Fot. pixabay

Ukraińska wolontariuszka: Polacy bezinteresownie pomagają, to gdzież ja mogłabym pomagać rodakom za pieniądze

Byłam zdziwiona, że moi rodacy, po takich przeżyciach wojennych i trudach wielodniowej podróży, odsypiając dosłownie kilkanaście godzin, od razu szukali zatrudnienia – powiedziała Tatiana Pawelczyk wolontariuszka w Powiatowym Urzędzie Pracy w Łodzi.

Pawelczyk przyjechała do Polski 45 lat temu z Odessy, gdzie została część jej rodziny. Na razie są bezpieczni.

Zatrudniono mnie od razu

Prababka Tatiany Pawelczyk była Polką a pradziadek Bułgarem. 25-letnia wtedy kobieta wyjechała z Ukrainy, wówczas jeszcze – jak przypomniała – komunistycznej „ukraińskiej republiki rad” zależnej od sowieckiego reżimu w Moskwie.

„Nienawidziłam komunizmu, lubiłam historię i wiedziałam, do czego ten system będzie prowadził. Moje serce wyrywało się w kierunku zachodnim. Przyjechałam do Polski, tu wyszłam za mąż. Przeczuwałam, że nigdy na zawsze do Odessy nie wrócę” – wspominała Pawelczyk.

Pani Tatiana od miesięcy z lękiem spogląda na Ukrainę. Kiedy rozpoczęła się rosyjska inwazja, już pierwszego dnia, zgłosiła się do pomocy swoim rodakom. „Zadzwoniłam do Urzędu Miasta Łodzi. Skierowano mnie do urzędu pracy. Tam, wiedząc, że znam kilka języków, między innymi ukraiński, rosyjski, polski – mam maturę oraz licencjat a na Ukrainie pracowałam, jako przedszkolanka – chcieli mnie od razu zatrudnić na stałe” – relacjonowała.

„Powiedziałam, że zgadzam się na pracę, jako tłumacz, ale tylko wolontariusz. Kiedy Polska i Polacy bezinteresownie pomagają, to gdzież ja mogłabym pomagać rodakom z Ukrainy za pieniądze. Toż nawet, gdybym ostatni kawałek chleba dojadała, grosza za tę robotę nie wzięłabym” – podkreśliła. „Ale, że mam problemy z chodzeniem i używam kul, zaoferowano mi transport do i z pracy samochodem z urzędu” – mówiła. „I tak zostałam wolontariuszem Powiatowego Urzędu Pracy w Łodzi” – dodała.

>>> Ilu Polaków zaangażowało się w pomoc Ukraińcom?

Fot. PAP/Darek Delmanowicz

Wiem, co przeszli

„Pracuję społecznie w jednym z sześciu punktów informacyjnych dla Ukraińców. Koleżanki na dyżurach wprowadzają dane, które ja najpierw notuję po polsku z ukraińskich paszportów uchodźców” – opisuje swoją pracę pani Tatiana. „Moi rodacy najczęściej mają problemy językowe. Staram się im pomagać. Wiem, co oni przeżyli, słucham tych opowieści. Niektórzy jednak nie chcą mówić. Nie dziwię się, przecież czytam, oglądam i wiem, co przeszli” – zaznacza.

W pierwszych dniach rosyjskiej inwazji, byłam zdziwiona, że moi rodacy, po takich przeżyciach i trudach często kilkudniowej podróży, odsypiając dosłownie kilkanaście a nawet kilka godzin, od razu szukali zatrudnienia” – wspomina Pawelczyk. „Jak przyjeżdżali lekarze, kierowaliśmy do centrum medycznego. Chodziło wówczas o pomoc polskim lekarzom w porozumiewaniu się z ukraińskimi pacjentami, którzy przyjeżdżali tu w poważnym stanie, na przykład chorzy na nowotwory. (…) Ci lekarze z Ukrainy mogli praktycznie pomagać i właściwie w pewnym sensie od razu pracować w swoim zawodzie. Potem szybko zorganizowano kursy językowe dla ukraińskich medyków” – dodała.

ot. PAP/Łukasz Gągulski

Byli gotowi od razu podjąć pracę

„Kierujemy na szkolenia zawodowe, dysponujemy różnymi ofertami pracy, ale wiemy też o punktach zakwaterowania, mieszkaniach, wolnych miejscach w szkołach, a nawet pracy dla nauczycieli niektórych specjalności” – zwróciła uwagę Pawelczyk. „Do urzędu pracy zgłaszali się także inżynierowie, architekci, inni ludzie z wyższym wykształceniem. Byłam zdumiona, bo oni, nie znając języka, byli gotowi od razu przyjąć jakąkolwiek pracę, nawet przy sprzątaniu albo w kuchni. Po to, aby nie siedzieć na czyimś garnuszku, po to, aby zarobić i się utrzymywać, usamodzielnić się w Polsce” – wspominała.

Pani Tatiana przyznała, że na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę martwiła się o swoich bliskich, którzy tam zostali, głównie w Odessie. „Na szczęście dostałam dobre wiadomości. Wszystko u nich w porządku” – zapewniła.

Kobieta ma nadzieję, że wojna wkrótce się skończy. „Putina zabiją sami rosyjscy oligarchowie, nie pozwolą, żeby zabrano im majątki” – przewiduje Tatiana Pawelczyk.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze