Ważny tekst, czas na jego realizację
Czy ktoś z nas jeszcze pamięta o Akcie Poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Serca Pana Jezusa? Pewnie niektórzy z nas tak, ale pytam specjalnie dziś – ponad tydzień od tego wydarzenia – byśmy zapytali siebie samych… Czy ten tekst pracuje w naszych sercach?
11 czerwca, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, w Bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie, miało miejsce ponowienie Aktu. Mszy świętej przewodniczył abp Stanisław Gądecki, który odczytał treść Aktu. „Powierzamy Ci całe nasze życie osobiste, rodzinne i społeczne, które pragniemy oprzeć na trwałych zasadach Ewangelii. Podobnie jak przed stu laty, w pokorze poświęcamy się Twojemu Najświętszemu Sercu, oddając naszą Ojczyznę w Twoje władanie” – mówił przewodniczący KEP. Akt został ponowiony 100 lat po pierwszym takim wydarzeniu. 27 lipca 1920 r. na Jasnej Górze episkopat Polski dokonał poświęcenia ojczyzny Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Akt ten ponowiono rok później w Krakowie, w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa, przy okazji konsekracji świątyni (powstała jako wotum narodu polskiego za odzyskaną niepodległość).
Akt „naszych czasów” został ponowiony nie tylko w Krakowie (gdzie byli wszyscy biskupi zebrani na 389. Zebraniu Plenarnym KEP), ale stało się to w tym samym czasie we wszystkich parafiach w kraju. Sam uczestniczyłem we mszy świętej, pod koniec której ksiądz uroczyście przeczytał tekst Aktu. W całym kościele czuć było przejęcie, z jakim wierni przyjęli słowa Aktu. Było w nim odniesienie do wydarzeń sprzed wieku („Podobnie jak nasi przodkowie u progu niepodległości, tak i my polecamy Ci dzisiaj Kościół i Ojczyznę, dziękując za dar wolności”), więcej jednak było odniesień do współczesności („W ślad za św. Janem Pawłem II wołamy: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”). Dla niektórych wydarzenie takie jest dość archaiczne i sprowadza się do „odczytania formułek”. Inni zarzucali autorom tekstu, że przecież „napisać to każdy umie, liczą się czyny a nie słowa”. To odniesienie z kolei do tych fragmentów Aktu, kiedy to biskupi wymieniali najbardziej palące problemy, z którymi boryka się wspólnota Kościoła w Polsce.
W obliczu Twego miłosierdzia, wyznajemy ze skruchą nasze grzechy indywidualne i społeczne. Przepraszamy za brak szacunku dla życia, także tego najsłabszego, ukrytego pod sercem matki. Przepraszamy za grzechy wykorzystania seksualnego małoletnich, popełnione zwłaszcza przez niektórych duchownych i związane z tym grzechy zaniedbania ich przełożonych. Przepraszamy za nałogi i uzależnienia, za prywatę, partyjniactwo, agresję i niezdolność do dialogu. Przepraszamy za brak czci dla tego co święte, w tym próby instrumentalnego traktowania religii. (fragment Aktu)
>>> Akt oddania się Najświętszemu Sercu Jezusa
Przyznam, że ten fragment Aktu był dla mnie sporym zaskoczeniem. Spodziewałem się typowo historycznego ujęcia tematu, a usłyszałem słowa, które opisują rzeczywistość taką, jaka jest. Bez pudrowania i malowania trawy na zielono. Słuchając Aktu w kościele, podczas głęboko przeżywanej i sprawowanej Eucharystii w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, czułem zarówno wzruszenie, wdzięczność, jak i pragnienie, by te słowa były zaczynem, który zmieni naszą rzeczywistość. Rzeczywistość wspólnoty Kościoła poranionej właśnie przez wymienione w Akcie grzechy i trudne sytuacje.
Wiem, znowu znajdą się tacy, którzy powiedzą: „papier wszystko przyjmie”, „z ambony można wiele powiedzieć”. Ja widzę to jednak nieco inaczej i chciałbym zachęcić innych do takiego spojrzenia. Dla mnie to jest świadectwo. Świadectwo nie tylko biskupów, ale i całej wspólnoty Kościoła. Napisaliśmy, powiedzieliśmy i zostawialiśmy to potomnym. To oni będą nas później rozliczać (jeszcze za naszego życia albo już później) z realizacji tego zobowiązania.
Akt sprzed stu laty był aktem na tamte czasy, dziś stoimy przed zupełnie nowymi zadaniami. Dobrze jest czuć tę ciągłość historyczną i jednocześnie odświeżać obraz rzeczywistości. Trochę jak ze stroną internetową, która po dłuższym czasie nieużywania przestaje zasysać nowe dane i trzeba kliknąć znaczek „odśwież”, by pojawiły się na niej nowe informacje. Takim aktem pokazujemy skąd idziemy, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. Oczywiście tego typu wydarzenia mogą okazać się puste i fasadowe, gdy nie pójdzie za nimi zmiana naszego postępowania, naszego życia. Dlatego właśnie dziś wracam do tekstu, wracam po 10 dniach od jego publikacji i wspólnotowym odczytaniu. Pytam sam siebie, czy w codziennych sprawach przekuwam jego treść w czyny.
Czy przecież nie chcielibyśmy, żeby z naszego życia publicznego (także życia Kościoła) zniknęły „prywata, partyjniactwo, agresja i niezdolność do dialogu”? Czy żeby przełożeni w odpowiedni, szybki i skuteczny sposób reagowali na grzech wykorzystywania seksualnego swoich „pracowników”? Coś zostało nazwane i postanowione. Teraz możemy – jako wspólnota wiernych – wymagać realizacji tych postanowień. Od biskupów, którzy ten tekst przygotowali i uroczyście przeczytali, ale i od wszystkich nas (przede wszystkim od siebie samych). Mamy to na papierze. Wykorzystajmy to, w pozytywnym słowa znaczeniu. W naszych wspólnotach, parafiach, rodzinach i wszędzie tam, gdzie zostaniemy posłani.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |