Tu codziennie mamy Boże Narodzenie. W jadłodajni prowadzonej przez poznańskie elżbietanki [REPORTAŻ]
Ciepła zupa, radosne śpiewy i dużo uśmiechu. W jadłodajni prowadzonej w Poznaniu przez siostry ze Zgromadzenia św. Elżbiety można dostać nie tylko ciepłą zupę, ale i dobre słowo. Pielęgniarka, psycholog, fryzjer, ksiądz – każdy, kogo dotknął kryzys bezdomności, znajdzie tu profesjonalne wsparcie. Elżbietanki dbają o to, by nikt nie został ze swymi problemami sam. Także w czasie świątecznym.
Siostry elżbietanki w Poznaniu od lat prowadzą jadłodajnię dla ubogich i osób w kryzysie bezdomności. W ostatnich latach zintensyfikowały swe działania, otwierając Dom Nadziei im. Świętego Józefa. Wizyta w gabinecie pielęgniarskim, rozmowa w Kawiarence św. Rodziny, fotograf czy punkt z odzieżą to tylko część „oferty” tego domu. Codziennie z pomocy korzysta ok. 500-600 osób.
Szczególnie ważna jest pomoc teraz, w grudniu, gdy pojawia się mróz, a większość ludzi chowa się w ciepłych domach, przy kolorowej choince. Tradycyjnego drzewka nie brakuje i w Miasteczku Miłosierdzia. Ale to przecież nie ona czyni święta Bożego Narodzenia wyjątkowym czasem w roku. Także dla tych, którzy tęsknią za domem.
Najpierw modlitwa
Nie tylko na spotkaniu opłatkowym, nie tylko w gronie sióstr zakonnych. Każde działanie elżbietanki starają się rozpoczynać modlitwą. Przed wydawaniem kanapek jedna z sióstr wędruje do osób w kolejce, gdzie przez mikrofon obdarza wszystkich dobrym słowem i zachęca do wspólnego odmówienia „Zdrowaś Maryjo”.
>>> Talerz pysznej zupy dla potrzebujących – MisyjnyVLOG [#02]
– Tajemnica Bożego Narodzenia przypomina nam, że Jezus wszedł w historię życia każdego z nas, przynosząc łaskę i zbawienie. I każdy spotka się z Nim w ostateczności w niebie. Póki tu żyjemy, mamy szansę na nawrócenie. Mamy szansę na zażyłość z Bogiem! – na parę dni przed wigilią rozbrzmiewa wzdłuż ulicy Łąkowej pełen nadziei głos siostry Józefy Krupy.
Siostra zaprasza do spowiedzi świętej, do rozmowy. Jak tłumaczy przybyłym po kanapki – nie ma grzechu, którego by Bóg nie wybielił nad śnieg. W rozmównicy mieszczącej się w Miasteczku Miłosierdzia regularnie dyżurują księża. W miniony piątek odbyła się msza święta, która pomogła ubogim wejść w czas świąteczny.
Święta Narodzenia czy święta jedzenia?
Pokarm fizyczny to nie wszystko. Od modlitwy siostry rozpoczynają aktywności i do modlitwy w niej zmierzają. Dlatego stają się świadkami cudów – i to nie tylko w wigilijny wieczór.
– Często pragniemy komuś coś sprezentować z okazji świąt. Dobrze, byśmy pamiętali, że największym cudem, najpiękniejszym prezentem, jest dar Komunii świętej. Warto z niego skorzystać, aby jak najwięcej osób mogło przyjąć Boga do serca, bo to jest Boże Narodzenie – tłumaczy siostra Józefa. – Nie tylko to, że mam coś na stole, że włożę coś do żołądka, mam kolędy i choinkę – co z tego, skoro Boga nie ma? Święta Bożego Narodzenia są wówczas – jak jest na szopce napisane – gdy uśmiechasz się do drugiego człowieka. Gdy podajesz pomocną dłoń drugiemu człowiekowi, wówczas jest Boże Narodzenie. I ja dziś do tych słów Matki Teresy z Kalkuty dodaję: gdy przyjmujesz Komunię świętą, wówczas jest Boże Narodzenie, i całe niebo śpiewa kolędę „Lulajże Jezuniu”.
Siostry elżbietanki pragną pomóc także tym, którzy w atmosferze świątecznej czują się samotni. W tym miejscu Boże Narodzenie dzieje się cały rok. We wzajemnej miłości, przez narodziny Pana w kolejnym sercu. I to nie tylko wśród przychodzących po pomoc.
Aby spotkać Boga
Jadłodajnia nie funkcjonowałaby tak aktywnie bez pomocy wolontariuszy. Oni również odkrywają tu wartość spotkań, które pozwalają ujrzeć Chrystusa w oczach tych, w których jest to trudne: – Pomagając tu jako wolontariuszka w każdym człowieku mogę ujrzeć Jezusa, bardzo mnie to motywuje do działań. W każdym z ludzi przychodzi do mnie Chrystus, bardzo mnie to odmienia. Jeszcze niedawno myślałam, że osoby w kryzysie bezdomności stały się nimi przez własne zaniedbania, że nie chciało im się pracować. Teraz już wiem, że za każdym człowiekiem kryje się inna historia – dzieli się ochotniczka Emilia.
– Często coś się stało, że osoby straciły dom. Też wielu osobom w kryzysie bezdomności towarzyszą nałogi, z którymi walczą, ale nie jest to taka łatwa sprawa. Dzięki tym spotkaniom pełniej widzę drugiego człowieka. I myślę, że powinno powstawać więcej miejsc takich jak ta jadłodajnia, w których osoby w kryzysie bezdomności otrzymują wsparcie od sióstr, od psychologa, od księdza, a także od wielu innych osób, do których mogą się udać z prośbą o pomoc i tę pomoc dostaną – dodaje wolontariuszka.
>>> Bezdomność serc [REPORTAŻ]
– Bardzo trudne jest proszenie o coś do jedzenia. Nie jest to łatwe, bo ludzie różnie reagują. Tutaj każdy dostanie pomoc. Tylko żeby nie być pijanym – tłumaczy jeden z potrzebujących.
Jedynym warunkiem przyjęcia darów proponowanych przez siostry jest trzeźwość. W przeciwnym razie trudno w pełni być świadomym, w czym się bierze udział, nie ma też powodów do przeciwstawiania się nałogowi. Wiele osób stawiany przez siostry wymóg zmotywował do walki z uzależnieniem.
„Jak trzeba, to i przytulą”
Radości ze spotkania Chrystusa nie da się utrzymać dla siebie. Papież Franciszek tak rozpoczął swą adhortację: „Radość Ewangelii napełnia serce oraz całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem” (Evangelii gaudium, nr 1). Miasteczko Miłosierdzia emanuje prawdziwą radością.
Jadłodajnia oraz Dom Nadziei św. Józefa, mieszczące się w Poznaniu przy ul. Łąkowej, skupiają codziennie setki osób przychodzących po wsparcie, wielu z nich nie łaknie aż tak napełnienia żołądka, jak znalezienia pracy, skorzystania z prysznica albo po prostu rozmowy.
– Oprócz ciepłego posiłku otrzymałem tu ogromnie duchowe wsparcie. Zawsze można przyjść, porozmawiać z siostrami. Jak trzeba, to przytulą. Mocno mnie to miejsce odmieniło – mówi Kuba, który dziś z dumą ogłasza, że znalazł pracę. Zamierza przychodzić tu regularnie nadal – ale po to, by samemu pomagać innym.
>>> Poznań: jadłodajnia przy Łąkowej. By w święta nikt nie został sam [WIDEO]
Mimo że wiele osób przychodzi do jadłodajni nieregularnie, wciąż dołączają nowi potrzebujący, w tej trudności głodu i zimna zawiązuje się prawdziwa wspólnota.
– Jak ktoś czegoś nie wie, zawsze pomogą, wskażą, gdzie coś się dzieje. Siostry elżbietanki są bardzo opiekuńcze, przychylne. Z dużą radością podchodzą do nas. I też mają pomocników, którzy z uśmiechem na ustach zawsze pomogą. Jest tu przyjemnie, panuje atmosfera rodziny – opowiada jedna z pań w kryzysie bezdomności.
Łamanie chlebem
Szczególne miejsce ubogich tłumaczy też Franciszek w Evangelii gaudium:
„W sercu Boga jest preferencyjne miejsce dla ubogich, On sam bowiem «stał się ubogim». Cała droga naszego odkupienia naznaczona jest ubogimi. Zbawienie to dotarło do nas dzięki wypowiedzianemu «tak» pokornej dziewczyny z małego kraju, zagubionego na peryferiach wielkiego imperium. Zbawiciel narodził się w stajni, między zwierzętami, jak zdarzało się to w przypadku ludzi najbardziej ubogich”.
W piątek 23 grudnia przy choince, wigilijnych potrawach i śpiewie kolęd osoby odwiedzające jadłodajnię przełamały się opłatkiem. Ale tutaj odbywa się to przecież przez cały rok. Nie tylko w Boże Narodzenie elżbietanki wraz wolontariuszami dzielą się z bliźnimi chlebem i dobrym słowem. A to wszystko, aby spotkać Chrystusa i pozwolić Mu się narodzić w kolejnym sercu. Jak zachęcała s. Józefa Krupa podczas jednej z modlitw w ostatnich dniach: „Módlmy się o to, aby w naszych sercach było prawdziwe Boże Narodzenie”. Nie tylko 25 grudnia, ale codziennie Bóg rodzi się także w rękach wyciągniętych do potrzebującego. Oby tylko udało się w każdym człowieku ujrzeć człowieka.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |