Fot. StockSnap/pixabay

USA: dyskusja nad wzorcami dla młodych mężczyzn. „Niepełność przesłania Jordana Petersona”

W niektórych środowiskach katolickich w Stanach Zjednoczonych wywiązała się kolejna dyskusja nad zaletami i wadami filozofii religii i psychologii Carla Gustava Junga (1875-1961). Miałyby one stanowić wzorzec dla dzisiejszych młodych mężczyzn. Ale pojawiają się też propozycje, aby takim wzorem był św. Józef, którego Rok trwał w Kościele powszechnym od 8 grudnia 2020 do 8 grudnia 2021 r.

Poglądy szwajcarskiego autora pseudochrześcijańskiego, które niekiedy przypominają współczesną herezje New Age, propaguje w mediach amerykańskich m.in. psycholog kliniczny Jordan Peterson (ur. w 1962). Jego „12 zasad życiowych. Antidotum na chaos”, wydanych w 2018, przetłumaczono m.in. na język polski, a on sam już kilkakrotnie przemawiał w naszym kraju. Na podstawie tych „zasad” proponuje on zwłaszcza młodym ludziom różne wzorce życia, które jednak mogą okazać się niewystarczające do pełnego rozwoju mężczyzny, do wychowania go na dobrego ojca i głowę rodziny.

>>> Święty Józef – wzór prawdziwego mężczyzny

„Pójść dalej”

Zwraca na to uwagę m.in. katolicki publicysta Stephan G. Adubato. Nawiązujac do ostatnich przemian w Kościele, w tym do wspomnianego Roku św. Józefa (2021), proponuje on „pójść dalej” i odkryć na nowo postać Oblubieńca Maryi, gdyż – jego zdaniem – właśnie On nadaje się najlepiej na taki pełniejszy wzorzec wzrastania dla mężczyzny. W artykule na łamach dziennika „National Catholic Reporter” z 11 października autor przyznał najpierw, że porady Petersona, który ma wielu słuchaczy w internecie, mają swoją wartość. Dotyczy to zwłaszcza tzw. „Nones” (ludzi, którzy do tej pory nie mieli żadnego kontaktu z religią). Podobnie sądzi zresztą bp Robert Barron, który w 2019 polecał podkasty Petersona na szczeblu Komitetu Ewangelizacyjnego amerykańskiego episkopatu. Biskup ten sam wystąpił raz w podkaście psychologa, uważając, że „może to odtworzyć drzwi Kościoła wielu młodym ludziom”.

Poglądy Petersona opierają się na filozofii religii C. G. Junga i chrześcijańskim egzystencjalizmie Sørena Kierkegaarda i Paula Tillicha. Sam autor nie odrzuca istnienia Boga, a nawet raz zdobył się na swoiste pouczenia: jak powinni żyć chrześcijanie, a jak muzułmanie. Jego „Przesłanie dla Kościołów chrześcijańskich” oglądało w internecie ok. 1,2 mln ludzi, a „Przesłanie dla muzułmanów” – ok. 600 tys. Według Adubato, powołującego się na konkretne opinie, niektórzy młodzi katolicy „wolą bardziej oglądać te jego wypowiedzi religijne niż słuchać nudnych kazań w swoich parafiach”. Problem tkwi jednak w niepełności stwierdzeń Petersona, które – zdaniem Adubato – wychwalają „tradycyjne cnoty: odwagę i heroizm w oparciu o sublimację instynktownej agresji, co ma służyć obronie własnej rodziny”.

„Przesłania” Jordana Petersona

W „Przesłaniu dla Kościołów chrześcijańskich” jego autor podkreślał te cnoty, „gdyż są one zdolne pociągnąć młodych”. „Przestańcie walczyć tylko o sprawiedliwość społeczną i ekologię. Sięgnijcie głębiej do ludziach dusz, do czego jesteście powołani. Czyńcie to teraz (…), dopóki nie jest za późno” – zachęcał psycholog amerykański.

Gage Skidmore, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=70081384

Niepełność tego rodzaju przekazu dziennikarz katolicki dostrzega w kilku punktach. Pierwszy to rodzaj przekazu, który „ma w sobie jakiś charakter komiksu i który niekoniecznie trzeba brać na poważnie”. Zdaniem Adubato przemowy Petersona są podobne do innych autorów z dziennika „Daily Wire”, z którymi on współpracuje. „Rzuca on ciekawe określenia w rodzaju «tak powiedział ten stary wesołek Derrida» (Jacques Derrida – filozof francuski; 1930-2004) czy «cytując słowa seryjnego mordercy Karola Marxa». Jednakże po takich jego wypowiedziach trudno znaleźć miejsce do dyskusji z kimś, kto może mieć inne od niego zdanie” – uważa Adubato.

Według niego ważniejszy jest jednak problem pełności (integrity) przesłań Petersona z chrześcijańskiego punktu widzenia. Nawołuje on do sublimacji instynktów i wierności, co wprawdzie nie jest ani „złe”, ani „antychrześcijańskie”, są to jednak „tylko” cnoty pogańskie. Podobne nauki można znaleźć np. u Marka Aureliusza, Konfucjusza a nawet Friedricha Nietzschego, tymczasem Jezus umarł na krzyżu nie tylko po to, aby zachęcić innych do „wypełnienia obowiązku”, lecz pragnął oddać siebie wszystkim ludziom.

Chrześcijańskie rozumienie męskości

Chrześcijańskie rozumienie „daru bycia mężczyzną (masculine genius)” opiera się na „sposobie dawania siebie”, stosując tu określnie szwajcarskiego teologa Hansa Ursa von Balthasara (1905-88). Zakłada ono wypełnienie tego, do czego mężczyzna jest powołany: do ojcostwa i twórczej miłości. I tu wielkim wzorem do odkrycia jest św. Józef, który jako mężczyzna nie jest ani „toksyczny”, ani „mięczakiem”, ani „agresywnym (macho)”. Wypełnia on nie tylko swój obowiązek moralny, lecz również swoje powołanie do kochania jako ojciec i oblubieniec” – stwierdził Adubato.

Na zakończeniu swego artykułu zachęcił: „Nie oszukujmy siebie, że przesłania Petersona są chrześcijańskie. Przeciwnie, wiążą się one z ryzykiem sprowadzenia chrześcijaństwa do tego, czym ono nie jest. Aby poznać, czym jest chrześcijańska cnota miłości, przewyższająca «12 zasad dla życia», polecam sięgniecie do listu apostolskiego Franciszka «Patris Corde” (Sercem ojca), poświęconego życiu i przykładowi św. Józefa”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze