fot. Maciej Kluczka

Tradycyjnie, kapłańsko, sztafetowo i duchowo. Wyjątkowe pielgrzymki na Jasna Górę

Przede wszystkim duchowo, ale też sztafetowo, etapowo, ze zmienioną trasą i tak jak zwykle, czyli z noclegami, jednak z zachowaniem wszelkich obostrzeń korona wirusowych – tak wyglądało tegoroczne pielgrzymowanie piesze na Jasną Górę. Docierały tylko co najwyżej kilkudziesięcioosobowe delegacje lub sami księża reprezentujący diecezjalne pielgrzymki. Tylko nieliczni zdecydowali się w większych grupach (do 150 osób) przejść cały szlak.

Duchowe pielgrzymowanie, czyli czas wypełniony modlitwą i łącznością z tymi, którzy idą, ale przeżywany wśród codziennych obowiązków w miejscu zamieszkania, nabrało w tym roku zupełnie innego wymiaru i stało się z konieczności dominującym.

Ks. Marian Janus, przedstawiciel Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji, Turystyki i Pielgrzymek, przypomniał, że nadrzędną zasadą w tym czy i jak zorganizować pielgrzymkę pieszą było zachowanie bezpieczeństwa. – Każdy biskup diecezji podejmował w tej sprawie samodzielną decyzję ze względu na warunki jakie ma, na odległość i możliwości – podkreślił zauważając, że „najważniejsze jest to, że pielgrzymi w całej Polsce ruszyli a duchowe pielgrzymowanie odbywało się na niespotykaną dotąd skalę”.

>>> Bp Pindel: pielgrzymka to dobry sposób na ewangelizację

– Każda pielgrzymka diecezjalna organizowała łączność z wiernymi swej diecezji, którzy na różny sposób mogli włączyć się w te rekolekcje – powiedział ks. Janus. Zauważył, że „ nasz naród jest maryjny i zawsze zdąża, sercem i myślą, a jak może i fizycznie do Matki Bożej”. Podziękował wszystkim „biskupom, kapłanom, siostrom, świeckim i wszystkim, którzy pomagali w organizowaniu pielgrzymek”. – Wielkie uznanie dla wszystkich – powiedział.

Tradycyjnie

Najliczniejszą „tradycyjną” pielgrzymką, czyli ze stałymi uczestnikami rekolekcji w drodze, którzy też, jak zwykle, nocowali na szlaku tyle, że nie w domach a w namiotach lub specjalnie wyznaczonych miejscach np. remizach, które były dezynfekowane przed i po pątnikach, była kompania krakowska.

fot. Maciej Kluczka

Zgłoszonych zostało dziewięć, niezależnych prawnie, pielgrzymek pieszych, każda idąca inną trasą, mająca odrębne miejsca noclegowe, postoje oraz miejsca Mszy św. W 150-osobowych grupach podążali jedynie przedstawiciele poszczególnych wspólnot. W sumie w 40. Pieszej Pielgrzymce Krakowskiej przyszło ok. 1350 pątników.

Organizatorzy pielgrzymki dołożyli wszelkich starań, by odbyła się ona w sposób bezpieczny, z zachowaniem wszystkich wytycznych. Jak podkreśla jej koordynator ks. Jan Przybocki, wszystko odbyło się w myśl zasady: „módl się jakby wszystko zależało od Boga, ale pracuj tak jakby wszystko zależało od ciebie”. – Ze względu na bezpieczeństwo 90 procent pielgrzymów spało w namiotach, zachowywaliśmy odpowiedni odstęp społeczny, mieliśmy do dyspozycji duże ilości płynu dezynfekującego, maseczek, wszystko po to byśmy mogli dojść do Częstochowy, w rocznicę urodzin Ojca Świętego Jana Pawła II podziękować za jego nauczanie, życie – powiedział kapłan.

– Pielgrzymka, paradoksalnie można powiedzieć, była taka sama jak co roku, tylko oczywiście mniej liczna – zauważył Andrzej Bac, współkoordynator pielgrzymki. Dodał, że z pielgrzymkowego punktu widzenia najtrudniejszy był upał, który panował. – On jednak dawał się wszystkim bardzo we znaki, był bardzo męczący – przyznaje pątnik

– Wybrałam się na pielgrzymkę, ponieważ potrzebowałam odseparowania od wcześniejszego życia, całkowitego resetu, odpoczynku i kontaktu z Bogiem. Jestem bardzo zadowolona, na pewno wrócę, to było coś cudownego – powiedziała Magdalena, uczestniczka krakowskiej pielgrzymki.

Także tak, jak zwykle, przyszła 28. Piesza Pielgrzymka Elbląska. To jedna z najdłuższych pielgrzymek wędrujących do Częstochowy – pątnicy przemierzają ponad 500 km, spędzając w drodze ponad 2 tygodnie. W 5. podzielonych grupach przez 15 dni pielgrzymowało 163. osoby. Najstarszy pielgrzym miał 74 lata, a najmłodszymi byli 16-latkowie, których pielgrzymowało aż 28.

>>> Kamerun: pielgrzymka do sanktuarium MB Częstochowskiej w Figuil

– Dezynfekcja odmieniana przez wszystkie przypadki, maseczki, mierzenie temperatury, ozonowanie dużych powierzchni, zużycie bardzo dużej ilości płynów dezynfekcyjnych i wierzę, że skutecznie walczyliśmy z tym, co najogólniej nazywamy epidemią, jednocześnie nie tracąc nic z duchowego wymiaru naszego pielgrzymowania – powiedział ks. Waldemar Maliszewski, kierownik pielgrzymki.

Jak dodaje, „warte podkreślenia jest to, że spotkaliśmy się w tym roku z przeogromną gościnnością”. – Oczywiście nie mogliśmy nocować w kwaterach prywatnych, to były remizy, sale gimnastyczne, domy kultury, które wcześniej były ozonowane przez nasze służby epidemiologiczne, które powołaliśmy na czas pielgrzymki. Budynki były ozonowane przez nas przed naszym przyjściem na nocleg i oczywiście po wyjściu, każde pomieszczenie, z którymi zetknęli się pielgrzymi, oddawaliśmy zdezynfekowane, wyozonowane, wyczyszczone – wylicza ks. Maliszewski.

fot. Maciej Kluczka

Również w formie tradycyjnej przyszło ok. 600 pątników w 42. Pieszej Pielgrzymce Diec. Radomskiej. W latach ubiegłych Pielgrzymka Radomska należała do jednych z najliczniejszych pielgrzymek docierających na Jasną Górę. W 2019 r. wędrowało w niej ponad 6 tys. wiernych.

11 grup wychodziło na szlak bezpośrednio ze swoich parafii i szło na Jasną Górę oddzielnymi trasami.

– Tegoroczne pielgrzymowanie było dosyć specyficzne – twierdzi ks. Marcin Pietras, przewodnik gr. 3 – Trzeba było przestrzegać wszelkich zaleceń sanitarnych i dbać o bezpieczeństwo nasze i mieszkańców miejscowości, przez które przechodziliśmy, ale dziękujemy Panu Bogu, że szczęśliwie i bezpiecznie dotarliśmy – powiedział kapłan.

Ks. Mariusz Wilk, duszpasterz akademicki z Radomia przyprowadził na Jasną Górę 100-osobową grupę akademicką nr 21. – Odpowiedzialność naszych młodych ludzi była niesamowita, podjęliśmy się wszystkich zobowiązań, które zostały nam nakazane. My i tak jesteśmy od zawsze grupą namiotową, samowystarczalną, więc zachowywaliśmy wszystkie przepisy. Nocowaliśmy na polu namiotowym poza miejscowościami – powiedział przewodnik.

P. Honorata z Radomia pielgrzymowała na Jasną Górę już 38 raz. Ze względu na mniejszą liczebność grup, pątniczka, szczególnie w tym roku, doceniła możliwość wyciszenia się i indywidualnej modlitwy: „to wielkie szczęście dla mnie w takim spokoju iść, w takim porządku, ładzie, który daje człowiekowi ogromny pokój w sercu. To jest pielgrzymowanie pokory, pokuty, pojednania”.

>>> 309. Warszawska Pielgrzymka na Jasną Górę: w tym roku pójdzie 50 osób

Sztafetowo

Dość popularną formą pielgrzymowania było w tym roku podjęcie sztafetowej wędrówki do Częstochowy. Każdego dnia inna grupa wiernych dojeżdżała w wyznaczone punkty i przemierzała konkretne odcinki pielgrzymki, nie nocując na szlaku.

– Szliśmy w taki sposób, że grupa stała liczyła ok. 30 osób i to byli funkcyjni, a codziennie przyjeżdżał do nas autobus, który dowoził tych, którzy chcieli przejść jeden dzień. Razem, w pielgrzymce tegorocznej, wzięło udział ok. 500 osób, czyli mniej więcej, jak co roku. Przeszliśmy w 16 dni prawie 500 km – powiedział ks. Łukasz Grelewicz, kierownik Pieszej Pielgrzymki Gdańskiej.

Podobnie wędrowała grupa gdyńska i jak zauważył jej przewodnik, to sprawiło, że w pielgrzymce wzięło udział więcej osób niż zwykle. – Każdego roku było nas 300, 350, a w tym 722 osoby. To dlatego, że ośmielili się wyruszyć na szlak ci, którzy często bali się, że nie dadzą rady, że nie dojdą, a jeden dzień udało im się przejść – mówił kapłan.

Sztafetowo przyszli też wierni diec. toruńskiej a w niej grupa z paulińskiej parafii NMP Częstochowskiej w Toruniu. – Nasza grupa szła szóstego dnia. Ten czas pokazuje, że jest potrzeba w kontekście niepewności oparcia się o kogoś, kto jest silniejszy, a zawsze silniejszy jest Pan Bóg i Jego Matka – powiedział o. Dariusz Kropacz.

Ks. Arkadiusz Karczyński z pielgrzymki kieleckiej, która też szła sztafetowo widzi w tym dobre strony. – Wiele jest takich przypadków, kiedy to osoby wracają do pielgrzymowania, łapią na nowo bakcyla i chcą z powrotem wrócić na pielgrzymi szlak, w innych budzi się pragnienie pójścia na szlak – zauważa kapłan.

fot. Maciej Kluczka

Kapłańsko

Kilka diecezji zdecydowało, że reprezentować ich będą na pielgrzymce jedynie kapłani i klerycy. Tak było np. w pieszej pielgrzymce rzeszowskiej. – To było niesamowite doświadczenie – powiedział ks. Daniel Drozd, przewodnik jednej z rzeszowskich grup. „Raczej wędrowaliśmy w ciszy. Niektórzy witali nas ze łzami, niektórzy mówili, że to przygnębiający widok, że sami księża idą, niektórzy z radością nas witali, a niektórzy, muszę to powiedzieć, przeklinali też, ale im błogosławiliśmy”, dodał.

Bp Edward Białogłowski, który też szedł, ale w duchu solidarności z pątnikami tylko jeden dzień, choć zazwyczaj przemierza całą drogę, podkreśla, że pielgrzymowanie kapłanów to szczególne świadectwo wiary: „żeby wybrać się na pielgrzymkę, trzeba mieć nie tylko fizyczne siły, ale i mocną wiarę, szliśmy prosić o następców”.

30. Piesza Pielgrzymka Diec. Drohiczyńskiej wędrowała w reprezentacyjnym składzie 10. księży i 2. kleryków. – W tym roku nie mieliśmy pełnej swobody, musieliśmy się dostosować do obowiązujących przepisów, ale nie byliśmy w stanie powściągnąć ducha całkowicie – powiedział biskup diecezjalny drohiczyński bp Piotr Sawczuk. – Fizycznie była troszeczkę cięższa ta pielgrzymka, ponieważ zwykle intencje niesie ok. 500-600 osób, w tym roku niosło 12 – mówił z uśmiechem ks. Zenon Czumaj.

Czteroosobowa delegacja kapłanów, w tym biskup pomocniczy Krzysztof Włodarczyk, reprezentowała w tym roku 38. Pieszą Pielgrzymkę Diec. Koszalińsko-Kołobrzeską. – To długa trasa, dlatego trudno było zorganizować grupową pielgrzymkę ze względu na pandemię – wyjaśniał biskup.

„Ta pielgrzymka miała charakter bardzo indywidualny, ‘ale Camino’ ją nazywamy, bo z całym ekwipunkiem w plecaku, i jeszcze intencje modlitewne, które zabraliśmy z radością. To morderczy czas, ale błogosławiony”, dodawał.

Tylko duchowo

Kilka kompani przyjęło duchową formę pielgrzymowania, ale aby tradycji pielgrzymowania stało się zadość niewielkie odcinki przemierzyli pieszo w swojej diecezji. Tak było w przypadku 38. Pieszej Pielgrzymki Diec. Zielonogórsko-Gorzowskiej. W dwóch jednodniowych etapach, trasą od kilkunastu do 30 km, szło w sumie ponad 2 tys. osób.

Z możliwości takiej krótkiej pielgrzymki skorzystali w tym roku Jadwiga i Roman, małżeństwo z Głogowa. – Jest różnica, ale jeżeli jest modlitwa, to każda forma pielgrzymki da owoce. Nam to pomaga i dlatego pielgrzymujemy – powiedział pan Roman.

Uczestniczyli w akcjach charytatywnych, wędrowali z różańcem w ręku do przydrożnych kapliczek, a konferencji słuchali poprzez media społecznościowe. Tak, w tym roku wyglądało pielgrzymowanie diecezji bielsko-żywieckiej na Jasną Górę. W dniu, w którym tradycyjnie do Sanktuarium wchodziła piesza kompania, duchowi pielgrzymi przyjechali, by wspólnie uczestniczyć w drodze krzyżowej i Mszy św. w kaplicy Cudownego Obrazu.

Zwykle na uroczystość Wniebowzięcia NMP, 15 sierpnia, na Jasną Górę docierało ok. 100 tys. pieszych pielgrzymów. Epidemia sprawiła, że jest ich zdecydowanie mniej, ale widać wielkie pragnienie i determinację, by ruch pątniczy nie tylko podtrzymać, ale nadać mu jeszcze większy sens.

Wszyscy modlą się o to, by pandemia ustała i by wreszcie wrócić do normalności, i za rok „jak zawsze” móc masowo wyruszyć na pątnicze szlaki.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze