Fot. pexels

Z Włoch przez Polskę do Ukrainy wciąż dostarczana jest pomoc

„Ludzie są przede wszystkim zmęczeni sytuacją, do czego mają jak najbardziej prawo, bo od roku trwa owa wojna (…). Cały kraj, wszyscy cierpią (…), ale nie tracą nadziei, że to się skończy” – tak mówi pracujący na co dzień w Polsce włoski zakonnik o sytuacji w Ukrainie. O. Luca Bovio IMC pięć razy od rozpoczęcia rosyjskiej napaści jeździł z pomocą do naszych wschodnich sąsiadów. Ostatni raz było to w poprzednim miesiącu. Towarzyszy mu zawsze znający miejscowe realia ks. Leszek Kryża SChr.

Należący do Zgromadzenia Misjonarzy Matki Bożej Pocieszenia włoski kapłan opisuje w wywiadzie dla Radia Watykańskiego, skąd w praktyce pochodzi wsparcie, jakie przewoził do tej pory do Ukrainy, oraz jakie potrzeby w związku z trwającą wojną się zauważa.

„Ta pomoc pochodzi od ofiarodawców prywatnych, parafii, stowarzyszeń z Włoch – jestem Włochem, [więc] mam dużo kontaktów i ludzie od samego początku wojny do nas w Polsce (…) dzwonili, mówiąc: «My zbieramy wsparcie, ale prosimy, żeby właściwie ukierunkować, gdzie mają trafić te rzeczy». [Chodzi tu o] pomoc humanitarną: jedzenie, leki, kiedy trwała zima, dużo ubrań zimowych; takie rzeczy podstawowe, bo są one najbardziej przydatne w tym momencie w obecnej sytuacji. Wszystko tam jest potrzebne, szczerze mówiąc” – wskazuje o. Bovio.

>>> Ukraina: Chersoń wciąż potrzebuje pomocy humanitarnej

Jego zdaniem mieliśmy dwie fazy w ramach wojny. „Najpierw, kiedy ta przeogromna fala z Ukrainy: matki, dzieci, znalazła się w Polsce. Byłem pod wrażeniem – i nie tylko ja, cały świat pozostaje pod wrażeniem, patrząc na hojność Polaków w stosunku do owych osób (…). Teraz znajdujemy się na pewno w innej fazie, jak widzimy, potrzeby są bardziej na terytorium Ukrainy, tam, gdzie trwa wojna. I obecnie myślę, że jak najbardziej powinniśmy pozostać skoncentrowani na osiągnięciu celu. A cel to pokój, koniec owej wojny. Można go osiągnąć na różne sposoby, chociaż nie jest łatwo, bo to bardzo skomplikowany temat (…). Każdy musi coś dobrego zrobić, ale począwszy od siebie samego, nie wymagając od innych. Jaka moja rola w stosunku do tej wojny i co ja mogę zrobić, żeby osiągnąć ów cel? I miejmy nadzieję, że wszystko [jak] najszybciej się skończy” – dodaje zakonnik.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze