Fot. Archiwum prywatne Pauliny i Jędrzeja

Małżeństwo – kompromisy i doświadczenie niewidzialnej łaski Bożej [ROZMOWA]

Paulina i Jędrzej prowadzą Wspólnotę Młodych Małżeństw, której spotkania odbywają się na poznańskich Winiarach oraz są założycielami Szansy Poznania. W rozmowie z Karoliną Binek oboje opowiadają o sakramencie małżeństwa – kto go może zawrzeć, jakie są przeszkody do jego zawarcia i co oznacza dla małżonków kompromis.

Karolina Binek (misyjne.pl): Kto może zawrzeć związek małżeński?

Paulina: – W Kodeksie Prawa Kanonicznego została zamieszczona definicja małżeństwa. Jest ono „przymierzem, przez które mężczyzna i kobieta tworzą̨ ze sobą̨ wspólnotę̨ całego życia, skierowaną ze swojej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa. Małżeństwo zostało miedzy ochrzczonymi podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu”

Jędrzej: – Z tego wynika, że sakrament małżeństwa mogą zawrzeć ze sobą kobieta i mężczyzna, którzy byli ochrzczeni i między którymi nie istnieją przeszkody do zawarcia związku sakramentalnego. Kodeks Prawa Kanonicznego mówi również o tym, że mężczyzna i kobieta, tworząc sakramentalny związek małżeński, są powołani do wychowania potomstwa. Kiedyś to był główny cel małżeństwa, natomiast po soborze watykańskim II dodano, że ten związek jest dla ich dobra i to jest nadrzędne. Miała na to wpływ m.in. kwestia par, które nie mogą mieć potomstwa z powodu niepłodności. 

Skoro już pojawił się temat niepłodności, to czy niepłodność, o której wiadomo przed ślubem, może być przeszkodą do zawarcia związku małżeńskiego? I jakie jeszcze przeszkody wymienia Kościół katolicki oraz państwo polskie?

Paulina: – Zanim wymienimy przeszkody, warto zaznaczyć, że ślub ma wymiar sakramentalny, ale także prawno-kanoniczny. W związku z tym muszą być spełnione pewne normy, aby zachowana była jego ważność i idąca za tym nierozerwalność. W prawie kanonicznym istnieje dwanaście przeszkód małżeńskich:

– wieku – mężczyzna i kobieta muszą mieć ukończony 18. rok życia (w przypadku kobiety, która ukończyła 16. rok życia, możliwe jest uzyskanie dyspensy od biskupa),

– węzła małżeńskiego,

– święceń (dotyczy to trzech stopni święceń́: diakonatu, prezbiteratu i biskupstwa; przeszkoda ta wynika z kościelnego celibatu; może ona ustąpić w trzech rożnych sytuacjach: przede wszystkim wskutek dyspensy od celibatu udzielonej przez papieża, nieważności święceń́ lub utraty stanu duchownego),

– wieczystego publicznego ślubu czystości złożonego w instytucie zakonnym,

– pokrewieństwa,

– powinowactwa (krewni żony/męża),

– pokrewieństwa prawnego (adopcji),

– impotencji (można wymienić impotencję uprzednią – przed ślubem i trwałą – nieuleczalną; warto podkreślić, że niemoc płciowa nie jest tożsama z niepłodnością̨; Niepłodnością̨ są̨ takie defekty, które uniemożliwiają̨ poczęcie potomstwa, nie wpływając przy tym na sam akt małżeński; „Niepłodność́ ani nie wzbrania zawarcia małżeństwa, ani nie powoduje jego nieważności” – czytamy w prawie kanonicznym),

– rożna religia (choć tę przeszkodę można poniekąd usunąć poprzez przyjęcie chrztu lub udzielnie dyspensy w ściśle określonych warunkach),

– uprowadzenia,

– występku (odnosi się̨ do takich okoliczności, w których ktoś́ w celu zawarcia małżeństwa z określoną̨ osobą zadaje śmierć jej współmałżonkowi lub własnemu),

– przyzwoitości publicznej (powstaje z nieważnego małżeństwa po rozpoczęciu życia wspólnego albo publicznego konkubinatu; powoduje nieważność małżeństwa w pierwszym stopniu w linii prostej między mężczyzną i krewnymi kobiety, i odwrotnie).

Jędrzej: – Natomiast polski ustawodawca zamieścił jedynie siedem przeszkód do zawarcia małżeństwa. Dzielą się one na przeszkody bezwzględne i względne. Bezwzględne, czyli nieusuwalne to ubezwłasnowolnienie całkowite, pozostawanie w małżeństwie, pokrewieństwo oraz przysposobienie, czyli adopcja. Pozostałe, tj. przeszkoda wieku, choroba psychiczna albo niedorozwój umysłowy i powinowactwo są̨ względne, co oznacza, że mimo ich wystąpienia w określonych przypadkach sąd może wydać zezwolenie na zawarcie związku małżeńskiego.

Wymieniliście już warunki i przeszkody. A jaki jest przepis na dobre przygotowanie do małżeństwa? Możemy mówić o jakichś zasadach w tej kwestii?

Paulina: – Moja babcia mawiała: „Miej oczy szeroko otwarte przed ślubem i półprzymknięte po nim” i oboje się z tym zgadzamy. Natomiast, aby się dobrze przygotować do małżeństwa, trzeba przede wszystkim spędzić ze sobą dużo czasu i dużo ze sobą rozmawiać, czyli stwarzać różne okazje, które sprawdzą nasz charakter, nasz sposób zachowywania się w różnych sytuacjach, dzięki którym będziemy mogli poznać się wzajemnie na różnych poziomach.

Jędrzej: – Ważne, żeby to nie było ograniczanie się do stałych miejsc, stałych zachowań czy stałych aktywności, dlatego że wtedy zamykamy się w wąskim przedziale czasowo-emocjonalnym, przez co może się okazać w różnych życiowych scenariuszach, że nasze naturalne reakcje są zupełnie inne. Dlatego starajmy się, żeby to było jak najbardziej różnorodne i naturalne.

Paulina: – Do tego polecamy naukę wzajemnego słuchania i rozumienia siebie wzajemnie, akceptowania tego, jak się od siebie różnimy. A jesteśmy bardzo różni, bo zazwyczaj przeciwieństwa się dobierają i w naszym przypadku też to się sprawdziło. Dlatego uczmy się okazywać miłość, szacunek, dbajmy o naszą prywatność. Należy też zaakceptować to, że jesteśmy dla siebie, a nie dla znajomych. Bo sytuacja, kiedy chcemy stworzyć małżeństwo, a później rodzinę, zmienia się i na pierwszym miejscu jest nasz przyszły współmałżonek. Zarówno przed rodzicami, jak i przed znajomymi.

Jędrzej: – Następnie to, co ja uwielbiam mówić, czyli uczmy się podejmować kompromisy. Dlatego że po ślubie tych kompromisów będzie potrzeba zdecydowanie więcej. I tutaj zaznaczę, że słowo kompromis w wymiarze małżeńskim ma troszkę inne znaczenie niż to klasyczne, słownikowe. Z definicji szukanie kompromisu to szukanie rozwiązania, które zadowoli dwie strony i ono jest zazwyczaj gdzieś pośrodku, pomiędzy. Natomiast w małżeństwie ten kompromis niekoniecznie polega na tym, żeby znaleźć rozwiązanie połowiczne. W naszym przypadku było tak chociażby z decyzją, żeby mieć psa. Bo ja nie wyobrażałem sobie, żeby mieć psa. Paulina zawsze chciała mieć psa, więc kompromis jest taki, że mamy psa. Często w naszej poradni małżeńskiej mówimy, żeby – w zależności oczywiście od pewnych sytuacji, które trzeba rozważyć indywidualnie – warto się starać o to, by każda ze stron mogła utrzymać swoje pasje. I wtedy kompromisem może być na przykład to, żeby jeden ze współmałżonków postawił na swoim, kontynuował to, co chce robić czy posiadał, ale żeby druga osoba miała możliwość zrównoważenia tego przez posiadanie czy kontynuowanie czegoś, co sama lubi. Niekoniecznie musi to być więc znalezienie jakiegoś środka, bo może wyjść wtedy tak, że ani jedna, ani druga osoba nie będzie zadowolona. Ważne jest tutaj poczucie, żeby każdy był na równi.

Paulina: – Do tego warto dodać, żeby po prostu starać się akceptować swoje pasje i dzielić się nimi z drugą osobą. I nie oczekiwać, że nasz partner czy partnerka domyślą się albo zaczną nam czytać w myślach. Musimy mówić wszystko na głos, rozmawiać o swoich oczekiwaniach, obawach i uczyć się siebie w ten sposób. Charakterystyczna dla czasu przedmałżeńskiego jest również romantyczność i czas zabiegania o siebie. I to jest piękne, warto te momenty wykorzystywać w pełni na jak najwyższym poziomie, dlatego że z pewnością ten poziom później w małżeństwie się obniży. I to jest naturalne, bo na pewno doświadczymy trudów w codzienności, mniejszej ilości czasu tylko dla tej drugiej osoby. Wspomnienia, które będą nam towarzyszyły z tego czasu przedmałżeńskiego mogą nas umacniać. My mamy na przykład taki zbiór listów, które pisaliśmy do siebie przed ślubem i postanowiliśmy sobie po naszej dzisiejszej rozmowie do nich wrócić. Cieszymy się, że mamy do czego wracać, że możemy je czytać. I to jest piękne, że ten czas przedślubny wykorzystaliśmy w pełni, robiąc sobie niespodzianki, zaskakując siebie, rozbudzając tę romantyczność i bardzo też polecamy wszystkim narzeczonym, aby ten czas tak wykorzystali. Mimo że przed ślubem jest bardzo dużo rzeczy do załatwienia, do zorganizowania, to nie zapominajmy już na tym etapie o tym, co jest cenne, piękne i czarujące.

Jędrzej: – Zdecydowanie warto też polecić coś, o czym mówią najczęściej małżeństwa z wieloletnim stażem – żeby pamiętać o wspólnej modlitwie, o wspólnych rekolekcjach i najlepiej żeby też w miarę możliwości wspólnie podsumować każdy dzień, mówić o tym, co było dobre i za co jest się wdzięcznym. Polecamy też troszczyć się o siebie wzajemnie i szanować. To jest taka kwintesencja małżeństwa. Tego możemy uczyć się przed ślubem – wzajemnej troski i szacunku do siebie.

Paulina: – Mi się zawsze podobało, jak Jędrzej mnie szanował przed swoimi znajomymi, jak wprowadzał mnie w swoje znajomości, jak pokazywał, że jestem dla niego ważna i w związku z tym miałam poczucie bezpieczeństwa, że rzeczywiście wśród tych znajomości jestem dla niego tą, o którą najbardziej się troszczy.

>>> Ślub, bierzmowanie, spowiedź. Fałszywe kościelne zaświadczenia do kupienia w sieci

Podkreślacie, jak ważne są wspólne pasje i wspólni znajomi. Ale czy możemy też mówić w małżeństwie o swego rodzaju odrębności? Mam swoje pasje, ty masz inne, ja mam swoich znajomych i wychodzę z nimi sam czy sama. Czy to też jest ważne?

Jędrzej: – My tak nie robimy. Wiedzieliśmy, jakie pasje ma każdy z nas i staraliśmy się w różny, najbardziej kreatywny sposób zachęcić drugą stronę do tych pasji.

Paulina: – U nas było tak, że ja bardziej lubiłam jeździć nad morze, surfować, a Jędrek uwielbiał jeździć w góry. Nasz kompromis wygląda w ten sposób, że od pięciu lat jesteśmy w górach. Ale robimy to dlatego, że ja się zakochałam w górach dzięki Jędrkowi, bo on mi doskonale przedstawił tę pasję. Stworzył grę terenową „Jedziemy w Tatry”, którą niedawno wydał i między innymi przez to mnie bardzo do tej pasji zachęcił. Nie wyglądało to tak, że „to jest moja pasja i tyle”, tylko mnie w nią wprowadził i dzięki temu łatwiej było mi ją zaakceptować, mimo że była odmienna od moich zainteresowań. Co do znajomych, to nigdy tak sobie nie powiedzieliśmy, że to są moi znajomi, a raczej, że to są nasi znajomi. Jedni trochę bardziej po stronie Jędrzeja, inni po mojej.

Jędrzej: –Naszym zdaniem trzeba iść w tym kierunku, aby nasi znajomi i te pasje przeplatali się wspólnie, a nie że każdy idzie w swoją stronę. Jednocześnie trzeba się przygotować na to, że może niekoniecznie zrezygnujemy z pasji, ale będzie ona realizowana trochę mniej intensywnie. I tak samo proporcja czasu spędzonego ze znajomymi troszkę się zmieni. Jedni znajomi okażą się bliżsi mi i Paulinie razem. Z innymi natomiast nadal jest okej, nadal mamy kontakt, ale nasze systemy wartości są już trochę inne.

Paulina: – Mogą być też takie znajomości, które nie będą nam służyły i się skończą. Też trzeba się z tym liczyć, jeśli rzeczywiście ten ukochany czy ukochana są dla nas na pierwszym miejscu.

fot. unsplash

W takim razie kwestię pasji i znajomych możemy chyba uznać za tematy ważne do poruszenia przed ślubem. O czym jeszcze warto ze sobą porozmawiać przed zawarciem sakramentu małżeństwa?

Jędrzej: – Mieliśmy to przed ślubem dosyć dobrze opracowane z tego względu, że braliśmy udział w katechezach przedmałżeńskich organizowanych przez dominikanów w Katowicach, którzy przygotowali zestaw pytań do wspólnego omówienia. Chociaż wiele rzeczy nasunęło nam się też po czasie.

Paulina: – To są tematy, które są filarami budowania naszego przyszłego małżeństwa. Jednym z nich jest wiara. W naszym przypadku było oczywiste, że byliśmy, jesteśmy i będziemy wierzący, bo od zawsze byliśmy katolikami. Natomiast też mamy znajomych, którzy nie wierzyli w nic albo u których wierzyła tylko jedna osoba. Mamy takie doświadczenie, że w tych relacjach, w których wierząca była dziewczyna, a chłopak nie, to ostatecznie poszło to w ich wspólną niewiarę. A w relacjach, w których było odwrotnie, to zostało to ukierunkowane na praktykowanie przez nich wspólnie wiary. Jest to ciekawe zjawisko, ponieważ potwierdza się to, co usłyszeliśmy kiedyś na jednym ze spotkań z panią Wandą Półtawską. Mówiła, że jeśli to mężczyzna jest odpowiedzialny za wiarę, to ta wiara będzie stała i przetrwa. Natomiast kobieta jest zazwyczaj zależna od mężczyzny i niestety łatwiej jest jej pobłądzić i trudniej przekonać do wiary mężczyznę. Jeśli to kobieta bardziej pragnie, żeby jednak żyć zgodnie z wiarą, to warto mocno się zastanowić nad tym, czy ta relacja przetrwa, czy chcemy ją budować. Bo jeśli chcemy być wierni swojemu wyznaniu, to przełoży się to na całe nasze życie, zarówno na wychowanie dzieci, jak i na życie w czystości przedmałżeńskiej. Dla nas było to akurat oczywiste, że to wiara jest czymś, na czym będziemy budować swoją relację i bardzo często pojawiała się w naszych rozmowach.

Jędrzej: – Nie chodzi też o to, żeby się poddawać, jeśli jedna strona jest bardziej wierząca, a druga nie. Bardziej mamy na myśli, żeby zwrócić na to uwagę i wiedzieć, że trzeba poświęcić więcej czasu, żeby wypracować wspólny kierunek, a nie zostawić to samemu sobie.

Paulina: – Kolejny temat do poruszenia przed ślubem to na pewno dzieci – czy chcemy mieć dzieci i ile, czy pierwsza dziewczynka, czy pierwszy chłopiec. My często o tym rozmawiamy, chociaż wiadomo, że nie da się tego ustalić. Jednak takie rozmowy są zawsze miłe i potrzebne. Warto porozmawiać też o obawach związanych z posiadaniem dzieci, o tym, jakie mamy wizje na ich wspólne wychowanie, jak to wyglądało w mojej rodzinie i w rodzinie narzeczonego, jakie wynosimy z tego pozytywne rzeczy, które uważamy za warte do naśladowania, a jakie na pewno chcielibyśmy, żeby nie były obecne w rodzinie i w wychowaniu dzieci. To ważne, bo na pewno w małżeństwie kwestia posiadania dzieci jest dużym wyzwaniem – pod względem czasu i napięć.

Jędrzej: – Kolejna kwestia, którą dobrze poruszyć przed ślubem to nasze oczekiwania – plany, marzenia, wybieganie w przyszłość. Ale możemy też porozmawiać o swoich obawach, lękach i zranieniach życiowych, czyli pomyśleć o historii swojego życia, jak ona wpłynęła na mnie w sposób negatywny. Bo później okazuje się, że często mamy inne spojrzenie na jakąś sytuację właśnie ze względu na nabyte już doświadczenia. To może później budzić jakieś uczucia czy nerwy, bo mamy wrażenie, że współmałżonek zachowuje się nieadekwatnie do sytuacji, a nie wiemy, z czym się wcześniej mierzył.

Paulina: – Zamiast się wzajemnie ranić, możemy się wzajemnie zrozumieć, mając na uwadze to, co nasz narzeczony przeżył, jakie ma doświadczenia. W nowych sytuacjach zamiast rodzić napięcia, można się zwyczajnie w nich siebie nauczyć.

Mówiliśmy już o pasjach, ale ważne jest też to, co nam wychodzi, w czym jesteśmy dobrzy, co możemy rozwijać, w czym się możemy wzajemnie motywować i wspierać. Jeśli zauważymy, w czym dobra jest ta druga osoba, to możemy jej pomóc te talenty rozwijać, a to jest bardzo ważne. Czasami sami nie widzimy swoich talentów, dostrzega je dopiero druga osoba i buduje naszą wartość dzięki temu, że nam o tym mówi. Warto jest te swoje piękne strony wzajemnie dostrzegać i mówić o nich z wdzięcznością i podziwem. Przed ślubem lepszy jest właśnie kreatywny podziw, bo mówienie, że jesteś piękna czy „jesteś silny” jest ważne, ale o wiele lepiej nazywać coś nieoczywistego i sprawiać w ten sposób naszemu partnerowi radość.

Jędrzej: – Warto jeszcze porozmawiać o nazwisku oraz o pracy.

Paulina: – Porozmawiajmy o tym, jak będzie wyglądała nasza przyszła praca – czy to jest praca, w której nas przez pół tygodnia nie ma, a przez kolejne jesteśmy, czy to jest praca, w której pomimo że wracamy, to jesteśmy zestresowani i przenosimy wszystkie napięcia na cały dom. Bo tematy związane z pracą są dużą częścią naszego życia i jej charakter bardzo wpływa na rodzinę, na małżeństwo. Ja na przykład, myśląc o tym, że chcę być żoną i mamą, to od czasu jak poznałam Jędrzeja, stało się dla mnie wewnętrznie naturalne, że nie podejmę się pracy w szpitalu i dyżurowania, przez co prawie nie byłoby mnie w domu. Dlatego że chcę być dla mojego męża i dla dzieci. Nie chcę, żeby ktoś to źle zrozumiał, ale to jest moje wewnętrzne pragnienie związane również z rodziną.

Jędrzej: – Kiedy się omawia temat pracy w momencie, kiedy jest się parą narzeczonych, to nie zawsze się jeszcze pracuje. Dlatego warto porozmawiać o planach na tę pracę w przyszłości, tak żeby się nie okazało po ślubie, że zupełnie się mijamy przez obowiązki zawodowe. Ponadto kolejny temat do omówienia, który wynika z tego, jaką chcemy mieć relację z Bogiem to czystość przedmałżeńska, co warto ustalić już na samym początku.

Paulina: – To może być coś, co zostanie albo zaakceptowane, albo bardzo szybko odrzucone. Dlatego myślę, że w kwestii czystości przedmałżeńskiej warto mieć od samego początku jasność i tutaj z naszego doświadczenia pamiętamy, że było to dla nas wyzwanie, było to dla nas trudne. Ale w walce o czystość przedmałżeńską pomagało nam umacnianie naszej osobistej relacji z Bogiem. Im bardziej byliśmy skupieni na tej relacji, tym łatwiej było zachować nam czystość przedmałżeńską. Warto też mieć na uwadze to, że ta czystość to jest nasz dar dla drugiej osoby, dla naszego współmałżonka, który warto zostawić do dnia ślubu. Kolejny istotny temat to są poprzednie związki. Powinniśmy być w tym szczerzy, mówić bez cenzury, jak te związki wyglądały, jak długo trwały, tak abyśmy nie mieli nic do ukrycia, bo to będzie nas wewnętrznie wiercić.

Jędrzej: – Kolejny duży temat, ale może trochę nieoczywisty, to jest kwestia pieniędzy.

Paulina: – To nie chodzi o samą intercyzę, chociaż też może, bo niektórzy pewnie będą chcieli się na nią zdecydować. Ale warto chociażby porozmawiać o podejściu do kryzysu, o pożyczaniu pieniędzy od znajomych, od rodziców. Pieniądze mają istotny wpływ na funkcjonowanie małżeństwa. Dlatego narzeczeństwo to dobry moment na omówienia tego tematu, aby później nie rodziło to niepotrzebnych napięć.

Jędrzej: – Jeśli chodzi o intercyzę, to nie jest to takie złe. Wiele osób ma do niej podejście na zasadzie, że jeśli ktoś się na nią zdecyduje, to planuje potencjalne rozejście się. Dzięki niej można na przykład zapewnić stabilność w związku i bezpieczeństwo finansowe, szczególnie jeśli któryś z małżonków prowadzi działalność gospodarczą.

Paulina: – Inny temat do omówienia przed ślubem to teściowie. Warto sobie opowiedzieć, z jakich rodzin się wywodzą, jak wyglądało ich życie, dzieciństwo, choroby, jakie mają typy charakterów. To wszystko ma wpływ na przeżywanie rodzinnych relacji. Dlatego że jeśli później zostanie powiedziane coś, co nas rani, to możemy się bardzo mocno zdenerwować. Wiedząc jednak, jaki teść czy teściowa ma charakter, czy z jakiej rodziny ktoś się wywodzi, łatwiej zrozumieć, dlaczego właśnie tak zachował się w jakiejś sytuacji. Często w tak wrażliwej relacji, jaką jest relacja z teściami, nawet coś błahego może być powodem do kłótni. Dlatego najlepiej już przed ślubem zachować stosunki jak najbardziej ugodowe, żebyśmy później w małżeństwie nie musieli się tym martwić.

Jędrzej: – Polecam też porozmawiać o obowiązkach domowych. Dlatego że jeśli nie zostanie to wcześniej omówione, to okazuje się w codzienności, że jesteśmy zaskoczeni, ile to zajmuje czasu. Bardzo trudno się później dogadać, dlatego warto wcześniej ustalić, kto czym będzie się zajmował.

Paulina: – Albo, jak powiedziała moja babcia, mieć oczy szeroko otwarte przed ślubem i jeśli widzimy, że nasz narzeczony ma wielki bałagan w swoim pokoju lub w życiu, to szansa na to, że coś się zmieni jest przed ślubem. Po ślubie ta szansa jest o wiele mniejsza. Dlatego warto rozmawiać o tym wcześniej. Z tematów oczywistych, które powinniśmy jeszcze poruszyć jest to, jaki plan mamy obydwoje na nasz ślub i wesele. Może się z pozoru wydawać, że jest to ślub panny młodej. Natomiast fajnie, aby w trakcie organizacji tego ślubu i wesela uczyć się wzajemnej współpracy i rozmowy na ten temat. Bo kiedy narzeczony mówi, żeby zrobić tak jak chce narzeczona, to niekoniecznie może wynikać z miłości, a z obojętności. Dlatego starajmy się, aby było to wspólne wydarzenie.

Jędrzej: – Trzeba ustalić, aby jedynym zadaniem mężczyzny na ślubie nie było tylko przyjście na to wydarzenie. Oprócz tego z takich oczywistych spraw najlepiej omówić wcześniej, gdzie zamieszkamy po ślubie. Z kolei z tych bardziej nieoczywistych tematów warto poruszyć to, jak widzimy życie u kresu naszych dni – kwestie pochówku czy przekazania organów na przeszczep. My sami podczas tych rozmów zaskoczyliśmy się swoimi odpowiedziami, bo były zupełnie inne.

fot. freepik/prostooleh

>>> Ks. Krzysztof Freitag SAC: nie wyobrażam sobie kapłaństwa bez świeckich [ROZMOWA]

Przed ślubem należy też uczestniczyć w naukach przedmałżeńskich. Jak one wyglądają? Czego się na nich dowiemy?

Paulina: – Wszystkiego, o czym powiedzieliśmy powyżej i na pewno też znacznie więcej, jeśli tylko zdecydujemy się je odpowiednio przeżyć. W ramach poradni przedmałżeńskiej narzeczeni poznają metodę naturalnego rozpoznawania płodności cyklu kobiety, która zgodnie z nauką Kościoła katolickiego umożliwia odkładanie poczęcie dziecka oraz poznanie najlepszego czasu na jego poczęcie.

Jędrzej: – Przygotowanie do sakramentu małżeństwa, które jest obowiązkowe w Kościele katolickim, składa się z dwóch części – jedna to katechezy przedmałżeńskie, czyli tematy teologiczne i teoretyczne. Druga część to poradnia przedmałżeńska. Katechezy to cykl spotkań w ramach bezpośredniego przygotowania do sakramentu małżeństwa, w trakcie których narzeczeni poznają bliżej etykę związaną z teologią małżeństwa oraz dowiadują się, jak wygląda liturgia w trakcie przyjmowania sakramentu małżeństwa.

Paulina:  – Ludzie często nie wiedzą, że są to dwie odrębne części, dlatego warto to podkreślić.

Jeśli chodzi o sprawy nie do końca oczywiste, to często mówi się też, że to ksiądz udziela ślubu. A nie jest to prawda…

Paulina: – Sakrament jest widzialnym znakiem niewidzialnej łaski Chrystusa. Szafarzami (czyli osobami udzielającymi sakramentu) w przypadku sakramentu małżeństwa są sami małżonkowie, którzy wypowiadają przed Kościołem swoją zgodę na wzajemne oddanie się sobie. Zgodę w imieniu Kościoła przyjmuje kapłan, który asystuje przy obrzędzie zawarcia małżeństwa i udziela błogosławieństwa. Mimo że sakramentu małżeństwa udzielają sobie sami małżonkowie, obecność kapłana jest niezbędna.

>>> Wiele par jest nastawionych do naturalnej metody planowania rodziny z dystansem [ROZMOWA]

Prowadzicie Wspólnotę Młodych Małżeństw, która spotyka się na poznańskich Winiarach, sami jesteście też młodym małżeństwem. Co Wam dał ten sakrament?

Paulina: – Mam osobiste doświadczenie niewidzialnej łaski Bożej, która pomaga mi zmieniać się na lepsze dla mojego współmałżonka. Dzięki tej łasce dochodzę w życiu do wielu wniosków, do których sama dochodziłabym dużo dłużej.

Jędrzej: – Samo zawarcie związku małżeńskiego sprawiło, że mogłem rozwinąć się życiowo – mogliśmy wszystko tworzyć na naszych zasadach i warunkach. Dobrze było zdecydować się na zawarcie związku małżeńskiego, by móc dalej tę relację rozwijać. Bo w pewnym momencie doszliśmy do takiego etapu, że chcielibyśmy żyć razem i móc robić dużo większe rzeczy, ale już tak, jak my tego chcemy, a nie na przykład nasi rodzice. Natomiast jeśli chodzi o sam sakrament małżeństwa, to na pewno otworzył dla nas nowe pokłady rozwijania relacji z Bogiem. Przed wejściem w sakrament małżeństwa na nowo zacząłem poznawać Boga. Moja relacja z Nim weszła na nowy poziom i na nowe tereny dzięki Paulinie, bo zaszczepiła we mnie element swojej wiary. Natomiast pod względem charyzmatycznym jako ochrzczeni naturalnie modlimy się za siebie wzajemnie. Będąc w związku sakramentalnym odczuwamy do tego szczególne powołanie, przez nadaną przez Boga więź. W małżeństwie odkrywamy jak Bóg przez nas działa.

Paulina: – Małżeństwo stworzyło osobistą naturę naszego życia. Jedną, wyjątkową, charakterystyczną dla nas, którą możemy żyć w pełni, będąc razem i będąc złączeni w tym sakramencie.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze