Wizyta Franciszka w Kolumbii pozwala myśleć z nadzieją o przyszłości
Wizyta Franciszka w Kolumbii pozwala myśleć z nadzieją o przyszłości kraju i Kościoła – uważa ks. Carlos Villabon z diecezji Villavicencio w Kolumbii. Kapłan, odpowiedzialny za media podczas zaplanowanej na wrzesień papieskiej wizyty w tym kraju, mówi w rozmowie z KAI m.in. o procesie pokojowym, problemach społecznych kraju, o kolumbijskim Kościele oraz religijności Kolumbijczyków. Papież Franciszek w dniach 6-11 września odwiedzi stolicę, Bogotę oraz Villavicencio, Medellín i Cartagenę.
Publikujemy tekst rozmowy.
Łukasz Wiśniewski (KAI): Pochodzi Ksiądz z mało znanego w Polsce miasta Villavicencio w środkowej Kolumbii. Dlaczego papież Franciszek przyjedzie właśnie odwiedzić między innymi to miasto w czasie swojej wrześniowej pielgrzymki?
Ks. Carlos Villabon: Faktycznie nasze miasto nie należy do największych w Kolumbii, ale szczególnie w ostatnim czasie bardzo się rozwija, dzięki bogactwom naturalnym: ropie naftowej oraz rolnictwu. W Ameryce Południowej rozwijają się przede wszystkim wielkie miasta, dzisiaj muszę jednak przyznać, że Villavicencio znajduje się na peryferiach. Dobrze wiemy, że papież często mówi o peryferiach świata. Z jednej strony znajduje się na Nizinie Orinoko, która ciągnie się aż do Wenezueli, z drugiej strony jest bardzo blisko do Niziny Amazonii. Villavicencio jest największym miastem w tej części Kolumbii. Papież Franciszek wybierając nasze miasto, najprawdopodobniej widzi miejsce, które rozwija się dość szybko, jest bogate kulturowo, z wielkimi zasobami naturalnymi i można je nazwać jako swego rodzaju bramę do Nowego Świata. Warto wspomnieć, że około 80 km od Villavicencio znajduje się miejscowość Puerto Lopez, która jest geograficznym środkiem Kolumbii. Jeszcze innymi słowy, nasze miasto znajduje się na granicy między Kolumbią zachodnią, która jest dość rozwinięta i bogata oraz częścią wschodnią bogatą w zasoby naturalne i kulturowe.
Jest Ksiądz bezpośrednio zaangażowany w przygotowania i obsługę wizyty Franciszka w Kolumbii.
– Metropolita archidiecezji Villavicencio, abp Oscar Urbino Ortega wyznaczył mi zadania bycia odpowiedzialnym za biuro prasowe diecezji podczas wizyty papieża w naszym mieście, jej dobrego przygotowania medialnego i jasnego przekazu jej przebiegu we współpracy z dziennikarzami. Oczywiście prace przygotowawcze trwają od miesięcy. Dzisiaj, na trzy miesiące przed wizytą, możemy powiedzieć, że jesteśmy gotowi na 90 proc., ale dobrze wiemy, że zgodnie ze znanym powiedzeniem diabeł tkwi w szczegółach, to znaczy w tych 10 proc.
Jakie są oczekiwania Kolumbijczyków w związku z wizytą papieża Franciszka?
– Po pierwsze: cieszymy się. Jesteśmy mieszkańcami małego miasta, ale mamy ogromną radość, że papież Franciszek przyjedzie właśnie do nas. To że chce zobaczyć nasze miasto już jest motywem dla wielkiej nadziei i wdzięczności. Ludzie często pytają: dlaczego my? To stwarza nam ogromną możliwość lepszego zrozumienia własnej tożsamości kulturalnej, religijnej oraz świadomości bycia w Kościele powszechnym. W tym kontekście wizyta Franciszka pozwala myśleć z nadzieją o przyszłości kraju i Kościoła. Kiedy rozmawiam z ludźmi najczęściej pada pytanie: co powinniśmy zrobić, aby godnie przyjąć papieża Franciszka? Dla mnie jest to znak dojrzałości, że oczekujemy owoców wizyty następcy św. Piotra, pragniemy zmieniać przede wszystkim siebie.
Czy napotykacie jakieś trudności w przygotowaniach do papieskiej wizyty?
– Mamy dokładnie takie same trudności jak w każdym innym państwie w związku z wizytą papieża. Myślę, że w Polsce jest podobnie: podziały polityczne, różnice zdań, różnego rodzaju ekstremizmy. Często wydaje nam się, że takie problemy występują tylko u nas, ale dobrze wiemy, że wszędzie na świecie trzeba przezwyciężyć jakieś problemy, które często rodzą się z dezinformacji. Oczywiście są tacy, którzy pytają dlaczego musimy wydać tyle pieniędzy na organizację wizyty papieża, a przecież można byłoby je przeznaczyć na inne cele. Takie pytania wynikają z braku rzetelnej informacji i to jest nasze pierwsze, wielkie wyzwanie, aby dobrze informować o celach wizyty papieża i przekazywać prawdę o jego misji w Kolumbii.
Wiemy, że papież Franciszek pochodzi z Argentyny, czyli nie tak daleko od Kolumbii. Jakie są jego związki z Kolumbią?
– Papież Franciszek, jeszcze jako kardynał Jorge Mario Bergoglio, wiele razy odwiedzał Kolumbię, ponieważ to u nas znajduje się siedziba Rada Biskupów Ameryki Łacińskiej CELAM. Ojciec Święty odwiedzał wiele razy Bogotę z racji pełnionego urzędu przewodniczącego Rady i zna dobrze różnego rodzaju słabości i problemy, z którymi boryka się nasz kraj. Ale także wie dużo o bogactwie kultury i wiary Kolumbijczyków.
Szerokim echem odbiła się wiadomość o wyniku referendum w sprawie procesu pokojowego w Kolumbii, podczas którego większość odpowiedziała: „nie”. Jak sytuacja polityczna wpływa na wizytę papieża Franciszka?
– Na początku chciałbym zaznaczyć, że to nie było referendum, tylko swego rodzaju plebiscyt, w którym społeczeństwo Kolumbii mogło się wypowiedzieć „tak” albo „nie” za procesem pokojowym. Faktycznie zwyciężyła opcja na „nie”, ale bardzo niewielką liczbą głosów. Ten wynik stał się niepokojącym znakiem braku dobrego przekazu na temat tego, co faktycznie uczyniono w sprawie pokoju. Bojownicy z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) i innych organizacji paramilitarnych zaczynali nierzadko od głoszenia pięknych ideałów politycznych, jednak z czasem wchodząc w biznes narkotykowy, zapominali o tych ideałach i stawali się po prostu zwykłymi terrorystami. Nasz kraj doświadczył prawie 60 lat wojny domowej. Proces pokojowy był konieczny. Poprzedni prezydent rozpoczął rozprawę z bojownikami i ich liczba znacznie się zmniejszyła. Wtedy rozpoczęły się negocjacje pokojowe gdyż była to jedyna droga do zakończenia wojny. Jednak zabrakło rzetelnej informacji dotyczącej rozmów pokojowych. Nie udało się dotrzeć z prawdziwym przekazem i dlatego zaczęły dominować różnego rodzaju spekulacje. Dzisiaj wiemy, że kampania na rzecz „nie” w czasie plebiscytu była oparta na wielu kłamstwach, niedopowiedzeniach i półprawdach. Z nadzieją patrzymy na wizytę papieża Franciszka i nie przypadkowo hasłem wizyty są słowa: „Zróbmy pierwszy krok”.
W takim razie czy możemy powiedzieć, że dzisiaj Kolumbia jest krajem stabilnym, w którym papież i wszyscy pielgrzymi będą mogli się czuć bezpiecznie?
– Moim zdaniem dzisiaj raczej żaden kraj nie jest w pełni bezpieczny, ale w Kolumbii na pewno możemy powiedzieć, że stan bezpieczeństwa bardzo się poprawił. Mamy w stolicy – Bogocie szpital wojskowy, który przez lata był pełen rannych żołnierzy, którzy walczyli z terrorystami. Dzisiaj nie ma tam już rannych żołnierzy. Dzięki procesowi pokojowemu sytuacja wyraźnie się poprawiła, pomimo że w plebiscycie zwyciężyło „nie”. Proces pokojowy toczy się dalej, w ostatnim czasie udało się zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom dojść do porozumienia i kolejne punkty traktatów są realizowane.
Poza kwestią pokoju z jakimi problemami społecznymi zmaga się Kolumbia dzisiaj?
– „Rakiem” społeczeństwa kolumbijskiego jest korupcja, praktycznie we wszystkich możliwych znaczeniach tego słowa. Na przykład nie realizowanie do końca projektów, na które są przeznaczone pieniądze publiczne, kradzież mienia wspólnego, zaniedbania w budowach nowych szkół i szpitali. Obywatele płacą wysokie podatki, które są nierzadko marnotrawione. Z drugiej strony my jak obywatele wyrażamy ciche przyzwolenie na takie procedury. Głosujemy na tych samych polityków, co też jest swego rodzaju korupcją. Narzekamy wszyscy, ale nic nie robimy, aby zmienić ten stan rzeczy. W sondażach największym zmartwieniem Kolumbijczyków nie jest proces pokojowy, nie są bojówki FARC czy narkobiznes, ale właśnie korupcja.
Od dekad Kolumbia jest znana jako światowe centrum produkcji kokainy i handlu narkotykami, w tym kontekście wspomnijmy choćby Pablo Escobara i kartele z Cali czy Medellín. Czy w tej kwestii udało się dokonać przełomu?
– Kwestia produkcji i handlu narkotykami jest bardzo złożona. Władze starają się przeciwdziałać tworzeniu nowych plantacji koki. Istnieją oczywiście programy społeczne, które nakłaniają do wprowadzania nowych typów upraw, jednak prawdziwym źródłem problemu jest konsumpcja, która napędza produkcję.
Papież Franciszek mówi o Europie jako „starzejącej się babci” a jakie jest dzisiaj oblicze Ameryki Południowej, jej Kościoła, szczególnie w Kolumbii?
– Jeśli Europa jest „babcią”, to my w Kolumbii jesteśmy „wnuczkami”. Żartuję oczywiście. Myślę, że Kościół w Kolumbii jest Kościołem młodym, który ciągle uczy się, ale jednocześnie jest już bardzo dojrzałą wspólnotą. Weźmy na przykład takie miasto, jak Medellín, ogromne, z wielkimi problemami, a zarazem z ogromnym zapałem misyjnym. Młodzi księża, którzy są tam wyświęceni, od początku są przygotowywani do tego, aby być misjonarzami. Mamy diecezje, w których odnotowuje się wielki boom powołaniowy, co jest znakiem dojrzałości naszego Kościoła i chęci odpowiedzi na duchowe i religijne potrzeby w wielu miejscach naszego kraju i nie tylko. Wizyta papieża Franciszka jest dla nas potwierdzeniem, że idziemy w dobrym kierunku.
Czym szczególnym charakteryzuje się Kościół w Kolumbii?
– Kościół w Kolumbii był zawsze promotorem rozwoju naszego kraju. Patrząc historycznie w każdej miejscowości zawsze był kościół będący zarazem centrum życia lokalnej społeczności. Przez lata w wielu miejscach nie było administracji rządowej, z tego powodu miejscowy proboszcz często był zarówno wójtem, burmistrzem, spowiednikiem, policjantem czy sędzią. Kościół stara się towarzyszyć osobom biednym, prowadzi wiele szkół i jest ważnym punktem odniesienia dla Kolumbijczyków. Mogę powiedzieć, że misyjność jest najlepszą charakterystyką naszej wspólnoty.
Jak wygląda religijność Kolumbijczyków? Czym różni się od tej europejskiej, którą Ksiądz trochę poznał?
– Kolumbijczycy są narodem bardzo radosnym. Na codzień lubimy wyrażać się poprzez muzykę i śpiew, szczególnie w czasie Mszy świętej i innych celebracji liturgicznych. Wierni bardzo lubią księży, którzy w prostych słowach tłumaczą Słowo Boże i nie odpychają swoją postawą oraz zbytnio nie moralizują. Można powiedzieć, że nasz Kościół jest kerygmatyczny. Radość i poczucie bycia kochanym konstytuują naszą wspólnotę. Ponadto bliskość między księżmi a świeckimi jest ważnym znakiem naszej religijności. Księża znają imiona swoich wiernych, odwiedzają się nawzajem, nie tylko zanosząc komunię św. chorym. Różnica, którą zauważyłem od pierwszych moich dni spędzonych we Włoszech jest taka, że w kościołach są przede wszystkim osoby starsze. Natomiast w kościołach w Kolumbii mamy wszystkich: dzieci, młodzież, całe rodziny oraz osoby starsze. W naszych parafiach mamy duże grupy dzieci, które przygotowują się do pierwszej komunii św. i bierzmowania. Oczywiście jako Kościół każdego dnia musimy podejmować wyzwanie, jak ich zatrzymać u siebie. Mnie zawsze napawa radością widok roześmianych dzieci w kościele.
Jako marianin nie mogę nie zadać Księdzu pytania o kult Matki Bożej. Jak on wygląda w Kolumbii?
– Odpowiem słowami mojej mamy, która zawsze powtarza: „Niech Ci błogosławi Bóg i Maryja ma cię w swojej opiece”. Patronką naszej ojczyzny jest Matka Boża z Chiquinquirá, naszego narodowego sanktuarium a patronką naszej diecezji jest Najświętsza Maryja Panna z Góry Karmel. Tereny naszej diecezji zostały ewangelizowane na początku XX wieku przez ojców misjonarzy montfortianów, założonych przez św. Ludwika Marię Grignion de Montforta, który zawsze powtarzał zdanie: „Przez Maryję do Jezusa”. W naszych parafiach są bardzo rozpowszechnione modlitwa różańcowa, święta maryjne, procesje z figurami Matki Bożej, a także różnego rodzaju ruchy i stowarzyszenia Maryjne.
Ks. Carlos Villabon (ur. 1987 r.) – był proboszczem, studiował na Wydziale Komunikacji Społeczno-Instytucjonalnej w Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie. Obecnie pracuje w Biurze Prasowym Archidiecezji Villavicencio w Kolumbii.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |