Droga krzyżowa w Jerozolimie Fot. Hubert Piechocki

W DNA tego miasta wpisana jest droga krzyżowa

W Wielkim Poście chętnie uczestniczymy w nabożeństwach drogi krzyżowej. Podczas tej modlitwy przemierzamy 14 kolejnych stacji odnoszących się do męki i śmierci Zbawiciela. Jest miasto, w którym droga krzyżowa jest wyjątkowym przeżyciem – to Jerozolima.

Na początku lutego 2022 roku miałem okazję być w Jerozolimie i uczestniczyć tam w drodze krzyżowej. Najpierw jedno uściślenie – obecna droga krzyżowa wytyczona uliczkami jerozolimskiej starówki nie jest tą samą, którą przeszedł Jezus Chrystus. Historia sprawiła, że miasto obecnie nie wygląda już tak samo jak 2000 lat temu – nie da się więc odtworzyć tamtej drogi. Ale choć nie jest to ta sama droga – to jest taka sama.

Starówka w Jerozolimie Fot. Hubert Piechocki


Tam działa się Historia

Nabożeństwo drogi krzyżowej odprawiane w Jerozolimie jest wyjątkowe – przede wszystkim dlatego, że człowiek uświadamia sobie, że to w tym mieście 2000 lat temu miała miejsce najważniejsza droga w Historii. Droga naszego Zbawiciela z krzyżem na Golgotę. Dla pielgrzymów przybywających do Ziemi Świętej jest to na pewno jedno z najważniejszych doświadczeń. I na pewno jest to przeżycie niezapomniane. W dodatku to nabożeństwo zaskakujące – bo odbywa się w warunkach zupełnie innych niż te, których byśmy się po nim spodziewali.

>>> Ziemia Święta jest Okiem Boga, a Jerozolima Jego Źrenicą

Toczy się codzienność

Jadąc do Ziemi Świętej spodziewałem się, że na ulicach Jerozolimy wyznaczona jest jakaś specjalna strefa sacrum, którą każdego dnia w spokoju tysiące pielgrzymów zmierzają ku bazylice Grobu Pańskiego. Nic bardziej mylnego. Owszem, na trasie wyznaczone są poszczególne stacje, ale… nic więcej. Poza tym jest to zwykła, staromiejska przestrzeń. Kręte, bardzo wąskie uliczki, którymi – żeby nie zderzyć się z licznymi handlarzami – najlepiej iść gęsiego. Niezwykłe było na pewno doświadczenie rozważania jednej ze stacji naprzeciwko mężczyzny, który w tym samym czasie sprzedawał sok ze świeżo wyciskanych granatów. Grup odprawiających drogę krzyżową jest w tym miejscu naprawdę wiele i wszystkie muszą zmierzyć się z ta codziennością, która tak bardzo mocno odbija się w tym nabożeństwie.

Droga krzyżowa w Jerozolimie Fot. Hubert Piechocki


Idziemy, modlimy się, a wokół toczy się normalne życie. Dzieci zmierzają do okolicznych szkół, sąsiadki spotykają się na ulicy i postanawiają zamienić ze sobą kilka słów, a do tego sprzedawcy krzyczą i namawiają, by zrobić u nich zakupy. Droga krzyżowa to właściwie sklep obok sklepu. I jeszcze pojazdy. Tak, na drodze krzyżowej może cię minąć rowerzysta, motocyklista czy użytkownik jakiegokolwiek innego pojazdu. To normalne. I mało kto zwraca w ogóle uwagę na pielgrzymów – a już na pewno nikt się nimi nie przejmuje. Właściwie to powinniśmy być wdzięczni, że w ogóle pozwala nam się na to publiczne odprawianie nabożeństwa. Przecież – w ten sposób pielgrzymi jakoś zakłócają funkcjonowanie tkanki tego miasta – w którym chrześcijan nie ma zbyt wielu.

>>>Droga krzyżowa według wizji mistyczki Anny Katarzyny Emmerich

Wtedy też tak było

Ta forma drogi krzyżowej może dziwić. Może dziwić kogoś, kto przyjeżdża z Europy i spodziewa się sterylnej duchowo przestrzeni do modlitwy. A jednak – ta forma nie powinna dziwić! Ba, ona jest na wskroś ewangeliczna! Bo przecież 2000 lat temu także nikt nie tworzył specjalnej trasy po to, by Zbawiciel mógł nią dostojnie – jak król – przejść na Kalwarię. Nie, On szedł też wśród straganów i w gwarze ówczesnego miasta. Wśród ludzi, którym zupełnie obojętny był los kolejnego Skazańca. Bo przecież pewnie nie raz już widzieli, jak tą trasą kolejni ludzie szli na śmierć. Bo przecież ukrzyżowanie nie było niczym wyjątkowym – w ten sposób wówczas wykonywano kare śmierci.

Droga krzyżowa w Jerozolimie Fot. Hubert Piechocki

Przecież nawet Jezus nie przeżywał tej kary samotnie – Ewangelie donoszą o skazańcach, których powieszono na krzyżu obok krzyża Chrystusowego. Żyjący wtedy ludzie byli przyzwyczajeni do tego, że uliczkami ich miasta czasem przeszedł konwój z więźniem prowadzonym na śmierć. Nauczyli się z tym żyć. Dlatego droga krzyżowa przeżywana w Jerozolimie teraz też toczy się wśród normalnego życia. Bo choć to już inna droga, z inną trasą – to wciąż jest to ta sama droga.

Tylko koty jakby te same

Rzeczywiście – wszystko na tej drodze jest inne. Od trasy i obiektów, po ludzi. Choć nadal to zwykli mieszkańcy Jerozolimy, choć nadal to uliczni handlarze – to jednak są to ludzie żyjący w XXI w. Mają więc zupełnie inną mentalność niż ich przodkowie żyjący w tym mieście 2000 lat temu. Wszystko jest więc inne – wpisane w realia naszego wieku. Inna jest też forma tej drogi – to przecież teraz modlitwa, a nie droga, którą idzie kolejny więzień, by ostatecznie zginąć na krzyżu. A jednak – ziemia ta pamięta tamte czasy.

Kot na Górze Oliwnej w Jerozolimie Fot. Hubert Piechocki


Droga krzyżowa wpisana jest w DNA Jerozolimy.
Zauważyłem to przede wszystkim przez… koty. Ludzie się zmienili, koty raczej zachowują się podobnie do czworonogów żyjących w dawnej Jerozolimie. Mijaliśmy koty leniwie wylegujące się na jerozolimskich uliczkach, inne za to były zaangażowane w pogoń – za smakołykiem lub za innym kotem. Były skupione na sobie i nie zwracały uwagi na to, co dzieje się wokół nich. A jednak ta Historia jest w ich DNA. Tak, jak jest też w DNA tego miasta. Warto przejść drogę krzyżową ulicami Jerozolimy.

Galeria (7 zdjęć)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze