Żądania niemieckiej „drogi synodalnej” sprzeczne z wiarą katolicką?
Podjęta przez Kościół katolicki w Niemczech „droga synodalna” znalazła się na błędnym kursie, „gubi się w nicości” zakorzenionej w herezji modernizmu i jest skazana na porażkę – stwierdził kard. Walter Brandmüller.
Emerytowany przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych 3 marca opublikował na portalu kath.net komentarz zatytułowany „Quo vadis, Germania” („Dokąd idziecie Niemcy?”). Podkreśla w nim, że postulaty drogi synodalnej są wyraźnie sprzeczne z autentyczną wiarą katolicką, hierarchiczno-sakramentalną strukturą Kościoła i jego obowiązującym nauczaniem moralnym.
Projekt tekstów
Kard. Brandmüller ustosunkował się do projektu tekstów zatwierdzonych na spotkaniu plenarnym Drogi Synodalnej we Frankfurcie na początku lutego. Jego uczestnicy, wśród których znalazła się większość biskupów niemieckich, przegłosowali znaczną większością głosów poparcie dla błogosławienia związków osób tej samej płci; zmian w Katechizmie dotyczących homoseksualizmu i święceń kapłańskich kobiet; celibatu kapłańskiego, który ma być opcjonalny w Kościele łacińskim; oraz zaangażowania świeckich w wybór nowych biskupów.
>>> Kard. Kasper: czy droga synodalna jest w pełni katolicka?
„Fakt, że niemało z głosów na «tak» pochodziło od biskupów, wskazuje na powagę sytuacji – zauważył kard. Brandmüller. „Trzeba postawić biskupom pytanie, czy zdawali sobie sprawę, że «otwarcie zaprzeczają prawdom wiary, które wielokrotnie przysięgali wiernie zachowywać i głosić. Wspólnota wiernych ma do tego prawo!»” – stwierdza niemiecki purpurat kurialny.
Były przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych zauważył, że z jednej strony nie jest zaskoczeniem, iż wśród omawianych „reform” znalazły się takie, jak zniesienie celibatu kapłańskiego i dopuszczenie do Komunii Świętej rozwodników, którzy ponownie zawarli związek małżeński, co już postulowano w latach 70., a co nigdy nie zostało zaaprobowane przez Stolicę Apostolską. Nowością jest natomiast postulat aby praktykowany homoseksualizm był uznawany za moralnie dopuszczalny, i że nie ma istotnej różnicy między biskupami, księżmi, diakonami, a osobami, które przyjęły sakramenty chrztu i bierzmowania, co, jak zauważył, całkowicie odpowiada nauczaniu Marcina Lutra. Kard. Brandmüller wskazał, że postulat ten jest sprzeczny z nauczaniem Soboru Watykańskiego II, który stwierdza, że „kapłaństwo hierarchiczne osób konsekrowanych” różni się od „powszechnego kapłaństwa ochrzczonych nie tylko stopniem, ale i istotą” (Lumen gentium, 10). W ten sposób „zgromadzenie frankfurckie anuluje 2000 lat praktyki i sobór powszechny!” – podkreśla sędziwy purpurat.
Kard. Brandmüller mówiąc o postulacie święcenie kobiet przypomniał, że przez 2000 lat nigdy nie uważano tego za możliwe, ponieważ, jak stwierdził Jan Paweł II w swoim nieomylnym orzeczeniu, Kościół nie ma władzy do wyświęcania kobiet.
>>> Tromsø: biskupi Skandynawii zaniepokojeni niemiecką drogą synodalną
Były przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych przypomniał, że na przełomie XIX i XX wieku pojawiła się, pod wpływem myśli Hegla herezja modernizmu. Jej przedstawiciele utrzymywali, że dogmaty Kościoła mają charakter historyczny i ewoluowały w przeszłości łącznie z samym Kościołem. Dlatego też moderniści dopuszczali zmianę doktryny Kościoła posuniętą nawet do zmiany dogmatów. Doktryna miała odpowiadać swojej epoce. Ponadto konsekwencją przyjęcia modernistycznego punktu widzenia, była możliwość pozostawania w Kościele, mimo zaprzeczania dogmatom ogłoszonym w dawnych wiekach: były one prawdziwe w momencie ogłoszenia, natomiast w danej chwili prawdziwe mogą być poglądy całkiem odmienne. Św. Pius X potępił modernizm w encyklice „Pascendi Dominici Gregis” i w dekrecie „Lamentabili Sane” w 1907 r.
Kard. Brandmüller ubolewa, że poglądy zawarte w postulatach niemieckiej drogi synodalnej nie zostały gruntownie i całościowo zbadane przez współczesnych teologów. Przypomniał, że nurty nawiązujcie do modernizmu ujawniły się w teologii w latach 60. XX wieku, a zwłaszcza po „maju 1968” roku.
Organizacja pozarządowa?
Doprowadziło to, jego zdaniem, do tego, że Kościół niemiecki stał się organizacją pozarządową o celach humanitarnych i kulturalnych, „dostojnym artefaktem, ograniczonym do tego, co tu i teraz, krążącym wokół siebie, zbędnym”. Przypominał, że człowiek ma jednak głębokie potrzeby duchowe i pragnie on poprzez wiarę wejść w dialog ze swoim Stwórcą i spotkać się z Nim”. Kard. Brandmüller zastanawiał się, czy kręgi promujące drogę synodalną są tego świadome i czy zdają sobie sprawę, że są „na złej drodze, która gubi się w nicości”. Formułowane przez nie postulaty określił jako „ateizmem w chrześcijaństwie”.
Niemiecki purpurat kurialny podkreślił, że wiara chrześcijańska „nie jest wynikiem ludzkiego samodoświadczenia czy refleksji egzystencjalnej”, lecz „objawieniem Stwórcy Jego stworzeniu, człowiekowi”, dokonanym przez „wcielonego Syna Boga Żywego”. To objawienie nie jest oparte na ideach, mitach itp., ale na sprawdzalnych faktach historycznych. Niestety nie mówią o tym teksty zgromadzenia synodalnego we Frankfurcie i nie było tam „żadnej wzmianki o śmierci, sądzie i życiu wiecznym”. „Co tam się rozumie przez religię, chrześcijaństwo, Kościół katolicki?” – zapytał kardynał. „W istocie jest to ateizm w chrześcijaństwie” – stwierdził: „Czy zatem 'Kościół’ nie jest po prostu społeczno-kulturową zbędną organizacją pozarządową, jedną z wielu innych?” – pisze kard. Walter Brandmüller, nawołując niemiecki Kościół, by powrócił do „Pana, Boga swego”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |