Twórcy Spotkań Małżeńskich: dialog to Boży Dar na trudne czasy [ROZMOWA]
Dialog, który proponujemy może prowadzić do olśnienia, przełamania barier, nazwanie tego, co było nienazwane i działało destruktywnie na związek – mówią KAI twórcy działającego od ponad 40 lat Stowarzyszenia Spotkania Małżeńskie. Irena i Jerzy Grzybowscy wskazują, że niektórym księżom rekolekcje Spotkań pozwoliły ocalić swoje kapłaństwo.
Tomasz Królak (KAI): Czasem mówią Państwo i piszą, że opracowane przez was zasady dialogu, obudowane psychologią komunikacji, budują relacje nie tylko w małżeństwie i w parach przygotowujących się do małżeństwa, ale także w szerszych kręgach społecznych, a także z Bogiem. Jakie jest Wasze doświadczenie w tym zakresie?
Jerzy Grzybowski: Stopniowo rozpoznawaliśmy, że dialog w takiej formie w jakiej opracowaliśmy go w Spotkaniach Małżeńskich jest uniwersalną drogą miłości. Oprócz małżeństw i przygotowujących się do małżeństwa, rodzice rozpoznawali jak zasady dialogu zmieniają ich relacje z dziećmi. Odkrywcze dla nich było, że dzieci warto wysłuchać, zrozumieć, dzielić się z nimi sobą i nie tylko im wybaczać, ale czasem samemu je przepraszać. Odkrywcze dla rodziców było to, że ich dzieci mogą mieć inne cechy temperamentu niż oni i w związku z tym mogą inaczej reagować w różnych sytuacjach niż rodzice tego by oczekiwali.
Odkrywcze było to, że dzieci inaczej przeżywają potrzebę bycia kochanym, bezpieczeństwa, przynależności czy autonomii, niż wyobrażaliby to sobie ich rodzice. A najważniejsze chyba to, że dzieci także przeżywają trudne uczucia, które w chwili pojawienia się nie podlegają ocenie. Tego rodzaju odkrycia w wielu rodzinach diametralnie zmieniły relacje z dziećmi.
Irena Grzybowska: No i jeszcze niezmiernie trudny temat małżeński: rodzice i teściowie. Zasady dialogu pomogły wielu uczestnikom Spotkań Małżeńskich uzdrowić relacje z nimi. Ale to nie wszystko. Wielu nauczycieli, którzy byli na Spotkaniach Małżeńskich, dzięki zasadom dialogu i całemu opracowanemu przez nas warsztatowi komunikacji zaczęło lepiej rozumieć swoich uczniów, oni zaś poczuli się szanowani i zaakceptowani przez swoich nauczycieli, co czasem artykułowali. Bardzo wiele osób, które były na Spotkaniach Małżeńskich odkryło w swoich miejscach pracy nowe możliwości kontaktu ze współpracownikami, z podwładnymi, klientami.
JG: Jednym z elementów dialogu jest dzielenie się sobą, w którym ważna jest zamiana komunikatów typu „ty” – ty jesteś winien, ty powinieneś coś zmienić – na komunikaty typu „ja” – ja to tak przeżywam, ja ciebie nie rozumiem itp. Jedno z naszych niedawnych spotkań formacyjnych było właśnie poświęcone zamienianiu komunikatów typu „ty” na komunikaty typu „ja”, na mówienie o sobie. Na następnym spotkaniu jedna z uczestniczek powiedziała, że kilka dni później miała konfliktową sytuację w pracy i zastosowała mówienie o sobie, a nie o innych. Przyniosło to rozładowanie napięcia w zespole. „Teraz wiem – powiedziała – że gdybym mówiła w formie ‘ty’, jakbym to zrobiła dawniej, to cała sprawa bardzo by się źle skończyła”.
A jak reagują księża, siostry zakonne? Dla nich macie oddzielny program dialogu z samym sobą i z Bogiem?
IG: Księdzu jest czasem trudno wejść w dialog z samym sobą. Przyzwyczajony jest wciąż do przygotowywania kazań, rekolekcji. Spotkania Małżeńskie przez samą swoją nazwę trochę mogą odstraszać księży i osoby życia konsekrowanego do przyjazdu w charakterze uczestników na nasze rekolekcje. Niektórzy też boją się… że będą musieli coś w sobie zmienić… Inni zasłaniają się obowiązkami w parafii. Ale są kapłani, którzy przeżywają na Spotkaniach Małżeńskich autentyczne odnowienie swojego kapłańskiego powołania przez dialog ze sobą i Chrystusem. Podobnie z siostrami zakonnymi. Byli nawet tacy, którzy mówili, że Spotkania Małżeńskie ocaliły ich kapłaństwo i odnowiło życie zakonne.
Od czego zaczyna się prawdziwy dialog?
IG: Na pewno od słuchania, ale ważne, żeby zacząć od wsłuchania się w samego siebie. Żeby móc naprawdę otworzyć się na drugiego człowieka, wysłuchać go i zrozumieć, potrzebne jest poznanie siebie, zobaczenie szans i zagrożeń swojej osobowości, swojego sposobu reagowania w różnych sytuacjach. To nie ma nic wspólnego z psychoanalizą. To jest zobaczenie czym obdarował każdego z nas Pan Bóg, do czego uzdolnił i w jaki sposób ja to wykorzystuję i że np. przyczyną agresji jest często brak akceptacji siebie, własne ambicje, lęki, a także obciążenia wyniesione z domu rodzinnego.
Czy swego rodzaju mechanizm konfliktów między ludźmi na różnych płaszczyznach relacji społecznych jest podobny do konfliktu między małżonkami?
JG: Oczywiście jest mnóstwo różnic, ale pewne cechy są wspólne. Tak jak na współmałżonku często odreagowuje się własne niepowodzenia, poczucie przegranej w życiu, niezaspokojone potrzeby bycia kochanym, uznania, czy bezpieczeństwa, to bardzo podobnie jest w relacjach z innymi ludźmi. Odreagowuje się na nich własne frustracje, niejednokrotnie poniżając te osoby, używając wulgaryzmów, ironii, złośliwości. Podsyca się w sobie trudne emocje i buduje na nich oskarżenia, postawy w różnych sytuacjach społecznych.
Czy zasady dialogu są drogą przezwyciężania tych trudności?
IG: Tak, ale nie jest to tylko technika komunikacji, w której postępujemy według określonych regułek. Można zresztą dość dowolnie nimi manipulować. Daleko ważniejsze jest zobaczenie – zresztą przy pomocy tych regułek i i zasad – osoby ludzkiej często ukrytej za maską. Ważne jest odkrycie, dzięki dialogowi dobra, które jest we mnie samym i w drugim człowieku; dobra często, jak mawiamy „zakurzonego”, przytłoczonego codzienną rzeczywistością, własnymi trudnościami, grzechem. A do tego potrzebne jest otwarcie się na łaskę Bożą.
JG: Dialog, jaki proponujemy jest swego rodzaju stylem życia, sposobem bycia w świecie. Potrzebne jest do tego wyciszenie, zatrzymanie się. Zawsze można coraz bardziej, coraz pełniej słuchać, rozumieć siebie i innych. To prowadzi do rozpoznania dobra, które jest we mnie i w drugim człowieku. Źródłem tego dobra jest Bóg. Uczestnicy naszych zajęć na ogół rozpoznają to w czasie ich trwania, co przynosi zazwyczaj odnowienie sakramentalnej więzi z Bogiem.
Wiele par narzeczeńskich i małżeńskich korzysta z terapii, chcąc uzdrowić swój związek. Jak Państwo sądzicie, czym różni się taka terapia od tego, co proponujecie? Czy główna różnica polega na tym, że Spotkania Małżeńskie opierają się na gruncie religii?
IG: Przede wszystkim my nie jesteśmy terapeutami. I chociaż nasza działalność przynosi skutki terapeutyczne, to jednak istnieją granice kompetencji animatorów Spotkań Małżeńskich. Często na naszych zajęciach rozpoznajemy u uczestników objawy depresji, syndromy zachowań wyniesione z rodzin dysfunkcyjnych, szczególnie tzw. dorosłych dzieci alkoholików, niekiedy słyszymy o uzależnieniu od pornografii lub narkotyków, bo i to się zdarza. Proponujemy wtedy terapię specjalistyczną. Niezwykle cenne jest jednak to, że uczestnicy sami, w wyniku dialogu na naszych rekolekcjach, dochodzą do wniosku, że takiej terapii potrzebują i ją podejmują. Dobre owoce przynosi wtedy równoczesne chodzenie na terapię i kontynuowanie formacji w Spotkaniach Małżeńskich, gdyż wiele par do uzdrowienia swoich zranień potrzebuje stabilnej wspólnoty, w której znajduje życzliwość innych, akceptację jako osób, delikatność i wzajemną wrażliwość, wzajemne zaufanie. Zarówno rekolekcje jak i inne nasze spotkania stają się w ten sposób miejscem, w którym rodzi się, odnawia lub stabilizuje miłość. Ta, która ma źródło w Ewangelii.
JG: Wielu uczestników Spotkań Małżeńskich rozpoznaje, odkrywa na naszych warsztatach rekolekcyjnych, że bez Pana Boga odkrycie tej miłości byłoby niemożliwe. My stwarzamy im warunki do takich odkryć.
Jeden z najwybitniejszych polskich terapeutów, profesor psychiatrii, powiedział mi kiedyś, że zazdrości nam, że możemy prowadzić naszą działalność w oparciu o doświadczenie wiary i w oparciu o doświadczenie Boga w życiu własnym i życiu uczestników naszych warsztatów, ponieważ jemu jako lekarzowi nie wolno tego robić.
Czy proponujecie spotkania dla narzeczonych będących w kryzysie? Zastanawiam się czy kryzys w takim związku jest „wart” wysiłków by go zażegnać. Bo może to jest po prostu sygnał, że w takim wypadku małżeństwo rokuje raczej źle i takie osoby powinny się rozstać?
IG: Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dialog, który proponujemy może przynieść popatrzenie na kryzys od strony niezrozumienia wzajemnych uczuć, dotknięcie tematów tabu i przychodzi wtedy olśnienie, przełamanie barier, nazwanie tego, co było nienazwane i działało destruktywnie na związek. Taki kryzys może się wtedy okazać twórczy. Warunkiem jest zdolność do podjęcia dialogu w prawdzie, szczerości i zaufaniu. Jednakże zdarza się, że pary nie potrafią takiego dialogu podjąć, ich związek opiera się na uczuciach, seksie, a wciąż jeszcze nierzadko na układach finansowych. Już pierwsze nasze zajęcia ujawniają im głębokie i trwałe różnice w motywach zawarcia małżeństwa. Pary same dochodzą wtedy do wniosku, że powinny się rozstać.
Zjawiskiem kryzysowym jest także przedłużające się często bycie w związku bez ślubu. Wiele par przeżywa lęk przed takim zobowiązaniem. Prowadzone przez Spotkania Małżeńskie Wieczory dla Zakochanych i Rekolekcje dla Narzeczonych pomagają przezwyciężyć ten lęk i podjąć decyzję: albo na „tak”, albo na „nie”.
>>> Gabriella Gambino: otwarcie mówmy dzieciom, czym jest małżeństwo i rodzina
Mówicie państwo, że dialog jest drogą duchową, drogą do świętości. Powszechnie duchowość kojarzy się z określoną formą pobożności. Co skłania do pojmowania dialogu jako drogi duchowej?
JG: Określona forma pobożności to tylko pewien aspekt duchowości. Już po pierwszych kilku, czy kilkunastu rekolekcjach słyszeliśmy od małżeństw uczestniczących, że rozpoznali na nowo miłość, nie jako uczucie, ale jako postawę, decyzję. Wiele osób mówiło o zaakceptowaniu siebie samych, o wyjściu z kompleksów, o zrozumieniu, że przyczyną trudności jest niezrozumienie wzajemnych uczuć oraz budowanie na nich ocen i oskarżeń. Do wyjścia z tych trudności prowadzi nazwanie tego, co we mnie dobre, ale i tego co trudne, i w związku z tym zaakceptowanie, że drugi człowiek także może przeżywać trudności. Właśnie to jest ważne nie tylko w relacjach w małżeństwie, ale także we wspólnocie, w miejscu pracy, w kancelarii parafialnej, w urzędzie. Ta akceptacja, otwartość na drugiego człowieka buduje miłość. Kiedy sobie to uświadomiliśmy, odkryliśmy, a może raczej Pan Bóg nam pokazał, że przecież to wszystko, to jest realizacja największego przykazania: „Będziesz miłował Pana Boga swego ze wszystkiego serca swego, a bliźniego swego jak siebie samego”. I to nie jako teoretyczne piękne przykazanie, ale jako realna rzeczywistość doświadczana przez coraz większą liczbę osób na naszych rekolekcjach. To jest sposób więzi z Bogiem. A sposób więzi z Bogiem, konkretna metoda tej więzi, jest najprostszą definicją duchowości. Dialog jest tą metodą, drogą. Dialog jest drogą nawrócenia. Tym samym jest drogą do świętości. Kiedyś jedna z uczestniczek Spotkań Małżeńskich opowiadała, że przed rekolekcjami prosiła Pana Boga, by pomógł nawrócić się jej mężowi. Po rekolekcjach zrozumiała, że to ona powinna się nawrócić.
Co przynoszą Spotkania Małżeńskie wiernym, Kościołowi, społeczeństwu w sytuacji postępującej laicyzacji i niechęci wobec Kościoła?
IG: Jesteśmy dość powszechnie identyfikowani z rekolekcjami małżeńskimi, z dialogiem, który jest często ostatnią – i to często skuteczną – deską ratunku dla rozpadającego się związku, jesteśmy identyfikowani z niestandardowym przygotowaniem do sakramentu małżeństwa, ale opracowany przez nas dialog ma sens znacznie bardziej uniwersalny. Ten dialog przynosi pogłębienie więzi z Bogiem, zmianę relacji międzyludzkich, zmianę spojrzenia na Kościół, zmianę punktu ciężkości tego spojrzenia ze spraw pedofilskich i rożnego rodzaju innych nadużyć, z biurokracji i zinstytucjonalizowania na duchowość i wspólnotę zgromadzoną wokół Jezusa.
Zasady dialogu pomagają rozpoznać Boga jako realną Osobę istniejącą w innej rzeczywistości. I to czasem rozpoznają uczestnicy, którzy do tej pory byli daleko od Pana Boga i Kościoła.
>>> Małżeństwo – kompromisy i doświadczenie niewidzialnej łaski Bożej [ROZMOWA]
Czy to oznacza, że rozpoznanie dialogu jako drogi do świętości jest zarezerwowane dla uczestników waszych warsztatów rekolekcyjnych?
JG: Na pewno na tych rekolekcjach i w czasie późniejszej formacji można najpełniej zrozumieć taki dialog, przeżyć go we własnym życiu, choć i po naszych rekolekcjach stosowanie tych zasad jest procesem który trwa na ogół długo i wcale nie jest łatwy. Jednakże zasady dialogu traktujemy jako przesłanie do wszystkich, także do tych, którzy nie uczestniczą w naszych zajęciach. Zależy nam na tym, i śmiem twierdzić, że zależy na tym Panu Bogu, żeby zasady dialogu trafiły do jak najszerszych kręgów społecznych. Bo to jest Boży dar na trudne czasy.
***
Spotkania Małżeńskie zostały założone w Polsce w roku 1977/78. W 2004 r. Statut Stowarzyszenia został zatwierdzony przez Stolicę Apostolską ad experimentum, a w 2009 r. na stałe.
Z Polski Spotkania Małżeńskie zostały przeniesione do innych krajów, szczególnie Europy Wschodniej, a w ostatnich latach także do Europy Zachodniej i USA, gdzie aktualnie rozwijają się głównie wśród Polonii, jednakże docelowo przewidziany jest ich rozwój w całym Kościele.
Stowarzyszenie co roku prowadzi w Polsce ok. 100 warsztatów rekolekcyjnych dla coraz to nowych małżeństw i ok. 40 serii Wieczorów dla Zakochanych i Rekolekcji dla Narzeczonych. W krajach poza Polską prowadzonych jest co roku ok. 50 warsztatów rekolekcyjnych dla małżeństw i ok. 30 serii Wieczorów dla Zakochanych i Rekolekcji dla Narzeczonych.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |