podróż

FOT. unsplash

Turystyka i pielgrzymowanie. Czy to da się pogodzić?  

Kiedy wybierałem się na pierwszą pielgrzymkę, to najbardziej bałem się dewocji. Chciałem spróbować czegoś nowego, ale z drugiej strony oczami wyobraźni widziałem tylko sztywną atmosferę, nieustanną, wyuczoną i wymuszoną modlitwę oraz oceniające spojrzenia księdza proboszcza. Jak było? Dokładnie odwrotnie. 

Zdecydowanie nie jestem pielgrzymkowym weteranem, ale dobrych parę lat temu byłem na kilku „objazdówkach”. Kiedy wybierałem się na pierwszą (do Włoch) pomyślałem, że to dobry sposób na zwiedzenie ciekawych miejsc i przy okazji poszukanie kontaktu z Panem Bogiem. Miałem jednak obawy. Z jednej strony jako praktykujący katolik chciałem oczywiście, żeby podczas pielgrzymki pojawiały się modlitwy i pobożne akcenty. Gdzieś z tyłu głowy bałem się jednak, że miejsce zdrowej pobożności zajmie dewocja, która będzie mnie męczyć i odwracać uwagę od wszystkiego dookoła. A chciałem też przecież trochę zwiedzić. 

>>> W życiu czasem warto się zgubić

Z modlitwą i humorem 

Do autokaru stojącego pod kościołem wsiadałem więc z duszą na ramieniu, chociaż atmosfera przy wkładaniu bagaży już wydawała mi się podejrzanie dobra i swobodna. Nawet ksiądz proboszcz, którego do tej pory znałem raczej jedynie z sytuacji oficjalnych, kipiał dobrym humorem. Spontanicznie rzucał ironicznymi żartami, o co wcześniej nigdy bym go nie podejrzewał. Już na starcie miał u mnie dużego plusa. Droga zaczęła się od wspólnej modlitwy. Cała grupa ustaliła nawet stałe punkty modlitewne w ciągu dnia. Nie było ich wiele, ale wyznaczały wszystkim zdrowy rytm dnia. Szybko się do tego przyzwyczaiłem, a sympatię do godzinek mam do teraz. Jeszcze długo po powrocie do domu od rana po głowie chodziły mi słowa: „Zacznijcie wargi nasze chwalić Pannę Świętą, zacznijcie opowiadać cześć jej niepojętą…”. 

Upały w Rzymie EPA/ANGELO CARCONI

Sprint, ale nie tylko 

Bardzo dobrze wspominam ten czas. Była okazja do modlitwy, wypoczynku, zwiedzania, chwili spokoju – a wszystko to w zdrowych proporcjach. Z pewnością wszystko zależy od tego, do jakiej grupy osób się trafi. Jednak sama idea łączenia podróżowania z pielgrzymowaniem wydaje mi się bardzo trafiona. Objazdówki same w sobie są męczące i wymagające. Ich programy są zazwyczaj napięte, bo organizatorom zależy, żeby „zaliczyć” jak najwięcej kluczowych punktów. Na pielgrzymkach wygląda to podobnie. Bywało, że po Rzymie i Watykanie poruszaliśmy się sprintem. Ale msza św. na Monte Casino albo udział w audiencji generalnej z udziałem papieża to momenty, które rekompensowały, zwłaszcza tym starszym uczestnikom, nawet największy wysiłek. 

>>> Jacek Pałkiewicz: dzieło stworzenia wciąż mnie zachwyca [ROZMOWA]

Równowaga

Świetne było to, że na każdej z pielgrzymek, na których byłem łączono odwiedzanie punktów ważnych z religijnego i historycznego punktu widzenia. Wiele miejsc zresztą łączy w sobie jedno i drugie. Europa ma przecież chrześcijańskie korzenie i ciężko jest oddzielić sferę religijną od tej świeckiej. Niemniej, podczas podróży do Rosji, sporo było „miejsc ekumenicznych” lub tych związanych bezpośrednio z historią i kulturą tego kraju. Ermitaż, Peterhof, Carskie Sioło – to tylko niektóre miejsca, które zostały wyeksponowane przez organizatorów.

peterhof

fot. unsplash

Bliżej Kościoła

Autokarowa pielgrzymka to dobra propozycja dla tych, którzy chcą doświadczyć Kościoła z ludzką, uśmiechniętą twarzą i jednocześnie zwiedzić kawałek świata. To ważny element integracji wspólnoty parafialnej. Dzisiaj często się zdarza, że traktujemy parafię jako formalnego administratora danego kościelnego obszaru. Pielgrzymka pozwala poznać się ludziom nawzajem, ale pomaga też przyciągnąć ludzi do Kościoła w sposób nienachalny. Ksiądz może pokazać się od zupełnie innej strony, a i wierni mają szansę na skrócenie dystansu do własnego proboszcza, a może i do instytucji Kościoła jako takiej.

Wyrusz!

Pandemia przynajmniej na obecną chwilę pozwala na wyruszenie w niektóre rejony świata. Biura podróży coraz częściej organizują również pielgrzymki, wycieczki z opieką duszpasterską, na przykład do sanktuariów. Dla mnie połączenie turystyki i pielgrzymowania jest dobrym sposobem na intensywny odpoczynek dla ciała oraz na naładowanie duchowych akumulatorów.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze