Ukryta praca [FOTOREPORTAŻ]
Zazwyczaj kojarzymy ich z tego, że zapalają świece tuż przed mszą świętą lub zbierają na tacę Ale ich praca zaczyna się dużo wcześniej, zanim ktokolwiek przyjdzie do kościoła. Siostra Małgorzata w zastępstwie pomagała w Zakrystii tylko na chwilę, jednak tak naprawdę wymagające zajęcie na… pełen etat.
Ksiądz przychodzi zazwyczaj już „na gotowe”. Wszystko przygotowuje wcześniej zakrystianka. Odpowiedni ornat, ampułki, świeże puryfikaterze… – Siostra Zakrystianka zawsze wie, jakie mamy święto, uroczystość czy wspomnienie. Ja jednak musiałam się szybko tego nauczyć. Nawet przed chwilą była uroczystość z księdzem biskupem, musiałam szukać ornatu akurat na tę okazję. Musiałam go wyjąć z szafy pod sufitem – dzieli się s. Małgorzata ze zgromadzenia Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej. – Nigdy wcześniej moim głównym zajęciem nie była praca zakrystianki. Teraz byłam tutaj tylko na kilkudniowym zastępstwie. Na początku było to dla mnie trudne. Fara, co by nie mówić, jest ogromnym kościołem, ma wiele zakamarków, kaplic, pomieszczeń. To dla mnie bardzo duża przestrzeń do ogarnięcia – dodaje siostra Małgorzata.
#OdZakrystii: Ile razy dziennie możemy przyjmować Komunię świętą?
Rozmawiamy przy wielgachnym stole w barokowej zakrystii. Gdy tylko zaczynamy rozmowę, do drzwi co chwila puka ktoś inny, by zadać pytanie bądź ustalić coś z siostrą.
>>> Dlaczego ksiądz wkłada różowy ornat w Wielkim Poście?
– Mamy tutaj wielu księży, czasem odwiedzają nas księża spoza parafii. Na samym początku, kiedy zaczynałam tutaj zastępstwo, to chodziłam z kartką, na której miałam wszystko rozpisane, bo inaczej nie mogłabym niczego zapamiętać (śmiech) – śmieje się s. Małgorzata.
Rozglądam się po zakrystii. Rzeczywiście, jest w niej około 30 szaf i szuflad. Nie są numerowane, trzeba więc zapamiętać, w której co się znajduje. Inaczej rzeczywiście musiałoby być tutaj wszystko oznaczone. Tak jednak nie jest. Wszystkie meble są, jak cała fara, zabytkowe, nie można ich oznaczać.
>>> Zaczyna się zawsze tak samo [REPORTAŻ]
– To takie ukryte zajęcie. Nigdy zakrystianki nie widać, jest gdzieś z tyłu, ale bez niej msza tak naprawdę nie mogłaby się odbyć. Każda msza święta to dla mnie łącznie 2 godziny pomocy. W ciągu dnia jest kilka mszy świętych, jest to więc praca na pełen etat – komentuje siostra. Sama mówi, że nie ma w tym rutyny. – Ostatnio mieliśmy tutaj polsko-austriacki ślub. To też było ciekawe doświadczenie. Może się wydawać, że zakrystianka tylko zapala świece na ołtarzu, ale to dużo więcej pracy, niż może się wydawać – tłumaczy.
Rzeczywiście, praca w zakrystii jest wymagająca. Przed mszą szykuje się wszystkie paramenty, kielichy, ornaty, alby, komunikanty, hostie… Gdy przychodzą księża, siostra pomaga im się ubrać w stroje liturgiczne. – Czasami, gdy księży jest więcej, to jest co robić (śmiech) – dodaje. Po skończonej mszy, na której również posługuje, chociażby zbierając tacę, sprząta zakrystię, wiesza ornaty na odpowiednie miejsce (które czasami jest tuż pod wysokim sufitem), myje podesty zabytkowej, czarnobrązowej podłogi, zbiera zużytą bieliznę kielichową do prania…
– Czuje, że wtedy mogę pomagać w odprawianej mszy świętej, a przez to być bliżej Pana Boga. Tak naprawdę o to w tym wszystkim chodzi. Żeby Mu służyć – kończy siostra Małgorzata.
Galeria (6 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |