fot. PAP/Darek Delmanowicz

Zakonnicy prekursorzy i innowatorzy. Zawdzięczamy im więcej niż myślisz

Wkład zakonów w cywilizację to nie tylko benedyktyni przepisujący antyczne księgi czy cystersi opracowujący skuteczniejsze metody rolnictwa. Niektóre przykłady wkładu zakonników w naszą rzeczywistość mogą zaskoczyć.

Opowiem o trzech konkretnych osobach, które mocno zapisały się w nauce i kulturze poszczególnych państw i świata. To wybór skromny wobec ogromnej mnogości osobistości, jakie moglibyśmy tutaj zaprezentować. Często są to reprezentanci znacznie szerszego nurtu intelektualnego czy pojedyncze przykłady pośród wielu innych z ich własnych zgromadzeń.

>>> Tort w kształcie Biblii i zakonnice od planszówek. Rzecz o zakonach z Ameryki Łacińskiej

Roger Bacon – pisał o samolotach już w średniowieczu

Roger Bacon był angielskim franciszkaninem żyjącym w XIII w. Jeszcze przed wstąpieniem do zakonu studiował w Oxfordzie i Paryżu oraz zaczął zajmować się swoimi nietypowymi badaniami. Często uważa się go za prekursora eksperymentalnej i nowoczesnej metody naukowej. Jest w tym czasem nieco przesady, bo sam eksperymentował niewiele. Natomiast prawdą jest, że uznawał eksperyment za lepsze źródło o świecie niż dedukcja rozumowa. Odrzucał też zaufanie wobec samych tylko doświadczeń empirycznych. Twierdził bowiem, że zmysłom nie wolno ufać. Mogą one zostać oszukane przez wiele różnych czynników. Niewątpliwie więc na kilka stuleci przed docenieniem współczesnej nauki tworzył teoretyczne zaczątki jej metod.

Najbardziej w pismach Bacona uderzają swoiste „proroctwa” na temat wynalazków, które powstaną wiele wieków później. Pisał o latających maszynach czy wozach, które szybko poruszały się dzięki swoim mechanizmom, a nie zwierzętom pociągowym. Poza tym opisał wiele innych ważnych dla technologii spraw – takich jak okulary, załamanie światła i aberrację sferyczną.

Mówi się, że przez swoje poglądy i badania miał wiele problemów. Miano oskarżać go o czarną magię. Zabraniano mu prowadzenia badań, księgi cenzurowano, a współbracia franciszkanie zamknęli go nawet w więzieniu na jakiś czas. Jest w tym tylko część prawdy. Bacon bowiem poza sprawami naukowymi fascynował się też trącącymi herezją nurtami teologicznymi. Pociągały go choćby teorie Joachima de Fiore, który przewidywał rychły koniec świata. Poza tym Roger Bacon znany był z awanturniczego charakteru. Wyrażał się też czasem o innych w sposób pogardliwy. To wszystko narobiło mu wielu nieprzyjaciół, konfliktów i kłopotów. Przez jakiś czas dzięki poparciu papieża Klemensa IV prowadził swoje badania bardziej intensywnie, lecz po jego śmierci znów dosięgły go konsekwencje jego trudnego charakteru.

Warto dodać, że jego zainteresowania i badania nie odbywały się w próżni. W tym czasie intelektualnego rozkwitu i renesansu średniowiecznego racjonalizmu wielu uczonych intensywnie zajmowało się podobnymi badaniami, choć może bez tak spektakularnych i „proroczych” wniosków, do jakich dochodził Bacon. Nie bez powodu Jacques le Goff, wybitny francuski historyk mediewista, w swoich późniejszych książkach określał wiek XIII „wiekiem światła”.

Fot. cathopic

Mary Kenneth Keller – zakonnica od komputerów

W 1964 r. w Dartmouth College powstał język programowania BASIC. Miał on być łatwiejszy od istniejących wówczas języków Fortran czy Cobol, a przez to przystępny także dla osób mniej obeznanych z techniką czy skomplikowanymi zagadnieniami matematycznymi, na których operują komputery. BASIC był potem rozwijany w ramach pierwszego projektu i produktu firmy Microsoft założonej przez Billa Gatesa i Paula Allena. Najciekawsze jest to, że pośród naukowców opracowujących BASIC znalazła się amerykańska zakonnica, zafascynowana komputerami oraz ich możliwościami. To siostra Mary Kenneth Keller – pierwsza kobieta w Stanach Zjednoczonych, która otrzymała tytuł doktora w dziedzinie informatyki. Jej praca doktorska obroniona w 1965 r. na Uniwersytecie Wisconsin-Madison dotyczyła konstrukcji algorytmów wykonujących analityczne różniczkowanie na wyrażeniach algebraicznych w języku Fortran. Już chyba wiecie dlaczego należało stworzyć bardziej przystępny język programowania! Tytuł pracy brzmiał: „Wnioskowanie indukcyjne na wzorcach kreowanych przez komputer”.

Siostra Keller była przekonana, że komputery umożliwią rozszerzenie informacji i wiedzy na niespotykaną dotąd skalę oraz będą ogromną pomocą w edukacji. Nie pomyliła się. Mawiała, że informacja jest bezużyteczna, jeśli nie jest dostępna.

Pochodziła z Ohio w USA. W wieku 19 lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Najświętszej Maryi Panny, założonego przez Marię Franciszkę Clarke. Fundatorka zgromadzenia założyła również małą szkołę dla kobiet w Dubuque w stanie Iowa w 1843 r. Z czasem przekształciła się ona w przyznający tytuły naukowe college, a później także w uniwersytet (Clarke University). W czasach siostry Keller był to wciąż Clarke College. Założyła na nim wydział informatyki, którym kierowała przez wiele lat. Chociaż chwytliwe nagłówki o tym, że to ona stworzyła język BASIC są przesadzone, to przecież wniosła swój wkład w jego opracowanie. Jej prace naukowe stanowiły ważny wkład rozwój informatyki, a założony przez nią wydział w jej upowszechnianie.

Aleksander de Rhodes – rewolucja w języku wietnamskim

Na początku wypada napisać, że jezuici na Dalekim Wschodzie stali się prekursorami wielu dziedzin, nie tylko nauki, które dzisiaj są praktykowane. W kwestiach religii i misji katolickich starali się stosować to, co dziś nazywamy inkulturacją. Czasem aż do przesady, co wywoływało liczne konflikty między misjonarzami. Liczne już to listy poparcia, już to skargi płynęły do Rzymu w sprawie na przykład tzw. rytów chińskich. W dużym skrócie – były to próby włączania do katolicyzmu pewnych zwyczajów i obrzędów chińskich oraz akceptowanie konfucjańskich rytuałów uznawanych za kult ściśle cywilny i kulturowy, nie religijny. Papieże i rzymskie kongregacje nie wiedzieli, co z tym faktem zrobić. Dlatego raz to zabraniano, raz częściowo zezwalano na tę jezuicką metodę akomodacyjną, dzisiaj byśmy powiedzieli – inkulturacji.

Bez wątpienia jezuici byli też pierwszymi sinologami w pełnym znaczeniu tego słowa. Wśród nich oczywiście wielki prekursor Matteo Ricci, którego pisma w późniejszym czasie nawet cesarze nieprzyjaźni chrześcijaństwu uznawali za klasykę literatury chińskiej (!). Swoje badania, fascynacje tymi odmiennymi cywilizacjami i językami miały czasem bowiem dalekosiężny oddźwięk. Pominiemy tutaj już przyrodnicze badania, podczas których po raz pierwszy opisano wiele roślin (choćby Polak Michał Boym opisał wiele „dziwów” natury). Niezwykle ciekawe jest to, że alfabet wietnamski, którym współcześnie posługują się Wietnamczycy stworzył właśnie… jezuita.

>>> Młodzi księża i zakonnicy, którzy chcą uczyć się wiary od świeckich. O „duchowych rodzicach”

Alexandre de Rhodes działał jako misjonarz w Azji w XVII w. Pod względem zdolności językowych był wybitny. Opanował biegle nie tylko wietnamski, lecz także chiński, japoński czy hindi. Z wielką skutecznością pracował w królestwie Đàng Ngoài ze stolicą w Hanoi (północny Wietnam). Podobnie jak w Chinach, tak i tutaj jezuici potrafili zaciekawić europejskimi wynalazkami. Jednak przychylność cesarza nie trwała długo. Wkrótce pojawiły się prześladowania chrześcijan, a samego de Rhodesa skazano na śmierć. Szczęśliwie dla zakonnika udało mu się uniknąć śmierci przez zamienienie kary na wygnanie.

Pracując w Wietnamie stworzył alfabet wietnamski, który zastąpił wcześniejsze znaki chińskie służące do zapisu języka wietnamskiego. Alfabet wietnamski składa się on z 29 liter. Tzw. quc ngjest używany do dzisiaj z drobnymi zmianami.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze