fot. arch. EPA/ANDREA SOLERO / POOL

Tornielli o liście Benedykta XVI: osobiste wyznanie z głębi serca

Osobistym wyznaniem z głębi serca nazwał Andrea Tornielli dyrektor wydawniczy Dykasterii ds. Komunikacji list Benedykta XVI, w którym papież senior przeprasza za niezamierzony błąd w jego stanowisku nt. jego obecności na spotkaniu rady diecezjalnej w Monachium w 1980 roku.

Tornielli podkreślił, że Benedykt XVI przemówił jako chrześcijanin, niemal 95-letni, który przeżywa ostatnie lata swego długiego życia w coraz bardziej kruchym ciele, ze słabym głosem, ale jasnym umysłem.

Jego odpowiedź, krótka i płynąca z serca, jest poruszającym wyznaniem, zaczerpniętym z aktu pokutnego na początku Mszy świętej: „moja bardzo wielka wina”. Ta postawa pokutna jest daleka od triumfalizmu, który uważa Kościół za ziemską potęgę i od stylu korporacyjnego, który ogranicza jego życie do organizacji, struktury i strategii. Daleka od rozpowszechnionej postawy osądzania zawsze innych i ich win, zamiast zastanowić się nad własnymi.

Tornielli zwrócił uwagę, że papież senior nie wymienia swoich zasług w walce z pedofilią duchownych, mówi natomiast o swoim rachunku sumienia i osobistej refleksji po publikacji raportu o wykorzystywaniu seksualnym w archidiecezji monachijskiej, którą kierował oraz o patrzeniu w oczy ofiarom. Wyraża „głęboki wstyd, wielki ból i szczerą prośbę o przebaczenie”.

Andrea Tornielli, fot. YouTube

– Słowa Benedykta XVI z listu są słowami bezbronnego starca, który zbliża się do spotkania z Bogiem, którego imieniem jest miłosierdzie. Są słowami „pokornego pracownika winnicy Pańskiej”, który szczerze prosi o przebaczenie, nie uciekając od faktyczności problemów i zaprasza Kościół, by krwawiącą ranę nadużyć poczuł jak własną – zakończył Tornielli swój komentarz na portalu Vatican News.

Prawnicy: nie ma dowodów na winę Benedykta XVI

Zarzuty postawione Benedyktowi XVI przez raport o nadużyciach w archidiecezji monachijskiej są niezgodne z prawdą – stwierdzają prawnicy i kanoniści, których Papież Senior poprosił o zapoznanie się z raportem, a wcześniej o zapoznanie się z aktami i przygotowanie jego memorandum.Zarzuty postawione Benedyktowi XVI przez raport o nadużyciach w archidiecezji monachijskiej są niezgodne z prawdą – stwierdzają prawnicy i kanoniści, których Papież Senior poprosił o zapoznanie się z raportem, a wcześniej o zapoznanie się z aktami i przygotowanie jego memorandum.

>>> Były doradca kard. Ratzingera: niektóre z pytań do Benedykta XVI były mieszanką oskarżenia i osądu

Główny zarzut postawiony Papieżowi Seniorowi odnosił się do kapłana winnego nadużyć, który według raportu miał zostać dopuszczony do posługi duszpasterskiej w monachijskiej archidiecezji. Decyzję w jego sprawie podjęto na spotkaniu rady diecezjalnej 15 stycznia 1980 r., w której uczestniczył kard. Ratzinger. Akta jednak pokazują, że na spotkaniu tym nie była mowa o tym, że kapłan ten dopuścił się nadużyć. Nie podjęto też decyzji o jego posłudze duszpasterskiej. Zgodzono się jedynie na jego pobyt na czas terapii, której motywy nie zostały wskazane.

Monachijski raport, fot. EPA/SVEN HOPPE

Pomyłka prawników, nie papieża

Raport zarzuca ponadto Benedyktowi XVI, że w sprawie tego spotkania świadomie złożył fałszywe zeznania, ponieważ w memorandum stwierdził, że nie uczestniczył w tym spotkaniu. Prawnicy przyznają, że to oni przez pomyłkę wprowadzili do memorandum tę nieprawdziwą informację. Szczegółowo opisują, jak do niej doszło, przypominając, że tylko jeden z nich uzyskał dostęp do liczących niemal 8 tys. stron akt i to wyłącznie w formie elektronicznej. Mógł się z nimi skonsultować, ale nie mógł ich drukować czy skanować. Prawnicy zapewniają, że w tej sprawie nie konsultowali się z Benedyktem XVI. Podkreślają też, że negowanie udziału kard. Ratzingera w spotkaniu rady diecezjalnej byłoby bezsensowne. Jednoznacznie potwierdzają to bowiem akta. O jego udziale w tym spotkaniu była już mowa w 2010 r. Wspomina też o nim Peter Seewald w biografii Benedykta XVI.

fot. EPA/SVEN HOPPE

Zarzuty, kontrargumenty i brak dowodów

Autorzy analizy odnoszą się również do kolejnego zarzutu, jakoby kard. Ratzinger w sposób błędny zareagował na trzy przypadki kapłanów, o których miał wiedzieć, że dopuścili się nadużyć. Okazuje się tymczasem, że w żadnym z tych przypadków ówczesny arcybiskup Monachium nie wiedział o nadużyciach, a sam raport nie dostarcza na to żadnych dowodów. Mowa jest jedynie o przypuszczeniach i wysokim prawdopodobieństwie. Jako arcybiskup kard. Ratzinger nie był zamieszany w żadne krycie nadużyć – podkreślają autorzy analizy.

Odnoszą się oni również do ostatniego zarzutu, jaki został postawiony Benedyktowi XVI, a mianowicie, że w swym memorandum nie przywiązywał należytej wagi do ekshibicjonizmu i nie potępił go w sposób jednoznaczny. Zdaniem prawników sformułowanie użyte jako rzekomy dowód na bagatelizowanie ekshibicjonizmu jest wyrwane z kontekstu. W rzeczywistości Benedykt XVI stwierdza z całą jasnością, że nadużycia, w tym ekshibicjonizm, są „straszne”, „grzeszne”, „moralnie naganne” i „nie do naprawienia”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze