Weszliśmy za mury eremu kamedułów na krakowskich Bielanach [FOTOREPORTAŻ]
„Pozostając biskupem płockim, oddaję ster diecezji w inne ręce, a sam udaję się na pół roku kontemplacji w eremie kamedulskim” – tak blisko rok temu oznajmił płocki biskup Piotr Libera i zaskoczył wielu. Biskup pół roku spędził w klasztorze kamedulskim na krakowskich Bielanach. Ten czas właśnie się skończył. My też tam byliśmy. Zobaczyliśmy, jakie to jest miejsce i dlaczego ksiądz biskup tak bardzo pragnął tam być.
Dzięki uprzejmości braci i ojca Mateusza (przeora klasztoru) weszliśmy do środka kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na Srebrnej Górze. Świątynia jest otwarta dla wiernych tylko w wybrane dni. Wnętrze robi ogromne wrażenie, to jednocześnie potężna budowla, z niezwykle cennym wnętrzem, ale jednocześnie skromna, pozwalająca na wyciszenie. Poznaliśmy miejsce, w którym biskup Libera spędził na modlitwie i skupieniu wiele czasu. Nie byliśmy, co oczywiste, w mieszkaniach braci kamedułów. To miejsca przeznaczone wyłącznie dla nich. Klasztor na krakowskich Bielanach dba o zachowanie swojego pustelniczego charakteru.
Chciałem doświadczyć życia pustelnika w XXI wieku. To fascynujące, choć niełatwe doświadczenie. (bp Libera z rozmowie z KAI)
Reguła św. Benedykta
Kameduli są monastycznym zakonem eremitów. Żyją według własnych surowych konstytucji (tak sami nazywają zbiór zasad), opartych na Regule św. Benedykta. Jej istotą jest odrzucenie wszystkiego, co przeszkadza w zbliżeniu się do Boga. Dzień w klasztorze zaczyna się już o 3:30 nad ranem. Centrum życia każdego mnicha stanowi pojedynczy domek – pustelnia. Wspólnie spotykają się jedynie podczas mszy, sprawowania liturgii godzin oraz, w wyjątkowe okazje, na wspólnie spożywanych w refektarzu posiłkach. Praca, modlitwa, lektura, kontemplacja, pokuta, post, samotność i zachowywanie milczenia mają służyć pełnemu zjednoczeniu z Bogiem. Nie sposób nie pomyśleć – szczególnie będąc tam na miejscu – że to szczególnie radykalne opowiedzenie się po stronie Boga. Wymagające twardego charakteru, kształtowanego przez lata tam na miejscu.
Pobudka o 3:30
Biały habit kamedulski składa się z tuniki, szkaplerza z kapturem, pasa oraz obszernego płaszcza. Kameduli posiadają zaledwie 9 klasztorów na całym świecie, w których przebywa około 60 mnichów. Dom generalny znajduje się we Frascati koło Rzymu. Erem krakowski, w 2004 roku, obchodził swój jubileusz – 400 lat obecności na Srebrnej Górze w Krakowie (bo tak dokładnie nazywa się to wzniesienie na krakowskich Bielanach). Co ważne, wspólnocie cały czas przybywa nowych powołań.
Reakcja Ojca Świętego była pozytywna, wyrażająca aprobatę dla moich zamierzeń. W ten sposób w roku Ducha Świętego, w Jego mocy – można powiedzieć – zostałem wyprowadzony na pustynię. Zapaliło się zielone światło zezwalające na udanie się do pustelni kamedułów. (bp Libera w rozmowie z KAI)
Ważne miejsce na mapie Krakowa
Kardynał Karol Wojtyła powiedział swego czasu: „Krakowianie, czy wiecie, dzięki komu wasze miasto stoi bezpieczne i nienaruszone przez tyle stuleci? To kameduli są waszym piorunochronem”. 19 sierpnia 2002 roku, już jako papież, Jan Paweł II na zakończenie pielgrzymki do Polski przyjechał na Srebrną Górę. Obiecał wtedy, że będzie się modlił o powołania „do tej szczególnej formy służenia Bogu i Kościołowi”. Początki to już rok 1001! Wtedy to Bolesław Chrobry sprowadził do Polski uczniów św. Romualda, którzy dwa lat później ponieśli na naszych ziemiach śmierć męczeńską. Po kanonizacji nazywali byli świętymi Pięcioma Braćmi Męczennikami.
Kameduli nie spożywają w ogóle dań mięsnych, a te, które się przyrządza, są bardzo proste, by nie powiedzieć postne. Cały zresztą klimat duchowy panujący w eremie ma charakter wybitnie pokutny i można go określić w trzech słowach: modlitwa, milczenie, post. (bp Libera w rozmowie z KAI)
Dlaczego Srebrna Góra?
W 1012 roku święty Romuald w Campo Maldoli koło Rawenny we Włoszech założył pierwszą wspólnotę eremitów (zatwierdził ją papież Aleksander II). To wtedy przyjęto nazwę „kameduli” (Kongregacja Kamedulska Zakonu św. Benedykta). 5 wieków później – w 1520 roku – reformator zakonu bł. Paweł Giustiniani założył erem na górze Monte Corona, tym samym dał początek Kongregacji Eremitów Kamedułów Góry Koronnej.
Za czasów Zygmunta III Wazy, także za radą papieża Klemensa VIII, kameduli z tej kongregacji przybyli do Krakowa (dokładnie w 1602 roku). Na budowę klasztoru wybrali podkrakowskie pagórki św. Stanisława, będące własnością kasztelana Sebastiana Lubomirskiego. Początkowo nie chciał tego zrobić, ale gdy w końcu zgodził się na to, Wolski w dowód wdzięczności ofiarował mu srebrną zastawę. Odtąd miejsce to nazywa się Srebrną Górą. Mikołaj Wolski wybudował klasztor i tam na umartwieniu i modlitwie spędził ostatnią część swego życia.
To fascynujące, choć niełatwe doświadczenie. Powołanie pustelnika polega na dobrowolnym wybraniu i umiłowaniu samotności, która otwiera serce na Boga i ludzi. Milczenie, w którym pustelnik spędza kolejne dni życia, prowadzi go stopniowo do wtajemniczenia w tę wielką ciszę, w której żyje Bóg i która jest jednym z imion Boga. (bp Libera w rozmowie z KAI)
Włoski sznyt
Później, na terenach dawnej Rzeczypospolitej, powstały kolejne eremy: w Rytwianach, na Bielanach koło Warszawy, także w Puszczy Kazimierskiej koło Konina. Klasztor na Srebrnej Górze został wybudowany na wzór klasztorów włoskich. Warto zwrócić uwagę, że jego okolice mają klimat zbliżony do włoskiego. Idąc pod górę, od ulicy księcia Józefa i parkingu pod Srebrną Górą, mijamy winnice.
Centralnym i najważniejszym obiektem w eremie jest kościół pw. Wniebowzięcia NMP, świątynię usytuowano na osi wschód-zachód. W środku zachowano symetrię przestrzenną. Do budowy Mikołaj Wolski zaprosił najlepszych mistrzów. Fronton kościoła ma styl barokowy – zaprojektował go włoski architekt Andres Spezza. Z kolei bogate sztukaterie wewnątrz pochodzą z warsztatu Jana Baptysty Falkoniego. W kaplicy królewskiej znajdują się obrazy Tomasza Dolabelli.
Do ścisłego eremu na Srebrnej Górze wchodzi się przez bramę, nad którą widnieje duży, łaciński napis: „Silentium”, czyli milczenie. Nad tym napisem umieszczona jest mała figurka Serca Pana Jezusa. Myślę, że pragnąc ciszy i milczenia, człowiek musi najpierw zaprowadzić ciszę i milczenie w swoim sercu. Jest to warunek „sine qua non”. Tak pojmowana cisza jest łaską o którą należy zabiegać. Chociażby powtarzając niczym akt strzelisty prośbę: „Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego”. Mogą i powinni prosić o to również kapłani, duszpasterze, którzy żyją w wirze codziennych obowiązków. (bp Libera w rozmowie z KAI)
W centralnym miejscu prezbiterium umieszczono obraz Wniebowzięcia NMP autorstwa Michała Stachowicza. Szczególnymi łaskami słynie wizerunek Matki Bożej Kamedulskiej Pani, namalowany w XVII wieku przez kamedułę o. Wenantego z Subiaco, który wykonał także inne obrazy do kościoła. W podziemiach prezbiterium znajdują się kaplica i krypta, w których spoczywają zmarli mnisi. Na wieżach kościoła klasztoru kamedułów, w godzinach wieczornych, świecą się czerwone światła. Są one niezbędne ze względu na bliskie sąsiedztwo lotniska w Balicach.
Zespół klasztorny jest otoczony kilkuhektarowym lasem. Kontemplacji służą ogrody i alejki. Cały teren ogrodzony jest kamiennym murem. Ma to zapewnić mnichom ścisłą klauzurę. Do klasztoru nie mają wstępu kobiety, jednak zgodnie z testamentem Wolskiego mogą one odwiedzić to miejsce w wyznaczone dni w ciągu roku (dokładne informacje na kameduli.info).
Królewska historia
Aby zbudować kościół i erem na górze stawiono na skale sklepienie i dopiero nad czwartą kondygnacją sypano ziemię. Cała budowa kosztowała 500 tys. zł, co było wtedy ogromną sumą. Kościół i klasztor nieraz wizytowali królowie. W domu gościnnym stojącym na południe od furty mieszkali Marysieńka i Jan III Sobieski (przed wyruszeniem pod Wiedeń), król Władysław oraz Jan Kazimierz, który patrzył na płonący Kraków – uchodząc przed Szwedami. A także Stanisław August Poniatowski.
Z kościołem sąsiadują symetrycznie dwa dziedzińce: północny z zabudowaniami klasztornymi, refektarzem i kuchnią oraz południowy z tzw. domem gościnnym i apartamentami Wolskiego. Na wschód rozpościera się strefa świętego milczenia i samotności. W wielkim prostokątnym ogrodzie, podzielonym na maleńkie ogródki, stoją w kilku rzędach niewielkie domki – pustelnie, w których mieszkają milczący zakonnicy.
Powrót biskupa
Tam też przez pół roku mieszkał bp Piotr Libera. – Dni przeżyte w takim klimacie skupienia, modlitwy, pomogły odnaleźć to, co istotne w życiu człowieka wierzącego. Dawały okazję na wprowadzenie korekty w moim życiu osobistym i w pracy duszpasterskiej. Był to powrót do tej pierwszej miłości, o której pisze Apostoł Jan w księdze Apokalipsy (2,4) – wyjaśnia w rozmowie z KAI.
>>> Bp Libera w Gnieźnie: chcę Kościoła, który wznosi nie mury, ale mosty
Pierwszy raz po półrocznym pobycie w eremie kamedułów biskup płocki Piotr Libera zwróci się do wiernych diecezji podczas Orszaku Trzech Króli, który, podobnie jak w całej Polsce, przejdzie ulicami Płocka 6 stycznia 2020 r. Do końca stycznia Płocki Instytut Wydawniczy opublikuje książkę, w której biskup opowie o swym półrocznym pobycie w eremie kamedułów. Na krakowskie Bielany więc jeszcze wrócimy. Do tej ciszy, spokoju i miejsca, w którym można odrzucić wszystko, co przeszkadza w zbliżeniu do Boga.
Galeria (12 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |