdzie w mojej parafii mogę pójść i spotkam tam młodych są to w zasadzie te miejsca: boisko do piłki nożnej, do kosza albo pumptrack. Tam właśnie idę, by się z nimi spotkać, spędzić wspólnie czas. To pozwala się nawzajem poznać, kiedy ksiądz może też trochę młodym w czymś zaimponować, ale czasami po prostu chodzi o zabawę. Kiedy pożyczyłem deskorolkę i się przejechałem przez miejscowość w sutannie na deskorolce, to mieliśmy naprawdę dużo śmiechu. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze