Jan XXIII, fot. youtube.com

60 lat encykliki „Pacem in terris” papieża Jana XXIII

60 lat temu – 11 kwietnia 1963 – Jan XXIII, już wówczas śmiertelnie chory, ogłosił swą ósmą i ostatnią, jak się miało niebawem okazać, encyklikę „Pacem in terris”. Jej powstanie i opublikowanie nastąpiło w bardzo trudnym okresie dziejów najnowszych, gdy niespełna pół roku wcześniej – w październiku 1962 – świat stanął na progu nowej wojny lub co najmniej wielkiego konfliktu zbrojnego po zainstalowaniu na Kubie sowieckich rakiet dalekiego zasięgu, wymierzonych w Stany Zjednoczone. W rozładowaniu tamtego napięcia ważną rolę odegrał papież Roncalli i to właśnie tamte wydarzenia odegrały wielką rolę w powstaniu encykliki.

Był to pierwszy, tej rangi dokument papieski, skierowany nie tylko – jak to zwykle bywało – „do biskupów, duchowieństwa i wiernych świeckich Kościoła katolickiego”, ale także „do wszystkich ludzi dobrej woli na całym świecie”. Już samo to ujęcie nadawało encyklice szczególną rangę i miejsce wśród innych dokumentów watykańskich.

Poza tym niecodzienne były okoliczności podpisania jej – chociaż nosi ona datę 11 kwietnia, to w rzeczywistości Ojciec Święty podpisał ją dwa dni wcześniej, i to w obecności kamer telewizyjnych i licznych fotografów. Było to odejście od dotychczasowych zwyczajów, nie tylko zresztą watykańskich, i nadało całemu wydarzeniu wymiar ogólnoświatowy. Z podobnym odzewem spotkała się sama encyklika, która od początku wzbudziła wielkie zainteresowanie na całym świecie, nie tylko w środowiskach katolickich.

>>> 7 najlepszych żartów Jana XXIII

Dokument rozpoczynał się słowami „Pokój na ziemi (Pacem in terris), którego wszyscy ludzie wszystkich czasów tak żarliwie pragnęli, nie może być budowany i utrwalany inaczej jak tylko przez wierne zachowywanie porządku ustanowionego przez Boga”. Dalej papież rozwijał zagadnienie pokoju w różnych jego wymiarach, jak porządek między ludźmi, prawa człowieka, obowiązki człowieka, stosunki – między obywatelami a władzami społeczności politycznej i między państwami, a także stosunek ludzi i społeczności państwowych do społeczności światowej. Encyklika kończyła się „Wskazaniami duszpasterskimi”: co robić na płaszczyźnie pastoralnej, aby zapewnić i zabezpieczyć pokój na ziemi.

Papież odwoływał się w swym dokumencie m.in. do poglądów teologicznych głównie francuskich myślicieli jak Pierre Teilhard de Chardin, Marie D. Chénu, Henri de Lubac. Odróżniał poglądy filozoficzne od opartych na nich celów gospodarczych, społecznych, kulturalnych i politycznych. Uznał, że każdy człowiek może dojść do zrozumienia potrzeby dobra dzięki swojej naturze stworzonej przez Boga i może je urzeczywistnić, kierując się takimi ogólnymi zasadami współżycia, które wszyscy mogą przyjąć. Nawiązywał do wolnościowych założeń demokracji obywatelskiej, jak prawo do swobodnej inicjatywy (własności prywatnej), do pracy czy do aktywnego udziału w życiu politycznym. Z prawa moralnego wyprowadził Jan XXIII zasadę suwerenności ludów.

Fot. Domena Publiczna/Angelo Giuseppe Roncalli

Wskazał też, że społeczeństwa współczesne są pluralistyczne i wskutek tego mogą być świeckie a sytuacja w dzisiejszym świecie nakłada na wszystkich ludzi obowiązek zgodnego współżycia i współdziałania oraz rozwiązywania konfliktów i nieporozumień na drodze rokowań i rozumnych kompromisów. Podkreślił, że pokój na ziemi jest możliwy pod warunkiem współpracy wszystkich państw, opartej na następujących zasadach: 1) ludzie są sobie równi i mają prawa nierozerwalnie związane z godnością człowieka; 2) społeczeństwa są równe w swojej godności naturalnej, a z równości tej wypływa prawo każdej społeczności do istnienia, własnego rozwoju i należnego jej szacunku.

Encyklika stała się jednym z fundamentów doktrynalnych rozpoczętego niespełna pół roku wcześniej Soboru Watykańskiego II, a zwłaszcza uchwalonej na nim konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”.

Owoc przemyśleń błogosławionego papieża wywołał od razu ogromne i – na ogół – życzliwe zainteresowanie na całym świecie. A trzeba pamiętać, że był on wówczas podzielony na, mówiąc w pewnym uproszczeniu, kapitalistyczny Zachód i komunistyczny Wschód oraz Trzeci Świat, a tworzące go państwa zresztą najczęściej też skłaniały się ku jednemu z tych dwóch biegunów. I w całej tej rozległej przestrzeni ideowo-politycznej nowemu dokumentowi poświęcono wiele miejsca.

>>> Ks. prof. Routhier: sobór watykański II wyrazem odwagi św. Jana XXIII [ROZMOWA]

Na przykład „The Washington Post” określił go jako „wielką lampę” zapaloną nad całym światem, inna gazeta amerykańska – „The New York Herald Tribune” zwróciła uwagę na „niezwykłą odwagę” Jana XXIII, który „wstrząsnął sumieniami wszystkich ludzi dobrej woli na całym świecie”. Jeszcze inny wpływowy dziennik nowojorski „The New York Times” podkreślił wyjątkowy historyczny wymiar dokumentu papieskiego, który był skierowany do wszystkich ludzi „bez względu na rasę, wierzenia czy przekonania polityczne” oraz akcentował znaczenie ONZ jako „kamienia węgielnego” porządku międzynarodowego.

Francuski „Le Monde” nazwał encyklikę „realistyczną, spokojną, ufną co do przyszłości”, podczas gdy hiszpański dziennik „ABC” (wówczas o nastawieniu monarchicznym) przedstawił „Pacem in terris” jako „kamień milowy w rozwoju nauki politycznej Kościoła”.

fot. EPA/ANGELO CARCONI

Pozytywne, a niekiedy wręcz entuzjastyczne oceny nowego dokumentu papieskiego napływały również zza „żelaznej kurtyny”, czyli z naszej części Europy, wówczas głęboko stotalitaryzowanej. Na przykład „Życie Warszawy” (w owym czasie uchodzące za najbardziej liberalny dziennik w Polsce, a może i w całym ówczesnym obozie socjalistycznym) podkreśliło, że w encyklice papież zawarł wiele zasad podzielanych „przez wszystkich obrońców pokoju”. Nawet sowiecka agencja prasowa TASS zwróciła uwagę na nowość polityczną tego dokumentu, a zwłaszcza na zawarty w nim „wzrost znaczenia klas pracujących” w nauczaniu papieskim.

Owe komentarze prasowe stanowiły swego rodzaju „plebiscyt konsensusów na temat encykliki o pokoju”, jak wówczas pisano. Przewyższał on znacznie ten odzew, jaki towarzyszył pojawieniu się 4. encykliki Jana XXIII „Mater et magistra” w sierpniu 1961 i którego nie da się wyjaśnić jedynie wielkim oddźwiękiem medialnym, jaki budził wizerunek tego papieża na świecie. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w 1962 amerykański tygodnik „Time” ogłosił Ojca Świętego człowiekiem roku.

Były co najmniej dwa czynniki, które odegrały swoją rolę w powstaniu owego „plebiscytu”. Pierwszy to zaniepokojenie zaostrzającą się sytuacją międzynarodową, zwłaszcza w wyniku wzniesienia Muru Berlińskiego w sierpniu 1961 i wspomnianego kryzysu kubańskiego w rok później. Encyklika papieska stanowiła swoistą odpowiedź – nowatorską i pełną nadziei na przyszłość – na te niepokoje i obawy światowej opinii publicznej. Kościół katolicki i osobiście Ojciec Święty jawili się na arenie międzynarodowej jako wielcy pośrednicy między mocarstwami.

Jednocześnie odczytanie dokumentu w kluczu głównie polityczno-społecznym spowodowało inne zjawisko, nierzadko kontrowersyjne – nowy kształt stosunków między Kościołem a środkami przekazu. Z jednej strony bowiem była to bodaj pierwsza na taką skalę obecność Kościoła w mediach, i to światowych, z drugiej jednak przyspieszyło to tak typowy zwłaszcza w naszych czasach proces upraszczania, nierzadko wręcz wypaczania nauczania papieskiego. Środki przekazu najczęściej odczytywały encyklikę z polityczno-społecznego punktu widzenia, pomijając lub minimalizując jej wymiar duchowy i religijny. Zaczęły się pojawiać próby przeciwstawiania „lewicowego Roncallego” „reakcyjnemu Pacellemu”, i to w mediach zarówno tych, uchodzących za tzw. postępowe, jak i w konserwatywnych.

>>> Franciszek: bądźmy radosnymi zwiastunami Ewangelii

Władze komunistyczne w ówczesnej Europie Środkowo-Wschodniej również na swój sposób wykorzystywały zarówno autorytet Jana XXIII – „papieża dobroci i pokoju”, jak o nim mówiono, jak i samą encyklikę w swej walce z Kościołem. Szczególnie drastyczny kształt przybrało to w ówczesnej Czechosłowacji, w której organizacji księży współpracujących z reżimem nadano nazwę właśnie „Pacem in terris”. Przetrwała ona aż do tzw. „aksamitnej rewolucji” w listopadzie 1989 r., która obaliła ustrój komunistyczny. Członków organizacji wierni „niereżimowi” nazywali pogardliwie „paxterierami”, a sama nazwa dokumentu papieskiego przez wiele lat budziła raczej przykre niż dobre skojarzenia w Kościele katolickim w tym kraju.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze