Fot. pixabay.com

4 lata ekologicznej encykliki „Laudato si'”

Ekonomista i jezuita ks. Gaël Giraud postrzega sektor bankowy jako główny hamulec zmian w ekologii. W wywiadzie dla portalu Vatican News w czwartą rocznicę ogłoszenia encykliki papieża Franciszka „Laudato si’” (Pochwalony bądź) podkreśla: „Nasze pokolenie mówi, ale nie działa”.

Ks. Giraud jest odpowiedzialny za dział ekonomiczny Francuskiej Agencji Rozwoju (Agence Française de Développement) i szefem działu badań w największego i najbardziej prestiżowego instytutu naukowego Francji Krajowego Centrum Badań Naukowych (CNRS). Zanim wstąpił do zakonu jezuitów przez lata pracował w świecie finansów na wysokich stanowiskach. Obecnie bada związki między gospodarką a zmianami ekologicznymi. Dewizą jego pracy jest: „Państwa muszą wprowadzić zmiany ekologiczne, zanim będzie za późno”.

– Międzynarodowa reakcja na «Laudato si’» była ambiwalentna – podkreśla ks. Giraud z okazji czwartej rocznicy ogłoszenia dokumentu papieża, który poświęcony jest ochronie „wspólnego domu”.

– Z jednej strony, przyjęcie wydawało się bardzo entuzjastyczne. Do tej pory «Laudato si’» jest jedynym dokumentem o charakterze duchowym i politycznym na świecie, który otwiera eschatologiczny horyzont dla ekologicznej drogi i sojuszu ze stworzeniem, dając jednocześnie dokładną analizę naukową z realistycznymi zaleceniami. Nie znam żadnego porównywalnego dokumentu powstałego w państwach świeckich. Początkowo jego przyjęcie było bardzo pozytywne. Niestety, państwa Europy nic nie zrobiły. Na przykład we Francji w latach 2010–2017 emisja CO2 wzrosła o 3,2 procent. Innymi słowy, ludzie dużo mówią o ochronie środowiska, ale niewiele robią, jeśli w ogóle – powiedział francuski naukowiec.

Wskazał, że jednocześnie jesteśmy świadkami wzrostu liczby „zielonych partii”, w które głównie są zaangażowani młodzi ludzie. – Moim zdaniem młodzi ludzie coraz częściej walczą o środowisko, więc można liczyć, że następne pokolenie zrealizuje to, o czym papież mówi w swojej encyklice. Moje pokolenie i pokolenie mnie poprzedzające mówi, ale nie działa – zaznaczył ks. Giraud.

Fot. pixabay.com


Nie „owijając w bawełnę” ekspert wskazuje na największy opór wobec ekologii ze strony sektora bankowego. – Bankowcy są nie są za bardzo zaniepokojeni zmianami ekologicznymi, ponieważ nad ich bilansami nadal ciąży osłabienie kryzysem finansowym z 2008 roku. Priorytetem dla nich jest nadal ratowanie banków, a sytuacja jest już bardzo poważna, nawet bez problemu klimatycznego. Wielu z nich uważa, że życie byłoby dla nich jeszcze trudniejsze, jeśli musieliby znaleźć odpowiedzi na kryzys klimatyczny – zauważył jezuita.

Zdaniem ks. Giraud prawdą jest, że osoby odpowiedzialne w sektorze bankowym doskonale zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Zwrócił jednak uwagę, że podczas jego osobistych rozmów z ludźmi tego środowiska zauważył, że nie widać u nich woli poważnego zaangażowania w rzeczywistą zmianę w podejściu do ekologii. – Wyznali mi: «nic nie będziemy robić, ponieważ od 40 lat walczymy o władzę na rynkach finansowych, a teraz nie oddamy tego wszystkiego z powodu zmian klimatycznych» – powiedział francuski jezuita.

Zapytany, w jaki sposób chcą oni zagwarantować przyszłość swoim dzieciom, ks. Giraud powiedział, że chcą przenieść się do Szwecji, ponieważ jest to kraj, w którym najlepiej żyć ze zmianami klimatycznymi. Wyznał, że cierpi z powodu cynizmu, z jakim wielu bankowców reaguje na kryzys ekologiczny. Tylko nieliczni najwyżsi menedżerowie jasno zdają sobie sprawę z ryzyka, w tym szef Banku Anglii w Londynie, Marc Carney. Po publikacji encykliki „Laudato si’” przyznał on, że największe ryzyko dla stabilności finansowej tkwi właśnie w zmianach klimatu. – Ale także tutaj polityka powinna wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności – zaznaczył.

Przypomniał, że w 2015 r. wszyscy europejscy politycy pozytywnie przyjęli „Laudato si’”. – Powiedzieli, że czytali encyklikę, że jest fantastyczna i że musi ona zostać wdrożona w życie. Ale potem nic nie zrobili, może z braku czasu, żeby o tym pomyśleć. Większość europejskich polityków ma dziś niewiarygodny rytm pracy: mają pięć minut tygodniowo na myślenie na temat, o którym nic nie wiedzą. Kiedy byli studentami, zmiany klimatyczne nie były jednym z głównych przedmiotów ich studiów. Innymi słowy, obecni politycy europejscy nie mają czasu na myślenie i nie traktują poważnie zmian klimatycznych – powiedział ekspert, który doradza różnym rządom w ich pracy.

Fot. pixabay.com


Zwrócił uwagę, że pesymizm panuje również wśród sprawujących państwową pieczę, jeśli chodzi o asertywność państwa. – Chodzi o idealistyczną przesadę w traktowaniu sektora prywatnego, który nie był w żaden sposób konsekwentnie zainteresowany uszczupleniem własnych zysków poprzez zrównoważone inwestycje, choć wielu twierdziło coś przeciwnego. W rzeczywistości nie jest możliwe dla sektora prywatnego, aby podjął niezbędne inwestycje prowadzące do ekologicznej zmiany. Sektor prywatny ma znacznie wyższe zadłużenie niż państwa i dlatego nie jest w stanie zapłacić za rzeczywistą ekologiczną zmianę, która kosztuje miliardy – powiedział ks. Giraud.

Jego zdaniem państwa muszą walczyć o taki przewrót. – To trudne zadanie, biorąc pod uwagę, że nawet istniejące projekty infrastrukturalne nie dokonują niezbędnych inwestycji – zaznaczył ks. Giraud wskazując na skandal, jakim był upadek mostu autostradowego w Genui w ubiegłym roku.

– Politycy muszą odkryć na nowo swoje obowiązki i potrzebę strategii, która będzie miała na względzie wspólne dobro i 30-letni horyzont, aby inwestować w zmiany ekologiczne i «zieloną industrializację» Europy. To jest plan. Pracowałem z inżynierami i ekonomistami we Francji, aby prześledzić scenariusz zmian ekologicznych. Nie ma potrzeby rewolucji technicznej, jesteśmy już w stanie to zrobić. To jest możliwe i możemy to zrobić. A poszczególne etapy są jasne. Pierwszym krokiem jest termomodernizacja wszystkich budynków. Druga to «zielona» mobilność, tj. samochody napędzane wodorem i pociągi, ponieważ nawet te elektryczne wytwarzają CO2 podczas eksploatacji. I wreszcie trzecia to zielona industrializacja. Z inżynierami opracowałem plan, który przedłożyłem prezydentowi Macronowi w porozumieniu z firmami budowlanymi. Należy sobie z tym poradzić, aby uniknąć zanieczyszczenia świata klimatyzatorami i grzejnikami. Powiedziano mi, że mam rację. Ale nic się nie dzieje – podkreślił francuski jezuita.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze