fot. Unsplash/Israel Andrade

Wiara w korpo. Zwierzenia anonimowego korposzczura

Wiele razy już mówiono o tym, jak pogodzić wiarę z pracą w warunkach korporacyjnych. Często jednak nie wspomina się o trudniejszym aspekcie tego zjawiska – o ewangelizacji.  

Jak głosić Chrystusa w miejscu, w którym priorytety są zupełnie inne? I w którym niejednokrotnie wyznaje się inne wartości? Jak funkcjonować w świecie, który nie robi miejsca dla Boga? Głoszenie Chrystusa w korporacji nie jest łatwe – ale jest możliwe. 

>>> Jaka jest rola świeckich w Kościele? Opus Dei pokazuje inną drogę

Nie zawsze udaje się otwarcie rozmawiać o Bogu 

Adhortacja Evangelii nuntiandi Pawła VI wspomina tak: „Wszakże ewangelizacja nie będzie pełna bez brania pod uwagę wzajemnego odniesienia, jakie ustawicznie zachodzi między Ewangelią, a konkretnym, osobistym i społecznym życiem człowieka”. W wielu korporacjach rozmowy o wierze to temat tabu, to coś wstydliwego lub zbyt osobistego. Jeżeli temat już się pojawia, to zwykle w postaci niewybrednych żartów. Często zdarza się, że wiara jest wyśmiewana. Można spotkać się też z twierdzeniami o szkodliwości wiary. Czasem mówi się, że to coś nudnego, niepociągającego. Jak więc opowiadać o Bogu w wielkiej korporacji? Lub chociaż jak podjąć próbę opowiadania o Nim? Nie zawsze sprowadza się to do bezpośredniej konfrontacji z tematem, czasami warto spróbować więcej zdziałać czynami niż słowem. 

Słuchaj 

Pierwsze kroki, które mogą pomóc w zrozumieniu tego, jak niełatwo jest dziś ewangelizować, to wysłuchanie tego, co naprawdę myślą ludzie. Kwestie obrzędów, duchowości i praktyk religijnych coraz częściej są kojarzone z czymś z pogranicza fantazji, zabobonu i machinalnych, bezrefleksyjnych czynności. Dla wielu jest to też zwyczajnie nudna część życia. Nikt nie przedstawił im tego w innym świetle. Nie pokazał, czym jest spotkanie ze sferą poruszeń, myśli, kontemplacji. Usłyszenie takich słów pokazuje, z jak głęboko zakorzenionym problemem mamy do czynienia. 

fot. unsplash

Opowiadanie o wierze można rozpocząć od prostych słów i prostych czynności. Okazać serce, nie przez wielkie dzieła, chociaż i te są piękne, ale chociażby przez zainteresowanie się sprawami kolegi czy koleżanki z pracy. Niewinna rozmowa o codzienności może okazać się wstępem do rozmowy o bardziej intymnych przestrzeniach drugiego człowieka. To stworzy przestrzeń do podjęcia tematu wiary i otwarcia się na duchowość.  

Rozładuj zmywarkę 

Znów przychodzi z pomocą Evangelii nuntiandi Pawła VI: „Ewangelizacja zawiera więc […] głoszenie miłości braterskiej względem wszystkich ludzi — to znaczy zdatności do dawania i przebaczania, do wyrzeczenia i troszczenia się o braci — co wypływając z miłości Bożej, stanowi centrum Ewangelii”. Pracownicy wielu firm mają obowiązki inne niż te czysto zawodowe. Trzeba obsłużyć zmywarkę, podlać kwiaty, wyczyścić ekspres do kawy czy uporządkować kącik socjalny. Bezinteresowna pomoc w tej kwestii, wykonanie wspomnianych obowiązków poza wyznaczoną w grafiku kolejnością może wzbudzić w innych chęć wykorzystania tego faktu. Ale bywa też wręcz przeciwnie – to może zbudować solidarność. Każdy chce pomóc „żeby było szybciej”, żeby ten drugi nie robił tego sam. Rodzi się przestrzeń, w której wspólnie można porozmawiać na wiele tematów, zwykle niewygodnych. Budują się relacje, buduje się spotkanie. Bezinteresowna pomoc w wielu innych przestrzeniach, szczególnie przez tzw. drobne czynności, buduje wśród ludzi pytanie o to, skąd się to bierze. Można to przypisywać sobie, a można opowiadać o niecodziennych spotkaniach, które inspirują nas do wytrwałej pomocy w codzienności. Z drugiej strony, w kwestiach stricte zawodowych należy wciąż pamiętać o byciu sprawiedliwym. W takich miejscach bardzo często ktoś będzie chciał się pozbyć niewygodnej pracy z zakresu obowiązków i przenieść ją na inną osobę. Nie można pozwolić, by inni weszli nam na głowę.  Co innego wzajemna pomoc, co innego wykorzystywanie. 

unsplash/jason-goodman

Czerpać z Ignacego 

Od lat zupełnie inaczej jest traktowany aspekt wiary w kontekście duchowości niechrześcijańskich, zwłaszcza dalekowschodnich. Jest traktowany z lekkim przymrużeniem oka, ale jednocześnie z szacunkiem. Ludzie, którzy zetknęli się z takimi technikami czasem mówią, że doświadczyli ukojenia i uspokojenia. Może warto zwrócić uwagę na to, że w chrześcijaństwie mamy duchowości, które również są świetną odpowiedzią na otaczający, przenikający nas do głębi chaos. Warto chociażby wspomnieć „Ćwiczenia duchowe” św. Ignacego z Loyoli. W swoim „programie drogi do Boga” stawia akcent na niezwykle ważne działanie – agere cnotra. To przeciwstawianie się działaniom złego, który zmusza nas do smutku lub zbyt mocno rozbudza pozytywne emocje, prowadząc do zagubienia się i przez to do grzechu. Równie pomocne bywają medytacje chrześcijańskie, wciąż za mało doceniany skarb Kościoła – Modlitwa Jezusowa czy też rozbudowane medytacje ignacjańskie i kontemplacje. Takie działania niezwykle mocno wpływają na sferę emocjonalną, pozwalając na wyciszenie i dystans od wszelkich „emiterów” nieporządku współczesnego świata.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze