
fot. Archiwum Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich
Wolontariat, który leczy samotność. „Zawsze czekam na ten dzień” – mówią seniorzy [ROZMOWA]
Dla jednych to tylko dwie godziny w tygodniu. Dla innych – cały świat. Wolontariusze z 14 miast w Polsce odwiedzają osoby starsze, które nie mają już nikogo. Bo najważniejsze, co można dać drugiej osobie to obecność – mówi w rozmowie z Karoliną Binek Paulina Łatacz ze Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich.
Karolina Binek (misyjne.pl): Wolontariusze stowarzyszenia często spotykają się z seniorami? W jaki sposób budują z nimi relacje?
Paulina Łatacz (Stowarzyszenie Mali Bracia Ubogich): Obecnie działamy w czternastu miastach w całej Polsce. Naszą główną formą aktywności jest tzw. wolontariat towarzyszący. Polega on na tym, że wolontariusz odwiedza raz w tygodniu samotną osobę starszą. Przychodzi do niej przynajmniej na dwie godziny. To nie są wizyty „zadaniowe” – to po prostu czas wspólnie spędzony na rozmowie, herbacie, grze w karty, planszówki, czy nawet wspólnym oglądaniu telewizji. Celem jest budowanie relacji, bycie obecnym, zapewnienie seniorowi życzliwej obecności, której tak często im brakuje.
Oprócz tego angażujemy się w różne lokalne działania na rzecz seniorów. Nasze koordynatorki działają w zespołach doradczych przy wojewodach mazowieckim i wielkopolskim, współtworząc polityki senioralne. Organizujemy też grupowe spotkania dla seniorów, a w okresie letnim prowadzimy akcję „Wakacje jednego dnia”. To jednodniowe wycieczki, organizowane z myślą o starszych osobach z ograniczoną mobilnością – poruszających się na wózkach czy z pomocą balkoników, czy też takich, które nie są w stanie samodzielnie wybrać się w podróż, nawet krótką, za miasto. Dzięki wsparciu darczyńców zapewniamy transport dostosowany do potrzeb seniorów (także specjalistyczny),posiłek czy bilety wstępu do atrakcji, by także te osoby mogły choć na chwilę zmienić otoczenie i przeżyć coś wyjątkowego.
>>> Miał być rośliną. Dziś ewangelizuje i mówi, że niepełnosprawność to łaska [ROZMOWA]
Dlaczego ta pomoc jest tak ważna właśnie w dużych miastach? Bo domyślam się, że to nie przypadek, że właśnie na nich skupiliście swoją działalność.
– Seniorzy w dużych ośrodkach miejskich często mieszkają sami. Nawet jeśli mają dzieci w tym samym mieście, to często dzielą ich znaczne odległości. Młodzi mają inne tempo życia, własne obowiązki, rodziny. Czasami zwyczajnie brakuje im czasu. W mniejszych miejscowościach czy wsiach częściej spotykamy domy wielopokoleniowe, gdzie starsi żyją z dziećmi czy wnukami. W miastach rodziny są rozproszone, a starsze osoby zostają same.
Do tego dochodzi naturalne starzenie się społeczeństwa. W naszych badaniach zauważyliśmy, że najwięcej samotnych seniorów to osoby powyżej 80. roku życia, często po stracie współmałżonka, rodzeństwa czy przyjaciół. Ich samotność pogłębiają też ograniczenia zdrowotne takie jak zaburzenia słuchu, wzroku, problemy z poruszaniem się. To wszystko potęguje ich lęk przed wychodzeniem z domu i prowadzi do zamykania się w czterech ścianach. Nasza obecność fizyczna i regularna – może przerwać to błędne koło.

Czyli nie skupiacie się tylko na pomocy fizycznej, lecz także na pomocy psychicznej, na samej obecności.
– Dokładnie. Poza działaniami „w terenie” prowadzimy też Ogólnopolski Telefon Zaufania dla Seniorów (22 635 09 54). To infolinia, czynna od poniedziałku do piątku w godzinach 17:00–20:00. Dzwonią na nią głównie osoby bardzo samotne, które chcą po prostu porozmawiać. Czasem o codziennych sprawach, czasem o problemach zdrowotnych czy emocjonalnych. Są też dyżury tematyczne, np. środy poświęcone są osobom z chorobą Alzheimera, zarówno pacjentom, jak i ich opiekunom.
Ważne jest to, że po drugiej stronie słuchawki zawsze czeka specjalista, czyli psycholog lub psychoterapeuta. To daje seniorom poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia.
Słuchają Pani, nasuwa mi się wniosek, że wolontariusze trochę zastępują seniorom wnuków, którzy często są na drugim końcu miasta lub nawet w zupełnie innej miejscowości.
– Czasami tak, choć nie tylko wnuków. Najczęściej tworzą się relacje koleżeńskie. Mamy wolontariuszy w różnym wieku, także starszych, czasem nawet w podobnym wieku, w jakim są osoby, które odwiedzają. Zdarza się, że 82-letnia wolontariuszka odwiedza 83-letnią sąsiadkę – bo sama ma lepsze zdrowie i więcej energii. To wzajemne wsparcie, ale bardzo dużo od siebie czerpią i są szczęśliwe.
Z kolei młodsze osoby często zgłaszają się do nas, bo tęsknią za relacją z babcią czy dziadkiem, których już nie mają. Ten wolontariat daje im szansę na budowanie takiej wyjątkowej więzi z osobą starszą. Więzi, której nie da się porównać z żadną inną. A seniorzy traktują tych wolontariuszy jak przyjaciół i opowiadają o swojej historii, o codzienności, dzielą się swoimi problemami, mimo że czasem dzieli ich kilkadziesiąt lat.

Są jakieś szczególne cechy, które powinien mieć kandydat na wolontariusza? Bo zastanawiam się, czy każdy sprawdziłby się w tej roli.
– Najważniejsza jest chęć zaangażowania i świadomość, że to relacja długoterminowa. Nie jest to jednorazowa pomoc, ale budowanie więzi, która wymaga regularności i dojrzałości. Taka relacja ma sens tylko wtedy, gdy jest oparta na zaufaniu i obecności. Wolontariusz powinien być osobą odpowiedzialną, empatyczną, gotową na słuchanie i na to, by po prostu być często, a nie tylko na chwilę.
Co w sytuacji, gdy senior umiera? To musi być trudne dla wolontariusza.
– Tak, to zawsze trudny moment, ale niestety to naturalna kolej rzeczy. Co istotne – nie zostawiamy wolontariuszy samych z tą stratą. Wspierają ich nasze koordynatorki, a także psychologowie. Każdy reaguje inaczej. Niektórzy po odejściu seniora decydują się zakończyć swoją przygodę z wolontariatem, bo to dla nich zbyt bolesne i nie wyobrażają sobie budować relacji z inną osobą. Ale są też tacy, którzy chcą kontynuować wolontariat i zbudować kolejną znajomość z osobą starszą. To bardzo indywidualna sprawa i zawsze szanujemy decyzję, jaką podejmie wolontariusz.

Na waszej stronie znalazłam informacje o Programie Obecność i różnych akcjach świątecznych. To akcje, które dzieją się co roku?
– Program Obecność to serce naszej działalności. To właśnie w jego ramach działa wolontariat towarzyszący. Nazwa nie jest przypadkowa, gdyż chodzi o dawanie obecności, tej życzliwej, prawdziwej.
Oprócz cotygodniowych spotkań organizujemy też specjalne wydarzenia, takie jak wspomniane już „Wakacje jednego dnia”, ale również duże spotkania świąteczne: wigilijne i wielkanocne. Te wydarzenia są bardzo wyczekiwane przez seniorów. Czasem przygotowują się do nich tygodniami: planują, co założą, kogo spotkają, o czym będą rozmawiać, jakie potrawy pojawią się na stole. To ogromna motywacja do wyjścia z domu, zadbania o siebie, przypomnienia sobie, że warto na coś czekać.
Dzięki tym inicjatywom próbujemy też dotrzeć do tych seniorów, którzy wciąż się wahają, którzy uważają, że to „nie dla nich”. Chcemy ich przekonać, że warto się zgłosić do nas, bo samotność to nie jest coś, z czym trzeba żyć. Można swoje życie odmienić i otwierając się na naszych wolontariuszy sprawić, że będzie ono wyglądało inaczej, lepiej.

Dużo mówimy o tym, co seniorzy zyskują dzięki wolontariuszom. A co wolontariuszom „dają” seniorzy? Czego mogą się nauczyć dzięki spotkaniom z nimi?
– Bardzo wiele. Zyskują przede wszystkim poczucie sprawczości, świadomość, że swoją obecnością naprawdę zmieniają czyjeś życie. Że dla tej jednej osoby są ważni. Uczą się cierpliwości, empatii, uważnego słuchania, otwartości. Te relacje są naprawdę głębokie i wyjątkowe.
Wolontariat w naszym Stowarzyszeniu to nie jest tylko „pomaganie”. To wymiana. To więź. To coś, co zostaje w człowieku na długo – może nawet na zawsze.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |