fot. Rafael Film

Trzy rzeczy, które szczególnie bolą serce Jezusa. O filmie „Najświętsze Serce” [RECENZJA]

Obraz w reżyserii Andresa Garrigo i Antonio Cuadri do polskich kin wchodzi w najbliższy piątek (28 lutego). My już go widzieliśmy. Fabularna warstwa obrazu dotyczy historii pisarki Lupe Valdes, która przeżywa poważny kryzys twórczy. Mimo że popędza ją wydawca, ona od dłuższego czasu nic nie napisała. Inspirację znajduje tam, gdzie w ogóle nie spodziewała się jej znaleźć…


Pisarka natrafia na tajemniczą historię sprzed lat. Wyrusza do Francji, do Paray-le-Monial, miejsca tajemniczych objawień. Tam, w szklanej trumnie, spoczywa niezniszczone przez czas ciało wizjonerki, św. Małgorzaty Alacoque. 300 lat temu Jezus objawił jej swoje… Serce i przekazał 12 obietnic dla ludzi, którzy będą Je czcić. I tak, od tego momentu, na cały świat rozprzestrzenił się kult Najświętszego Serca Jezusowego. I o tym opowiada warstwa dokumentalna filmu.

>>> „Kto będzie czcić ten wizerunek, nie zginie” – 89 lat temu Jezus poprosił s. Faustynę o obraz

Obraz warto potraktować jako dobre wejście w obchody 100. rocznicy objawień, jakich w Płocku doznała św. Faustyna Kowalska. To tam Jezus polecił, aby namalować Jego wizerunek, który teraz czcimy na całym świecie. Wiele lat wcześniej podobne polecenie otrzymała pewna młoda francuska zakonnica…

fot. Rafael Film

Fabuła czy dokument?

Najpierw jednak sprawy, które zawiodły. Po pierwsze – lektor zamiast napisów. To niestety częsta praktyka filmów o tematyce religijnej. Sprawia, że od razu spadają na półkę tych z napisem „druga kategoria”, a szkoda. Do tego dochodzi niekonsekwencja – wypowiedzi są czytane głosem lektora, ale już podpisy, które informują o tym, kim są eksperci, pozostają bez tłumaczenia (co dla części widowni może stanowić pewien kłopot). Po drugie – zmiksowano dwa gatunki filmowe. Po części to film dokumentalny, po części – fabularny. Już na początku widzowie słyszą, że to „fikcyjna opowieść oparta na faktach”, co może wzbudzić niemały dysonans. Film „Najświętsze Serce” ma jednak wiele innych zalet, na które warto zwrócić uwagę.

fot. Rafael Film

Podróż dookoła świata

Film pokazuje miejsca, w których ten kult jest najbardziej żywy. To miejsca, w których żyli wyznawcy, którzy czasem dla Serca Jezusa oddali życie poprzez męczeńską śmierć. Tu jednak wkrada się kolejny, trzeci już minus filmu. Nawet gdyby miał to być obraz wyłącznie dokumentalny, to trudno byłoby w standardowym kinowym czasie pokazać 15 państw świata (głównie z Ameryki Południowej, ale jest tam także Polska), które postanowiły zawierzyć się opiece Najświętszemu Sercu. W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że to ekspresowa podróż dookoła świata. Jednocześnie, jest to okazja do doświadczenia powszechności i globalnego charakteru tego kultu.

fot. Rafael Film

Boża iskra

Obraz zaprowadza nas najpierw do Francji, do klasztoru, w którym żyła św. Małgorzata Maria Alacoque. Dla części polskich widzów to może być ciekawe doświadczenie. Święta jest znana w Polsce, ale jednak jeśli myślimy o Miłosierdziu Bożym czy Najświętszym Sercu Jezusa, to częściej pomyślimy o św. siostrze Faustynie czy bł. ks. Sopoćce – a nie o św. Małgorzacie Marii z francuskiej wioski. Film obrazuje objawienia, których doznała podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. To wtedy z ust Jezusa padają słowa, które wybrzmiewają w głowie widza także po wyjściu z kina. Jezus skarży się w nich na oziębłość swojego ludu. W tych objawieniach Chrystus prosi nas o miłość. Zwraca uwagę, by jak najczęściej przyjmować Komunię Świętą, praktykować pierwsze piątki miesiąca i Godzinę Świętą. Ta „Boża iskra”, jaka wyszła z tej małej francuskiej miejscowości, rozeszła się na cały świat. Poznajemy więc kolejne kraje, które zawierzają się Jezusowemu, miłującemu Sercu. Jednocześnie, te same kraje potrafią się temu Sercu przeciwstawić i Je zbezcześcić.

>>> Odkryj miejsce, które wybrał Jezus

fot. Rafael Film

Kult, który ogarnia cały świat

Owa (dość ekspresowa) „podróż dookoła świata” jest okazją, by zajrzeć do kolejnych miast, poznać kolejne historie (ludzi i całych społeczeństw). Dzięki temu możemy poczuć, że jesteśmy częścią Bożego planu. Możemy też przekonać się, że kult Bożego Miłosierdzia w Polsce swoją intensywnością i rolą nie jest wyjątkowy – w innych krajach jest równie intensywny. Zresztą, polski wątek jest w filmie dość mocno zaznaczony. Trzykrotnie – oczywiście za sprawą Łagiewnik i objawień Faustyny, ale także przy okazji wizyty w Świebodzinie i w Sokółce. Film bowiem opowiada też o cudach eucharystycznych, które mają związek z kultem Najświętszego Serca.

>>> „Miłość i Miłosierdzie”. Dwa spojrzenia na jeden film oraz dwie rozmowy: z s. Faustyną i ks. Michałem Sopoćką

Kadr z filmu „Miłość i Miłosierdzie”, fot. Kino Świat

Film – siłą rzeczy – dość pobieżnie opisuje historię kolejnych miejsc, miast i krajów, w których kult Najświętszego Serca jest żywy. W pewnym momencie można odnieść wrażenie, że jest to pośpieszne zaglądanie do kolejnych okienek na mapie świata. Wartością jednak na pewno dodaną jest to, że widz dowiaduje się, jak powszechny jest to kult i jak bardzo poparty nieprzebranymi łaskami płynącymi z przebitego boku Chrystusowego. To historia o tym, jak wiele dobra (w wymiarze generalnym, ale i indywidualnym) otrzymują ci, którzy zawierzają się sercu Jezusa. Wątek fabularny na pewno w tym pomaga, dodaje obrazowi akcji, może wzruszać. Nie skupiałbym się na nim jednak zbytnio, bo od początku wiemy, że to tylko filmowa fikcja, a faktem niezbitym jest kult Bożego Miłosierdzia.
Reżyser kilkukrotnie zwraca naszą uwagę na sytuacje z życia człowieka, które szczególnie zasmucają Jezusa. To oziębłość, brak czci i świętokradztwo. Jezus chciałby otrzymać miłość od swojego ludu, nie chce jej jednak wymuszać, bo istotą życia człowieka jest wolna wola, podarowana nam przez Boga. Człowiek, na odrzuceniu Jego miłości, traci, a na jej przyjęciu wiele zyskuje. To oczywiście nie oznacza łatwego i przyjemnego życia, ale oznacza życie w łasce Bożej. Film „Najświętsze Serce” pokazuje to na indywidualnych przykładach, ale też na historii narodów. Autorzy obrazu przypomnieli wezwanie Maryi z Fatimy (o potrzebie zawierzenia Rosji Maryi) i wezwanie Jezusa z gorejącym Sercem z Paray-le-Monial (by Francja oddała się Jego opiece i czciła Jego miłosierdzie). Jak wiemy, obie prośby nie zostały wypełnione, a oba państwa trawiły rewolucje (francuska i bolszewicka).

Bohaterka fabularnej warstwy filmu, Karyme Lozano w roli pisarki, fot. Rafael Film

Kult Najświętszego Serca ogarnął niemal cały świat, właśnie dzięki misji, którą św. Marii Małgorzacie Alacoque powierzył Jezus. Film nie ukazuje jednak przeciwności, z którymi musiała się mierzyć młoda zakonnica. A doświadczała wielu przykrości od innych sióstr, póki nie nabrały one przekonania o prawdziwej świętości swej towarzyszki i nie uwierzyły w autentyczność jej posłannictwa. To może temat na osobny film, ale choć krótkie zaznaczenie tej trudnej historii przydałoby się i w tym obrazie. Szczególnie, jeśli w filmie wiele razy pada Jezusowa przepowiednia o tym, że czciciele Serca Jezusowego muszą liczyć się z wieloma prześladowaniami. Film pokazał to na przykładzie prezydenta Ekwadoru – Gabriela Garcii Moreno oraz hiszpańskiej rewolucji (w swej mierze głównie antychrześcijańskiej) z lat 30-tych ubiegłego wieku.

Małgorzata Maria Alacoque, fot. Wikipedia

Historia zatacza koło

Dla mnie najbardziej wzruszającą historią, którą opowiada „Najświętsze Serce”, jest ta o kobiecie, która z Ameryki Południowej przyjeżdża do Paryża. Zakochuje się w tym mieście i w pewnym mężczyźnie. Ona – głęboko wierząca, on – ateista. Tak się złożyło, że pewnego dnia to on zaprowadził ją na targ staroci, na którym byli też sprzedawcy dewocjonaliów (to był czas szybko postępującej laicyzacji Francji). Ona – zasmucona tym, że ludzie tak masowo chcą sprzedawać obrazki z Sercem Jezusa – w pewnej chwili zauważa relikwiarz św. Małgorzaty Marii Alacoque. Postanawia sprawdzić, czy relikwie są autentyczne. Jedzie więc do klasztoru, a tam siostra przełożona nie ma wątpliwości – takie relikwie i w takiej formie były przygotowywane tuż po śmierci siostry Małgorzaty. Historia więc zatacza koło.

fot. Rafael Film

Owa kobieta z Argentyny staje się kontynuatorką misji francuskiej wizjonerki. Księdza z paryskiej bazyliki Sacré-Cœur (Najświętszego Serca i Miłosierdzia Bożego) namawia na podróż po wielu krajach (jadą także do Polski). Całemu światu na nowo głoszą, jak cudownie kochające jest Serce Jezusa. Serce, które kocha i na miłość człowieka czeka. Serce Jezusa, którego smuci oziębłość, brak czci i świętokradztwo.

Po wyjściu z kina jest już pewne, jak można temu zaradzić: jak najczęściej przyjmować Komunię Świętą, praktykować pierwsze piątki miesiąca i Godzinę Świętą. Historia tak wielu narodów i tylu ludzi nie może się mylić. Dołączmy do tej globalnej wspólnoty czcicieli Najświętszego Serca.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze