fot. EPA/AHMAD ABDO

Uczestnictwo – czyli właściwie co? 

Często słyszymy w różnych naukach, że powinniśmy coraz lepiej uczestniczyć w liturgii. Sobór Watykański II wspominał o kilku przymiotach uczestnictwa wiernych w świętych obrzędach. Wskazywał przede wszystkim na czynne, aktywne i świadome przebywanie w kościele podczas liturgii. Co to jednak dla nas oznacza? Czym jest to uczestnictwo?  

Może to komuś będzie wydawało się dziwne, że, wyjaśniając znaczenie liturgicznego uczestnictwa w liturgii, sięgamy tutaj po słownik języka niemieckiego, ale nie jest to niczym złym, a nawet więcej – jest czymś niesłychanie pomocnym. Otóż polskie słowo „uczestnictwo” w języku niemieckim brzmi „teilnehmen”. Wyraz ten składa się z dwóch części: „teil” oraz „nehmen”. Pierwsza z nich jest rzeczownikiem i oznacza: „część”, druga zaś to czasownik, oznaczający: „brać”, „wziąć”, „odbierać”. Wyraz ten więc w dosłownym tłumaczeniu na polski oznacza: „brać część”. Nie jest to tak wyraźnie widoczne w polskim wyrazie: „uczestniczyć”. Dlaczego jednak jest to tak istotne? Otóż, istotą udziału w liturgii jest „branie części” z jej treści dla siebie. Człowiek musi dostrzec, że liturgia to pewien dar, z którego on może czerpać. Obrazowo przedstawia to Jan w Apokalipsie, gdy dostrzega drzewo, które leczy narody (por. Ap 22,2). Drzewem tym jest liturgia, która posiada w sobie samego Boga, gdyż od Niego pochodzi. Stąd właśnie jest ona życiodajna.  

>>> Gesty pochylenia głowy i ciała. Co oznaczają w liturgii?

Istota uczestnictwa 

Kiedy idziemy pierwszy raz na mszę w innym rycie niż rzymski, to zastanawiamy się nad tym, co mamy robić. Chcemy przecież dobrze uczestniczyć w konkretnej liturgii i nie robić zbędnego zamieszania, rzucając się innym w oczy poprzez niewiedzę na temat formy uczestniczenia w konkretnej celebracji. Co jest więc ważniejsze: odmawianie modlitw czy obserwowanie celebracji? Oba aspekty są ważne, ale zauważmy, że często modlenie się konkretnymi formułkami jest tylko ruchem warg, za którym nie idzie duch. Kiedy Sobór Watykański II mówi o czynnym udziale w liturgii, to wskazuje przede wszystkim na to, że wszelka aktywność zewnętrzna (np. odpowiedzi, aklamacje, śpiewy, czynności) mają być wynikiem wewnętrznego nastawienia ducha (por. KL, art. 14). Co to więc oznacza? Chodzi o to, że człowiek ma przede wszystkim nauczyć się „patrzeć”, ale nie na liturgię, lecz w niej. Potrzebna do tego jest wiara, dzięki której możliwe jest dostrzeganie oczami duszy rzeczy niewidzialnych. Tylko wówczas będzie możliwe podążanie duchowo za ofiarą, która została wysłana do nieba (por. Piotr Lombard, Sentencje, 4, 24, 12). Z tego patrzenia w liturgii możliwe będzie wzbudzenie w sobie chęci rozumienia, a to z kolei sprawi, że modlitwy przez nas wypowiadane nie będą zwykłymi obrzędowymi formułkami, ale rzeczywistymi oracjami. Trzeba dążyć bowiem do takiego stanu, w którym człowiek będzie pochłonięty rzeczami niebieskimi (por. Piotr Czcigodny, O cudach, 2, 28). Wtedy rzeczywiście otrzyma on cząstkę tego, co celebruje.  

fot. Michał Jóźwiak/ Misyjne Drogi

Biblijne obrazowanie 

Żeby to, co wyżej zostało powiedziane, móc w jakiś sposób zobrazować, warto odwołać się do Ewangelii według św. Łukasza, w której czytamy o tym, że Jezus pochwala postawę Marii oraz wskazuje na niepoprawność działań Marty (por. Łk 10,38-42). O co w tych słowach chodzi? Otóż, Maria słuchała Pana, a Marta krzątała się wokół rozmaitych czynności, lecz one nie sprawiły, że zbliżyła się ona do Zbawiciela. Benedykt XVI powiedział, że fragment ten ukazuje, iż „Słowo Boże jest wieczne i nadaje sens naszemu codziennemu działaniu” (rozważanie przed modlitwą „Anioł Pański”, 18 lipca 2010 r.). Uczestnictwo w liturgii jest więc innymi słowy tym, co może kształtować naszą codzienność. Nie ma nic lepszego dla wiernych nad pobożne uczestniczenie w świętych celebracjach, które tchną słowem Bożym oraz nauką katolicką. Właśnie dlatego mówi się, że Maria, która słuchała Mistrza, obrała „najlepszą cząstkę” (Łk 10,42). My również możemy tę cząstkę obrać, biorąc udział w liturgii. 

Co więc ze wszystkimi czynnościami, które wykonujemy? One są potrzebne, bo każdą z nich możemy się modlić. Pytanie tylko, czy rzeczywiście tak je traktujemy. Często można pójść w dwie skrajności: ceremonializm lub spirytualizm. Liturgia się im przeciwstawia, ukazuje, że potrzeba trochę jednego i drugiego, aby móc w niej dobrze uczestniczyć – to znaczy: brać z niej coś dla siebie na każdy dzień.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze